Uczta dla fanów Bloodborne – grałyśmy w demo Lies of P

Główny bohater gry i logo Lies of P, zwiastun rozgrywki w 8k

Demo Lies of P swoim wyglądem przypomina wiadomo co, ale czy to źle?

Słyszałam legendy o ludziach, którzy na gamescomie czekali wiele godzin, by zagrać w demonstracyjną wersję Lies of P. Zainteresowani zbierali się przy stoisku z produkcją niczym obok ogniska, rozsiadali się na przyniesionych wcześniej krzesełkach wędkarskich i długo bajdurzyli między sobą o tym, czym demo Lies of P od Neowitz Games będzie. Czy spełni ich najskrytsze marzenia? Czy zaspokoi potrzebę grania w soulslike’i tak, jak jeszcze żadna gra dotychczas? Czy historia Pinokia będzie tym, co nada ich życiu sens? Niektórzy nie dotrwali do swojej kolejki, a ci, którym się udało, podobno oszaleli! Takie przynajmniej chodzą słuchy.

Top secret

Natomiast moja przygoda z demem Lies of P obyła się bez cienia dramaturgii. Czekałam może około 10 minut na zwolnienie się jednego z dwóch komputerów, na których produkcja była dostępna we wczesnej fazie i oferowała dwie lokacje do zwiedzania. Przede mną sprzęt był zajęty przez jakiegoś pana, trochę starszego ode mnie, i chłopczyka, dałabym mu 11 lat, którego pilnie strzegł i fotografował zatroskany ojciec. Na ilość robionych zdjęć szybko zareagował nawet członek ekipy zajmującej się stoiskiem i przestrzegł go, że pamiątki – spoko, ale proszę ekranu nie fotografować. Bardzo pilnowano, żeby nikt nie robił tych zdjęć, ale na niektórych portalach i tak możecie je znaleźć.

Zawadiaka i hultaj z osiedla

Przejdźmy jednak do gry. Na samym początku dostałam możliwość wybrania jednego z trzech stylów walki (nazwijmy to roboczo wojowniko-tankiem, łotrzykiem, co szybko walczy i mocno dostaje oraz czymś pomiędzy, zalecanym dla nieogranych jeszcze w soulslike’ach osób). Zdecydowałam się na wersję Pinokia z szybkimi atakami, bo ja gram dość chaotycznie w takie gry i jeśli nie mogę ginąć 2137 razy na sekundę, to nie ma sensu.

Pinokio przychodzi do świata Belle Époque pełnego potworności i mówi: „Oto jest mój szybki miecz, którym będę cię szybko dziabał na śmierć, tylko najpierw skupię na tobie widok i będę się rolować, proszę, nie trafiaj mnie”. To znaczy, tak nie mówi, ale mógłby. A kto jeszcze tak mówi? Jaki żart zaczyna się tak samo? No oczywiście, że Bloodborne. Jasne, to nie jest odkrycie, że ta gra „inspiruje się” produkcją From Software. Ale!

Bloodborne 2

Mam z Bloodbornem taką patologiczną relację, że gram w niego od 2017 roku, ponieważ od tamtej pory zainstalowanego na PS4, regularnie do niego wracam, żeby dostać solidne bęcki i zniszczyć sobie samoocenę, bo do dziś nie przeszłam tej gry. Ona w mojej wyobraźni jest cały czas nowym, nieodkrytym gruntem. Dlatego momentami brało mnie uczucie, że gram w coś, co tak dobrze znam i co wydaje mi się nawet ciut nudne, bo ja katuję tę grę tak długo. Jednakże Bloodborne miał premierę w 2015 roku, czyli 7 lat temu. 7 lat to bardzo dużo dla gry, szczególnie że nie ma takiej całkiem podobnej produkcji, z tym samym gameplay’em, tylko nieco innym settingiem. Kontynuacji też nie ma. Fani są wyposzczeni, potrzebują jakiegoś duchowego spadkobiercy.

Kłamstwa Pinokia są naprawdę wybitnie podobne pod każdym względem. Chociaż tu uczulę, że kawałek, który ograłąm był dość krótki, przez co nie miałam możliwości poznania takich elementów tej gry, jak przemiany głównej postaci w zależności od naszych wyborów (Pinokio będzie się zmieniał bardziej w lalkę lub człowieka) i jaki ma to wpływ na arsenał bohatera.

Miałam do ubicia jednego bossa, który mnie przerósł (dosłownie, był bardzo, bardzo, bardzo, bardzo wysoki). Chociaż niedosłownie też mnie zniszczył, bo po pierwsze jestem frajerką, co to jest słaba w takie gry, a po drugie bardzo mnie wielki skurczybyk zaskoczył. A wiecie, jak to jest z zaskoczenia dostać, nie najlepiej co najmniej.

W porządku, ale niczego nie urywa

Wygląda to dzieło elegancko, gra jest ładna, ale nie będzie to jakiś ostateczny wyciskacz potów sprzętów do grania. Szczególnie, że nie o to w tej grze chodzi. Brzmiała okej, chociaż przyznam, że na wielkiej hali, gdzie ciągle ktoś krzyczy, coś zapowiada, jest tłum rozradowanych ludzi, nie za bardzo można się wsłuchać w jakiekolwiek dźwięki czy muzykę, także ostatecznie trudno ocenić.

Moim ostatecznym podsumowaniem jest to, że podobało mi się to demo Lies of P. Zajarałam się zwiastunami, delikatnie te oczekiwania mi się zmieniły, ale myślę, że będzie to kawał solidnego soulslike’a.

Scroll to Top
Verified by MonsterInsights