Z tym tytułem poczujecie zapach wiatru po sztormie, przeprawicie się w niepogodę przez wzburzony ocean, zniesiecie trudy survivalu i nie dacie się rekinom. Zanurzcie się z nami w ciepłych wodach oceanu wraz z recenzją gry Stranded Deep.
Gra na wstępie wita nas katastrofą samolotu, którą nam jako jedynym udaje się przeżyć. Na szczęście lądujemy niedaleko małej wyspy, wyposażeni w ponton i podstawowy prowiant, co przez pierwsze chwile ułatwia trochę zaaklimatyzowanie się w nowej rzeczywistości. Na początku wykonujemy kilka zadań z samouczka, żeby się trochę podszkolić, a następnie jesteśmy już skazani na los i własne umiejętności.
Tytuł oferuje nam dobrze oddaną symulację życia rozbitka, dzięki której możemy poczuć się podobnie jak Robinson Crusoe i być dla siebie statkiem, żeglarzem i okrętem. Naszym podstawowym zadaniem jest nieustanne zaspakajanie potrzeb takich jak głód czy pragnienie. Musimy też dbać o zdrowie czy unikać zbyt długiego przebywania na słońcu. Niestety nie posiadamy żadnego olejku z filtrem, więc zadanie nie należy do zbyt łatwych.
Oprócz tego oczywiście musimy stale rozwijać umiejętności, by móc dzięki nim w końcu dostać się do cywilizacji. Stranded Deep to akcja i survival w jednym, a nasza recenzja pokaże Wam, czy warto poświęcić mu czas.

Ahoj!
Tak, jak wspomniałam wyżej, naszym głównym celem jest dbanie o jedzenie, nawodnienie oraz schronienie, w którym zapisujemy grę. Pożywienie zdobywamy na kilka różnych sposobów. Zajadamy się kokosami, owocami – jeżeli takowe znajdują się na naszym skrawku ziemi lub polujemy na małe, lub większe zwierzęta, czy nawet zastawiamy na nie pułapki.
Wodę pozyskujemy z dwóch źródeł. Pierwszym z nich są kokosy, ale niestety ich źródło nie jest wieczne, drugim jest destylator wody. Z twardymi owocami musimy też uważać, nie można ich pić i jeść zbyt często, ponieważ powodują efekt odwrotny do zamierzonego – odwodnienie. Na dłuższą metę lepszym rozwiązaniem jest destylator.
Ochrony potrzebuje także nasza skóra. Przebywając na zewnątrz, nieustannie jesteśmy narażeni na promienie słoneczne, więc warto zadbać o schronienie, które ukoi spieczone ramiona. Na samym początku dobrym wyjściem jest też zanurzenie się w przyjemnie chłodnej wodzie, nie jest to jednak najlepszy sposób, ponieważ przebywając w niej długi czas, jesteśmy łatwym celem drapieżników.

