O dwóch takich, co podróżowali przez Amerykę. Life is Strange 2 – recenzja gry

Kadr z gry Life is Strange 2

To samo uniwersum, inna historia. W czym przypomina poprzedniczkę? Czy to dobry sequel? Moja recenzja Life is Strange 2 spróbuje odpowiedzieć na te pytania. 

Life is Strange 2 to kolejna skupiona na fabule gra przygodowa od studia DONTNOD Entertainment. Mimo dwójki w tytule z poprzednim Life is Strange nie ma za dużo wspólnego. Co prawda znane z pierwszej części postacie pojawią się na trzecim planie, ale przede wszystkim śledzimy historię Seana i Daniela Diaz. Opowieść o nich zaczyna się w momencie, gdy ich ojciec zostaje zastrzelony, a młodszy z braci odkrywa w sobie moc telekinezy. Chłopcy muszą uciekać i kierują się do Puerto Lobos – miasta w Meksyku, w którym dorastał ich ojciec. Będziemy towarzyszyć im w tej wędrówce, a po drodze odwiedzimy mnóstwo nietuzinkowych miejsc i poznamy ciekawych ludzi… Resztę historii i moje wrażenia opowie Wam ta recenzja Life is Strange 2.

Przed nami długa podróż

Rozgrywkę Life is Strange 2 porównałabym do kina drogi. Bracia Diaz niemal od samego początku muszą uciekać i podążają do jednego, konkretnego celu. Na swojej drodze natrafiają na sporo niebezpieczeństw, ale i na przyjazne twarze. Fakt, że bohaterowie nieustannie podróżują, odwiedzają różne miejsca i poznają nowych ludzi, sprawia że Life is Strange 2 całkiem dobrze utrzymuje uwagę osoby grającej. Wbrew pozorom narracja nie pędzi na łeb, na szyję. Moim zdaniem fabuła Life is Strange 2 ma zrównoważone tempo – momenty pełne napięcia i akcji przeplatają chwile spokoju, w czasie których możemy bliżej poznać bohaterów i pozwolić im na zacieśnienie więzi. Te urocze, swojskie sceny pozwalają przywiązać się emocjonalne do bohaterów i traktować ich z nieco większą czułością.

Poza tym, podobnie jak w Tell Me Why, historia biegnie po dwóch równoległych torach. Sean opowiada Danielowi historię dwóch wilków, które musiały uciekać po tym, jak myśliwy zabił ich ojca. Historyjka jest oczywiście prostą metaforą podróży braci. Tak jak w Tell Me Why, baśń i rzeczywistość przeplatają się i odnajdywanie w postaciach z bajki Seana osób, które bracia Diaz spotkali po drodze, jest satysfakcjonujące.

Miałabym jednak parę uwag do kilku wyborów fabularnych. Nie chcę za wiele zdradzać, ale mój problem polega na tym, że czasem gra zmuszała mnie do podjęcia kłopotliwych decyzji. Nieprzyjemność wynikała z poczucia, że fabuła wymagała czegoś, co zupełnie mijało się z charakterem postaci albo czegoś, co zwyczajnie mogło zostać poprowadzone w mniej szkodliwy sposób. Po prostu kilka razy odczułam zgrzyt, bo musiałam wybrać opcję, która zupełnie nie pasowała mi w kontekście charakteru postaci czy całej fabuły.

