Drugi raz nie mogło się udać. Czy na pewno? Switch 2 – recenzja konsoli

Kolorystyka: Obraz utrzymany jest w ciemnoszarej tonacji z pomarańczowymi akcentami. Elementy: Konsola: Widzimy główną część konsoli, która jest ciemnoszara. Kontrolery Joy-Con: Dołączone są dwa kontrolery Joy-Con w kolorach ciemnoszarym i pomarańczowym. Kontrolery są odłączone od konsoli i ułożone obok niej. Stacja dokująca: Za konsolą znajduje się stacja dokująca, również w ciemnoszarym kolorze z pomarańczowymi elementami. Ekran: W tle widać fragment ekranu, na którym wyświetlany jest obraz. Napis: Na jednym z kontrolerów widoczny jest napis "002 NINTENDO SWITCH 2". Tło: Tło jest jednolite, czerwone. Perspektywa: Zdjęcie jest zrobione z lekkiego kąta, co pozwala na lepsze zobaczenie wszystkich elementów.

Nadal robi „pstryk” oraz dobrze leży w dłoniach. Mario i Kong stają na rzęsach, byśmy ich kochali, zresztą z sukcesem. Ale czy naprawdę warto kupować Switcha 2? Nasza recenzja konsoli Nintendo szczerze odpowie na pytanie: czy się udało?

Pierwszy Switch, ten najstarszy, najkolorowszy, najsłodszy, jest, moim zdaniem, najlepszą z dotąd wydanych konsolą familijną. To ostateczne rozwinięcie idei przenośnego grania, zarówno pod kątem wygody użytkowania, jak i dostępnych tytułów. Jest ani za duży, ani za mały, doskonały do podróży, wystarczający do grania na dużym ekranie. Skrzynia skarbów tego smoka zawiera zarówno małe klejnociki (masa indyków oraz najlepszych na tę konsolę gier narracyjnych), jak i potężne artefakty w postaci przebogatych gier z otwartym światem. Pewnie mógłby być tańszy, ale piszę to ja, posiadaczka Switcha, OLED-a i Playdate’a, maleństwa o wartości, bagatela, połowy Switcha, więc moje priorytety związane z hobby leżą po stronie gamingu.

I oto nadszedł drugi Switch. Nie OLED Pro, nie wersja deluxe, tylko zupełnie nowa konsola. Oczywiście zamówiłam ją w sklepie Nintendo, jak tylko stała się dostępna. Przyszła o czasie, nowa, elegancka, cała z grafitowego plastiku o matowym wykończeniu, z subtelnymi wykończeniami joy-conów w kolorze pastelowego błękitu i oranżu. Z miejsca czuć, że to produkt premium, jakiś taki bardziej gładki, opływowy, mniej podatny zarysowania i ślady linii papilarnych spoconych z podniecenia palców.

Jak zatem przedstawiają się podstawowe funkcje nowego sprzętu Nintendo i czy udało się po raz drugi nas zaskoczyć i zachwycić? O tym przekonacie się w dalszej części recenzji konsoli Nintendo Switch 2.

Rysunek przedstawia konsolę wraz z akcesoriami.

Zajrzyjmy mu pod maskę

Dostaliśmy ekran o większej przekątnej, 7,9 cala, bo w końcu musimy mieć szansę na docenienie lepszej rozdzielczości. Ekran LCD nie jest może tym, na co liczyli niektórzy (OLED to jednak coś), no i da się grać raptem około trzech godzin na jednym ładowaniu, ale za to konsola jest bardziej wydajna, więc pójdą na niej lepsze gry (zapewne doczekamy się kolejnej wersji Wiedźmina 3 oraz nieśmiertelnego Skyrima). Zresztą, wszystko w Switchu 2, od joy-conów przez stację dokującą do pro kontrolera, jest zauważalnie większe, ale w granicach rozsądku, dzięki czemu to nadal jest sprzęt przenośny, bo mieści się w miejskim plecaku. Wolałabym jednak, by dalej w tę stronę Nintendo nie szło, niedługo bowiem dłuższe granie ze Switchem w dłoniach stanie się fizycznie niemożliwe.

Sprzęt ma lepszą wentylację, co czuć podczas grania w trybie handeld, ponieważ nie nagrzewa się tak jak Switch 1 i jest o wiele cichszy. Zawiera parę drobiazgów, które sprzyjają komfortowi użytkowania: w górnej części znajduje się drugi port USB-C, ma wejście minijack, zaś podpórka umieszczona z tyłu zgina się pod wieloma kątami i jest o wiele solidniejsza od tej ze starej konsoli. Nieco martwi mnie tylko, że tylna ścianka doku ładującego zbyt łatwo odpada.

