Co łączy COVID-19, Chińską Republikę Ludową i metale ziem rzadkich? Dzięki nim podzespoły elektroniczne będą trudniej dostępne, a co za tym idzie, wzrośnie cena sprzętów je wykorzystujących.
Z pewnością wielu z Was zauważyło, że ceny sprzętów elektronicznych wzrosły w ostatnim czasie. Podobny problem dotknął zresztą rynek samochodowy. Czy jest jakaś wspólna cecha, która łączy nasze auto i laptopa? Tak, a mowa tu o podzespołach. Te sprytne urządzenia znajdziemy właściwie w każdym sprzęcie elektronicznym. Odpowiadają za wiele funkcji, od najprostszych jak włączanie-wyłączanie urządzenia, do tych bardziej skomplikowanych – na przykład Wasza karta graficzna. Ciężko tu jednoznacznie podać definicję, ponieważ w zależności od tego, gdzie je znajdziemy, ich rola znacząco się różni. Teraz tym bardziej je docenimy ponieważ na świecie zaczyna ich bezsprzecznie brakować. Co więc spowodowało, że podzespoły elektroniczne będą trudniej dostępne?
Monopol na metale ziem rzadkich
Odpowiedź nasuwa się sama – winę ponosi głównie pandemia COVID-19. Jednak nie jest to jedyny powód, a już z pewnością nie najważniejszy. Aby uporządkować fakty, zacznijmy od początku. Jednym z głównych składników podzespołów elektronicznych są metale ziem rzadkich. Jest ich dokładnie 17: skand, itr, lantan, cer, prazeodym, neodym, promet, samar, europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb i lutet. Każdy z nich ma inne zastosowanie, ale wszystkie możemy spotkać w powszechnie wykorzystywanych sprzętach: komputerach, samochodach, urządzeniach medycznych, technologii mikrofalowej i jądrowej, magnesach oraz wielu innych. Bez nich nie byłoby tak zaawansowanego postępu technologicznego, jaki dziś znamy.
Problem nie leży w braku metali ziem rzadkich, a w ich dostępności. Dziś głównym eksporterem tych surowców jest Chińska Republika Ludowa. Na terenie tego państwa leży około 35% światowych zasobów, ale Chiny kontrolują prawie 90% odkrytych globalnie złóż. Praktycznie wszystkie państwa sprowadzają z Państwa Środka metale ziem rzadkich. Powody są proste. Po pierwsze Chiny posiadają odpowiednią technologię do pozyskiwania surowców, której nie zna większość zainteresowanych państw. Po drugie wydobycie metali wiąże się z olbrzymim zanieczyszczeniem lokalnego środowiska, a żaden kraj nie chce przykładać do tego ręki z obawy przed opinią publiczną. Trzecim powodem jest to, że Państwo Środka ma jedną z najtańszych sił roboczych, co przekłada się na końcową cenę surowców.
To, że podzespoły elektroniczne będą trudniej dostępne, jest spowodowane między innymi właśnie monopolem Chińskiej Republiki Ludowej na kluczowe surowce do ich produkcji. Rząd Państwa Środka jest znany z dość wrogiego nastawienia do innych narodów, które mają duży wpływ na światową gospodarkę. Doskonałym przykładem są chłodne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, Japonią czy Koreą. Nie przez przypadek wymieniłam te konkretne kraje. To one są właśnie odpowiedzialne za większą część produkcji sprzętów elektronicznych, z których korzysta reszta świata. Rywalizacja tych krajów powoduje ciągłe opóźnienia w dostawach i blokady produktów z powodu nowo nakładanych ceł.
Czy tylko Chiny są odpowiedzialne za to, że podzespoły elektroniczne będą jeszcze trudniej dostępne?
Jak wiemy, pandemia COVID-19 spowodowała ogólny kryzys na świecie. Pomijając kwestie zdrowotne, największe obrażenia otrzymała gospodarka. Poważne zmiany dotknęły między innymi rynek podzespołów komputerowych. Według raportu Digitimes producenci, którzy produkują 50% światowego zapotrzebowania na kondensatory aluminiowe, tymczasowo musieli zamknąć swoje zakłady produkcyjne w Malezji i Indonezji z powodu pandemii.
Koronawirus również znacząco wpłynął na przerwanie łańcucha dostaw. Zamknięte granice i kategoryczny zakaz importowania na czas lockdownu oczywiście nie sprzyjają gospodarce. Nawet w momencie ponownego otwarcia granic procedury wymiany handlowej były na tyle w rozsypce, że minie jeszcze trochę czasu, zanim wszystko wróci do normy. W przyszłości zresztą możemy się również spodziewać kolejnych utrudnień związanych z pandemią. Przynajmniej do momentu, aż większość państw nie uzna, że problem z wirusem został wystarczająco opanowany.
Czy będzie lepiej?
Pogarszająca się sytuacja polityczna spowoduje, że z czasem podzespoły elektroniczne będą jeszcze trudniej dostępne. Już mamy rekordowo szybujące w górę ceny elektroniki i pojazdów. Według GUS ceny na przykład sprzętu audiowizualnego w 2021 roku są wyższe o 4,7% niż w zeszłym. Natomiast dane ofertowe przytaczane w raporcie PIE (Polski Instytut Ekonomiczny) wskazują, że od początku 2020 roku karty graficzne i procesory podrożały kolejno o 215 % oraz 175 %. Twarde dane nie pozostawiają wiele miejsca na wyobraźnię.
Ostatecznie problem z zamkniętymi zakładami produkcyjnymi w końcu sam się rozwiąże. Niestety tego samego nie można powiedzieć o niezbyt ciepłych kontaktach czołowych producentów podzespołów z dostawcami metali z Chin. Polityka Państwa Środka zakłada szeroko pojęty monopol na najważniejsze komponenty urządzeń, bez których już nie umiemy się obejść. Niestety stoi to w sprzeczności z zasadami wolnego rynku, które wyznaje reszta świata. Niektóre kraje postanowiły więc zmienić dynamikę kontaktów z Chinami. Mowa tu na przykład o Australii, która zdecydowała, że czas przerwać ten eksportowy impas związany z metalami ziem rzadkich. Rozpoczęła ona tworzenie procesu technologicznego, dzięki któremu sama będzie mogła pozyskiwać wymagane surówce. Za jej przykładem poszło kilka innych państw.
Miną lata, zanim nastąpi przełamanie monopolu, więc ceny komputerów będą niestety powoli rosły. Zapewne gdy nastąpi pełne uruchomienie produkcji podzespołów elektronicznych oraz zostaną naprawione łańcuchy dostaw, to wartość sprzętu trochę spadnie. Niestety nie w sposób ocenić, jak rozwinie się sytuacja polityczna na świecie. Pozostaje nam jedynie czekać na dalszy rozwój wypadków.
Ja zaś mam nadzieję, że chociaż minilodówka Xbox nie będzie kosztowała zbyt dużo. Skoro przez rosnące ceny podzespołów nie stać mnie na konsolę, to może chociaż będę miała gdzie trzymać ulubioną sodę.

