Symulator chodzenia, przygodówka, gra logiczna, strategiczna, metroidvania, roguelite… Czy takie połączenie ma sens? Ta recenzja gry Blue Prince Wam to wszystko wyjaśni.
Rok 2025 obfituje w niezwykle pomysłowe i świeże produkcje. Nieustannie słyszę, że ktoś właśnie ogrywa nową grę i nie może się od niej oderwać, ale poza hitem Clair Obscur: Expedition 33 (recenzja) ten rok przyniósł jeszcze jeden unikat. Mam tutaj na myśli oczywiście Blue Prince, a w tej recenzji gry bez znaczących spoilerów przeanalizuję jej wyjątkowość. Jest to perełka, która udowadnia, że siła nadal drzemie przede wszystkim w tytułach niezależnych.
Już na samym wstępie dowiadujemy się, że znajdujemy się w posiadłości Mount Holly, a nasz wuj, jej posiadacz, nie żyje. Herbert Sinclair, bo tak się nazywał, zostawił nam budynek w spadku, a my musimy dotrzeć do pokoju 46, aby go w pełni odziedziczyć. Brzmi łatwo, prawda? No tak, ale 5 razy 9 daje 45, a właśnie tyle pomieszczeń znajduje się na schemacie willi. I tutaj zaczyna się cała zabawa. My, jako Simon P. Jones mamy za zadanie rozwiązać zagadkę i odnaleźć słynny pokój, którego śladu długo nie widać. Czy wuj zwariował na stare lata? A może to część precyzyjnie przemyślanego planu?

Gdzie się podziała Laura Pa… znaczy się pokój 46?
Znajdujemy się w holu budynku, który ma 45 pomieszczeń. Poza wspomnianym pokojem na schemacie widoczny jest jeszcze jeden – Antechamber, czyli w języku polskim po prostu przedpokój. Reszta schematu jest pusta (nie ma w niej żadnych konkretnych pomieszczeń), a my musimy zadbać o to, aby sprytnie ją wypełnić. Pętla rozgrywki jest prosta – podchodzimy do drzwi, otwieramy je, pojawiają się 3 pomieszczenia, a my decydujemy, które z nich chcielibyśmy zbudować. Mimo wszystko w tej prostocie tkwi geniusz. Gra jest przede wszystkim strategiczno-logicznym połączeniem, więc schemat pomieszczeń nie powinien być przypadkowy, jeśli chcemy osiągnąć sukces. Budujemy pokoje, podejmujemy decyzje i co dalej? Otóż każda przestrzeń wypełniona jest po brzegi łamigłówkami. Zazwyczaj są to małe zagadki, które prowadzą do rozwiązania dużej zagadki. Część z nich wymaga logicznego myślenia, inne to czysta matematyka, a jeszcze kolejne wymagają zauważenia punktów wspólnych i wykorzystania ich. Nie będę zdradzać zbyt wielu, ale chociażby to, że każdy pokój zawiera dwa obrazy, nie jest przypadkiem.
Dużo przestrzeni na popełnianie błędów
A co, gdy nie będziemy mogli iść dalej? Kiedy kończy się rozgrywka? Tak jak wspominałam na początku, gra to także roguelite w czystej postaci. Każdy dzień rozpoczynamy z czystą kartą. No… prawie, ale o tym zaraz. Na początku dnia zawsze mamy minimum 50 kroków. Tak, kroków, ponieważ w tej grze presja czasu nie jest problemem, natomiast musimy uważać, by się nie przemęczyć. Nie możemy sprawić, by licznik wskazał 0, bo wtedy Simon opadnie z sił i rozpocznie się kolejny dzień. To powinno nam wystarczyć, aby swobodnie eksplorować posiadłość, ale jak się można domyślić, nie zawsze tak jest. W teorii pomieszczeń jest 45, więc mamy nawet o 5 kroków za dużo, ale z racji dużej losowości, możemy łatwo się zablokować i będziemy musieli się cofać.

