Cyberpunk 2077 – pierwsze wrażenia

Oto nasze pierwsze odczucia po dwudziestu godzinach z najnowszą grą od CD Projekt RED.

Moja impreza w Night City w momencie pisania tekstu trwa około dwudziestu godzin. Zdążyłam w tym czasie pokochać i znienawidzić Cyberpunk 2077 z pasją godną poematów pisanych dla potomności, a Wam przekazać moje pierwsze wrażenia. W 2077 roku na pewno pojawi się cała lista lektur szkolnych, które wychwalają lub krytykują grę CD Projekt RED.

Dwie postaci z gry Cyberpunk 2077.
Tak wyglądają wszyscy w pomieszczeniu, gdy zaczynam żartować.

Love-hate relationship

Ta relacja z Cyberpunkiem 2077 jest wręcz toksyczna. Mam teraz straszną ochotę zamknąć laptopa, odłożyć ten tekst „na potem” i przejść jeszcze jedną misję, zhakować jeszcze jeden terminal, zastrzelić jeszcze jednego gangstera – tak bardzo chcę wiedzieć, co dalej. A jednocześnie, ta gra to jeden z największych zawodów, z jakimi miałam do czynienia. Redom udało się stworzyć przecudowną, wciągającą grę, która zawala na wielu, wielu płaszczyznach.

Dwie postaci z gry Cyberpunk 2077.
Walka na spojrzenia.

Zacznijmy od tworzenia postaci. Kreator nie był tak zaawansowany, jak zapowiadano, ale to nie The Sims, więc przymknijmy na to oko. Zresztą i tak nie mamy zbyt wielu okazji, żeby spojrzeć na V, więc nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to nie zepsujemy sobie przerywników fabularnych dziwacznym wyglądem naszej postaci. Najbardziej zabolało mnie to, że tworzenie genitaliów ogranicza się do trzech suwaków z dwoma/trzema opcjami  (np. duży/mały, obrzezany/nieobrzezany). Nie stworzymy najśmieszniejszego członka na świecie, a przecież po to kupiłam grę za prawie trzysta złotych.

V z gry Cyberpunk 2077
Mam dobry pancerz i wyglądam fenomenalnie.

Ale duża ta mapa

Samo Night City jest trochę jak osobny bohater w tej historii. Jest przeogromne, zawiera bardzo dużo lokacji, do których możemy się dostać naszym dzielnym pojazdem lub poprzez punkty szybkiej podróży. Dzielnice znacznie się od siebie różnią, ale mają zachowany ten sam styl budownictwa, daje to interesujący kontrast między dzielnicą korporacji a biedy. Jeżeli chodzi o dostępne aktywności, to jest ubogo, bo na ten moment można albo walczyć, albo jeździć autem/motorem. Jasne, na mapie znajdują się wszelkiego rodzaju specjaliści, handlarze czy prostytutki, ale brakuje jakiejś pobocznej aktywności, takiej by odsapnąć i poczuć klimat miasta.

Zniszczone bloki w grze Cyberpunk 2077.
Pacyfica – niedokończone marzenie o raju. Lepiej o tym nie mowić.

Gdzie mój biały koń?

Fabuła jest świetna i ciągle mam ochotę na więcej. Jestem zauroczona nie tylko postacią Johnny’ego (mimo że jest bucem), ale też wszystkimi innymi, którzy się dotąd przewinęli przez moją rozgrywkę. Część uproszczeń, które się stosuje w grach, bywa przez NPC komentowana, co bywa zabawne. Na przykład, jeżeli w trakcie dialogu postanowimy się zatrzymać i pooglądać widoki, to nasz towarzysz może zacząć nam ubliżać, kazać ruszyć tyłek i zająć się tym, co ważne. Do tego czuć klimat Cyberpunka Pondsmitha – chociaż nie mamy zbyt wielu wyborów fabularnych, to wszystko bardzo pasuje do klimatu jego uniwersum. Jest brutalnie, brudno, ale w tej sterylnej otoczce, większość ludzi to oportuniści, większe zadania nie ograniczają się do wskakiwania na miejsce akcji z kałasznikowem – trzeba się przygotować, na co przekładają się pomniejsze misje.

Robot typu Flathead z gry Cyberpunk 2077.
Zła wiadomość? Nie działa. A dobra? Zbudowaliśmy robota!

Grzechy Cyberpunka 2077

Widoki są… niestety okropne. Gra nie wygląda, jakby zrobiono ją w 2020. Gdybym miała strzelać, powiedziałabym, że zrobiono ją pięć lat temu i włączono na niskich ustawieniach. Ale gram na PlayStation 4, czyli nie działa u mnie nawet tryb HDR. Bardzo boli mnie patrzenie na ten stan rzeczy, mogłabym powiedzieć, że to tylko pierwsze wrażenia, że Cyberpunk 2077 dostanie na to łatki, ale nie wszystko da się poprawić.

