Pokémon – historia fenomenu najbardziej dochodowej franczyzy na świecie

Na grafice znajdują się Pokemony, głównie z pierwszej generacji, m.in. Pikachu, Bulbasaur, Squirtle, Eeevee, Dragonite, Mew, Meow. Historia Pokemon.

Od Game Boya do światowego fenomenu. Historia Pokémonów pełna jest wielkich wzlotów i spektakularnych upadków.

Nie Myszka Miki, nie GTA, nie Marvel – choć to być może zaskakujące, to właśnie Pokémony są najbardziej dochodową franczyzą na świecie, a historia marki jest szalenie interesująca. Kieszonkowe stworki od lat bawią kolejne pokolenia nie tylko miłośników gier, lecz także całej popkultury. Niezależnie od tego, czy graliście we wszystkie gry, oglądaliście anime, wymienialiście się kartami, czy nawet nigdy nie słyszeliście o Pikachu, ten artykuł jest dla Was. Oto historia najbardziej dochodowej marki na świecie – od momentu jej powstania w Nintendo 26 lat temu do współczesności.

Na początku był pomysł

Pierwsza gra z serii Pokémon pojawiła się na Game Boyach w 1996 r. Jednak geneza marki sięga przynajmniej trzech dekad przed tym przełomowym wydarzeniem w branży rozrywkowej. Satoshi Tajiri, twórca Pokémonów, jako dziecko lubił łapać drobne skorupiaki i owady wokół stawu niedaleko swojego domu na przedmieściach Tokio. Z pomocą między innymi Kena Sugimoriego, Tajiri założył Game Freak, aby dzieciaki poczuły te same emocje, co on jako dziecko. Tak w skrócie narodziło się niekoniecznie Pokémon, ale sam pomysł na Capsule Monsters.

Duży wpływ na Tajiriego wywarł również program telewizyjny Ultra Seven, w którym Ultraman używał ogromnych potworów (w, nomen omen, kapsułkach), które pomagały mu w walce ze złem. Dlatego właśnie pierwotnie nazwał pomysł Capsule Monsters. Z tym, jak się okazało po latach, świetnym projektem Tajiri ruszył do Nintendo, które… odprawiło go z kwitkiem. Dopiero po kilku latach firma z Kioto zgodziła się sfinansować projekt. Ze względu na problemy ze znakami towarowymi i prawami autorskimi Capsule Monsters zmieniło się w Pocket Monsters – w skrócie: Pokémon.

Na grafice znajdują się strony tytułowe z Pokemon Blue and Red. Historia Pokemon.
Źródło: pokemon.com

To kiedy powstały te Pokémony?

Nintendo było na początku trochę niepewne co do Pocket Monsters, nie do końca rozumiało ten koncept, nie widziało potencjału w pomyśle Satoshiego. Ostatecznie jednak Tajiri przez sześć lat pracował z, legendarnym już wtedy, Shigeru Miyamoto (twórcą Mario czy The Legend of Zelda) nad wypuszczeniem pierwszej gry o kieszonkowych stworkach.

Stało się. 27 lutego 1996 r. Pocket Monsters Red i Green wyszło na Game Boy’a w Japonii. Razem z artystą, przyjacielem Kenem Sugimorim oraz kompozytorem Junichim Masudą Satoshi Tajiri już pod szyldem swojego studia, Game Freak, oficjalnie stworzył 150 stworków. Gracze mogli je łapać, trenować, wymieniać się i, oczywiście, walczyć nimi. I choć dziś możemy mówić o wielkim sukcesie marki, to sprzedaż gry po premierze była niezadowalająca, a napięcie podczas tworzenia Pokémonów prawie doprowadziło Game Freak do bankructwa.

Ostatni, 151. stworek, został ukryty przed graczami, a właściwie dodany już po premierze. Po tym, jak legendarny i potężny Pokémon, Mew, został odkryty w kodach gry, magazyn dla młodzieży CoroCoro ogłosił konkurs, w którym dwudziestu zwycięzców mogło go wygrać. I choć dziś ukryty kontent raczej nie jest niczym nowym, pod koniec lat 90. był czymś nowatorskim. Ludzie oszaleli. Wtedy nastąpił przełom, japońscy gracze rzucili się na kieszonkowe stworki, a jeszcze w tym samym roku wyszła trzecia wersja gry – Poké​​​​​​​mon Blue z ulepszoną grafiką i dźwiękiem.

Na zdjęciu znajduje się Ash. Pokemon historia.
Źródło: pokemon.com

Teraz już będzie tylko lepiej, prawda?

Niedługo po premierze, bo już w październiku 1996 r., Media Factory opracowało grę karcianą Pokémon Trading Card Game. Zawierała ona alternatywny zestaw zasad i po wydaniu zyskała ogromną popularność. CoroCoro zorganizowało również wiele konkursów na ilustracje do tej kultowej karcianki. Od tego momentu Poké​​​​​​​mony przejmowały Japonię i osiągały niezaprzeczalny status kulturowy.

W 1997 r. wyszło anime, a miliony dzieciaków w Japonii razem z głównym bohaterem, Ashem Ketchumem, chciało złapać je wszystkie i zostać prawdziwym mistrzem. Rok po premierze animacji, Game Freak wydało grę w wersji Yellow z Pikachu na okładce, który wówczas stał się maskotką serii. Jego sława sięga tak daleko, że jedno z białek w ludzkim organizmie pochodzi od imienia tej elektrycznej myszy Pikachurin.

