Uroczy robot ratuje system. Boti. Byteland Overclocked – recenzja gry

Bocia miłość w Boti. Byteland Overclocked

Kocham słodkie robociki, właściwie to mi wystarczy, żeby z radością napisać recenzję Boti. Byteland Overclocked.

Bardzo mnie ucieszyła możliwość zagrania w tytuł, który tak głęboko zapadł mi w pamięć podczas PGA 2022. Produkcja Purple Ray Studio skradła moje serce i naprawdę chciałam zobaczyć jej finalną wersję. Trochę się zdziwiłam, że wydłużono tytuł, bo samo Boti wydawało mi się bardziej chwytliwe, ale pisząc recenzję i wyszukując jakieś informacje, odkryłam, że „Boti” to też marka butów. I to taka, która lepiej sobie radzi w wyszukiwarce, także rozumiem tę zmianę.

Komputer w komputerze w komputerze

W każdym razie gra jest kolorową i uroczą platformówką 3D, która zarówno mechanikami, jak i wyglądem przypomina Astro’s Playroom. Czy to źle, że to podobieństwo jest takie duże? Zarówno mój życiowy, jak i towarzyszący przy ogrywaniu tego tytułu Gracz 2 uważa, że tak. Natomiast nie zapominajmy, że w Astro nie pogra nikt bez PS5, więc Boti. Byteland Overclocked to gra potrzebna społeczeństwu pececiarzy. Moim zdaniem w tym podobieństwie nie ma niczego złego.

Fabuła jest mocno pretekstowa. Ot, Boti to nowy bot w tytułowym Bytelandzie i dzieją się dramy, wkracza kapitalizm, kopanie Botcoinów, straszne rzeczy. Mamy naszego mistrza w sztuce bycia botem, czyli Pułkownika Jędrka aka Kernela (kumacie, to tłumaczenie jest takie zabawne, że nie mogę. Bo kernel to po angielsku jądro, a brzmi jak colonel, czyli pułkownik). Niestety, ten wąsaty bot zostaje porwany i naszym zadaniem jest odnalezienie go.

Świat gry Boti. Byteland Overclocked
Nasz mistrz bot-fu.

W zadaniu pomagają nam dwie latające botki-kulki, które nieustannie komentują nasze zmagania, bo Boti to w sumie nie mówi w ogóle. Zero i Jedynka, bo tak się nazywają kulki, to duet tak rożny jak woda i ogień albo zero i… Jedynka. Jedna jest wesoła, energiczna, pełna nadziei i chętna na przygody, a druga to mrukliwa i sarkastyczna postać, nastawiona na wykonywanie zadań. Często prowadzą zabawne dyskusje i bardzo umilają grę swoimi komentarzami. Na przykład, jeżeli zostawimy Botiego włączonego, ale nie będziemy się nim poruszać, tak zaczną skonfundowane pytać: Czy wszystko z nami okej? Czy może nie mamy teraz aktualizacji? Czy się nie zacięliśmy?

Monsterki w Boti. Byteland Overclocked.
Boti w wolnym czasie jest graczem, który wali Monsterki.

Bot spuści ci łomot

Pierwszą połowę ograłam sama, drugą z Graczem 2, dlatego mogę się wypowiadać na każdy temat, w tym jak się sprawują tryby gry zarówno dla jednego, jak i dwóch botów. Porozmawiajmy o pierwszej połowie.

Sterowanie Botim jest bardzo przyjemne, płynne i relaksujące. Rozgrywka nie jest wymagająca, nie każe nas za błędy czymś więcej niż powrotem do punktu kontrolnego. Etapy platformowe nie są monotonne i dają satysfakcję, chociaż bardziej hardcore’owi gracze mogą się nudzić. Walka za to jest bardzo nużąca, ogranicza się do trzech ataków i tych samych grup przeciwników. Dość szybko zaczęłam ich ignorować i nie zwracać uwagi na kilkukrotne wciśnięcie przycisku ataku, aby kontynuować podróż.

Mamy dostęp do wielu mechanik, z czasem dochodzą kolejne, ale gra nie zawsze tłumaczy, jak z nich korzystać. Nawet na samym początku musiałam nacisnąć duży przycisk na ziemi. Kojarzyłam z tego grania rok temu, że jest jakiś atak z podskoku pupą, ale nie pojawiła się o nim żadna informacja. Musiałam sprawdzić w sterowaniu, jak wykonać ten atak, a wystarczyło do komunikatu dopisać: „kliknij to i to, aby otworzyć to przejście”.

