Niedawne ataki DDoS na serwery Diablo IV sprawiły, że fani znów zaczęli dyskutować o tym czy stałe połączenie z internetem powinno być konieczne, by zagrać w grę.
Od premiery Diablo IV nie minął jeszcze miesiąc. W tym czasie twórcy zdążyli wydać już aktualizację poprawiającą działanie tytułu. Mimo troski Blizzarda o zapewnienie graczom pozytywnych doświadczeń z produkcją, niektórych problemów trudno uniknąć. W miniony weekend serwery Diablo IV padły ofiarą ataków DDoS.
Czym dokładnie jest atak DDoS? Jego celem jest zablokowanie dostępu do serwera. Osiągane jest to poprzez przeciążanie go dużą ilością fałszywych żądań. Zmasowana inwazja hakerów w ostatnią sobotę osłabiła serwery platformy Blizzarda – Battle.net. Spowodowało to utrudnienia w zalogowaniu się nie tylko do Diablo IV, ale także do takich gier jak Overwatch czy World of Warcraft.
Dopiero w niedzielę wieczór na koncie amerykańskiej firmy na Twitterze pojawił się komunikat o zakończeniu ataku. Nie wiadomo, czy możemy to zawdzięczać działaniom Blizzarda czy sami hakerzy po prostu odpuścili.
Wszystko zakończyło się szczęśliwie. Wydarzenie to jednak zachęciło fanów do ponownego podjęcia pewnego wątku, który często już przewijał się w odniesieniu do serii Diablo. Mianowicie chodzi o brak trybu offline w czwartej odsłonie. Wymuszenie stałego połączenia z internetem zresztą pojawiło się także w Diablo III. Mimo tego, że wielu graczy decyduje się na samodzielną rozgrywkę, w grze nie ma trybu single-player, w którym moglibyśmy bawić się bez dostępu do sieci. Budzi to oczywiście wielkie niezadowolenie wśród miłośników serii. Miejmy nadzieję, że Blizzard zdecyduje się wreszcie wysłuchać fanów i wprowadzi udogodnienie, którego tak pragną.

