Czy tak wygląda przyszłość strategii turowych? Old World – recenzja gry

Old World: grafika przedstawiająca króla pasującego swojego żołnierza na wyższe stanowisko, Old World recenzja

Old World przychodzi z pomocą wszystkim tym, którzy wybierając gierkę na wolny wieczór, wahali się kiedykolwiek między Civilization a Crusader Kings.

Kto nie lubi porządnych, rozbudowanych strategii? Dobra, pewnie kilka takich osób by się znalazło, zapytam więc inaczej: który fan gatunku nie lubi porządnych, rozbudowanych strategii? Omawiany w tej recenzji Old World nie jest żadną świeżynką – po raz pierwszy pojawił się ekskluzywnie w Epic Games Store 5 maja 2020 roku w ramach wczesnego dostępu. Pełna wersja wyszła natomiast rok później i wielu recenzentów określiło ją jedną z najlepszych strategii 2021 roku.

Brzmiało to dość obiecująco i, skuszona recenzjami, postanowiłam w końcu sama sprawdzić ten tytuł. Okazja nadarzyła się sama – w maju tego roku gra trafiła również na Steama oraz naszego rodzimego GOG-a. Ale nie przedłużajmy i przejdźmy do rzeczy – jak prezentuje się produkcja Mohawk Games?

Pierwsze wrażenie jest wszystkim

Uświadomiłam sobie coś ostatnio i muszę się do tego przyznać – menu główne są dla mnie ważne. W moim przypadku jest to już swoisty rytuał – odpalenie wybranego tytułu po ciężkim dniu i zanurzenie się w tym świecie. Lubię więc, gdy ekran początkowy jest spójny z ogólną stylistyką gry. A gdy do tego przygrywa genialna muzyka, która wpasowuje się w klimat? Nierzadko samo to wynagradza mi każdą wydaną na produkcję złotówkę. Tak było w przypadku Civilization IV i do tej pory służy mi on za swoisty wzór, względem którego oceniam inne produkcje.

Recenzja Old World: widok menu głównego, dostępne opcje są na tle ręcznie rysowanej mapy.

Dlatego gdy włączyłam Old World i zobaczyłam to piękne, profesjonalne, rozbudowane menu główne, poczułam się jak w domu. Po chwili zaczęła grać muzyka i… rozpłynęłam się. Nic zresztą dziwnego – stworzył ją bowiem Christopher Tin, kompozytor odpowiedzialny chociażby za ścieżkę dźwiękową właśnie do Civilization IV (tak, w tym za Baba Yetu!).

Trudności od samego początku, czyli samouczek w Old World

Po tym pierwszym wrażeniu byłam już gotowa na rozgrywkę (a nawet jej głodna). Jako wyjadaczka serii Civilization spodziewałam się, że ogarnięcie podstaw Old World będzie dla mnie bułką z masłem, zarwę przy grze kilka nocy i szybko podsumuję wrażenia recenzją. Dawno się tak nie pomyliłam! Po rozpoczęciu zwykłego scenariusza Grecją doznałam szoku, widząc, jak wiele się dzieje. Osadnicy mają wyznaczone miejsca do osiedlania? Mam z góry narzuconą liczbę ruchów do zrobienia podczas tury? I co to za dziwny panel po prawej, zawierający członków rodziny? Mam żonę i dziecko?

Recenzja Old World: ekran głowny gry, widzimy na nim stolicę Grecji, Pallę, na lewo zatoka, na prawo góry, z jednostek dwóch zwiadowców, jeden wojownik i robotnik.

Tak, niewątpliwie fakt, że nasz przywódca nie ogranicza się już jedynie do imienia, portretu i kilku cech początkowych, był dla mnie najbardziej pozytywnym zaskoczeniem. Odkąd pamiętam, brakowało mi w tego typu strategiach tej immersji, możliwości większego wczucia się w wybraną postać. W Old World udział władcy znacznie wykracza poza handlowanie z innymi nacjami – możemy wpływać na innych, wybierać następców tronu spośród naszych dzieci czy nawet aranżować małżeństwa.

Niestety muszę skrytykować podejście Mohawk Games do tematu samouczka. Podzielony jest on na pięć segmentów, podczas których stopniowo uczymy się grać. Samo to nie brzmi tak źle, jednak w praktyce oznacza to ściany tekstu. Można się nieźle zmęczyć, czytając raz za razem przydługie objaśnienia poszczególnych mechanik. A jeżeli dodamy do tego obszerną encyklopedię… Myślę, że wiele osób odbije się od tego typu wprowadzenia. Tym bardziej, jeżeli nie miało nigdy wcześniej do czynienia z serią Civilization czy Crusader Kings.

Tak to się żyje w tych starych czasach

Jak na razie mamy do wyboru siedem nacji. Naszym celem jest, naturalnie, stworzenie największego imperium i podbicie wszystkich, którzy nam się sprzeciwią. Poza dużymi narodami spotkamy także barbarzyńców i małe plemiona, które w przeciwieństwie do tych pierwszych nie są nam wrogie bez wyraźnego powodu. Możemy zawierać z nimi sojusze, handlować, a nawet tworzyć unie poprzez małżeństwa.

Drzewo rodzinne mojego władcy Grecji, króla Filipa. Ma żonę, dwóch synów i córkę.

W przypadku Old World jedna tura to jeden rok (lub pół roku, w zależności od długości rozgrywki) i w toku gry nie wychodzimy zbytnio w przyszłość. Zapomnijcie więc o statkach kosmicznych czy robotach. Mohawk Games chciało się skupić na początkach naszej cywilizacji i uważam, że to dobry kierunek. Nie wspominając już o dodanym dzięki temu realizmie – nasz przywódca nie będzie żył wiecznie, umrze po osiągnięciu pewnego wieku lub z powodu choroby i ustąpi miejsca następcy. Zdecydowanie wolę to niż Gandhiego, który naparza we wszystkich swoich wrogów atomówkami kilka tysięcy lat później.