Wszystkie ręce na pokład!
Aby nasza postać, a mamy do wyboru męską lub żeńską wersję, mogła przystosować się do panujących warunków, uczymy się wytwarzania różnych narzędzi. Pozwalają nam one ścinać liście palm, pozyskiwać drewno i otwierać kokosy.
Wytwarzamy między innymi nóż, siekierę czy młotek. Dzięki nim możemy budować bardziej zaawansowane przedmioty oraz motykę, aby uprawiać owoce, krzewy, rośliny oraz ziemniaki. Z przedmiotów – wcześniej wspomniane, destylator wody i schronienie, a oprócz tego miejsce na ognisko, wędzarnie, miejsce do tworzenia materiału, bandaży czy lin.
W trakcie rozgrywki tworzymy również napoje, które pomagają nam na wielu płaszczyznach. Jedną z pierwszych i najważniejszych mikstur, które polecam przygotować to antidotum – idealnie nadaje się w momencie zatrucia i przywraca nasze zdrowie. Drugą natomiast będzie eliksir pozwalający na zachowanie dłuższego oddechu pod wodą – przyda się przy bossach, szczególnie tych, którzy skrywają się trochę głębiej. Kolejna odstrasza rekiny – tej muszę przyznać nigdy nie próbowałam, ale też może okazać się przydatna.
Tratwa rozbitka
Nie jesteśmy oczywiście w stanie pozyskać surowców wyłącznie z jednej wyspy. Każda z nich może zawierać inne cenne złoże czy roślinę, których akurat potrzebujemy. Poza tym wiele zasobów, takich jak kamienie czy glina szybko się kończą. Inny suchy ląd może też oferować różne znajdźki, które się przydają, na przykład kompas czy lornetka, niezbędne do nawigacji, dlatego warto jest podróżować, a umożliwi nam to tratwa.
Tratwa jest naszym podstawowym środkiem transportu, bez niej ani rusz. Warto więc ją powiększać, ulepszać i przede wszystkim pilnować by nie odpłynęła – i tu już pomaga inwestycja w kotwicę. Do budowy potrzebujemy bazy, która może składać się z boi, beczek, drewnianych patyków albo desek. Do podłogi wykorzystujemy znaleziony falisty metal i inne. Wybór należy do nas. Możemy użyć każdej dostępnej w danej chwili rzeczy. W miarę jak rozbudowujemy tratwę, najlepiej stawiać kilka żagli. Ustawione w cztery przeciwne strony, ułatwiają wypłynięcie na nieznane wody.

Żeglujże żeglarzu
Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, a przynajmniej dla mnie jest dość uciążliwe. Przed wyprawą sprawdzamy, gdzie się znajdujemy, a umożliwia nam to kartograf. Za każdym razem, aby do niego przejść musimy zapisać grę, a potem z niej wyjść. Dopiero w menu znajdziemy mapę. Niestety nie ma żadnego przycisku, który z poziomu gry otworzyłby kartografa. Nie można go też otworzyć na środku oceanu, ponieważ grę można zapisać tylko na lądzie. Jest to mało wygodne i utrudnia rozgrywkę. Zacumowanie naszej tratwy po to by sprawdzić położenie i ponownie ruszyć na poszukiwania, zajmuje trochę czasu.
Nieodłącznym elementem zestawu jest też kompas, który da się znaleźć w różnych miejscach. Na szczęście możemy go używać, kiedy chcemy, bez żadnych ograniczeń. Ostatnią rzeczą, niekoniecznie niezbędną, ale na pewno ułatwiającą życie jest lornetka. Dzięki niej możemy dostrzec dalej położony brzeg czy niespodzianki, które mogą nas zaskoczyć na środku oceanu.

Żagle na maszt!
Każda wyspa oferuje nam różne zasoby. Na wielu znajdujemy pełno przydatnych znajdziek, których nie wytworzymy sami, a okazują się niezbędne. Natomiast na innych odkrywamy różnorodne rośliny i owoce, a na kolejnych złoża surowców. Na większości z nich widujemy wraki łodzi albo większych statków, które odkrywają przed nami różne obiekty, narzędzia czy jedzenie.
Wyspy na ogół są bardzo do siebie podobne. Dlatego powrót do swojej bazy może być trudny, szczególnie gdy żeglujemy po oceanie nie używając kompasu czy kartografa i ufamy swojej umiejętności orientacji. Jeżeli na początku pływamy dość blisko w linii prostej nie ma zagrożenia zgubienia się, ale na dalsze wyprawy nie polecam wybierać się bez lornetki.
Oprócz tego kartograf pozwala nam na tworzenie całkiem nowych archipelagów czy pojedynczych tworów. Możemy ustalić wielkość, wybrać roślinność, zwierzęta, ilość kamieni, drzew, wraków i wielu innych. To trochę jak kod „rosebud” w The Sims, tylko zamiast pieniędzy mamy wyposażoną wyspę.

