Przez wiele lat rynek symulatorów życia był zdominowany przez jedną markę – The Sims. Z biegiem lat z klimatycznej produkcji pełnej tajemnic stała się typową maszynką do robienia pieniędzy, co sprawiło, że gracze zaczęli szukać alternatyw. Ta recenzja gry inZOI odpowie na pytanie – czy znalazł się następca?
Na wstępie warto zaznaczyć, że wspomniany tytuł z założenia nie ma być klonem Simsów. To konkurencja, która podchodzi do tematu na własnych zasadach. Pierwszą różnicą, którą można odczuć natychmiast po utworzeniu rodziny i wprowadzeniu się do domu, jest sterowanie. W inZOI możemy sterować naszą postacią tak jak w typowej grze trzecioosobowej. Przywiodło mi to trochę na myśl skojarzenia z przeglądarkowymi grami MMO, ale szybko okazało się, że się myliłam. Wprowadza to niezwykłą immersję i poczucie, że faktycznie jesteśmy daną postacią. Sam system poruszania się jest bardzo prosty i z pewnością będzie usprawniany w przyszłości. Przypominam, że mamy do czynienia z wczesnym dostępem inZOI i warto mieć to na uwadze podczas lektury tej recenzji.
Świat, po którym możemy się poruszać, jest duży. Do wyboru mamy 3 miasta, a ja wybrałam Dowon. Właściwie natychmiast chciałam sprawdzić, czy mamy tak wielką swobodę, jak zapowiadali deweloperzy i… tak! Wystarczy wyjść drzwiami naszego lokum i biegnąc, przemierzać rozległe tereny, na których spotkamy innych mieszkańców. W międzyczasie możemy skorzystać z dobrodziejstw, które oferuje miasto (na przykład boiska do koszykówki) i w drodze powrotnej wstąpić do lokalnej kawiarni, piekarni lub sklepu odzieżowego.
Stworzyć siebie, a może puścić wodze fantazji?
Na to pytanie z pewnością odpowiedział sobie niejednokrotnie każdy gracz w rozbudowanym kreatorze postaci. Tak było też w przypadku mojej rozgrywki. Zdecydowałam się jednak na postaci fikcyjne. Postawiłam na dwie osoby – młodą dorosłą Barbarę oraz dorosłego Alexandra. Docelowo planowałam, że będą rodzeństwem, ale… aktualnie nie jest to możliwe. Byłam w lekkim szoku, więc zostali po prostu współlokatorami. Udało mi się znaleźć informację w internecie, że w aktualnej wersji gry musiałabym stworzyć im rodzica, aby taka relacja była możliwa. Mam nadzieję, że deweloperzy poprawią to w przyszłości.
Sam kreator jest bogaty i pozwala na wybranie wielu detali. Chociażby podczas tworzenia twarzy mamy do wyboru tryb podstawowej i szczegółowej edycji. Jak przystało na symulatory życia – w grze dostępnych jest wiele różnorodnych fryzur, ubrań i akcesoriów. Starsi gracze, którzy zagrywali się w The Sims 3, na pewno zwrócili uwagę na koło kolorów. Ja również bardzo liczyłam na taką możliwość i mamy ją!
Jedną rzeczą inZOI szczególnie zaskoczyło. Widziałam w mediach społecznościowych, że fani nazwali to „modowaniem wewnątrz gry”. Zarówno w trybie tworzenia zoia, jak i później, podczas budowy domu, możemy skorzystać z funkcji drukarki 3D. O co chodzi? Wystarczy, że prześlemy zdjęcie, a w grze pojawi się konkretny obiekt. Na ten moment działa to trochę koślawo, ale jest ogromny potencjał! W ten sposób twórcy swobodnie omijają problemy z prawami autorskimi, a gracze mogą cieszyć się chociażby ubraniami znanych projektantów wewnątrz produkcji. Ja zdecydowałam się na druk w trybie budowania i sentymentalnie wzbogaciłam mój świat o Bellę Goth.