Jednak, by moja recenzja Life is Strange 2 polegała nie tylko na narzekaniu, chcę wspomnieć o czymś, co mi się bardzo spodobało. I bardzo mnie zaskoczyło. Jeśli jesteście zaznajomieni z serią Life is Strange albo ogólnie grami od studia DONTNOD Entertainment, to wiecie, że zakończenie zazwyczaj wygląda w konkretny sposób. Wybieracie opcję A albo B i oczywiście żaden wybór nie jest stuprocentowym happy endem (narzekałam już na to w mojej recenzji Tell Me Why). Ending Life is Strange 2 jest na szczęście bardziej skomplikowany. Co prawda na końcu wybieramy między dwoma opcjami, ale na efekt wpływa kilka czynników. Kluczowym elementem jest sposób w jaki „wychowamy” Daniela. W grze istnieje czynnik zwany jako Morality, który może balansować między dwoma krańcami spektrum. Młodszy brat Diaz może albo pozostać przy szlachetnych ideałach (High Morality), albo zacząć egoistycznie dbać tylko o siebie i brata (Low Morality). Dlatego nawet jeśli wybierzemy konkretną opcję jako Sean, Daniel też będzie miał coś do powiedzenia. Na zakończenie mają też wpływ relacje z postaciami, które spotykamy po drodze. Jeśli przykładowo – tak jak ja – romansujecie z Finnem, to prawdopodobnie pojawi się on w towarzystwie Seana w jednym z zakończeń. Żadne z nich nie jest w pełni szczęśliwe, każde ma choćby delikatnie gorzki wydźwięk. Jednak bardzo doceniam twórców Life is Strange 2 za to, że nie postawili na czarno-białe rozwiązania, a stworzyli coś ciekawszego i bardziej skomplikowanego.

Są w tobie dwa wilki

Life is Strange 2 to przede wszystkim historia dwóch braci – ich relacji, konfliktów i wyjątkowej więzi, która pomogła im przetrwać wszelkie trudności. Jako gracz mamy spory wpływ na to, jak potoczy się ich relacja, jak i również na ich rozwój jako indywidualnych postaci. Jacy są z osobna? Zacznę może od młodszego z braci Diaz, czyli Daniela. W gruncie rzeczy jest on zwykłym dziesięciolatkiem. Psoci, kłóci się z bratem, nie do końca rozumie zasady, które rządzą światem dorosłych, bywa uparty czy naiwny. Ze swojej mocy korzysta, by ułatwić sobie życie – lub po prostu dla zabawy – i irytują go nieustanne napomnienia starszego brata. W zależności od tego, jakich wyborów dokonamy, Daniel może stać się rozsądnym, empatycznym dzieckiem z silnym kręgosłupem moralnym albo wyjętym spod prawa łobuzem, który stawia dobro swoje i swojego brata ponad wszystko.

Niezależnie od tego, jak potoczy się jego historia, uważam że jest dobrze napisaną postacią. Co więcej – dobrze napisaną postacią dziecięcą, a tworzenie takich bohaterów tak, by nie byli zbyt infantylni oraz mieli jakiś konkretny charakter, wcale nie jest proste. Twórcy jednak podołali wyzwaniu i Daniel jednocześnie jest interesujący i wiarygodny. Oczywiście w Internecie widziałam różne negatywne opinie na jego temat, które w większości opierały się na tym, że Daniel bywa irytujący. Trochę się z nimi zgadzam, ale w końcu mówimy o dziesięciolatku. I to takim, który sporo przeżył, więc to nic dziwnego, że czasem zachowuje się krnąbrnie czy nielogicznie. To, że niekiedy odbieramy postać negatywnie, nie oznacza, że jest ona kiepsko napisana.

Z kolei starszego brata Daniela poznajemy jeszcze lepiej, w końcu to z jego perspektywy obserwujemy wydarzenia. Sean Diaz, a przynajmniej ten kierowany przeze mnie, spędza większość czasu na staraniu się, by być jak najlepszym starszym bratem. Ten nieco zagubiony szesnastolatek zrobi wszystko, co w jego mocy, by zaopiekować się Danielem i zapewnić mu bezpieczeństwo. Właściwie to braterska miłość jest największym motorem fabuły, bezpieczeństwo młodszego brata jest główną motywacją Seana. Jeśli odpowiednio nim pokierujemy, okaże się opiekuńczym i zdolnym do poświęceń młodym mężczyzną.

