Grałyśmy w Pharaoh: A New Era na gamescomie 2022. Czy Faraon potrzebował takiego odświeżenia?

Pharaoh A New Era wejście na stoisko na gamescomie, po lewej i na środku zdjęcia duży plakat gry na ścianie stoiska, po prawej czarne drzwi

W trakcie tegorocznego gamescomu miałam okazję zagrać w Pharaoh: A New Era i sprawdzić, czy remake jest lepszy od oryginału.

Na wstępie powiem szczerze, że Faraon jest jedną z gier, w które w całym moim niemal trzydziestoletnim życiu grałam najwięcej. Od dzieciństwa pasjonował mnie starożytny Egipt, a ta produkcja pomagała mi połączyć pasję do grania z powiększaniem wiedzy na temat historii i kultury regionu. Ba, pamiętam wręcz, jak zdarzało mi się używać walorów edukacyjnych produkcji jako wymówki przed rodzicami. Działało! Do dziś czuję mocny sentyment do strategii Sierry, dlatego też nie mogłam powstrzymać się od sprawdzenia krótkiego fragmentu gameplayu udostępnionego na gamescomie 2022 w Kolonii.

Stoisko Pharaoh: A New Era znalazłyśmy przypadkiem w ciągu pierwszego kwadransa zwiedzania targów. Nie byłyśmy, co prawda, umówione na ogrywanie, w końcu w marcu recenzowałyśmy już demo, ale i tak zaproszono nas do pięknie udekorowanego wnętrza. Zewsząd otaczały nas egipskie krajobrazy z kreską materiałów graficznych promujących grę. Klimat więc był. Tylko to nie do końca pomogło faktowi, że remake postanowił pozmieniać kilka mechanik, które w pierwowzorze świetnie się sprawdzały.

Stwórz sobie miasto, ale my ci powiemy jak

Pierwsze sekundy i już okazało się, że stanowisko nie było przygotowane, a gra zaczynała się od którejś misji z kolei. Głównym zadaniem było postawienie domostw i rozbudowanie ich do konkretnego rodzaju. Gdy przyszło jednak do tegoż budowania, w grze coś nie zadziałało jak trzeba i nie mogłam postawić żadnego budynku: ani podstawowej studzienki, ani szałasu, ani żadnego straganu, itp. Tak mi się przynajmniej wydawało. Zgłosiłam problem i dowiedziałam się, że to dlatego, że wrzuciło mnie w którąś misję z kolei, a nie do tutorialu. Dziwnie. Przecież nie tak dawno grałam w oryginalnego Faraona, znam te mechaniki. Co tutaj takiego zrobiłam źle, skoro widać, że to po prostu nie działało jak powinno?

Niemniej stwierdziłam, że w porządku, dajcie mi ten tutorial. I jakże srogo się już na tym etapie rozczarowałam. Dawny Faraon nawet w samouczku dawał Wam wolność w tym, jak sobie tę pierwszą wioskę zbudujecie. Stawialiśmy stragany czy budki architektów tam, gdzie uznawaliśmy za słuszne. Podobnie ze studzienkami i domostwami. Tutaj zrobiłam podobnie i dziwiłam się, dlaczego poradnik nie rusza dalej i wciąż pokazuje mi te same instrukcje. Okazało się, że gra wymagała ustawienia budynków w konkretnych miejscach. Oznaczenia tych miejsc były ledwo widoczne w terenie, ale to nie to mnie zirytowało. Klasyka z 1999 roku pozwalała bowiem po prostu na więcej swobody, nawet na etapie uczenia gracza mechanizmów. Dawała instrukcje i trzeba było jednak nieco pomyśleć, by się do nich dostosować. Nie traktowała odbiorcy jak idioty, któremu trzeba wyjaśniać, że preparatów do czyszczenia rur nie wolno pić i producent nie ponosi odpowiedzialności, jeśli mimo ostrzeżenia ktoś to zrobi.

Pharaoh A New Era stoisko dla prasy na gamescom 2022, na zdjęciu autorka wpisu siedzi przed monitorem i gra w opisywaną grę, włosy upięte w kuc, na plecach plecak, ręka na myszce, na ścianach przed nią postaci kojarzące się ze starożytnym Egiptem i znaczenia z mitologii egipskiej, ściana w odcieniach pomarańczu

Graficznie inaczej, ale czy lepiej?

Należę do tej części fanów Faraona, której podobał się styl graficzny oryginału i moim zdaniem nie potrzebował on poprawek. Z tego też powodu przyznaję, że odświeżona oprawa wizualna średnio mnie grzeje. Dobrze, że jest, ale bez niej też byłoby w porządku. Generalnie jeśli to miała być największa rewolucja w tym remake’u, to nie widzę w nim sensu.

Muzyki nie ocenię, bo z racji, że Pharaoh: A New Era ogrywałam dosłownie w ciągu kilkunastu minut od wejścia na teren gamescomu, to zapomniałam założyć słuchawek. Ba, nie zauważyłam ich nawet, dopóki nie zobaczyłam zdjęć. Do tematu głośności niektórych efektów dźwiękowych względem ogólnego poziomu, o którym Kasika wspominała w marcowej recenzji, nie mogę się więc odnieść. Mam jednak nadzieję, że zarówno po feedbacku z dema, które twórcy udostępnili na jednym z festiwali na Steamie, jak i po samym wydarzeniu w Kolonii, spłynęło tyle konstruktywnych opinii, by finalnie remake Faraona prezentował jak najlepszy poziom.

Czekać czy nie czekać? Oto jest pytanie

Pharaoh: A New Era grałam zaledwie kilkanaście minut, a mimo to zalążek gameplayu zdążył ostudzić moje oczekiwania względem pełnej gry. Być może to kwestia zobaczenia zbyt małego skrawka rozgrywki. Może z czasem jest lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że polityka zwrotów wielu sklepów niejako narzuca na twórców wymaganie, by gra wciągała już pierwszym kwadransem. Zadanie to zdaje się tym trudniejsze przy remake’ach czy remasterach i odświeżony Faraon nie do końca mu podołał.

Czy czekam na pełną premierę? Jasne, że tak. Czy kupię Pharaoh: A New Era w dniu premiery? Jasne, że nie.

Scroll to Top
Verified by MonsterInsights