Gry z Reksiem nie tylko dla dzieci? Analiza popularności Przygód Reksia

Przygody Reksia to jedne z najciekawszych polskich gier edukacyjnych. Co sprawia, że do dziś cieszą się popularnością tych samych osób, które zagrywały się w nie za dzieciaka?

W historii polskiej branży gier możemy znaleźć wiele tytułów, które wpasowują się w ramy gatunku „gry edukacyjne”. Wiele z nich przedstawia zupełnie autorskie postaci, inne zaś opierają się na znanych dzieciom markach. Do tej drugiej grupy zaliczają się m.in. Koziołek Matołek, Bolek i Lolek oraz Reksio.

Zwłaszcza ten ostatni może się poszczycić ciekawą historią przeniesienia na ekrany monitorów. Aidem Media nie ograniczyło się bowiem jedynie do gier typowo edukacyjnych (choć Liczę z Reksiem i ABC z Reksiem jak najbardziej w te ramy wpiszemy), ale stworzyło również interesujące hybrydy, przypominające przede wszystkim tytuły przygodowe. To właśnie one, zbiorczo określane Przygodami Reksia, zebrały wokół siebie jeden z najwierniejszych fandomów w historii. Dość powiedzieć, że jego członkowie w zeszłym roku samodzielnie zorganizowali Reksiocon, konwent w całości poświęcony właśnie grom z Reksiem, oraz przeprowadzili akcję #BringReksioBack.

Jak więc to wytłumaczyć? Co takiego jest w tych, wydawałoby się, zwykłych produkcjach dla dzieci, że równie dobrze bawią się przy nich dorośli? W tym tekście spróbuję odpowiedzieć na to pytanie i, być może, zachęcić niektórych z Was do zainteresowania się tym jedynym w swoim rodzaju uniwersum.

Aidem Media ma równie przewrotną historię, co nazwę

Na początek sprzedam Wam małą ciekawostkę: Aidem Media to palindrom! Nieźle, co? I na tym nie kończy się kreatywność firmy. Studio odpowiedzialne za gry z Reksiem (i mnóstwo innych gier edukacyjnych) powstało 10 września 1997 roku i od początku było nastawione na produkcje dla młodszych odbiorców. I rzeczywiście, do momentu przerzucenia się typowo na rynek mobilny wydali prawie 60 takich gier.

Z licznych źródeł, takich jak wywiady czy media społecznościowe twórców, wiemy, że od początku darzyli oni Przygody Reksia wielką sympatią, a wydawanie kolejnych odsłon sprawiało im sporą przyjemność. Chcieli wysłać Reksia i Kretesa (czyli ich autorską postać, towarzysza psiaka) na jeszcze wiele przygód, czy to w kosmosie, czy na twardym gruncie.

Niestety, te plany Aidemu pokrzyżowała najpierw wygasająca licencja na prawa do postaci Reksia, a później, gdy rozpoczęli już prace nad przygodami samego Kretesa, brak odpowiedniego finansowania. Jedne z ostatnich informacji na temat drugiego rozdziału Miasta SeKretów pojawiły się w 2014 roku – od tamtej pory nie dostaliśmy żadnych konkretów. Cztery lata później zmienili swoją pierwotną nazwę na BoomBit, za brytyjskim partnerem, a temat ucichł.

Choć można by się spodziewać, że taki obrót spraw spowoduje odejście gier z Reksiem w zapomnienie, nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie – marka żyje i ma się całkiem dobrze, niesiona na barkach fanów i fanek na tyle, na ile to możliwe bez posiadania licencji. Analizując Przygody Reksia, można wyróżnić trzy główne powody tej niegasnącej popularności: nostalgię, różnorodność i błyskotliwość. O ile pierwszy nie potrzebuje specjalnego wyjaśnienia, o tyle dwa kolejne zasługują na nieco większe rozwinięcie.

Piraci, UFO, czarodzieje – Reksiowi nic nie jest straszne!

Przy popularności Reksia nie da się nie zwrócić uwagi na spore zróżnicowanie gier z jego udziałem. Aidem Media nie stroniło od ciekawych i nieoczywistych rozwiązań. Zaczęło się dość niewinnie, bo od Reksia i Skarbu Piratów. To dość prostolinijna przygoda osadzona w pirackich realiach. Później przyszły nieco bardziej ekscentryczne pomysły z domieszką science-fiction: Reksio i UFO, Reksio i Czarodzieje, Reksio i Wehikuł Czasu oraz Reksio i Kapitan Nemo.

