Ograłyśmy 15 gier na Poznań Game Arena 2023

Loga: The Invincible, Ghostboy, PGA, Techno Barter i Interregnum

Poznań Game Arena graniem stoi, więc w edycji 2023 wykorzystałyśmy maksymalnie nasze możliwości i sprawdziłyśmy naprawdę bardzo dużo tytułów.

Każda wizyta na PGA wywołuje we mnie tę samą myśl – ależ ja kocham gry. W tym roku nie byłyśmy zawiedzione i udało nam się ograć naprawdę dużo różnych tytułów, poznać wielu pełnych pasji deweloperów i nasłuchać się ciekawostek o kulisach tworzenia danej produkcji. Poznań Game Arena 2023 zdecydowanie było niesamowitym przeżyciem szczególnie, że sprawdziłyśmy aż 15 gier.

Lubię głośną muzykę i wyzwiska w Techno Banter

Rejwy, techno, dystopijny Berlin przyszłości – czego można chcieć więcej? W grze Dexai Arts wcielamy się w bramkarza, który wpuszcza ludzi na imprezę. Jednak sama rozgrywka przypomina kultowe Papers, please, ponieważ na podstawie naszych obserwacji petentów decydujemy, kto wejdzie, a kto nie. Jeżeli zdecydujemy, że ktoś nie pasuje do naszego klubu, musimy walczyć z nim na słowa. Dissujemy naszych przeciwników i w ten sposób zadajemy im obrażenia. Jako ciekawostkę dodam, że za tę produkcję odpowiada właśnie berliński DJ, którego postać możemy spotkać w grze. Ponadto, to jego utwory możemy usłyszeć w ścieżce dźwiękowej Techno Bantera.

(Marqi)

Thriller psychologiczny, depresja, płakówa, czyli The Gap

Czekając w kolejce na wspomnianego Techno Bantera, trafiłam na tytuł tego samego wydawcy, chociaż absolutnie nie tak humorystyczny. Mroczne The Gap od Crunching Koalas i Label This opowiada historię neurologa szukającego leku na pląsawicę – rzadką chorobę genetyczną, która dopadła członka naszej rodziny. Rozgrywka polega na pierwszoosobowym przemierzaniu wspomnień bohatera i rozwiązywaniu prostych zagadek, aby pchnąć historię do przodu. Próbujemy w ten sposób opanować pokłosie naszej choroby i znaleźć lekarstwo. Opowieść jest ciężka i dołująca, a my chcemy doktorowi pomóc przejść tę drogę.

(Marqi)

Cats on Duty, czyli klikacz, na który nie zasługujemy

Nigdy bym nie pomyślała, że spodoba mi się RTS z elementami tower defense i dopasowywaniem kolorowych diamencików. Okazuje się, że wystarczyło, żeby deweloperzy z Prikol Team wrzucili do gry koty. Nie słyszałam wcześniej o tej grze, ale że akurat było wolne stanowisko, a w tytule było wyraźnie widoczne cats, chwyciłam za myszkę. Nadmieńmy tu, że ważna przy takich tytułach jest obecność kogoś, który zagada i ewentualnie pomoże, jeśli pojawiają się jakieś problemy, szczególnie na początku. I tak ja miałam trudność ze sterowaniem, z którą pomógł miły deweloper, po czym gra ruszyła z kopyta. Inaczej mogłabym się zniechęcić i porzucić stanowisko, szukając czegoś bardziej interesującego. 

Cats on Duty to bardzo przyjemna, mała gierka, w której mamy do dyspozycji różne kotki, które rozstawiamy po planszy, żeby bronić przysłowiowej wieży. Liczba mruczków i ich rodzaj uzależnione są od tego, jak nam pójdzie w międzyczasie w minigierce typu dopasuj 3. Za każdego zabitego wroga dostajemy dodatkowe ruchy, czyli możemy uzupełnić kocią amunicję. A składają się na nią nie tylko koty! Można też na planszy postawić drzwi, które nieco spowolnią wrogów, a nawet… kuwetę, która również zrobi, co trzeba! 