Świeże podejście do mechanik

Ogromnym plusem są wydarzenia pojawiające się w trakcie rozgrywki. Dotyczą one przeróżnych rzeczy – od propozycji małżeństwa przez bunt gladiatorów do znalezienia jakiegoś artefaktu podczas eksploracji świata. Naturalnie wymagają one od nas podjęcia jakichś decyzji. To świetne rozwiązanie, dodające jeszcze więcej immersji i życia do każdego podejścia.

Recenzja Old World: ekran wydarzenia, tytuł to Niebo i Ziemia, decyzja dotyczy starej świątyni w której znaleziono misę z dziwnym pyłem. Możemy zdecydować, czy się go nawdychać, czy nie.

Ciekawą mechaniką są również rozkazy. Określają one liczbę rzeczy, które możemy zrobić w ciągu tury. Płacimy nimi przede wszystkim za przemieszczanie się jednostkami, walkę, zdobywanie surowców oraz budowanie. Żeby uniemożliwić nieskończone ruchy, ogranicza nas limit rozkazów na turę, a wszelki nadmiar przepada. Warto więc dobrze zaplanować sobie przyszłe lata, by nie napotkać ani problemu zbyt wielu czynności do zrobienia naraz, ani braku jakichkolwiek dostępnych działań.

Drzewo technologiczne, od lewej najstarsze technologie.

W przypadku drzewa technologicznego wyjadaczy innych strategii 4X również czeka kilka zaskoczeń. Nie możemy wybrać jakiejkolwiek technologii, która nam się akurat spodoba, zamiast tego mamy do wyboru jedną z czterech zaproponowanych losowo przez komputer. Przypomina to wybieranie karty z talii – jedna trafia do ręki, pozostałe zaś wędrują na stos kart odrzuconych i będą na powrót dostępne dopiero po pewnym czasie. Dodaje to do gry nieco losowości, ale ostatecznie szanse na trafienie tego, co chcemy, są dość spore. Talia zwykle nie zawiera bowiem więcej niż 6–7 kart.

Czy gra jest warta świeczki?

Jeżeli chodzi o możliwe rodzaje zwycięstw, to jest ich kilka. Domyślnie wygrywa się po osiągnięciu 52 punktów (zdobywanych za posiadane miasta, wybudowane cuda czy niektóre technologie) przed upływem dwóch wieków. Gdy po 200 latach nikt nie zdobędzie takiego wyniku, wygrywa władca będący najbliżej tego osiągnięcia. Jeżeli będziemy się rozwijać dużo szybciej od naszych wirtualnych oponentów, możemy wygrać natychmiast, niezależnie od tego, jak dużo lat zostało do końca gry, po zdublowaniu punktów drugiego w kolejności przywódcy (ale sami musimy mieć minimum 26). Ciekawa jest ścieżka, w której odnosimy zwycięstwo po spełnieniu dziesięciu personalnych celów naszej postaci. Możemy też oczywiście po prostu wykończyć wszystkich konkurentów.

Grafika pokazująca króla wraz z żołnierzami, którzy maszerują w stronę płonącego, obleganego miasta.

Drogi zwycięstwa nie są jednak dobrze wytłumaczone na początku i sporą część rozgrywki chodziłam po omacku, rozwijając swoje imperium, aż gra zakomunikowała mi, że już, koniec, udało mi się. Przyznam, że taka wygrana z zaskoczenia nie była tak słodka, jak ciężko wypracowane sukcesy w innych strategiach. Twórcy mogliby nieco rozjaśnić ten element rozgrywki lub przygotować jakiś ekran, na którym możemy śledzić nasze postępy względem każdego zwycięstwa.

Nowy stary świat – finalne wrażenia z Old World

Naprawdę cieszę się, że Old World powstało. I to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że to świetna gra. Poziom jej rozbudowania sprawia, że godziny mijają nie wiadomo kiedy i nagle orientujemy się, że minęła czwarta w nocy, a do pracy pójdziemy raczej średnio wyspani. Ma dużo nowych mechanik, przez co mimo podobieństw do innych strategii jest nowatorska. Połączenie zwykłego budowania imperium z systemem hierarchii i relacji między postaciami jest genialne. To fuzja, której potrzebowaliśmy i na którą zasługujemy. Może to wyglądać jak przesada, ale naprawdę nie wiem, jak inaczej to nazwać.

Grafika z gry pokazująca się gdy wygramy kobietą. Wszyscy świętują i wiwatują na cześć przywódczyni.

Cieszę się także dlatego, że może Mohawk Games zmotywuje Firaxis, żeby wzięli się porządnie za jeden ze swoich sztandarowych tytułów. Old World to bowiem powiew świeżości, którego od dawna brakowało mi w serii Civilization – nowość nie powinna opierać się jedynie na lepszej grafice.

Polecam zatem Old World wszystkim fankom i fanom strategii 4X. Jeżeli tylko przebijecie się przez toporny samouczek i wybaczycie możliwe zwycięstwo z zaskoczenia, to na pewno wsiąkniecie. Czeka na Was nowy stary świat. Pozwolę sobie zakończyć recenzję oświadczeniem – jeżeli kolejna odsłona serii Civilization nie przyniesie rewolucji, to właśnie Old World poświęcę jeszcze jedną turę. I jeszcze jedną…

Recenzja Old World powstała dzięki uprzejmości sklepu GOG.com, w którym możecie nabyć produkcję za 149,99 zł.

Scroll to Top