Ojciec głównych bohaterów, Esteban Diaz, nie dostaje za wiele czasu ekranowego. Poznajemy go głównie w pierwszym odcinku – za pomocą retrospekcji oraz snów. Jednak nawet przy tak wąskim polu do popisu prezentuje się jako niemal wzorowy ojciec. Po tym jak matka Seana i Daniela odeszła od swojej rodziny i poszła własną drogą, Esteban stara się być jak najlepszym rodzicem. Próbuje wychować synów „na ludzi” i mimo że czasem nie do końca wszystko rozumie, zawsze wysłucha i poratuje pełną wyrozumiałości radą.

W czasie swojej podróży bracia Diaz napotykają na swojej drodze całą plejadę przeróżnych postaci. Nie wszystkie będą przyjaźnie nastawione do Seana i Daniela. Protagoniści natkną się na wielu okropnych ludzi. W fabule Life is Strange 2 bardzo często pojawia się motyw rasizmu, którego doświadczają bohaterowie ze względu na swoje latynoskie pochodzenie. I to jest jeden z tych wątków, których trochę nie kupuję. Odnoszę wrażenie, że twórcy podjęli się tego tematu w słusznym celu, ale podeszli do niego zbyt prostolinijnie. Jeśli ktoś w Life is Strange 2 jest rasistą, to jest to rasizm podkręcony do absurdu.

Rasizm nie jest jedyną motywacją postaci negatywnych. Niektórzy krzywdzą Seana i Daniela nie z nienawiści, ale dlatego że to jedyny sposób, by uratować własną skórę. Inni z pozorów wydają się dobrymi, wyrozumiałymi ludźmi, tylko po to, byśmy szybko odkryli ich prawdziwą naturę. (O której nie mogę za dużo napisać, by uniknąć spojlerów). Dlatego w historii, której twórcy tak bardzo starają się tworzyć niejednoznaczne sylwetki postaci, ten łopatologiczny wątek rasizmu odstaje od reszty. Chociaż czasem prawdziwe życie bywa bardziej absurdalne niż jakikolwiek scenariusz. Osobiście nie doświadczyłam życia w Stanach Zjednoczonych jako imigrant, więc nie mam pojęcia, do czego zdolni są ludzie. Poza tym mówimy o Ameryce, a tam wszystko może się zdarzyć. 

Na szczęście nie wszyscy w Life is Strange 2 są tacy okropni. Niektórzy mimo wątpliwości starają się pomóc braciom Diaz (ich dziadkowie), inni oferują bezinteresowną pomoc (pewien sympatyczny kierowca ciężarówki). Nie oznacza to jednak, że pozytywni bohaterowie są bez absolutnie żadnej skazy. Babcia Seana i Daniela zapewnia im opiekę i bezpieczeństwo, ale w głębi serca oskarża ich o ucieczkę swojej córki. Relacje rodzinne nie są ani proste, ani jednoznaczne.

Podczas swojej podróży Sean i Daniel trafiają na grupę młodych dorosłych. Prowadzą oni niemal hipisowski styl życia – mieszkają na polu kempingowym, pracują na nielegalnej uprawie marihuany, nie przejmują się za bardzo społecznymi normami. Trochę wpisują się w archetyp zbuntowanego nastolatka, który ma wszystko w głębokim poważaniu. Jednak jeśli poznamy ich nieco lepiej, zobaczymy, że to tylko maska, za którą kryją się wrażliwe osoby. Każdy z nich ma za sobą niełatwą historię i ten pozornie beztroski styl życia jest ucieczką od ogromnych trudności. Sean może nawiązać bliższe relacje z dwójką z tej grupy – Cassidy i Finnem. Ta pierwsza to zbuntowana młoda kobieta, która wciąż poszukuje swojej drogi w życiu. Na pierwszy rzut oka wydaje się nieodpowiedzialnym lekkoduchem, jednak wkrótce okazuje się, że jest najrozsądniejszą osobą z całej trójki i próbuje odwieść Finna i Seana od pewnego bardzo ryzykownego pomysłu. Z kolei Finn jest pewnym siebie, nieco impulsywnym mężczyzną z niewyparzoną gębą. Jednak troszczy się o Daniela i najwyraźniej czuje miętę do Seana i większość decyzji podejmuje z troski o braci Diaz, mimo że nie zawsze są to wybory rozsądne. Ciekawe, że wśród tej z pozoru radosnej, niedbającej o nic bandy młodych ludzi znajdziemy tak dużo troskliwych i zmęczonych życiem osób.