Smutny przycisk w Boti. Byteland Overclocked.
Widzicie, jak smutny jest ten nienaciśnięty przycisk? To, w jaki sposób się go wciska jest wręcz perswersyjne.

W czasie naszych przygód pojawia się umiejętność przyciągania i odpychania elementów, dzięki czemu możemy przesuwać giga kloce albo wystrzeliwać się ze ścian jak na trampolinie. Albo zjechać po linie jak agent specjalny. Albo pociągnąć za wielką wyrzutnię przypominającą pinballa, która pojawiła się w grze dwa razu i która dwa razy wymagała zresetowania gry, żeby się odbugować.

Są też pontony, których nienawidzę. Dlaczego bot miałby korzystać z pontonu, przecież on nie lubi wody. Dlaczego w tym komputerze jest woda? Zabawa rodem z aquaparku (domyślam się, dokąd chodzą twórcy w wolnym czasie) jest irytująca, sterowanie jest bardzo nieintuicyjne. Gdy widziałam w oddali przystań, a obok ponton, zaczynałam gorzko łkać.

Pontony w Boti. Byteland Overclocled.
Najgorszy koszmar każdego komputera – woda.

Muzyczna zjeżdżalnia jest za to super ekstra, najfajniejsza rzecz w Boti. Byteland Overclocked. Minigra polega na trafianiu w przyciski podczas zjazdu, dzięki czemu słuchamy uroczej piosenki, którą sami uzupełniamy. Wygląda trochę jak Guitar Hero, ale jeżeli nie będziemy trafiać w nuty, to publiczność nie zacznie buczeć zażenowana.

W grze znajdziemy też latanie, jak na paralotni. Podczas takich etapów musimy przelatywać przez obręcze, które wyznaczają trasę i zbierać wszechobecną walutę. Ta umiejętność przydaje się także podczas zwykłego zwiedzania świata i zeskakiwania z miejsca do miejsca.

Muzyczna zjeżdżalnia w Boti. Byteland Overclocled.
“Jupiii!” idealnie opisuje moje odczucia wobec tej zjeżdżalni.

Dwa boty to kłopoty

To, że gramy na dwóch Botich, to bardziej taki kosmetyczny zabieg. Jest tam niby jakaś współpraca – czasami obu graczy musi dojść do końca jakiegoś miejsca, żeby go ukończyć. Ale częściej jest tak, że jedna osoba szybko przeleci całą mapę i dojdzie do punktu kontrolnego, a druga, gdy zginie n-ty raz, po prostu magicznie pojawi się w tym punkcie. Dobra opcja, jeżeli gracie z kimś nieumiejętnym w platformówki. Na przykład ze mną.

Wspomniana umiejętność przyciągania i odpychania obiektów działa wzajemnie na obu graczy. W związku z tym możecie dać drugiemu botowi buzi albo strącić go w przepaść. Niebieski i czerwony wybór, niczym w Mass Effecie.

Rozgrywka dwóch graczy w Boti. Byteland Overclocked.
Miło się gra.

Ilość bugów w trybie dla jednego gracza jest akceptowalna – mogłoby ich nie być, ale co to za gra, która nie ma bugów. Natomiast w trybie dla dwojga zaczyna się jazda. Czasami gra w ogóle nie ogarnia, że są podłączone dwa kontrolery albo ogarnia, ale nie pozwala włączyć drugiego Botiego. Powiedziałam jazda, ponieważ gdy pływamy na pontonach, to się dzieją naprawdę dziwne rzeczy. Mnie się przyblokował prędkościomierz, przez co był widoczny tylko na jednym ekranie i to również poza minigrą. Chociaż chciałabym ponownie pochwalić twórców za umieszczenie prędkości w nanometrach na sekundę, bo to urocze i pasuje do świata gry.

Fragment rozgrywki z Boti. Byteland Overclocked
Wybuchowo i imprezowo.