Rysunek przedstawia joy-cona odłączonego od stacji 

Sporą zmianę przeszły joy-cony. Teraz są one mocowane nie za pomocą szyn, a magnesów i muszę przyznać, że jest to o wiele wygodniejsze i szybsze rozwiązanie. Przy czym sposób ich instalowania został tak pomyślany, by nie dało się ich przypadkowo wymontować, są też odporne na wyłamanie (chociaż przycisk zwalniający blokadę jest dość duży). Ale to i tak nic w porównaniu do nowej funkcji kontrolerów, czyli… symulacji komputerowej myszki. Wystarczy umieścić je slotem do dowolnego podłoża, by czujnik optyczny wykrył płaską powierzchnię i uruchomił nową funkcję sprzętu. Póki co, jedyną grą w pełni ją wykorzystującą jest Drag x Drive oraz niektóre minigierki w Super Mario Party Jamboree, ale czuję potencjał na ciekawe gry zręcznościowe.

Projektanci Switcha 2 trochę się napocili nad ulepszeniem głośniczków, ale dzięki ich pracy dźwięki są teraz o wiele lepszej jakości. Konsola zawiera również wbudowany mikrofon, aczkolwiek jego zastosowanie na razie ogranicza się do GameChata. Ta ostatnia funkcja umożliwia komunikowanie się z innymi graczami i jej obecność jest… miła, ale do czasu. Nintendo ogłosiło, że korzystanie z GameChata jest darmowe do 31 marca 2026 roku, a po tym czasie wymagane będzie członkostwo Nintendo Switch Online.

Rysunek przedstawia konsolę z podpórką.

O co chodzi z game-key card?

W tym momencie warto poruszyć jedną kwestię: trzech rodzajów nośników, które obsługuje nowa konsola. W zasadzie jest to nie tyle zmiana, co raczej usprawnienie istniejącej nomenklatury. Do tej pory na Switcha gry wydawane były w różnych wersjach, jedne tytuły zostały w pełni wydane na kartridżu, inne z kolei wymagały ściągnięcia z sieci ich części, a pozostałe można było pobrać w wirtualnym sklepie. Nie był to system przejrzysty. Do tego, Nintendo, firma ceniona za wiele rozwiązań, była lubiana przez kolekcjonerów ze względu na fizyczne nośniki. Zwłaszcza w czasach, gdy często jesteśmy tak naprawdę posiadaczami umowy licencyjnej (i to wysoko wycenionej!), a nie faktycznej gry, możliwość zakupienia kartridża jest tym bardziej pożądana. W tytuły na NDS mogę ciąć i dziś, bez oglądania się na fakt, że Nintendo zamknęło oficjalny sklep. No i, co równie ważne, mogę takie gry zawsze sprzedać.

I wtem, firma wprowadza game-key cards i wiele osób, zwłaszcza kolekcjonerów, przeszły ciarki. Na czym one w istocie polegają? Mają postać zwykłych kartridży, ale niech was to nie zmyli, bo w istocie są to, cóż, klucze aktywacyjne pozwalające na pobranie produkcji z sieci. Takie jakby przepustki. Na karcie znajduje się pewna ilość danych gry, ale nie wszystkie. Po zakończeniu procesu pobierania można już grać bez dostępu do internetu – chociaż obowiązkowo z kartridżem znajdującym się w konsoli. Czyli game-key cards to takie pokraczne dziecko dwóch poprzednich rozwiązań, w mojej ocenie, posiadające ich wady, a nie zalety. Nintendo wprawdzie uspokaja, że można je sprzedawać, bo karty owe uruchomią się w każdej konsoli, zaś sam tytuł nie jest przypisany do konta gracza. A jednak oznacza to, że przy braku wsparcia sklepu, gra stanie się niegrywalna. Nie bez znaczenia jest też fakt, że owe gry będą zajmować cenną przestrzeń na dysku.

Grafika przedstawia oznaczenie karty gry.

Zatem teraz w sklepach znajdą się trzy rodzaje pudełek: z kartami zawierającymi pełne gry (jak to ma miejsce w przypadku Cyberpunka), ze wspomnianymi kluczami oraz ostatnia, zawierająca tylko kod do pobrania danej produkcji. Plus całej sytuacji to ujednolicenie owego systemu, bo teraz będzie jasne, z jakim typem nośnika i zapisu danym mamy do czynienia.

W co warto grać?

Jako gra startowa na konsolę wyszedł Mario Kart World. Ta najbardziej dochodowa gra wyścigowa Nintendo od dziesięciu lat nie miała nowej części, więc fani zdążyli nieco zgłodnieć. Nowa odsłona, tym razem bez cyfry w tytule, wprowadziła kilka sporych zmian, chociaż w ogólnym rozrachunku, okazała się nie aż tak przełomowa. Zachwalany w zapowiedziach tryb free roam dostępny jest tylko na jednej konsoli, (albo w trakcie czekania na mecz), poza tym sam otwarty świat nie grzeszy zawartością. Nie można w dowolnym momencie dołączyć do meczu, po prostu przekraczając linię startu. Więcej zresztą na temat Mario Kart World przeczytacie w mojej recenzji.