Wspominałam na początku, że Life is Strange 2 nawiązuje do pierwszej produkcji z serii. Mianowicie możemy spotkać pewną drugoplanową postać z poprzedniej części. Nie chcę za dużo zdradzać, ale wiele zależy od naszego ostatecznego wyboru w Life is Strange. Na samym początku będziemy musieli odpowiedzieć na pytanie, czy graliśmy w poprzednią produkcję i jeśli tak – które zakończenie wybraliśmy. Od tego wyboru zależy, jak potoczy się pewien dialog w okolicach Arcadia Bay oraz wątek pod koniec fabuły. W owym wątku pojawia się postać z pierwszego Life is Strange i osobiście spodobał mi się sposób, w jaki została poprowadzona jej historia. Poznajemy tego bohatera z bardziej ludzkiej strony i widzimy, jak znalazł spokój po tych wszystkich okropnych wydarzeniach z poprzedniej gry. A przynajmniej to wydarzyło się w mojej rozgrywce.

Odcinek specjalny

Pisząc o Life is Strange 2, chcę jeszcze wspomnieć o spin-offie do tej gry – produkcji o tytule The Awesome Adventures of Captain Spirit. Przedstawia pewne sobotnie popołudnie z życia chłopca o imieniu Chris. Ma on jakieś dziesięć lat i uwielbia bawić się w superbohaterów. Jego pokój pełen jest komiksów, figurek i rysunków herosów i ich przeciwników. Gra świetnie pokazuje, jak działa dziecięca wyobraźnia – naszym głównym zadaniem jest wypełnianie różnych domowych obowiązków, ale Chris zamienia je w zabawę. Dlatego, mimo że w spin-offie niemal brak paranormalnych wątków, dziecięce fantazje głównego bohatera dodają nieco przygody do fabuły, która w gruncie rzeczy jest przeciętną sobotą dziesięciolatka. The Awesome Adventures of Captain Spirit tak realistycznie ukazuje świat widziany z perspektywy małego dziecka, że wzbudził we mnie nostalgię za własnym dzieciństwem. Myślę, że sporo graczy będzie mogło się utożsamić z Chrisem. Fabuła tej produkcji również ukazuje problem alkoholizmu w rodzinie i robi to w pełen szacunku sposób. Scenarzyści zauważają, że nic w życiu nie jest czarno-białe i nawet najlepsi rodzice mogą przechodzić trudniejszy okres. The Awesome Adventures of Captain Spirit łączy się z fabułą Life is Strange 2 (nie zdradzę jak, by nie psuć zabawy), więc jeśli zdecydujecie się na grę, warto również ograć spin-off. A właściwie możecie po niego sięgnąć nawet osobno, bo to rozrywka na jakieś dwie godziny, a za produkcję nie zapłacicie ani grosza. Poza tym ma całkiem przyjemny dla ucha motyw muzyczny Sufjana Stevensa, autora piosenek m.in. do filmu Tamte dni, tamte noce.

Planszówki z bratem 

Do tej pory moja recenzja Life is Strange 2 skupiała się na aspektach czysto fabularnych. Muszę jednak wspomnieć słowem o gameplayu. Oczywiście nie jest to produkcja, która stawia na innowacyjne czy skomplikowane mechaniki. Rozgrywka polega głównie na prowadzeniu dialogów, eksploracji, interakcji z otoczeniem. W robieniu tego ostatniego często przyda się moc Daniela. Tam, gdzie nie znajdziemy klucza do zamkniętych drzwi, możemy poprosić brata, by magicznie wysadził zamek. Daniel swoją umiejętność trenuje wielokrotnie w ciągu gry, a naszym zadaniem jest pokierować treningiem w taki sposób, aby nadnaturalna moc nie wymknęła się za bardzo spod kontroli. Jeśli wykonamy to zadanie dobrze, Daniel będzie w stanie nie tylko niszczyć otoczenie, ale również pomagać w tak spokojnych wyzwaniach jak obowiązki domowe.