W grze istnieje wiele przedmiotów, które pomogą nam w podróży do 46 pokoju. Na naszej drodze możemy napotkać chociażby jedzenie, które zwiększa pulę kroków, łopatę do wykopywania dziur, lupę do czytania drobnych napisów czy kompas, który zwiększa szansę na stworzenie trasy ku północy. Poza tym kluczowe będzie zdobywanie monet oraz drogocennych kamieni, bo to one pozwolą nam na sprawniejszą progresję. Kamienie przydają się do odblokowywania rzadszych, bardziej unikatowych pomieszczeń i nie tylko. Charakterystyką gatunku roguelite jest to, że pomimo dużej losowości możemy zdobyć przedmioty i ulepszenia, które na stałe nam pomogą. Tak jest również w Blue Prince. Im dłużej będziemy grać i więcej zagadek rozwiążemy, tym większa szansa, że uda nam się permanentnie odblokować przydatne bonusy. Pomieszczenia (a tak właściwie to niewielkie budynki) na zewnątrz posiadłości nie pełnią jedynie funkcji dekoracyjnej, a grają kluczową rolę w rozwiązywaniu tajemnic.

Sześć Kolorów: Tęczowy
Pokoje są przeróżne i w szczególności o tych rzadszych nie będę tu wspominać, by nie psuć radości z samodzielnego odkrywania. Mimo wszystko warto wspomnieć o konkretnym podziale na kategorie, a jest ich aż 6. Podstawowe pomieszczenia mają niebieską obwódkę podczas ich wybierania i zazwyczaj nie mają ani pozytywnego, ani negatywnego efektu. Sypialnie charakteryzują się fioletową kolorystyką i są świetnym sposobem na zdobycie dodatkowych kroków. Korytarze będą kluczowe, jeśli chcemy wykonywać jak najdłuższe trasy z dużą ilością rozgałęzień. Te mają pomarańczową identyfikację graficzną. Zielone pokoje (z angielskiego Green Rooms), które łatwo się domyślić, jakiego są koloru, zawierają liczne punkty do kopania (można w ten sposób pozyskać bonusowe zasoby). Czerwone pokoje (z angielskiego Red Rooms) mają czerwoną obwódkę i zazwyczaj mają istotny negatywny efekt na gracza, ale w zamian oferują wiele drzwi, które mogą doprowadzić nas do celu. Ostatnim typem pomieszczenia są sklepy, z żółtą obwódką. Możemy w nich wymienić monety na inne, bardziej istotne przedmioty. Część pokoi nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale chociażby Obserwatorium zachęca do tego, by budować je wielokrotnie. Za każdym zbudowaniem bowiem otrzymujemy gwiazdy, które dają nam możliwość pozyskania wielu nagród.

Strategie budowania
Najbardziej enigmatycznym pokojem jest oczywiście Antechamber. To właśnie tam będziemy chcieli dotrzeć, choć to wszystko nie jest takie proste. Samo zbudowanie układu pomieszczeń tak, aby dało się dotrzeć do celu, nie jest łatwe, a co jeśli powiem, że przedpokój trzeba dodatkowo otworzyć? I to nie żadnym z dostępnych kluczy? Tu warto wspomnieć o jednej z najistotniejszych strategii budowania, szczególnie na początku gry. Zamiast nadmiernie skupiać się na doprowadzeniu trasy do wspomnianego miejsca, warto budować jak najwięcej przestrzeni, których się jeszcze nie widziało. W grze nie ma limitu dni, więc możecie tak naprawdę pozwolić sobie na eksperymentowanie. Warto inwestować także w droższe, ale zawierające większą liczbę drzwi schematy, bo dzięki temu nie zablokujemy się aż tak szybko. Pokoje zawierają tak wiele tajemnic, że warto zaopatrzyć się w notes lub chociaż odpalić aplikację notatnika na komputerze i zapisywać wszystko, co wydaje się istotne. Gra sama sugeruje to w jednym z pomieszczeń, ale takich przykładów, w których Blue Prince wie, że jest grą, jest jeszcze więcej. W bibliotece możemy sprawdzić nawet swoje wcześniejsze wybory i statystyki!