Oczywiście, jak to z Nintendo i Game Freakiem bywa, na Pokémony nie czekało już tylko pasmo sukcesów. Na przykład, po wyemitowaniu 38. odcinka anime, dzieci zaczęły dostawać padaczki czy wymiotować. Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy ten epizod został wyemitowany. W 20 minucie pojawiła się scena, w której Pikachu zaatakował piorunem i na ekranie intensywnie migały czerwone i niebieskie światła. To wywołało epilepsję i w sumie 685 widzów przewieziono do szpitali. Serial wstrzymano na 4 miesiące, a odcinek już nigdy nie został wyemitowany ani w Japonii, ani nigdzie na świecie. To właśnie wtedy po raz pierwszy mówiono o Poké​​​​​​​monach w wiadomościach na świecie, nawet w Polsce. Choć pewnie nie takiej prasy życzyłoby sobie Nintendo.

Co ciekawe, słynny 38. odcinek nie jest jedynym, który wzbudzał kontrowersje i został zmieniony czy całkowicie usunięty. Np. powstał epizod, w którym jedna postać mierzyła z broni palnej do dziesięcioletniego wówczas Asha (The Legend of Dratini). Był też taki, który porównywał zniszczenie miasta przez Tentacruela do zamachu z 11 września na WTC (Tentacool i Tentacruel).

Ale co z tym Zachodem?

Tyle już zdążyło się wydarzyć, a na Zachodzie nikt jeszcze nie słyszał o grze Pokémon. Tamtejszy zespół lokalizacyjny uważał, że tak urocze i kochane Pokémony nie odniosą sukcesu. Miały zostać zmienione w taki sposób, by wydawały się bardziej groźne i poważne. Nietrudno się domyślić, że Nintendo odmówiło i bardzo dziękujemy im za to! Trudno przewidzieć, czy gdyby firma z Kioto przystałaby na warunki, marka Pokémon osiągnęłaby aż taki sukces.

Gdy negocjacje dobiegły końca, w Stanach Zjednoczonych, a niedługo później w Europie, wyszły Pokémon Red and Blue (wersja Green nigdy nie dotarła na Zachód, czerwony i niebieski miały kojarzyć się z kolorami flagi USA). W Polsce przełomowy okazał się rok 2000, kiedy na ekrany telewizorów trafiła animacja. A szał na te stworki wrócił ze zdwojoną siłą w 2016 r., zaraz po wyjściu gry mobilnej Pokémon GO.

Nintendo wydało naprawdę dużo różnych spin-offów serii i każdy z nich sprzedał się w naprawdę niesamowitych liczbach egzemplarzy. Pokémonowa gorączka opanowała już nie tylko Japonię, lecz także cały świat. Od tego czasu wydano osiem kolejnych generacji gier Pokémon od Gold and Silver, przez Ruby and Sapphire, Diamond and Pearl, Black and White, X and Y, Sun and Moon, Sword and Shield i ostatnio wydane, zawierające dziewiątą generację, Scarlet and Violet.

Na zdjęciu znajduje się automat do grania z Pikachu w Japonii
Źródło: buzzfeednews.com

Pokémania dopadła nas wszystkich

Pokémony to największa na świecie franczyza oparta na grach wideo. Łączy wiele platform (w tym np. anime, filmy, gadżety czy nawet restauracje) i pokoleń. Jest uniwersalna dla każdego i wszyscy znajdą coś dla siebie. Dodajmy do tego nastawienie na interakcje społeczne, wymienianie się Pokémonami czy po prostu zachęcanie do wychodzenia z domu, jak w przypadku Pokémon GO, i zdamy sobie sprawę, że mamy do czynienia z produktem, który ma w sobie praktycznie wszystko. Nic dziwnego, że jest to najbardziej dochodowa franczyza na świecie.

Nietrudno też stwierdzić, w czym tkwi magia i skąd wziął się ten fenomen. Spójrzcie tylko na te stworki. Sam pomysł był fenomenalny, jak również jego wykonanie. Pokémony oferują zabawę dla każdego, niezależnie o płci, wieku, pochodzenia. Twórcy wykreowali również wiele ciekawych postaci, o niektórych z nich wspominam nawet w moim zestawieniu najlepszych bohaterek Nintendo. I choć możemy się zastanawiać, w jakim miejscu marka jest obecnie i dyskutować o jakości (lub jej braku) nowych gier, to czar Pokémonów jeszcze długo nie przeminie.

I choć historia Pokémonów jest zawiła, pełna wzlotów i upadków, to Pikachu i spółka wciąż gromadzą nowych graczy. Dość powiedzieć, że najnowsza odsłona serii Scarlet and Violet w trzy dni sprzedała się w liczbie ponad 10 (!!!) milionów egzemplarzy. To naprawdę dużo. W tym roku kieszonkowe stworki obchodziły również swoje 26. urodziny. Nie mam wątpliwości, że będą na rynku jeszcze drugie tyle. Przynajmniej.

Redaktorka: Meeya

Scroll to Top