(Kasika)

Wagoniki wylatują w powietrze w Park Beyond

Kolorowa gra od Limbic Entertainment to symulator parku rozrywki, gdzie zajmujemy się budową atrakcji, finansami, gośćmi i wieloma innymi rzeczami. Fragment, który dane mi było ograć, nie zawierał zbyt wiele, jeżeli chodzi o zarządzanie przybytkiem. Właściwie to nic nie zawierał. Ale samo budowanie kolejek było kozackie. Tory możemy ustawiać w naprawdę fantazyjny sposób, oplatając nimi całe przygotowane miasteczko. Osiąganie coraz większych prędkości wagoników sprawiało mi dużą satysfakcję, szczególnie gdy rzeczony pojazd wyleciał w powietrze i zniknął na zawsze.

(Marqi)

Interregnum Chronicles: False Prophet to gra, na którą czekam jak szalona

Zimowe postapo przypominające mocno klimatem i rozgrywką wybitne Wasteland 3 – ekipa Spacewalkers wie dokładnie, co robi. Gra powstaje na podstawie powieści Interregnum Przemysława Kardy, a fabuła przenosi nas do Kaliforni, w której właśnie doszło do końca świata i wszyscy zostali zmuszeni do życia w nowej rzeczywistości. Poza turowymi walkami najważniejsze tutaj są relacje z towarzyszami (sami nie przetrwamy) oraz eksploracja świata. Podczas podróży musimy dbać o dobre samopoczucie naszych podopiecznych, szczególnie że surowców jest mało, a potrzeb dużo. Wygląda brutalnie, mrocznie i śnieżnie.

(Marqi)

Kocia mama robi bento w Inbento

W poszukiwaniu idealnej, cozy, uroczej gry trafiłam na przesłodki tytuł od Afterburn. Wcielamy się w nim w mamę-kotkę, która przygotowuje swojemu dziecku bento. Super hiper kawaii. Rozgrywka jest w założeniach bardzo prosta – należy w pojemniku ułożyć elementy jedzonka tak, jak na obrazku poglądowym. Na początku poziomy są trywialne, jednak z czasem stają się wyzwaniem. Ułożenie idealnego bento staje się sztuką wymagającą myślenia i wykorzystywania coraz to różniejszych elementów w naszym pojemniku. Dobrą wiadomością jest to, że nie trzeba przechodzić wszystkich poziomów, aby grę ukończyć – wystarczy do tego większość, żebyśmy się nazbyt nie frustrowali, bo to jednak produkcja relaksująca. A gdy już się nam powiedzie, zostajemy nagrodzeni przeuroczym obrazkiem z mamą-kotką i jej dzieckiem, których codzienność zaczyna się od bento.

(Marqi)

Yet Another Fantasy Title

Twórcy Rustlera nie próżnują. YAFT, czyli postmodernistyczna, samoświadoma produkcja od Atomic Wolf, aż kipi czarnym humorem. Mag o imieniu Grindalf, policjanci na koniach migający jak radiowozy, stanowiska do „przemalowywania” koni rodem z GTA… a to dopiero początek sandboksowej przygody.

W Yet Another Fantasy Title najbardziej pociąga mnie właśnie ta samoświadomość. Prowadzi to do wielu absurdów, które są przyjemnie ogrywane i przyprawiają o ból brzucha ze śmiechu. Wcielamy się w łotrzyka, który zostaje wplątany w szereg sytuacji prowadzących do tego, iż musi zastąpić pewnego Wybrańca. Sam trzon fabuły jest więc już parodią, jak się patrzy. 

Gra jest do tego pełna pomniejszych smaczków fabularnych i słownych, których bardzo przyjemnie się szuka. Jedyny kłopot to problemy ze sterowaniem, które jednak (mamy nadzieję!) zostaną rozwiązane przed premierą gry zaplanowaną gdzieś w przyszłym roku. Trzymamy kciuki za tę produkcję, która mruży do nas oko tak intensywnie, że wygląda, jakby miała tik nerwowy.

(Kasika)

Pieski, które jeździły koleją w Railbound

Kolejny uroczy tytuł od Afterburn. Właściwie zagadnięto mnie obok tego stoiska pytaniem: „Czy wolisz słodkie kotki, czy słodkie pieski?”. Kotki omówiłam wyżej, czas na pieski, które jeździły koleją. Znowu mamy do czynienia z grą logiczną, tym razem ustawiamy tory w taki sposób, aby wagony dotarły do lokomotywy. Ponownie – brzmi łatwo, ale momentami wymaga większego skupienia. Całość ma wybitnie ładną, rysunkową oprawę graficzną i zapewnia bardzo przyjemną, niezobowiązującą rozgrywkę. Jedyna wada to to, że pojawia się dość mało piesków. Ale może świadomość tego, że to one prowadzą ten oddział kolei wystarczy?

