Sentymentalna podróż w przeszłość, czyli o muzyce z pierwszej części Simsów

Simsy jedynki, muzyka – screen z gry, Simka grająca na klasycznym brązowym pianinie, przeciętnie urządzony pokój

Muzyka z kultowych Simsów jedynek czasem dalej gra mi w głowie.

Kiedy mam gorszy dzień albo jestem smutna, puszczam sobie muzykę z Simsów. Ale nie byle co! To musi być jeden z klawiszowych motywów, które wybrzmiewały w menu budowania. Ewentualnie jak już przesłucham cały build mode, zabieram się za utwory, które leciały podczas kupowania rzeczy. Moje czoło od razu się wygładza, a na twarzy pojawia się rozmarzony uśmiech. Przypominam sobie, jak dzieckiem będąc, z zapartym tchem instalowałam coraz to nowe spiracone (niestety, takie czasy!) dodatki. Jak prowadziłam normalne życie swoją Simką w białej koszulce i krótkich dżinsowych spodenkach. Wiecie, zabijałam znajomych, których nie lubiła, czy wyjeżdżałam na wakacje… albo jak kiedyś na moją balangę wpadł sam Drew Carrey! I był niesamowicie wkurzający.

Jako osoba z pokolenia millenialsów weszłam w wiek, w którym czasy dzieciństwa są już obiektem sentymentalnych westchnień i wspomnień przy herbatce. Pamiętacie, jak zabierało się drabinki Simom, którzy weszli do basenu? Albo stawiało się kwiatek obok kominka i kolejna tragedia gotowa. Męczenie ludzików w komputerze na różne wymyślne sposoby, to były czasy!

Na fali sentymentu lubię czasem zgłębiać rzeczy z dzieciństwa od innej strony. Dowiedzieć się więcej o rzeczach, które mnie wtedy pasjonowały. Poznać jakieś ciekawostki zza kulis, poczytać o twórcach. Wtedy nie było dostępu do takiego ogromu wiedzy. Może te kilkanaście lat później umiem lepiej wyszukać w Internecie (i nie tylko) to, co mnie interesuje?

Muzyka, Simsy Jedynki – zwykły dom w Simsach, widok życia

Zapraszam Was więc, wsiądźcie ze mną do pociągu do Miłowa. Bella Ćwir nadal gotuje obiad w eleganckiej bordowej sukience. Zamiast ogródka ma cmentarz, a gdy nocą do domu skrada się złodziej, na szczęście jesteśmy w stanie szybko go zauważyć dzięki towarzyszącemu mu motywowi muzycznemu. Uff, policja go już zabrała. Z ulgą wchodzimy w tryb kupowania i w rytm muzyki Jerry’ego Martina nabywamy naszemu Simowi nowy telewizor.

Kim, u licha, jest Jerry Martin?

To człowiek, który w 1996 roku dołączył do zespołu Maxis jako dyrektor dźwiękowy i główny kompozytor i pracował nad grami studia do roku 2004. Od dziecka uczył się gry na instrumentach i w 1985 założył swoją pierwszą firmę kompozytorską Musicontrol. Jest autorem ścieżek dźwiękowych nie tylko do Simsów, ale też do SimCity. Z Maxis współpracował do 2004 roku. Rok później założył firmę Jerry Martin Music. Można jeszcze znaleźć jego stronę internetową! Wprawdzie jeśli na nią zajrzycie, zobaczycie definicję pojęcia „trącić myszką”. Niemniej jednak warstwa informacyjna jest bez zarzutu. Widać tam wyraźnie wszechstronność kompozytora. Tworzył muzykę zarówno do gier komputerowych, jak i do reklam. Między innymi dla Toyoty, NBA, Armaniego czy Yamahy. Jego utwory wykorzystywały też takie firmy jak Apple czy Phillip Morris.

Zrzut ekranu ze strony Jerry'ego Martina – u góry menu, niżej lista gier, do których Martin pisał muzykę. Strona wygląda jak wyjęta z lat 00 (bo prawdopodobnie jest z tego okresu)

W 2000 roku, czyli w dobie zupełnie innej muzyki w grach – częściowo „pikselowej” i elektronicznej, a częściowo filmowej i takiej „w górę serca” – pomysł na połączenie skocznego jazzu z newage’owymi rytmami wydawał się chyba szalony. Jak mówi Martin w wywiadzie dla portalu Polygon, na początku nie był przekonany do pomysłu, który ponoć wyszedł od Willa Wrighta (jednego z założycieli Maxis). Wydawało mu się, że to dla niego zbyt wiele. Tym bardziej, że o ile Wright miał czasem uwagi, jeśli chodzi o utwory puszczane w radiu Simów, to w trybie budowania dał kompozytorowi zupełnie wolną rękę.