Najbardziej upierdliwy bug pojawił się podczas etapu, który ogrywałam na PGA. Nie wiem, czy jestem taka krytyczna, bo było mi dane zagrać w bardziej dopieszczoną wersję, ale ten tryb dla dwóch graczy naprawdę momentami jest śmieszny. Mianowicie był sobie boss i on mógł razić prądem kafelki dookoła siebie. Zatem wraz z postępem walki miejsc, po których Boti chodził bez szoku elektrycznego było coraz mniej. Gdy nam nie wyszło i ginęliśmy, to całość się resetowała. Jednak grając z Graczem 2, jeśli jedno zginęło, to nic się nie resetowało, a drugie zostawało na swoim miejscu. Na mapę nie dało się wejść, nie dostając obrażeń elektrycznych, ponieważ boss zajął wszystkie kafelki swoją mocą. Nie umiem określić, czy to kwestia buga, czy po prostu złego zaprojektowania poziomu, ale psuło to zabawę.

Jeżeli wpadniecie w ścianę albo pod mapę (a dzieje się to często), to istnieje możliwość zresetowania pozycji postaci lub wykorzystanie mechaniki przyciągania. Wyjmowanie naszego towarzysza niedoli jest świetną zabawą i nie gwarantuje sukcesu.

Wzajemne przyciąganie w Boti. Byteland Overclocled.
Ciągnie nas do siebie, jak magnes.

Eksploracja sprzętu komputerowego

Byteland to ładna kraina pełna innych botów, które są zajęte przeróżnymi sprawami. Oglądanie, co porabiają jest świetne (znów przypomina to Astro’s Playroom) i sprawia, że świat wydaje się bardzo żywy. Boty też ze sobą rozmawiają i mają czasami całkiem zabawne dialogi.

Większość etapów ma wiele poukrywanych elementów. Tu skrytka, tam botcoin, jeszcze gdzieś skórka. Eksploracja świata się opłaca i sprawia przyjemność, bo zawsze mamy powód, żeby zajrzeć w jakiś zakamarek. Pod koniec każdego etapu jesteśmy rozliczani ze zdobytych danych, czyli waluty oraz znajdziek, przez co wiemy, ile ominęliśmy i mamy możliwość przejść dany fragment raz jeszcze, aby je znaleźć.

Ekran ukończenia poziomu w Boti. Byteland Overclocled.
Trzy gwiazdki. Tak, wiem, że jestem kozakiem.

Bot w dom, komponenty do szafy

Między fascynującymi, pełnymi zwrotów przygodami, nasz bohater może odpocząć w Bytelandzie. Tam ma swój domek, w którym mieszka kotek (tak, w tej grze są kotki, które wchodzą na głowy botów). Jest też szafa na skórki, możliwość ulepszania umiejętności Botiego i hazard. Ten ostatni jest niepoważny – w świecie gry jest loteria, w której można wygrać skórki albo inne mebelki do domu, z tym że kupony są super drogie i trzeba by było dużo niepotrzebnego grindu, żeby ubrać Botiego we wszystkie ciuszki. Niemniej pewnie kogoś to kręci, ale nie mnie. Tu balans skopano.

Kotek na głowie bota w Boti. Byteland Overclocled.
Wyciekły grafiki ze Stray 2.

Poza domkiem możemy odblokowywać części Bytelandu, które na początku gry są niedostępne. Nowe elementy mapy są przeurocze i pozwalają nam podglądać coraz to kolejne boty, ale nie zaskakują. Po prostu dostajemy coś podobnego, do przechodzonych wcześniej etapów, ale możemy się po tym świecie poruszać swobodnie. O ile go odblokujemy za Botcoiny i dane, czyli walutę.

Cena 1337.
1337. Bo wiecie.

Boti. Byteland Overclocked – finalne wrażenia

Produkcja jest idealna dla młodszych graczy lub tych, którzy lubią pograć w coś niezobowiązującego we dwójkę. Nie zrozumcie mnie źle, trochę tych bugów jest, ale to nic takiego, co całkowicie uniemożliwia czerpanie radości z tej gry. Jest przyjemna i nieskomplikowana, a przy tym niezwykle urocza i właśnie takie miałam wobec niej nadzieje. Liczę, że twórcy szybko wydadzą łatkę, która poprawi wymienione przeze mnie problemy i pozwoli nam cieszyć się z grania Botim jeszcze bardziej.

Scroll to Top