“Kiedyś to były gry”, czyli jak postrzegaliśmy gry w dzieciństwie

Czy pamiętacie swoje pierwsze zetknięcie z grami?


W jakim byliście wieku, gdy sięgnęliście po pierwszą grę? Jaka to była produkcja? Co Was w niej zainteresowało? I jak dobrze ją zapamiętaliście?

Postawię śmiałą tezę, że świetnie się wam kojarzą tytuły, które poznaliście w dzieciństwie. Tamte gry to dopiero były – klimatyczne, wciągające, długie, wymagające, niepodobne do żadnej, nawet najlepszej współczesnej produkcji. Bo kiedyś to robili dobre gry, co?

Jako dzieci poznajemy świat i odczuwamy go bardziej, mocniej, głębiej niż dorośli. Odkrywa przed nami gamy nowych doznań, fascynuje każdym swoim elementem. Mamy czas i chęci, aby go dokładnie badać i z zachwytem śledzimy każdy szczegół, który dla dorosłych wydaje się nieistotny. Każdy dzień to nowa przygoda, każda emocja to niesamowite doznanie, które na długo zapada w pamięć i powraca we wspomnieniach już dorosłego dziecka, budząc tkliwe rozrzewnienie nad przeszłością oraz zdziwienie siłą i ilością bodźców, jakie kształtowały młody umysł. Dorosłe życie nie jest już tak barwne, nie umiemy przeżywać wszystkiego tak głęboko, jak kiedyś.

Dlatego też, kiedy poznawaliśmy gry w dzieciństwie, otwierał się przed nami całkiem nowy świat doznań. Wkładaliśmy całą swoją uwagę i zaangażowanie w produkcje, których mechaniki czy wygląd według dzisiejszych standardów można by delikatnie nazwać niewyszukanymi, a które jednak wywierały na nas ogromne wrażenie i pozostawiły po sobie ciepłe wspomnienia gier doskonałych, których klimat, historie i grafika nie miały sobie równych.

Bowiem kto z Was nie głowił się nad arcytrudnymi zagadkami Syberii? Kto nie uczył się kraść samochodów w GTA: San Andreas? Kto nie drżał ze strachu przed headcrabami w Half-Life? Kto nie zatonął z przyjemnością w gęstym i ponurym klimacie pierwszego Wiedźmina? Młodzi Polacy wyrastali na tych grach.

Dlaczego HoMM 3 wciąż jest grą tak uwielbianą? Ma tu znaczenie nie tylko fakt, że to solidna produkcja, której grafika i mechaniki się nie starzeją. Przede wszystkim to są te hirołsy, które ogrywaliśmy razem z przyjaciółmi, które uczyły nas strategii i pokazywały baśniowe krainy (kto do dziś słucha czasem muzyki z Bastionu?). Dlaczego remake Gothicabudzi taką sensację? Ponieważ jest szansą na przeżycie dzieciństwa raz jeszcze – chociaż pojawiają się głosy, że bez „drewnianej” grafiki czy topornego sterowania nie będzie to ta sama gra. Jak widać, nawet elementy, które współcześnie uznalibyśmy za duże wady, wtedy nadawały grze znaczenia i klimatu, który głęboko zapadał nam w pamięć i który cenimy do dziś.

Pamiętamy te produkcje, jakbyśmy grali w nie wczoraj, prawda? Myśląc o grach, z którymi zetknęliśmy się w życiu, na pewno nie pominiemy tych pierwszych, które zafascynowały nas tak bardzo, że do dziś kontynuujemy pasję gamingową. Z pewnością znajdą się one wśród najlepiej ocenianych przez nas dzieł rozrywki elektronicznej. Ze świecą dziś szukać podobnych historii, równie pamiętnego klimatu czy porównywalnie trudnych etapów – powiedzą niektórzy.

A jednak, jeśli w ramach powrotu do przeszłości odpalimy sobie naszą ulubioną grę z dzieciństwa, czasami zdarzy się, że pojawiają się rysy na tej tafli doskonałości. Dostrzegamy niedociągnięcia i nielogiczność historii, głowimy się nad zawiłym sterowaniem, razi nas przestarzała grafika. Czar pryska. Jesteśmy dorośli, oszczędniej szafujemy emocjami, chłodniej oceniamy i przykładamy do gier współczesną miarę – co, niestety, niszczy patynę nostalgii na naszych wspomnieniach. Czasem chęć przeżycia dawnego zachwytu boleśnie zderza się z szarą rzeczywistością i złoty Graal upada.

 

Takie niestety jest życie. Dlatego może nie zawsze warto ogrywać na nowo uwielbiane dawniej tytuły? Może cenniejsze od tego krótkiego powrotu do dzieciństwa będą wspomnienia zawsze rozjaśniające nam smutne chwile rozczarowań nowymi produkcjami? A może jednak powrót do ulubionej produkcji nie rozczaruje nas, a wręcz upewni w przekonaniu o jej doskonałości? Wszystko zależy od nas, naszych oczekiwań, przyzwyczajeń i potrzeb. Można jednak powiedzieć z całym przekonaniem, że każda gra odcisnęła na nas kiedyś swoje piętno i wpłynęła na nasze spojrzenie na świat rozrywki elektronicznej.

Każdy z nas ma związane z grami wspomnienia i odmienny do nich stosunek. To, co nas łączy, to fascynacja nimi już od najmłodszych lat. W pewnym stopniu wzięły one udział w kształtowaniu naszych charakterów, rozwijały wyobraźnię, uczyły. Mam nadzieję, że pamięć o radościach dzieciństwa nie pozwoli nam porzucić tej pasji na rzecz czegoś bardziej rozsądnego czy, jak to lubią niektórzy mówić, „dojrzałego”. Sama cenię dobrą grę na równi z dobrą książką czy oscarowym filmem i mam nadzieję, że będzie mi dane kontynuować tę przygodę przez wiele kolejnych lat, czego również i Wam życzę.

Autorka: Ogarova

1 thought on ““Kiedyś to były gry”, czyli jak postrzegaliśmy gry w dzieciństwie”

  1. Tak jak nie wracam do filmów z dzieciństwa, tak do gier bardzo chętnie. Filmy mnie zawsze zawodzą, dlatego przestałam już je odświeżać xD ale gry…jak byłam mała, uwielbiałam oglądać jak moi bracia grają w Heroes III, Age of Empires, Anno 1701, czy Zeus: pan Olimpu. Te gry bardzo uksztaltowaly moje zainteresiwania. Zaczęłam pasjonować się historią i fantastyką. Ponadto widzę jak nauczyly mnie przewidywaniami różnych rzeczy :p bardzo chętnie wracam sobie do tych tytulow. Ich grafika mnie w ogóle nie razi! Pomimo tylu lat, wciąż potrafią mnie bardzo wciągnąć. Czy to kwestia ich zajebistości, czy sentymentu? Nie wiem. Wydaje mi się, że odpowiedz leży tu hdzies pomiędzy :p

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top