Schowek wilka morskiego
Nasze wyprawy i zgromadzone podczas nich materiały muszą być oczywiście gdzieś przechowywane. Umożliwia nam to plecak, który mamy ze sobą i pozwala nam chować kilka rodzajów rzeczy jednocześnie. Wraz z rozwojem postaci zwiększamy jego pojemność, tworząc dodatkowe miejsca, co pozwala na przechowywanie większej ilości znalezisk.
Jeżeli wybieramy się w dłuższą podróż, warto już wcześniej się do tego przygotowywać i każdorazowo zwiększać swój magazyn. Pozwalają nam na to drewniane skrzynie. Im większa ich liczba, tym więcej skarbów możemy przetransportować. Aby móc je umieścić na naszej tratwie potrzebujemy półek, które przytwierdzamy do podłogi.
Na początku znajdujemy je w różnych miejscach na wyspie, rozbitych łódkach, przewróconych łodziach, czy zatopionych statkach. Wykonujemy je też samodzielnie z desek. Wystarczy tylko ściąć palmę i pozyskać z niej grube kawałki drewna.

Kompan Neptun
Tytuł zachwyca również tym, że gra pokazuje też swoją dziką naturę, dzięki temu możemy poznać nie tylko dobre oblicze naszej żeglugi i przetrwania. Dynamizm zmieniającej się pogody jest powiewem świeżości, czasem jednocześnie utrapieniem. Warunki atmosferyczne mogą zmienić się w każdej chwili. Wypływając w pełnym słońcu, za chwilę możemy doświadczyć sztormu, burz i fal, które w każdej chwili naszą tratwę mogą zamienić w drobny mak.
Aby przetrwać za każdym razem musimy dostosowywać się do sił matki natury. Najlepiej nie wypływać, gdy widzimy zachmurzone niebo, a jeśli po drodze złapie nas deszcz i sztorm, najlepiej zacumować na pierwszym napotkanym twardym gruncie.

Wodni barbarzyńcy
Nie tylko warunki mogą stanowić dla nas ogromne zagrożenie. Oprócz dużych ryb i sardynek, na które polujemy i pieczemy na ognisku, naszymi największymi wrogami są rekiny. Podczas zanurzenia możemy spotkać kilka ich typów. Rekina białego, tygrysiego, młota czy nawet wielorybiego. Zaszczyci nas swoją obecnością również rekin chochlik, który może zatopić naszą tratwę, szczególnie wtedy, gdy nie jest zbyt dużych rozmiarów.
Drapieżniki te atakując, powodują dość spore obrażenia, jednak nigdy nie spotkało mnie z ich strony śmiertelne zagrożenie. Pamiętałam zawsze, by mieć w zapasie co najmniej jeden bandaż w razie, gdyby wystąpiło krwawienie.
Mimo iż te bestie są groźne i duże, są dla nas idealną formą posiłku. Jesteśmy w stanie pozyskać z nich kilka porcji mięsa i skóry, która pozwala na tworzenie narzędzi czy np. niektórych rodzajów broni. Na tę rybę warto obrać swoją własną taktykę. U mnie dobrze sprawdza się polowanie z tratwy, łodzi czy nawet kontenerów, częściowo zanurzonych w wodzie.

Szczury lądowe
Kolejną możliwością posiłku, ale jednocześnie wrogiem numer dwa okazuje się dzika świnia. Nie występuje wszędzie, jednak również dostarcza wiele porcji jedzenia i skóry. Wyrządza wiele obrażeń i jest nieokiełznana. Może nawet spowodować śmierć, dlatego najlepiej od razu jak najszybciej się z nią rozprawić.
Mnie pomagały włócznie i częściowe stanie w wodzie, tak by wróg mnie nie dosięgnął. Wbrew pozorom ten kopytny jest bardziej nachalny niż mieszkańcy głębin wspomniani wyżej. Atakuje raz za razem, aż do skutku, obniżając zdrowie i jest po prostu najzwyczajniej w świecie bardzo natarczywy.
Na lądzie możemy spotkać również gigantyczne kraby, które dostarczają dwie porcje mięsa i wystarczają na dość długi czas. Nie mam pojęcia jak radzili sobie z nimi inni gracze, bo ich pancerz jest naprawdę gruby. Mnie nie pomagały nawet włócznie z kamiennym grotem, do ich upolowania wykorzystywałam siekierę, którą ścinałam drzewa.