Donkey Kong: Bananza to z kolei tytuł, który zdaniem wielu powinien wyjść razem z konsolą zamiast Mario Kart World. Tytuł prezentuje sobą zestaw typowych dla Nintendo cech: barwny, uroczy, bezpieczny i pełen zaskakujących mechanizmów. Przypomina też o jednej z ciekawszych bohaterek ze świata Mario, czyli o uwielbiającej śpiewać Pauline. To doskonała zręcznościówka, zdecydowanie najmocniejszy z dotychczasowych tytułów na wyłączność.

Welcome Tour to maluteńka, skromna gierka, która powinna być dodawana do konsoli za darmo i wtedy nagrodziłabym to posunięcie oklaskami, zwłaszcza że zawiera masę ciekawostek na temat sprzętu i procesu jego powstawania. Zamiast tego zżymałam się na łamach CD-Action na chciwość Nintendo, które po prostu musiało na niej zarobić. Co z tego, że tylko 40 PLN? A kolei biedne Drag x Drive to próba pokazania nowej funkcji joy-conów, czyli ich „mysiej” natury. Niestety, większość recenzentów jest zgodna, że ową próbę należy zaliczyć do nieudanych.

Rysunek przedstawia konsolę switch 2, glówny ekran, w postaci centrum handlowego.

Ostatnie Nintendo Direct było okazją do zapoznania się z różnymi, mniej lub bardziej udanymi pomysłami na to, jak wykorzystać Switcha 2. Jednym z nich jest chociażby Chillin’ by the Fire, który jakoby ma znaleźć ciekawe zastosowanie dla kamerki. Cóż, umówmy się, póki co Super Mario Party Jamboree – Nintendo Switch 2 Edition + Jamboree TV jest najlepszym i najmniej krępującym sposobem na obejrzenie twarzy znajomych. Wielu czeka za to na premierę Metroid Prime 4: Beyond (już we wrześniu!), Kirby Air Riders oraz Splatoon Riders.

Przy okazji warto wspomnieć o grach, które już dawno miały swoją premierę, ale specjalnie dla Switcha 2 przygotowano ich nowe wersje. I tak, na pierwszy plan wybija się Cyberpunk 2077. Ogromna, bogata gra została w całości upchnięta na kartridża. Nie wierzyłam w to, a jednak się udało, i to przy zachowaniu miodności tytułu. Inny tytuł to tegoroczny hit Hazelight Games, czyli Split Fiction.  Z większych gier uwagę zwrócił też Star Wars: Outlaws, który na Switchu 2 prezentuje się bardzo dobrze i działa płynnie w 30 fps.

Rysunek przedstrawia Johna Silverhanda, bohatera gry Cyberpunk.

Część z wydanych wcześniej na konsolę gier dostała darmowy upgrade do wersji na Switcha 2. Są to: ARMS, Big Brain Academy: Brain vs. Brain, Captain Toad: Treasure Tracker, Clubhouse Games: 51 Worldwide Classics, Game Builder Garage, New Super Mario Bros. U Deluxe, Pokémon Scarlet i Pokémon Violet, Super Mario 3D World + Bowser’s Fury, Super Mario Odyssey, The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom oraz Link’s Awakening. Przeważnie sprowadza się on do ulepszenia grafiki, ale nie zabrakło też dodatkowych funkcji, jak np. wykorzystanie myszy do obsługi joy-conów. Wiele innych gier dostanie upgrade w ramach programu Nintendo Switch 2 Edition. Pobranie zawartości, która wywinduje daną grę na wyższy poziom graficzny, to wydatek średnio 40 PLN lub 80 PLN.

Czy warto było tyle czekać? Nintendo Switch 2 – finalne wrażenia

Pozostaje kwestią sporną, czy dwa tysiące złotych to dużo, czy akurat tyle, ile powinniśmy zapłacić za tego typu konsolę. Nadal jest to sprzęt pod względem jakości grafiki czy wydajności stojący w tyle za PlayStation 5 czy Xboksem Series X. Z drugiej strony, Nintendo nigdy nie brało udziału w tym swoistym wyścigu zbrojeń, skupiając się raczej na innowacjach i ciągnąc przez lata swe kultowe marki. W momencie, w którym powstaje recenzja konsoli Nintendo Switch 2, oceniam, że gier dostępnych tylko na ów sprzęt oraz wykorzystujących jego nowe funkcje (a nie tylko tryb przenośny) jest niestety trochę mało. Ale przede mną kolejny Nintendo Direct, który może rzucić nieco więcej światła na tegoroczne plany wydawnicze giganta z Japonii.

Może już niedługo zagramy w Metroid Prime 4: Beyond? Może Drag x Drive odejdzie w zapomnienie, zastąpiony przez jakąś genialnie prostą grę zręcznościową wykorzystującą funkcję myszki? Trzymam kciuki, ponieważ to porządny, ładny sprzęt, w którym poprawiono kilka drażniących w poprzedniku wad, takich jak kiepska jakość materiału czy kanciaste kształty. I nawet mimo stosunkowo krótkiego czasu grania w trybie przenośnym jest to nadal doskonała konsola do podróży.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Verified by MonsterInsights