Wiesz, Karen, teraz Cię rozumiem – macierzyńskie refleksje na zakończenie Life is Strange 2

Screen z gry "Life is Strange". Widzimy na nim postacie chłopca i kobiety wypuszczających w powietrze papierowe lampiony.

Mijają tygodnie, odkąd rozegrałam ostatnie sceny w Life is Strange 2 i wciąż nie mogę przestać myśleć o tej historii. Wciąż nie mogę pozbyć się z głowy refleksji, jakie cały czas mi towarzyszą. Wciąż nie mogę się otrząsnąć. Stąd właśnie poniższy list. List do Karen Reynolds. Od matki do matki.

Uwaga, tekst zawiera spoilery dotyczące fabuły gry Life is Strange 2 (recenzja na stronie).

Hej, Karen,

poznałam niedawno Twoich synów. Fajne chłopaki. Ojciec dobrze ich wychował. Przez jakiś czas nawet nie zastanawiałam się, dlaczego nie ma Cię na tym obrazku. Chyba nieopatrznie założyłam, że po prostu nie żyjesz.

No bo skoro matki nie ma z rodziną, to musiał zdarzyć się aż taki dramat, prawda? Mam wrażenie, że jest coś nienaturalnego w zakładaniu, że to kobieta mogła porzucić bliskich. Kiedy chodzi o facetów, nie robi to na ludziach aż tak wielkiego wrażenia. Tak bardzo to spowszedniało, że pomimo iż mowa o dramacie całej rodziny, jesteśmy w stanie zbyć go wzruszeniem ramion. Nie on pierwszy, nie ostatni i cześć.

Ale z kobietami jest inaczej. Znikająca matka to sensacja. Nikt nie pyta o instynkt ojcowski, gdy gość wychodzi po mleko i nie wraca. Jednak, gdy to kobieta porzuca rodzinę, lista zarzutów w jej kierunku nie ma końca.

Bo tak przecież nie może być, to wbrew naturze, wbrew niepisanym zasadom tego świata.

Ale, wiesz, Karen, teraz Cię rozumiem.

Screen z gry "Life is Strange 2". Widzimy na nim troje bohaterów: kobietę i dwóch chłopców siedzących przy stole.

Kim byłaś?

Przemierzając Amerykę w towarzystwie Twoich synów, miałam okazję wraz z nimi natrafiać na Twoje ślady. Tu zdjęcie, tam urwane wspomnienie w głowie Seana, gdzie indziej rozpaczliwe pytanie Daniela. Niby Cię nie było, a jednak byłaś – bo rodzic znikający z codzienności dziecka nie znika automatycznie z jego myśli. Nie da się tak po prostu wymazać postaci, której zawdzięczasz swoje przyjście na świat. I nie da się nie pytać siebie o to: dlaczego?

Poznałam Twoich rodziców, zajrzałam w kąty ich pięknego domu, razem z chłopcami mogłam myszkować w Twoim dawnym pokoju. To chyba wtedy dotarło do mnie, że nie jesteś potworem, który rzucił wszystko i poszedł w cholerę. Żadna historia nie jest tak prosta, czarno-biała, banalna w interpretacji.

Wiesz, czułam lekką irytację na myśl o Twoim zniknięciu. Czy to nie głupie? Tak mocno wsiąknąć w czyjąś historię, żeby wczuwać się w ból, rozpacz i złość tych dzieciaków? I jeszcze przegapiłam moment, w którym to z Tobą zaczęłam empatyzować. To Tobie zaczęłam współczuć. To w Twoją skórę wchodziłam.

Screen z gry "Life is Strange 2". Widzimy na nim postać Karen Reynolds.

O, matko!

Sięgając po Life is Strange 2 zupełnie się nie spodziewałam, że poza głównym wątkiem, trafię także na inne. To znaczy, że będą one aż tak złożone i rozbudowane.

