Wylądowałam na dnie oceanu. Endless Ocean Luminous – recenzja gry

Nie jestem miłośniczką głębin. Nie fascynuje mnie nurkowanie. A mimo tego przeżywam niesamowite przygody w Endless Ocean Luminous – recenzja pokaże Ci mocne i słabe strony tego tytułu. Oraz wyjaśni, jak pięknie gry mogą przedstawiać nam świat.

Jest tu walor edukacyjny, jest przygoda i jest możliwość całkowitego zanurzenia w spokoju. I choć miałam obawy, że lęki z życia realnego przeniosą się na wirtualny, to nie było aż tak dramatycznie. Może przez pierwsze minuty odrobinę trudno było mi swobodnie oddychać. Ale teraz trudno jest mi sobie wyobrazić dzień bez relaksującej sesji w Endless Ocean Luminous. Dlaczego? W tej recenzji przeczytasz o moich wrażeniach i o powodach, dla których warto poznać ten tytuł.

screen z gry endless ocean luminous przedstawiający płetwonurka pod wodą

Odkryj universum Endless Ocean

Miłośnikom Nintendo prawdopodobnie nie trzeba przedstawiać, cóż to za seria została właśnie wzbogacona o nową część. Ponieważ jednak nie wszyscy należą ze mną do Klubu Zapalonego Nintendziarza, w paru słowach wyjaśnię, z czym mamy do czynienia.

Historia serii Endless Ocean sięga roku 2001, kiedy to japońska Arika wypuściła na PlayStation 2 przygodówkę Everblue. A rok później jej kolejną część. To właśnie te tytuły uznaje się za początek późniejszego Endless Ocean wydanego na konsolę Wii. Niektórzy uważają, iż EO to po prostu duchowy następca produkcji pierwotnie wydawanej na PS2. Inni zaś wprost nazywają go oficjalną kontynuacją.

Jakkolwiek byśmy to definiowali – Endless Ocean to seria rzeczywiście nawiązująca do swojego pierwowzoru. Każda z części oferuje zbliżone atrakcje – czyli przede wszystkim nurkowanie i odkrywanie głębin.

Pierwsze było Endless Ocean, w Japonii znane jako Forever Blue, wydane w roku 2007. Dwa lata później pojawiło się Endless Ocean 2: Adventures of the Deep (aka Endless Ocean: Blue World). A w tym roku – w maju 2024 – doczekaliśmy się kontynuacji na konsolę Nintendo Switch. I jakie jest to nowe Endless Ocean Luminous? Ciekawe i zajmujące, ale też w jednym aspekcie – wybitnie odstraszające.

screen z gry o nurkowaniu – płetwonurek w otoczeniu ryb

Moja nowa ulubiona gra cozy

Nie jest tajemnicą, że w redakcji Grajmerek prawdopodobnie nie ma większej ode mnie miłośniczki przytulaśnych gier. Kiedy mój mózg potrzebuje regeneracji po wytężonym wysiłku umysłowym, odpalam konsolę i wszelkie napięcia z ciała znikają.

Endless Ocean Luminous to idealny tytuł dla osób, które chcą po prostu zanurzyć się w innej rzeczywistości. Wcielamy się tutaj w postać płetwonurka eksplorującego głębiny. Pływamy, a woda szumi kojąco do ucha. Odkrywamy przyrodę. Obcujemy z naturą. Cieszymy się chwilą.

Nic złego nie może się nam tutaj przytrafić. Nie czujemy zmęczenia, nie tracimy tlenu, nie boimy się rekinów. Tak, ten aspekt jest mocno odrealniony – no i trudno. Ja jestem twórcom szalenie wdzięczna, że dają mi możliwość spokojnego poznawania świata, z którym normalnie nie miałabym szans obcować. Nazwijcie mnie nadwrażliwą, ale czuję wzruszenie na myśl o każdej chwili, którą spędzam w tej grze w trybie solo. To absolutnie cudowne, niepowtarzalne doświadczenie, za które już od pierwszych chwil pokochałam Endless Ocean Luminous.