Nie tylko ciało, ale też dusza
Po tym, gdy stworzymy naszą wymarzoną zoikę lub zoia, przychodzi czas wyboru ich charakteru. Do dyspozycji mamy liczne cechy osobowości takie jak mediacja, marzycielstwo, aktywizm społeczny, towarzyskość, indywidualizm, odkrywczość i wiele innych. Zaprezentowane są na okręgu, z którego odchodzą gałęzie. Po wybraniu danej cechy pojawiają się takie elementy jak słowa kluczowe, wartości, opis i charakterystyka. Są naprawdę szczegółowe, więc można stworzyć głęboką osobowość. Na podstawie naszego wyboru postaci podczas rozgrywki będą mieć różne zachcianki. Ja wybrałam wizjonerstwo, więc moja Barbara miała wiele życzeń związanych z malarstwem oraz muzyką, ale także fotografią.
Możemy także wybrać wymarzone życie. Do wyboru mamy między innymi życie dla rodziny, ekscytujące życie, życie w służbie innym czy też kreatywne życie. Gra podpowiada nam, które cechy pasują do danej aspiracji, więc niezdecydowanym ułatwi to podjęcie decyzji.
Blok czy dom? Cóż za swoboda decyzji!
InZOI już we wczesnym dostępie, od samego debiutu umożliwia wybór pomiędzy apartamentem a zwykłym domem. Wy już dobrze wiecie, gdzie takiej możliwości nie było i trzeba było za to specjalnie dopłacać. Ja na starcie wprowadziłam się do małej kawalerki, żeby sprawdzić jak się w niej mieszka, ale później zbudowałam od zera własny kąt. Minusem jest to, że w grze jest niewiele miejsc do wprowadzenia się. W bloku nie mogłam nikogo odwiedzać lub nawet nie miałam żadnych sąsiadów. Nie jestem pewna, ale póki co zdaje się, że na jeden tego typu budynek przypada jedna rodzina. Rachunki trzeba płacić raz w tygodniu i może to zrobić najstarszy zoi w rodzinie. Gdy przeprowadziłam się do domu poczułam, że dookoła mnie jest więcej życia. Prawdopodobnie spowodowane to było tym, że dom był niski i blisko ulicy, co zachęcało do zaczepiania innych postaci przechadzających się po okolicy.

A jak oceniam system budowy? Moim zdaniem brakuje mu kilku elementów poprawiających doświadczenie użytkownika, takich jak siatka, która pokaże, że stawiamy okna równo. Szukałam także obiektów znanych z innych symulatorów życia, chociażby zmywarki lub podwójnych drzwi, które nie są przesuwne. Nie znalazłam ich, ale w zamian dostałam przedmioty, których się nie spodziewałam. Najbardziej zaskoczyły obiekty takie jak maszyna do ramenu, filtr do wody, odkurzacz bezprzewodowy czy kosiarka (niestety niefunkcjonalna). Podkreślam – gra jest w early accessie i nie posiada żadnych dodatków! To wszystko w wersji podstawowej.
Na panelu widać także, że twórcy mają wiele planów na rozszerzanie tego trybu, ale nie ma ich we wczesnym dostępie. Ja odczułam brak możliwości edycji terenu oraz tworzenia dróg na podwórku (na przykład z kamieni). Pozytywnie zaskoczyła mnie natomiast roślinność – jest bogata jak na tak wczesny etap produkcji. Gracz może nie tylko hodować owoce i warzywa, ale także zajmować się drzewami i kwiatami ozdobnymi. Ja wyhodowałam hortensje od zera!
Musisz lubić nowoczesność
Jako fanka vintage muszę zwrócić uwagę na element inZOI, który jest jednocześnie wadą i zaletą. Gra postawiła na totalną nowoczesność. Mam wrażenie, że dość trudno jest stworzyć wnętrza i budowle w stylu dawnych lat. Wszystko jest bardzo współczesne i ma to swoje plusy, ponieważ odbija się to także na relacjach pomiędzy zoiami. Bardzo spodobało mi się to, że zamiast pustych rozmów lub przybijania „piątki” po 50 razy, aby wbić poziom relacji, możemy przykładowo porozmawiać z innymi o tym jak ważne jest zdrowie psychiczne. W relacjach romantycznych możemy wspomnieć o tym, że nasza dusza wybrała drugą osobę lub też dać buziaka w czoło (to takie słodkie!). Moim zdaniem tematy rozmów i interakcje są ciekawe i zaskakują, gdy się im bliżej przyjrzymy. Animacje, które reprezentują te czynności, również są dopracowane. Nad głowami zoiów możemy zobaczyć także krótkie teksty wskazujące na ich przemyślenia.