Postać Claire, Twojej zasadniczej i zafiksowanej religijnie matki, dała mi do myślenia jako pierwsza. Co musiałaś czuć jako młoda artystka, zamknięta w domu pełnym dramatycznie sztywnych zasad? A potem? Gdy wyszłaś za mąż i byłaś przekonana, że dorosłość przyniesie wolność? Jakie to uczucie, gdy jesteś kolorowym ptakiem, który zamiast rozwijać skrzydła, trafia do nowej klatki?

Ja wiem. Też weszłam w te dwie trudne role – matki i żony. Role, które dla wielu są naturalne, satysfakcjonujące, piękne. Role, które mnie samej kojarzą się z chodzeniem w przyciasnej sukience.

Opowiem Ci trochę o sobie, tak dla zarysowania kontekstu. Trzy tygodnie po ślubie usłyszałam od rodziców, że nie wolno mi wyjeżdżać samej, bo nie jestem już panienką. A rolę mamy rozpoczęłam od kilkumiesięcznego koszmaru depresji poporodowej. W dodatku zostałam mamą dziewczynki, podczas gdy sama jestem chłopczycą. Błyskawicznie nabrałam przekonania, że jako antykobiecy typ będę okropnym rodzicem. Że się nie sprawdzę. Że nie będę dobrym wzorem.

Moja przyodziana w dresy córka, biegająca na treningi piłkarskie, jest potwierdzeniem tego, że schematy są tylko w naszych głowach. I że wzorcowe modele kobiecości, macierzyństwa, relacji międzyludzkich nie są obowiązkowe dla całego świata.

Wiem, Karen, przez lata próbowałaś wpasować się w ten schemat na własnych zasadach. I przykro mi, że poniosłaś porażkę.

Screen z gry "Life is Strange 2". Widzimy na nim kobietę i dwóch chłopców wypuszczających w niebo papierowe lampiony.

Tak, ja naprawdę Cię rozumiem

Po poznaniu Ciebie, Twojej ciepłej osobowości i pięknej, artystycznej duszy, robiłam wszystko, by Twój syn się do Ciebie zbliżył. Okej, ta wspólna fajka na początku to może była lekka przesada, ale okazała się dobrym krokiem na start. Płakałam, gdy Sean pisał do Ciebie ostatni list. I płakałam na myśl, że po tych pięknych słowach mógłby go potargać i nigdy Ci go nie zostawić.

Rozumiem Cię, Karen, bo wiem, że wcale nie było Ci łatwo. Że to nie wyrachowanie czy chęć zaznania życia pchnęły Cię do tego, aby zostawić rodzinę. Wiem, ile dylematów się za tym kryło, ile łez, ile dramatu. Chciałabym Cię przytulić, pocieszyć, dać wsparcie. Szczególnie w tych pierwszych chwilach, gdy starałaś się odzyskać swoje połamane skrzydła i ruszyć przed siebie. Jednak dobrze wiem, że to świadomość tego, co przydarzyło Ci się w przyszłości, daje mi tę empatię i zrozumienie. Nie otrzymałabyś jej ode mnie ani pewnie od nikogo innego, gdybyśmy tej przyszłości nie znali.

I chyba to boli mnie najbardziej. Że nie da się tak po prostu kibicować rodzicowi, który zawija bagaż i znika bez śladu. Nie da się zaakceptować decyzji dorosłego, który najpierw daje życie, a potem – świadomie lub nie – je niszczy.

Jednak Twoja historia jest dla mnie przede wszystkim cenną lekcją. Zrozumiałam, jak ważne jest wysłuchanie drugiego człowieka. Uświadomiłam sobie, że to, co oceniam zero-jedynkowo, miewa czasem drugie, a może i trzecie dno. I bardzo się cieszę, że możemy odkrywać Ciebie i Twoją historię. Bo takich kobiet jest więcej. Takich dylematów nie brak w codziennym życiu. Dla jednych Twoja opowieść będzie przestrogą, dla innych – pokrzepieniem.

Miło było mi Cię poznać, Karen.

Dziękuję, że mogłam spojrzeć na świat, na macierzyństwo i na życie Twoimi oczami. To bardzo cenna lekcja.

Klaud


Life is Strange 2 ogrywałam na konsoli PlayStation 5.

Scroll to Top