Rodzinne tajemnice
Poza zagadkami, które wymagają dużej dozy skupienia, tytuł oferuje także fabułę. Wiemy już, że gramy Simonem P. Jonesem, a nasz wuj to Herbert Sinclair, ale co z innymi postaciami? Podczas eksploracji dowiadujemy się o istnieniu wielu istotnych osób powiązanych z posiadłością. Najważniejsza dla nas będzie jednak Mary. Ta jest pisarką, co twórcy wielokrotnie podkreślają w grze. Co się z nią stało? Gdzie się znajduje? Kim są wszyscy ludzie i dlaczego mają swoje popiersia w wielu salach? Jakiego koloru jest książę?! Tak jak wcześniej wspominałam, nie zamierzam psuć radości z samodzielnego odkrywania, a tego dowiecie się w trakcie rozgrywki. W moim przypadku zgłębianie historii odbyło się po zobaczeniu napisów końcowych, ponieważ wcześniej byłam skupiona na zagadkach innego pokroju. Polecam ten sposób, no, chyba że macie bardzo podzielną uwagę.
Pies bez „s”, kot bez „t”
Blue Prince oferuje zabawę jedynie w języku angielskim i w tym przypadku nie jest to ignorowanie graczy z innych krajów. W tę grę po prostu nie da się grać inaczej. Część zagadek, które są poukrywane w obiektach wewnątrz posiadłości, została zaprojektowana tak, że nie ma możliwości dostosowania ich do innych języków. Powiem więcej – jeśli nie znacie angielskiego na poziomie minimum C1, może być trudno rozwiązać niektóre łamigłówki. Zawierają one gry słowne właśnie w tym języku, a wyrazy, których musimy użyć, nieraz są idiomami albo wypadły z powszechnego użytku. Mimo wszystko polecam się nie zniechęcać, jeśli Wasz angielski nie jest na aż tak wysokim poziomie. Takich zagadek nie ma zbyt wiele, a ja kilka razy skorzystałam z pomocy internetu, by jakieś rozwiązać. Nawet jeśli wspomagamy się dodatkowymi źródłami wiedzy, to i tak pozostaje nam mnóstwo łamigłówek do samodzielnego rozwiązania.

Oczy otwarte, uszy przymknięte
Zbliżając się powoli do końca, warto wspomnieć o oprawie audiowizualnej. Grafika jest przyjemna, klimatyczna i spójna. Kolory są raczej stonowane, co pomaga wczuć się w tajemniczy i detektywistyczny nastrój. Dźwięk natomiast jest w mojej opinii najgorszym elementem tej gry. Jest tak wiele rzeczy, o których bym chciała wspomnieć, ale szkoda Waszego czasu, więc przejdę do konkretów. W grze brakuje przynajmniej połowy efektów dźwiękowych podczas różnych działań – czy to interakcje z przedmiotami, czy to chociażby poruszanie się. Część z nich moim zdaniem nie istnieje, a dźwięki kroków mają poważne problemy z implementacją, bo przeważnie ich nie słychać (ale czasami dają znaki istnienia). W niektórych momentach natomiast możemy usłyszeć niezwykle dopracowane efekty, co jednak pokazuje, że był tam ktoś, kto jak chce, to potrafi. Muzyka jest nieco nużąca, ale wpasowuje się w klimat. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że twórcy dodali tylko 1 suwak w zakładce ustawień, który zmienia głośność wszystkich dźwięków w grze. Nie można jej sobie po prostu wyłączyć, pozostawiając resztę udźwiękowienia.
Wiele wieczorów w Mt. Holly. Blue Prince – finalne wrażenia
Blue Prince to zdecydowanie perełka wśród gier. Oryginalny pomysł i dobre wykonanie sprawiają, że chce się spędzić długie godziny na rozgrywce. Odkrywanie świata to ogromna przyjemność, a każda rozwiązana tajemnica to zastrzyk dopaminy. Świat jest o wiele większy niż tylko to, co oferuje nam wnętrze posiadłości. Fanki i fani eksploracji w grach powinni być zachwyceni. To gra, w której niemalże wszystko ma znaczenie, więc warto mieć oczy szeroko otwarte. Warto wspomnieć, że odnalezienie pokoju 46 często nazywane jest „ukończeniem tutorialu”, co jest poniekąd prawdą. Wtedy bowiem możemy jeszcze głębiej zanurzyć się w produkcję i tak naprawdę spędzić w niej jeszcze dziesiątki godzin. Ja bardzo polecam Blue Prince i cieszę się, że miałam przyjemność zagrać w tę niezwykle kreatywną grę. A jeśli szukacie innych ciekawych gier łamigłówkowych, to koniecznie sprawdźcie naszą top listę na ten rok!