(Marqi)

Szaleję z zawodu przy Last Spartan: Glory Over Madness

Podobieństwo do Darkest Dungeon jest… naprawdę duże, ale tylko pod względem wizualnym. Wcielając się w tytułowego Spartanina, przemierzamy świat pełen potworów i szaleństwa. W grze BAD Spiele Studio znajdziemy nawiązania do mitologii greckiej oraz Lovecrafta (szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam takiego połączenia), a rozgrywka opiera się na budowaniu swojego zestawu kości, którymi gramy oraz przemierzaniu roguelike’owego świata. Innymi słowy, porażka jest wpisana w podstawy zabawy, jednak na ten moment wyzwania za bardzo nie ma. Wersja zaprezentowana na PGA była dość nudna i źle wyważona, nasza postać była największym koksem na świecie, więc pokonywanie przeciwników nie było zbyt wymagające. Pomysł na wykorzystanie mechaniki szaleństwa w tego typu grze jest ciekawy, ale nie umiem w tym momencie powiedzieć, jaki był do końca jej cel.

(Marqi)

Dlaczego ten chłopczyk w Ghostboy umarł?

Przedziwna to gra, a jednocześnie naprawdę intrygująca. Węgierska produkcja opowiada o śmierci małego chłopca i tym, jak jego rodzina sobie z tym daje radę – właściwie to nasz bohater stara się pomóc najbliższym jakoś poradzić z tym, że go nie ma. Jednak właściwa rozgrywka należy do gatunku tower defence, co trochę mnie zdziwiło, kolejne nietuzinkowe połączenie. Z tym że w toku gry to zrozumiałam. Nasz bohater broni serc swoich ukochanych przez cierpieniem, złymi myślami i całym tym żalem spowodowanym śmiercią. Bardzo obrazowe i wymowne, a do tego działa. Rozgrywka sama w sobie również jest całkiem przyjemna i wymaga naszych umiejętności. To nie tylko prosta historia, którą oglądamy, naprawdę musimy się postarać, żeby wesprzeć rodzinę w tym trudnym czasie. Z niecierpliwością czekam na tę grę od Kovácsa Gergő, Rolanda Csősza, Czudera Tamása i Dominiki Gyányi.

(Marqi)

Kocham kotki w Quilts & Cats of Calico

Tegoroczne PGA kotami stoi, bo oto kolejna produkcja z tymi futrzakami w roli głównej. W tym wypadku mamy do czynienia z komputerową wersją gry planszowej, w której musimy szyć kołderki dla naszych kotków. Podkreślam – szyć kołderki dla kotków. Poprzez układanie odpowiednich wzorów i kolorów na planszy zbieramy punkty, a kto zdobędzie najwięcej punktów, ten wygrywa. Ponadto w grze znajduje się generator własnych kotków, dzięki któremu możemy tworzyć zwierzątka takie, jakie chcemy. Miłe, relaksujące, a do tego kotki chodzą nam po planszy w losowych momentach – Monster Couch robi to po prosu dobrze.

(Marqi)

Potrzebuję Tekkena 8

Nie jestem jakąś wielką fanką serii, ale po zagraniu trzech walk z przemiłym pracownikiem Sony, ponieważ nie miałam ze sobą nikogo do co-opa, muszę przyznać, że potrzebuję Tekkena 8 w życiu. Ta gra to poezja przemocy, efektownych kombosów i płynnej rozgrywki. Kilkanaście minut grania (i pół godziny czekania w kolejce) wystarczyło mi, żeby zrozumieć, że jednak nie jestem team Mortal Kombat (ale Wy nie podejmujcie decyzji pochopnie, najpierw przeczytajcie recenzję najnowszej części) i przerzucam się na grę BANDAI NAMCO. Produkcja jest przepiękna, animacje są powalające (dosłownie), a ilość możliwych ciosów czy ruchów imponuje. Chyba włączę Tekkena 7, żeby wypełnić czymś pustkę w sercu do stycznia, gdy odbędzie się premiera.