Wielbicielom kolekcjonowania Life is Strange 2 oferuje możliwość zbierania szkiców. Po prostu szukamy odpowiedniego, interaktywnego miejsca, Sean przysiada na parę minut, ruszamy kontrolerem pada i gotowe. Jest to dobry moment, by na chwilę odetchnąć od emocjonujących wydarzeń i chłonąć atmosferę gry. Zbieranie szkiców było dla mnie bardziej satysfakcjonujące niż szukanie figurek jak w Tell Me Why czy robienie zdjęć jak w pierwszym Life is Strange.

Oczywiście oprócz tego moja recenzja Life is Strange 2 musi wspomnieć o innych minigierkach. W grze pomożemy w domowych obowiązkach, pogramy w planszówki czy pobawimy się z psem. Osobiście moją ulubioną minigierką była praca na uprawie marihuany. Gameplay w Life is Strange 2 to głównie narzędzie do popychania fabuły do przodu, więc lepiej się nie spodziewać fajerwerków. Jednak wszelkie mechaniki są zgrabnie wplecione w fabułę i stanowią organiczny element produkcji.

Kartki ze szkicownika

A co z kwestiami technicznymi? Te niestety mogłyby być lepsze. Kilkanaście razy natrafiłam na różnorakie błędy. Dialogi NPC-ów potrafiły się zapętlić, co wytrącało mnie z immersji. Parę razy postacie zblokowały mi się jedna na drugiej, uniemożliwiając mi szybkie popchnięcie akcji do przodu. Glitchy i bugów nie uświadczyłam może bardzo dużo, ale niestety wystarczająco wiele, by popsuło mi to trochę zabawę. Raz nawet gra po prostu mi się wyłączyła bez powodu, na szczęście nie tracąc ważnego zapisu rozgrywki. I kolejna kwestia, na którą narzekałam już przy Tell Me Why, to animacje. Mianowicie nie są idealne – łagodnie mówiąc. Niby nie jest źle, ale często twarze bohaterów bardziej przypominały mi sztywne maski niż mimikę ludzi z krwi i kości. Moja recenzja Life is Strange 2 jednak nie będzie zbyt mocno krytykować tego aspektu. W tego typu grach zawsze ważniejsza jest dla mnie dobrze napisana fabuła. Za to przynajmniej grafika prezentuje się całkiem ładnie. Zwłaszcza przyroda – lasy i jeziora otulone śniegiem lub oświetlone ciepłym słonecznym światłem – to widok naprawdę przyjemny dla oka. Mimo że animacje często kuleją to i tak Life is Strange 2 potrafi wyglądać świetnie. Grafika nie jest wybitnie realistyczna czy dopracowana, ale jest na tyle dobra, by nie wytrącać z immersji. Najważniejsze, że zachody słońca przyjemnie się ogląda.

Słodko-gorzkie zakończenie, czyli ostateczne wrażenia z Life is Strange 2

Moje ogólne wrażenia po ograniu Life is Strange 2 mogę określić jako w większości pozytywne. Na pewno nie jest to gra jakoś wybitnie dobra czy innowacyjna. Jednak usiadłam do niej pełna sceptycyzmu i z każdym kolejnym epizodem ta niechęć gdzieś ulatywała. Wciągnęłam się w historię, przywiązałam do bohaterów, bawiłam się całkiem nieźle. Jednak Life is Strange 2 potrafiło mnie również porządnie zirytować. Czasem denerwował mnie nielogiczny element fabuły, czasem NPC, który zablokował się w teksturze. I tak uważam, że nie zmarnowałam czasu, ogrywając ten tytuł. Gra ma sporo problemów, ale fabuła przykuwa do ekranu, a bohaterów da się polubić mimo ich wad. Jeśli lubicie serię Life is Strange, gry ze studia DONTNOD Entertainment czy produkcje stawiające na fabułę, możecie sięgnąć po Life is Strange 2.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top