Da się zauważyć znaczący wzrost poziomu trudności na przestrzeni kolejnych odsłon. O ile Skarb Piratów i UFO nie stanowiły raczej większego wyzwania dla przeciętnego szkraba, o tyle późniejsze tytuły potrafiły sprawić problem zarówno dziecku, jak i dorosłemu. Każdy tytuł oferował przy tym nowe rozwiązania i mechaniki, idealnie wpasowujące się w klimat fabularny. W przypadku Czarodziejów mamy czarowanie myszką, przy Wehikule Czasu  – manualne podróżowanie tytułowym urządzeniem w czasoprzestrzeni. Pojawiały się zarówno nowe, jak i dobrze znane z poprzednich części postaci, co jednocześnie odświeżało serię i zachowywało jej spójność.

To właśnie ta różnorodność tak urzeka przy przechodzeniu kolejnych gier i sprawia, że ciężko się nudzić. Fabuła, choć liniowa i raczej prosta do przewidzenia, nadal wciąga i intryguje. W miarę postępu serii absurd kolejnych sytuacji, w jakie wplątuje się Reksio, jest zbyt cudowny, by odpuścić. Żonglerka motywami pozwoliła twórcom na używanie za każdym razem zupełnie innych nawiązań popkulturowych. A skoro już o popkulturze mowa, to…

Lampa Aladynia i inne popkulturowe smaczki

Jeżeli miałabym wskazać punkt, w którym Przygody Reksia błyszczą najmocniej, to zdecydowanie byłaby błyskotliwość i ukryte smaczki. I mowa tu nie o chowaniu dosłownym pokroju znajdziek do zebrania, a raczej dyskretnych nawiązaniach, które zapewne umkną większości dzieci. Pod tym względem mistrzem jest Kretes, który często mówi rzeczy czysto w celu przemycenia tego typu easter egga i rozbawienia gracza/graczki.

Wymienienie wszystkich tego typu nawiązań zajęłoby mnóstwo czasu i pewnie nawet nie byłabym w stanie znaleźć całych 100%. Mogę jednak wrzucić tutaj niektóre z nich, by dać Wam chociaż namiastkę kreatywności twórców:

  • Lampa Aladynia, czyli magiczna lampa w kształcie dyni;
  • Shreksio, model Reksia stylizowany na Shreka;
  • Kurator, główny antagonista drugiej części serii, kura z domieszką Dartha Vadera;
  • Jajo Śmierdzi, parodia Gwiazdy Śmierci z Gwiezdnych Wojen.

Nie można oczywiście zapomnieć o imionach postaci (Kari Mata Hari czy Shlafrock Holmes to tylko niektóre z nich). Większość nazw to właśnie tego typu komediowe nawiązania i trzeba przyznać, że wyszło to Aidem Media fenomenalnie. Seria Przygody Reksia to wręcz kopalnia popkulturowych hołdów. Między innymi dlatego tak wielu dorosłych chętnie sięga po te gry, choćby po to żeby odszyfrować jak najwięcej z nich.

Jak długo żyje fandom, tak długo jest nadzieja – czy to na pewno koniec Przygód Reksia?

Wiele osób uważa, że po przerzuceniu się z komiksowego 2D na miks 2,5D seria sporo straciła na jakości. Mimo tego fani i fanki ochoczo udzielają się w sieci i wymieniają swoimi wspomnieniami związanymi z najpopularniejszym polskim czworonogiem. Nadal kochają ten błyskotliwy humor i smaczki, których nie wyłapywali jako dzieci. Poziom trudności również nie rozczarowuje, zwłaszcza przy niektórych minigierkach.

Na początku artykułu wspomniałam o akcji #BringReksioBack, którą przeprowadziła społeczność zebrana wokół Reksia. Była ona inspirowana apelem fanów i fanek Kangurka Kao, którzy niejako w ten sposób wywalczyli kolejną produkcję. Choć w przypadku Przygód Reksia sprawa nie jest tak prosta, to pozytywny odzew od twórców serii może dawać nadzieję.

Dlatego, jeśli kogoś z Was zaciekawiły Przygody Reksia i chciałby lepiej poznać to uniwersum, to gorąco zachęcam do sprawdzenia! Im nas więcej, tym wyższa szansa, że faktycznie doczekamy się kolejnych produkcji. Poza (oczywiście) zagraniem, możecie sprawdzić dwa kanały, z których filmy pojawiły się już wyżej: Kret Kretes Records i Polskie Zentrum Przygód Reksia. Są w całości poświęcone Reksiowi i trzeba przyznać, że robią świetną robotę. Obejrzycie tam rozgrywkę ze wszystkich części, rozmaite materiały dodatkowe, a nawet speedruny. Kto wie, może tak się wkręcicie, że nawet nauczycie się hałhaskiego?

Scroll to Top