(Marqi)

Urocze grzybki w Bumpkin & Sprout

Może za mało Wam uroczych gier? Może jeszcze jedna? Produkcja Rabid Rat jest śliczną platformówką, w której gramy grzybulcem. Albo dwoma, ponieważ w założeniu w grze ma być tryb dla dwóch graczy. Nasz grzybulec przemierza okropny, zanieczyszczony śmieciami świat, aby uratować naturę. Rozgrywka przypomina to mieszankę Boti. Byteland Overclocked, Astro’s Playroom i Sackboya, a wygląd przywodzi na myśl It Takes Two. Nie uświadczymy tu wielkich wyzwań, to gra, która ma być przyjemna i relaksować. Niemniej design poziomów jest naprawdę wyjątkowy. Przeszkody, które naszemu grzybulcowi przyjdzie pokonać, są inspirowane wszelakimi śmieciami, a to jest wielkim popisem kreatywności deweloperów – wspinanie się na wielką toaletę, unikanie wiatraków w karcie graficznej czy używanie maseczki higienicznej, denka od słoika i zapalniczki jako balonu, aby dotrzeć do wyższej lokalizacji – świetne.

(Marqi)

Drugie demo Niezwyciężonego zdradza więcej tajemnic

Udało się nam ograć drugą już wersję demonstracyjną produkcji The Invincible (Niezwyciężony) od Starward Industries (wydawcą jest 11 bit studios). To, szczególnie w porównaniu z poprzednim (które recenzowałyśmy w zeszłym roku po Poznań Game Arena), bardzo krótkie demo, bo wystarczy 15-20 minut, żeby je przejść. Jest jednak o wiele ciekawsze. Przede wszystkim udaje nam się odnaleźć kawałek obozu naszych towarzyszy. Pojawia się kolejny robot, dokonujemy też parę innych niepokojących znalezisk. Możemy też zacząć się zastanawiać nad tym, co się z nimi stało, chociaż rąbek tajemnicy jest uchylony w ten sposób, że tworzy więcej pytań niż daje odpowiedzi…

(Kasika)

Wyzysk w przemyśle filmowym, czyli Blockbuster Inc.

Ustawiamy 20-godzinny czas pracy, tworzymy idealny obóz pracy i voilà – mamy hitowe filmy klasy światowej. Tak naprawdę to nie wiem, czy na dłuższą metę możemy aż tak wyzyskiwać pracowników, ale na krótszą tak. Produkcja Super Sly Fox to symulator kierowania studiem filmowym – odpowiadamy za wszystko, od zbudowania budynków i zatrudnienia ludzi, przez finanse, po decydowanie o kręconych dziełach czy nawet wyglądzie pojedynczych scen. Możliwości wydaje się być dużo, a całość jest utrzymana w humorystycznym, przaśnym klimacie kapitalistycznego wyzysku pracowników.  

(Marqi)

Jak gotować razem w Let’s Cook Together 2

Największym problemem najwspanialszej gry kooperacyjnej, jaką jest Overcooked 2, jest brak kolejnej części. Na szczęście studio Yellow Dot poprawiło trochę stan kulinarnych co-opów na rynku i dało nam tę dwuwymiarową zręcznościówkę. Samotnie lub w gronie do 4 osób musimy pokonywać wyzwania związane z gotowaniem, obrzucać się mięsem i pokonywać chore przeszkody, które prawdopodobnie doprowadzą do zakończenia Waszych przyjaźni. Innymi słowy – czysta frajda. W grze znajdą się 3 regiony: Polska, Japonia i Włochy, a my jako kucharze będziemy przygotowywać najbardziej ikoniczne jedzenie z danego obszaru, np. gołąbki. Ponadto mamy dostęp do edytora poziomów, a jeżeli nam się nie chce nam się z niego korzystać, to obecnie jest kilkaset map, a przygoda zaczyna się w Gdańsku, bo studio jest z Gdańska. Wspaniały hołd.

(Marqi)

Finalne wrażenia z Poznań Game Arena 2023

Jeżeli czasami brakuje Wam woli do grania albo zastanawiacie się, czy to hobby nie straciło dla Was uroku, to zdecydowanie musicie odwiedzić PGA. To miejsce kipi energią i dobrą zabawą związaną z gamingiem oraz wszystkim okołogamingowym. Nie będziecie w stanie nie wrócić do domu nabuzowani tym klimatem. Mamy nadzieję, że wśród gier, które sprawdziłyśmy na Poznań Game Arena 2023 znajdziecie coś dla siebie.

Scroll to Top