Jerry Martin chciał więc stworzyć coś nienarzucającego się. Coś, co może nam towarzyszyć przez całe godziny, które spędzamy, wybierając najlepsze kolory na swoje ściany i dopasowując do nich wykładziny. Jednak problemy się piętrzyły. Wprawdzie dostał pierwszą wersję gry, bardzo, bardzo wczesną… ale była ona okropna. Cały czas coś się psuło albo w ogóle nie działało. Ale tak czy siak spróbował do tego coś napisać. Nawiązał przy tym współpracę z Johnem R. Burrem, pianistą jazzowym.

Simsy Jedynki, muzyka – screen z gry, tryb budowania, ogród

Co ma nowoczesny jazz do muzyki z naszego dzieciństwa?

Ciekawy jest sposób, przy pomocy którego Burr i Martin pracowali np. nad klasykiem z trybu budowania, New Beginnings. Utwór jest też znany pod nazwą BuildingMode #1 lub Under Construction – pod tym ostatnim tytułem występuje na Spotify. Ten utwór, wbrew pozorom, powstał w bardzo prosty sposób. Jerry Martin napisał podstawę, czyli w tym przypadku dosłownie dwa takty w skali miksolidyjskiej. Dołożył kilka wariacji na ich temat (riffów jazzowych) i gotowe! Te dwa takty wyglądają następująco:

Nuty, pierwsze dwa takty utwory New Beginnings lub Under Construction autorstwa Jerry'ego Martina (muzyka do Simsów, tryb budowania)

Dał to wszystko Burrowi i powiedział mu, żeby, opierając się na tej podstawie, coś zaimprowizował. Wyobrażam sobie, że Martin pewnie rzekł mu coś w stylu „Dobra, dawaj, John, nagrajmy parę wersji i fajrant”. Oczywiście sam siedział tam razem z pianistą, żeby mieć kontrolę nad tym, co powstaje. Faktycznie nagrali kilka wersji. Ostatecznie kompozytor wybrał jedną z nich, a raczej połowę jednej z nich, bo była bardzo długa. Wszystko pozostało bardzo proste, nie próbowali nic na siłę komplikować. Burr trzymał się skali miksolidyjskiej i dla urozmaicenia co jakiś czas zmieniał tonacje na wyższe. Parę nut i chwila improwizacji – tyle wystarczyło. Możliwe, że pozostałe utwory powstawały w podobny sposób.

Co ciekawe, muzyka newage jest uznawana za ckliwą i banalną. Jednak połączenie jej z nowoczesnym jazzem w przypadku budowania domu dla swoich przyszłych podopiecznych w grze komputerowej jakoś się sprawdza. Wspomniany wywiad, na którym w dużej mierze się opierałam, odtwarzając tę historię, możecie obejrzeć poniżej, co bardzo polecam:

To były prawdziwe utwory!

No dobrze, więc nasz ulubiony newage jazz z trybu budowania mamy już za sobą. A co z Simami uczącymi się pilnie grać na pianinie, bo potrzebują awansu, a wolą to niż babrać się w farbach i malować obrazy w hurtowej ilości? Tutaj też mamy dużo do odkrycia. Na początek jednak muszę zaznaczyć, że będę Wam opowiadać tylko o uczeniu się przez Simów gry na pianinie. Z tego, co pamiętam, były też skrzypce i gitara… jednak na tych instrumentach nie znam się tak dobrze jak na klawiszach, więc temat zostawię komu innemu.

Wróciwszy niedawno do oryginalnych pierwszych Simsów, nabrałam pewności, że za dzieciaka miałam dobrą intuicję i słusznie jarałam się szczegółami tej umiejętności. Simowie bowiem w zależności od poziomu grają różne prawdziwe utwory!* Co ciekawe, grafika już nie jest tak zaawansowana. Ich ruchy bowiem są tak samo zamaszyste, gdy grają prostą gamę i kiedy serwują nam coś bardziej skomplikowanego. Dzieci zaś zawsze mają nieprawidłową postawę i bębnią w klawiaturę od niechcenia, nawet jeśli mają dobre oceny w szkole (co znaczy, że dobrze też grają). Do dzieła więc, zacznijmy naszą naukę!