Blokowiska w Cyberpunk 2077.
Wbrew pozorom, to gra z tego roku.

Właśnie, co nie działa? Jak dotąd ściągnęłam dwie aktualizacje, po czterdzieści pięć (!) i siedemnaście gigabajtów. Nadal pojawiają się spore problemy. Do menu głównego konsoli gra wyrzuciła mnie dokładnie osiem razy. Dialogi często nie pokrywają się z ruchem ust albo włączają się z opóźnieniem. Tekstury ładują się albo długo, albo w ogóle (tak, wiem, po co konsola przeszła przez ulicę?). Ustawienia kamery w pojeździe nie zawsze chcą się zmieniać. Czasami ubrania na postaci się nie wyświetlają lub nie można edytować ekwipunku. Cele misji potrafią się zawiesić i trzeba ponownie załadować grę. Trochę wypluwam te przykłady, ale to wszystko irytuje i psuje rozgrywkę. Do tego sporo mniejszych gliczy, chociaż mam wrażenie, że po drugiej aktualizacji trochę się uspokoiły. A to daje nam nadzieję na więcej poprawek.

Prostytutka bez tekstur, Cyberpunk 2077.
Upojna noc z panem do towarzystwa, za tekstury trzeba było dopłacić.

Dbając o przepisy ruchu drogowego

Pojazdy nie są zbyt różnorodne, ale jazda po mieście to istotny element rozgrywki. Do używania ich, nie zachęca wcale szybka podróż, ale muzyka w radiu, która jest fenomenalna. Na grafikach promocyjnych V najczęściej był* na motorze, ale samochody zdecydowanie tu przeważają. Model  jazdy jest przyzwoity (myślę również, że go trochę poprawili po aktualizacji), do tego jest cała seria zadań pobocznych dotycząca kupowania nowych samochodów od fixerów. Niestety obecne fundusze mojej postaci nie pozwoliły mi jeszcze na taką zabawę.

Samochód na samochodzie.
Auto na aucie – podwójna pojemność, to samo zużycie paliwa.

Ale ten gameplay jest dobry

Najlepszym elementem gry, według mnie, jest walka. Choć z reguły wcielam się w pacyfistyczne postaci, które wolą się wygadać z sytuacji, niż rozwiązywać problem siłą, tak tutaj robię całkowicie na odwrót. Strzelanie czy bieganie z kataną sprawia niezmiernie dużo frajdy. Walki są szybkie, ale zazwyczaj da się je ominąć, bo mamy dostęp do skradania lub hakowania otoczenia, co jest świetnie zrealizowane, ale ta walka… Na taką grę akcji czekałam.

Ciało i katana.
Katany w tej grze to najlepsze, co mnie w życiu spotkało.

I to jest największy grzech gry Cyberpunk 2077, przynajmniej tak sugerują pierwsze wrażenia. Jest to rewelacyjna gra akcji, ale bardzo średnie RPG. Czuję się tak, jak przy Wiedźminie 3 – wybory są pozorne i nie mam wpływu na bohatera. Tyle że Wiedźmin 3: Dziki Gon  mógł się obronić tym, że opowiada o istniejącej już w literaturze postaci, która ma określony charakter. V miał* być tym, kogo gracz chciał stworzyć, a jest mocno ograniczoną postacią. Nawet historia pochodzenia, którą wybiera się przy tworzeniu postaci, daje tylko szczątkowy wpływ na rozgrywkę i charakter bohatera. Do tego mam wrażenie, że wszystkie drogi prowadzą w jednym kierunku, a moje decyzje są kosmetyczne – albo wręcz nie zwraca się na nie uwagi. Już kilka razy rzuciło mi się to w oczy, ale mam jeszcze nadzieję, że w dalszych etapach gry coś się rozwinie.

Doktor z gry Cyberpunk 2077.
Czy to trzeba komentować?

Podsumowanie

Mimo wszystkich wad to naprawdę świetna gra. Może nie jest RPG-iem wszech czasów od legendarnego studia, ale to wciąż kawał solidnej gry, którą stale aktualizują, więc na pewno zostanie oczyszczona z błędów. Te dwadzieścia godzin minęło mi niezauważalnie, rozgrywka daje bardzo dużo zabawy i naprawdę wciąga już od pierwszych chwil z V. Chociaż nie jest tym, czego oczekiwaliśmy, to jestem zadowolona. Mam świetne pierwsze wrażenia z grą Cyberpunk 2077. Liczę, że kolejne godziny gry udowodnią mi, iż się mylę – przynajmniej co do części moich zarzutów.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top