Ale, ale! Na chillerskiej rozgrywce w trybie solo zabawa się tutaj nie kończy.

screen z gry endless ocean luminous przedstawiający jedną z odnalezionych ryb

Najgorszy tryb opowieści w historii

Zacznijmy od absolutnie najgorszego elementu Endless Ocean Luminous. Ale tak autentycznie wybitnie złego, że powinno się go zaorać i puścić w zapomnienie.

Tryb opowieści.

Nie przeszłam go w całości, ponieważ uważam, iż mój czas jest zbyt cenny, by marnować go na takie rozwiązania. Sam fakt, iż jest on raczej biedny, to wcale nie jest jego największa wada. Ot, każdy rozdział jest jakąś króciutką misją do wykonania, gdzie więcej jest gadania AI niż akcji. To jeszcze dałoby się przeżyć.

Do odblokowania kolejnych rozdziałów musimy przejść do innego trybu. I odkryć w nim 500 czy 1000 nowych ryb, co jest totalnym absurdem. Raz, że jeśli ktoś gra wyłącznie w trybie solo, będzie miał z tym ogromny problem. A dwa, że dynamika rozgrywki jest przez ten system całkowicie zaburzona. Z przyjemnością wykonywałabym takie minimisje, bo lubię wyzwania. Ale nie, jeśli droga do kolejnego rozdziału jest tak bezzasadnie skomplikowana.

screen z gry endless ocean luminous – story mode

Fenomenalny tryb multiplayer

Będę narzekać na aspekt historii w Endless Ocean Luminous, ale za to tryb multi to dla mnie absolutne złoto! Kocham to, że mogę wskoczyć na Discorda Endless Ocean i znaleźć towarzyszy rozgrywki, z którymi wspólnie przeżywać będziemy cudowne przygody. Jeszcze się nie zdarzyło, abym nie miała z kim grać. Albo wrzucam swój kod i za chwilę ekipa się powiększa, albo korzystam z ostatnio wrzuconego kodu i dołączam do innych.

I jeśli ktoś nie jest fanem relaksu w trybie solo, to w trybie multi powinien znaleźć coś dla siebie. Tutaj swobodne eksplorowanie wód przeplatane jest z wykonywaniem zadań. Nagle na mapie pojawiają się punkty, w których trzeba coś znaleźć. Szybki rzut oka, kto gdzie pływa i już możemy ruszać do najbliższego miejsca. Albo do tego, do którego nikt inny się nie wybrał. Im szybciej wykonamy zadanie – na przykład całą ekipą znajdziemy dziewięć konkretnych ryb – tym lepiej. Przez chwilę znów możemy swobodnie zwiedzać głębiny, a potem znów i znów uruchamiają się kolejne zadania.

tryb multiplayer w grze endless ocean luminous

A ponieważ w każdym trybie musimy odkrywać nowe gatunki ryb, a także znajdować skarby, rozgrywka multi mocno to ułatwia. Ten, kto trafił na artefakt, przedmiot kolekcjonerski albo rzadką rybę, może zaznaczyć ich położenie na mapie. Wówczas inni mają szansę także je odnaleźć, zanim czas całej wspólnej misji dobiegnie końca.

Uwielbiam ten aspekt Endless Ocean Luminous. Czerpię z tego ogrom frajdy, a gra wynagradza mi biedę, jakiej zaznaję, przechodząc do trybu opowieści. Potrzebujesz wrażeń? Wskakuj do multi i baw się dobrze!

screen z gry endless ocean luminous przedstawiający tryb multiplayer i dwoje zawodników pod wodą

Co jeszcze oferuje Endless Ocean Luminous?

Esencję rozgrywki stanowi tutaj eksplorowanie wód, szukanie skarbów i odkrywanie różnych gatunków ryb. Istnieje jednak jeszcze kilka aspektów, na które warto zwrócić uwagę.