Simsy Jedynki, muzyka, screen z gry – sześć pianin, pięcioro Simów gra, dwójka Simów sie przysłuchuje i niezbyt im się to podoba

Na początku Sim nie zagra nic skomplikowanego, potrafi zaledwie dwoma palcami (czemu przeczy grafika, jak wspominałam) wybębnić Chopsticks i bardzo powoli zagrać gamę C-Dur lub G-Dur. Jeśli będziemy mieć pecha, zaserwuje nam bardzo kulawą wersję tradycyjnej Knuckle Song. Gdy osiągnie pierwszy poziom, wchodzą proste ćwiczenia oraz gama A-Dur. Zdarza się nam też usłyszeć bardzo ponuro zaaranżowane Poszły w pole kurki trzy. Z ambitniejszych utworów Simowie mogą na tym poziomie zagrać nam Poranek Edwarda Griega. Nie nie jest to jednak jakaś bardzo poruszająca wersja. Nie trzymają jeszcze tempa i słychać, że grają z wyraźnym wysiłkiem.

Na drugim poziomie zaczyna się robić ciekawie. Oprócz bardziej skomplikowanych ćwiczeń (aranżacje gam F-Dur i G-Dur) mamy już całkiem ładnie zagrany utwór Bacha, Odę do radości Beethovena (tak, hymn Unii Europejskiej!), pojawia się też Händel. Gołym okiem widać (a raczej gołym uchem słychać) rozwój umiejętności. Jak widzicie na powyższym screenie, inni Simowie również zdają sobie sprawę, że ich znajomi jeszcze rzępolą.

Męczyli się jak my w szkole muzycznej

Z każdym kolejnym uzyskanym poziomem zmieniają się nie tylko utwory, które Simowie nam prezentują. Zmienia się też ich umiejętność grania, trzymanie tempa, pojawia się interpretacja. Utworów Schumanna z poziomu 4 można słuchać już bez grymasu zniesmaczenia, mimo że da się wyłapać jeszcze pewne niedociągnięcia.

Simsy Jedynki, muzyka – screen z gry, komunikat o rozwinięciu umiejętności

Na wyższych levelach umiejętności widać fazy naszych podopiecznych. Poziom 5 jest bardzo melancholijny i nasi Simowie najwyraźniej są in their waltz era. Pojawia się też polski akcent, Walc b-moll Chopina. To utwór szczególnie przeze mnie upodobany, bo sama się go uczyłam w szóstej klasie. Co dalej? 6 poziom to epoka ragtime’ów autorstwa Scotta Joplina – widać już, że Simowie czegoś się nauczyli i usiłują się trochę popisać… chociaż wprawne ucho usłyszy jeszcze jakieś potknięcia w tym brawurowym graniu szybkich, skocznych rytmów.

Poziomy 7 i 8 upływają nam pod znakiem Bacha i Chopina. Umiejętności Simów stoją już na naprawdę wysokim poziomie, chociaż wciąż wyraźnie usiłują się wykazać, przyspieszając czasem ponad miarę i nie wyrabiając się z nutami. Na końcu widzimy już niejaką wirtuozerię – Lot trzmiela Rimskiego-Korsakowa naprawdę robi wrażenie, podobnie jak utwór Debussy’ego.

Diabeł tkwi w szczegółach

Do czego zmierzam i co mam na celu, przywołując tu cały proces uczenia się Simów gry na pianinie? Chciałam po prostu pokazać Wam dbałość twórców o szczegóły i podzielić się swoim zachwytem. Jak powiedziała Karolina w odcinku naszego podkastu o muzyce w grach, być może jakieś dzieciaki uczące się mozolnie gry na pianinie zaczęły z większym zapałem siadać do ćwiczeń, wiedząc, że ich Simowie też się męczą z jakimś szczególnie trudnym pasażem. Chociaż Simom na pewno szło o wiele łatwiej!

* Prócz własnych doświadczeń growych korzystałam też z listy utworów na The Sims Wiki. Polecam zajrzeć, można tam posłuchać poszczególnych utworów i przywołać w ten sposób wspomnienia.

Scroll to Top