W grze dostępne są również samochody. Zapytacie pewnie – co w tym zaskakującego? Otóż po raz pierwszy możemy nimi jeździć tak jak w grze samochodowej (choć w dużym uproszczeniu). Trzeba to zmienić w opcjach, ponieważ domyślnie funkcja jest wyłączona, ale to urozmaicenie jest po prostu genialne. Ba! Możemy nawet mieć wypadek na drodze. Na szczęście nie można już rozjeżdżać dzieci. Deweloperzy szybko reagują na zgłaszane problemy.
Osobiście często wybierałam się na przejażdżkę po mieście i było to bardzo przyjemne. Ruch drogowy jest dość dobrze zasymulowany. Zoie zatrzymują się na czerwonym świetle, a jadą na zielonym (dotyczy to także pieszych!). Jeśli się zgubimy, to możemy podejrzeć naszą lokalizację na mapie. Uważam, że przydałaby się funkcja automatycznej jazdy, gdy samodzielna podróż nam się znudzi.
To brzmi znajomo…
W temacie samochodów – w inZOI znajdziemy obiekty licencjonowane, w tym właśnie wspomniane pojazdy. Ja zdecydowałam się na zakup Hondy, a w moim domu znalazł się telewizor LG oraz głośnik Samsung. W trybie tworzenia zoia również widziałam jakieś designerskie ubrania i podejrzewam, że także są na licencji.
Dużym plusem produkcji jest to, że zoie mogą nauczyć się współcześnie znanych nam umiejętności. Nie mam tutaj na myśli czegoś tak powszechnego jak programowanie, ale w inZOI można, chociażby montować filmy lub edytować zdjęcia. Co ciekawe, podczas wykonywania tych interakcji na komputerze dane akcje są wyraźnie zaakcentowane graficznie. Mnie szczególnie zainteresowała umiejętność tworzenia muzyki i grafiki, animacje, a także udźwiękowienie jest uproszczone, acz realistyczne. Oczywiście poza tym są także klasyczne aktywności, takie jak ogrodnictwo czy gotowanie.

Warto rodzić dzieci
Na potrzeby tej recenzji stworzyłam dwóch dorosłych (ale w różnych grupach wiekowych z perspektywy gry), a później przeszłam proces ciąży i porodu, aby zobaczyć, jak wygląda wychowywanie dziecka. Po wykonaniu testu ciążowego na toalecie moja zoika natychmiast otrzymała odpowiedni status, a po około 3 dniach narodził się mały chłopiec. Co ciekawe – podczas ciąży mogła normalnie chodzić do pracy, co według mnie jest plusem.
Zdziwiło mnie to, że w produkcji nie istnieją typowe kołyski, ale gdy mój syn był senny, to automatycznie pojawiało się pod nim posłanie. Dość praktyczne, bo nie musiałam go przekładać. Interakcje z takim maluchem są z jednej strony dość ograniczone, ale z drugiej wydaje się ich więcej niż w grze konkurencji. Już na tym etapie życia dziecko zdobywa umiejętności. Po 3 dniach, bez żadnego powiadomienia chłopiec zmienił grupę wiekową na małe dziecko. I tutaj przyszedł największy szok. Dzieci mogą robić niemalże to samo co dorośli! Moim naturalnym odruchem było posprzątanie całego domu, gdy inni jeszcze spali, a co!

Rodzice mogą pouczać swoje pociechy w rozmowach. Tego typu interakcje to chociażby uświadomienie o tym, jak ważna jest higiena czy mycie zębów. Znowu – jakież to realistyczne.