Trucizna jak mielizna
Życia pozbawić nas mogą nie tylko atakujące zwierzęta. Bardzo często natykamy się na wyrzucone na plażę trujące rozgwiazdy. Śmiercionośne są również jadowite węże, ryby czy skrzydlice albo nawet jeżowce. Bardzo łatwo, nie zauważając niebezpieczeństwa, narobić sobie szkody. Polecam więc częste zapisywanie gry.
Zatrucie to stan bardzo niebezpieczny, a nieleczony może doprowadzić nawet do śmierci. Pierwszym efektem, który go sygnalizuje, to pojawienie się zielonego ekranu i spadek zdrowia, który możemy monitorować na zegarku.
Wyleczenie tak naprawdę nie jest wcale takie trudne, jeżeli posiada się odpowiedni składnik. Wystarczy zerwać kwiat rośliny Pipi i stworzyć antidotum. Minusem jest jednak to, że jak zerwiemy ją już raz, roślina nie wyrośnie ponownie w tym miejscu, więc albo szukamy i zbieramy je na innych wyspach, albo sadzimy swoją własną roślinę i zbieramy z niej plony, co jest znacznie lepszą opcją.

Nie tylko morze plony Ci dać może
Wracając do wspomnianego sadzenia roślin, jest to kolejna taktyka, która pozwala nam przetrwać. Dzięki niej zaspokoimy głód, oraz sprawiamy, że nasze nieodnawialne źródło wcale się nie skończy. Gdy zerwiemy coś, co rośnie na wyspie, niestety nie wyda ono plonu ponownie. Inaczej sprawa wygląda, gdy posadzimy znalezisko – dopóki nie uschnie, nagradza nas swoimi owocami. Możemy używać je do antidotum. Niektóre rzeczy jeść, by się posilić a ziemniaki, wykorzystywać jako składnik paliwa. Dzięki sadzonkom aloesu nie musimy też wcale chować się w cieniu przed palącym słońcem. Mamy do nich stały dostęp i możemy je jeść wtedy, gdy chcemy by poziom ochrony przeciwsłonecznej wrócił do normy.
Dobrym pomysłem jest też zasadzenie juki, nadaje się jako filtr do destylatora wody, wytwarzania materiału, na przykład bandaży albo zamiast liści palm, które też kiedyś się skończą.
Do uprawy swojego własnego ogródka potrzebujemy motyki, surowców na doniczkę, rośliny, wody i cierpliwości. Po stworzeniu miejsca umieszczamy sadzonkę, nawadniamy glebę i czekamy. Jeżeli pracę rozpoczniemy w deszczowe dni, nie będziemy musieli na początku podlewać ziemi, natomiast, jeżeli nasze wojaże zajmą dłużej niż przypuszczaliśmy, zastaniemy widok uschniętych roślin.

Pokonaj Krakena
Naszą misją oprócz przetrwania jest wydostanie się z archipelagu i powrót do cywilizacji. Musimy wrócić na stały ląd i aby tego dokonać mierzymy się z najbardziej wymagającymi przeciwnikami. Nie zdradzę Wam o jakie stworzenia chodzi, byście sami mogli się o tym przekonać.
Tych tajemniczych oponentów spotykamy w różnych miejscach, na mapie są oznaczeni czerwoną czaszką, więc zawsze wiemy, dokąd się udać. Nie musimy zabierać się za nich w jakiejś konkretnej kolejności. Wybór należy do nas. Aby ich pokonać za każdym razem musimy się dobrze do tego przygotować. Dobrze jest wcześniej wyposażyć się we włócznie czy harpuny, ponieważ do ich zgładzenia musimy wykorzystać sporo pokładów broni. Dobrze również mieć na pokładzie bandaże, wodę i jedzenie.
Walka może jest czasem żmudna i wymagająca, ale jest warta wysiłku. Niektórzy wrogowie mogą strącać nas do wody a inni nawet zatopić naszą tratwę. Nasze zyski lub straty zależą od tego, na jakim poziomie postaci jesteśmy. Im więcej rodzajów broni jest dla nas dostępnych, im większa tratwa i zapasy, tym bardziej możemy liczyć na zwycięstwo.

Ciepła bryza, słońca blask
W przypadku większości elementów graficznych nie mamy na co narzekać. Stworzenia, rekiny, podwodny świat, wszystko wykonane jest w realistyczny sposób.
Roślinność również oddana jest dość naturalnie. Burze, deszcze i fale, zalewanie łodzi również wygląda świetnie. Patrząc na widoki pod powierzchnią można się naprawdę zachwycić. Wiele elementów pokazanych jest w bardzo szczegółowy sposób. W przypadku rekinów dobrze oddane są detale ich skóry, widać, że powierzchnia jest chropowata i bez problemu rozróżnimy, z którym gatunkiem mamy do czynienia.
Woda w zależności od głębokości czy pogody przybiera odpowiedni kolor. Na piasku widzimy falisty ślad wiatru. Chmury przybierają ciemniejszy kolor, gdy pada deszcz albo zbliża się sztorm. Księżyc, wygląda naprawdę dobrze. Doczepić się mogę jedynie do niektórych faktur roślin czy traw, które nie są wykonane zbyt szczegółowo, w przeciwieństwie do innych, jednak nie zmienia to mojego odbioru całej gry, która jest świetna. Jeżeli natomiast pojawi się kolejna odsłona z lepszą grafiką, bardzo chętnie w nią zagram.

Czarna bandera
W grze przytrafiło się kilka bugów, aczkolwiek nie wpływały w znacznym stopniu na moją rozgrywkę. Oba zdarzyły się w przypadku dzikiej świni. Po trafieniu jej włócznią raz zaczęła biegać w kółko w powietrzu a innym razem biegała pod wodą, zmniejszona. Czasem zdarzało mi się też widzieć lewitujące patyki.
Nie podoba mi się też fakt, że aby skorzystać z kartografa trzeba najpierw zapisać grę, potem wyjść do menu. Według mnie można byłoby to zastąpić jakimś przyciskiem. Warto też poprawić technikę ustawiania żagli bądź przygotować cztery warianty stron do wyboru, żeby łatwiej można było się zorientować, w którą stronę musi być ustawiony.
Irytujący był też dla mnie fakt uzupełniania drewna w ognisku. Po całkowitym wypaleniu, nie pokazuje się, że możemy dodać patyki. Musimy je wybrać z ekwipunku i trzymać w ręku – dopiero wtedy na ognisku pojawi się opcja ich dodania. Samo ich posiadanie nie spowoduje pokazania się takiego wariantu.

Wrażenia z bocianiego gniazda. Stranded Deep – finalne wrażenia z gry
Według mnie warto zagrać i to nawet bardzo. Gdy zabierałam się za tytuł Stranded Deep, myślałam, że będzie świetną, krótką rozrywką na kilka wieczorów, ale nic bardziej mylnego. Na pewno zajmie Wam więcej czasu, co jest oczywiście plusem, przynajmniej dla mnie. Dodatkowo mocno wciąga. Bywały dni, gdy grałam kilka lub nawet kilkanaście godzin dziennie nie mogąc się oderwać.
Muzyka też działa na korzyść. Momentami ekscytująca, relaksująca albo przyprawiająca o dreszcze. Zawsze wiedziałam, kiedy zbliżała się duża ryba i miałam ciarki.
Osobiście lubię wszystkie rozgrywki, w których są rekiny, pewnie też stąd moja fascynacja. Meaneater oczywiście też już wcześniej ograłam – a tu możecie sprawdzić naszą recenzję. Tutaj możliwość pływania w oceanie i podziwiania wielkich stworzeń, eksploracja wraków czy innych lądów. To wszystko razem sprawiło, że miałam naprawdę ogromną frajdę z przechodzenia gry Stranded Deep, dlatego sposobność napisania o niej recenzji, bardzo mnie ucieszyła. Co prawda nie miałam na początku zbyt dużych co do niej oczekiwań, ale moja opinia pokazuje, że zaskoczyłam się pozytywnie i z chęcią przemierzałam wody Pacyfiku. Polecam gorąco! A jeżeli macie subskrypcję Game Pass, możecie śmiało sami sprawdzić czy ten tytuł jest dla Was.
Redaktorka: Daria Milko