Po pierwsze: gra ma charakter edukacyjny. Oczywiście jeśli wykorzystamy to, że otrzymujemy informacje na temat poznanych organizmów. Ja bardzo lubię te ciekawostki i z przyjemnością po zakończonej rozgrywce przeglądam tablicę z odnalezionymi gatunkami.

Nie może mnie jednak nie zaboleć serce, gdy pomyślę o kolejnym już braku polskiej lokalizacji. Akurat ten tytuł swobodnie może ogrywać moja córka, ale wiedzy z niego wynieść nie da rady.

screen przedstawiający opcje personalizacji postaci w endless ocean luminous

Druga kwestia, która także wymaga wzmianki, to możliwość personalizacji postaci. Może nie zaszalejemy z nią jakoś bardzo, ale za punkty zdobywane w grze możemy kupić parę drobiazgów:

  • nowe kolory stroju,
  • naklejki na kask,
  • emotki, czyli pozycje, jakie może przyjąć nasza postać (zawiśnięcie w pozycji leżącej, salutowanie, machanie do innych itp.).

Trzecia ciekawa funkcjonalność Endless Ocean Luminous to tryb foto. Ma on sporo opcji wizualnych, tzn. różne filtry. A także możliwość zmiany perspektywy (na przykład na tryb selfie). Dla osób lubujących się w zbieraniu ciekawych fotopamiątek z gier – będzie to dodatkowy smaczek.

zdjęcie z gry o nurkowaniu przedstawiający dwoje nurków układających ręce w symbol serca

Sprawdzona gra dla dzieci

W każdym ogrywanym tytule staram się zwracać uwagę na to, czy dany tytuł nadaje się dla dzieci. I, tak, narzekam na to, że brak polskiej wersji językowej uniemożliwia dzieciakom czerpanie (pełnej) wiedzy z Endless Ocean Luminous. Ale i tak uważam, iż jest to świetna propozycja dla najmłodszych.

Moja dziewięciolatka zwraca uwagę na trzy aspekty:

  • ciekawe misje w trybie multi,
  • emotki,
  • możliwość poznawania nazw ryb (które przekładam jej potem na polski).

Nie da się ukryć, iż aktualnie jest to nasz ulubiony tytuł do wspólnego ogrywania. Ale muszę tu nadmienić, że do takich rozgrywek potrzebujemy dwóch konsol. Endless Ocean Luminous nie przewiduje lokalnej rozgrywki kooperacyjnej. A szkoda, bo mógłby to być świetny tytuł do rodzinnego albo imprezowego ogrywania.

Za to jeśli spotkamy się ze znajomymi online, to tryb multi przewiduje rozgrywkę dla aż trzydziestu osób. Fantastyczna zabawa gwarantowana!

ryba znaleziona w grze endless ocean luminous

Kocham oceany! Endless Ocean Luminous – finalne wrażenia

Jako że nie miałam wcześniej do czynienia z oceaniczną serią od Ariki, nie byłam pewna, jakich wrażeń się spodziewać. Okazało się jednak, że absolutnie przepadłam w Endless Ocean Luminous – zresztą ta recenzja prawdopodobnie Ci to już udowodniła. To świetny, wciągający tytuł, w którym możesz spędzić wiele godzin i nadal się nie znudzi. Jest do tego przyjemny graficznie i aż chce się w nim zanurzyć. I to dosłownie! Daleko mu do doskonałości i są aspekty, które chciałabym poprawić, ale aktualnie jest to jedna z moich ulubionych gier. Gier na relaks po pracy. Gier na wspólne zabawy z córką. Polecam, choć mam świadomość, że nie dla każdego będzie to tak wspaniała rozrywka.

Recenzja Endless Ocean Luminous powstała dzięki uprzejmości Nintendo Polska.

Scroll to Top