Komputer rozgrzany do czerwoności, czy raczej chłodny powiew?
Gorącym tematem dotyczącym inZOI jest optymalizacja i to, jaki komputer uruchomi tę grę. Przybywam z dobrą informacją – moim zdaniem rekomendowane zestawienia na Steam są nieco zawyżone. Na średniobudżetowym, trzyletnim komputerze z kartą graficzną RTX 3060ti ogrywałam tytuł na ustawieniach wysokich/najwyższych z DLSS. Warto wspomnieć, że mam monitor 1440p, co ma ogromny wpływ na obciążenie. Produkcja powstaje na silniku Unreal Engine 5, ale jest w mojej opinii naprawdę nieźle zoptymalizowana. Nawet żartowałam sobie, że inne gry mają problemy z optymalizacją, bo Krafton zamknął wszystkich specjalistów u siebie w biurze i ich nie wypuszcza. Krótko mówiąc, nie jest tak źle.
Warte podkreślenia jest to, że gra jest bardzo dobrze zaplanowana, co z pewnością wpłynęło na niezłą optymalizację. Jeśli mamy w rodzinie kilku zoiów i jeden z nich pójdzie do miasta, to po zmianie na zoia, który siedzi w domu, pojawi się niezwykle krótki (zazwyczaj maksymalnie dwusekundowy) ekran ładowania. Jeśli postaci są niedaleko siebie, ale niekoniecznie na tej samej parceli, to ekranów nie będzie. Sprytne!
W wielkim szoku byłam również, gdy podczas budowy domu wypróbowywałam gotowe szablony. Z serii The Sims kojarzyłam, że po ustawieniu takiego wzoru i kliknięciu przycisku budowy tytuł zacinał się na dobre kilka sekund. Tutaj tego typu problemy nie istnieją. Schematy można budować i usuwać w ułamku sekundy, bez żadnych spadków wydajności. To zachęca do korzystania z nich.

Nie zapomnieli o nas!
Od dnia premiery tytuł możemy ogrywać w naszym rodzimym języku. Według twórców postęp prac nad spolszczeniem wynosi jakieś 30% (można sprawdzić to w grze). No i tutaj mogę w to uwierzyć, ponieważ podczas rozgrywki wielokrotnie natrafiałam na połowicznie lub błędnie przetłumaczone zdania. Często język koreański atakował znienacka. Ale te błędy są naprawdę zabawne i w każdym przypadku idzie się domyślić, o co chodzi. Czasami można poczuć, że tłumaczenia nie robił człowiek. Nie wiem, czy to trafne spostrzeżenie, ale nie można tego wykluczyć, ponieważ gra jawnie korzysta z zasobów sztucznej inteligencji.
Ogromny potencjał, coraz większe oczekiwania. InZOI – finalne wrażenia
Ta recenzja gry inZOI miała odpowiedzieć na pytanie, czy jest to następca serii The Sims. Moim zdaniem tytuł stanowi realną konkurencję i widać, że deweloperzy mają wielkie ambicje. Chcą zaserwować graczom dużo zawartości w uczciwej cenie. Jeszcze nie wiemy, czy potencjalne dodatki do gry nie będą dużo kosztować, ale cena podstawki jest zachęcająca (można ją nabyć za 150 zł na Steamie) w stosunku do oferowanej treści. Produkcja ma wiele zalet, a na wady nie będę szczególnie narzekać, bo jest to wczesny dostęp (czego prawie wcale nie czuć).
Dużym plusem jest proaktywność twórców w reagowaniu na aktualne problemy. Sama zauważyłam, że część błędów z demka zniknęło w pełnej wersji gry. Fakt, że jest to edycja podstawowa, bez dodatków sprawia, że produkcja robi duże wrażenie. Wspaniałe ceremonie ślubne, uniwersytet, aktywna praca, zróżnicowane hobby, pory roku oraz bloki to coś, czego brakowało w podstawce u konkurencji. Ja się nie nastawiałam na nic specjalnego, a inZOI wciągnęło mnie do swojego świata na wiele godzin. Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł.