Tematyka wojenna to popularny motyw w popkulturze. O tym, że da się ją przedstawić w sposób przejmujący i nietrywialny dowiodę w recenzji Gerdy: a Flame in Winter.
Gry, których przebieg opiera się na wyborach natury moralnej zwykle obiecują więcej, niż dają. Nasze decyzje wydają się być iluzoryczne i prowadzić do jednego punktu. Wydana w 2022 roku produkcja próbuje zerwać z tym trendem. To kolejne podejście studia Dontnod do opowiedzenia porywającej i chwytającej za serce opowieści. W moim odczuciu bardzo udane, co przedstawię szerzej w recenzji Gerdy.
Serce rozdarte w pół
Fabuła rozpoczyna się w przededniu II wojny światowej. Tytułowa bohaterka – pół-Dunka, pół-Niemka – prowadzi dość przeciętne życie. Układa sobie przyszłość z ukochanym Andersem i planuje podjąć pracę pielęgniarki, gdyż jest świeżo po studiach. Jednakże do niewielkiej duńskiej mieściny wkraczają okupanci. Historia przenosi się o kilka lat później, kiedy namacalnie doświadczamy skutków wojny.
Gerda wychodzi za Andersa i trafia do lokalnej kliniki, gdzie rozpoczyna pracę jako asystentka lekarza. Sklepy są puste, ulice równie wyludnione. Duńczycy tworzą ruch oporu, jednak bohaterka jest rozdarta. Jej ojciec i wielu krewnych to w końcu Niemcy. Sytuacja nabiera rumieńców, gdy Anders zostaje aresztowany. O ile wcześniej wiele wydarzeń rozgrywało się jakby w tle, Gerda teraz musi zastanowić się, co może zrobić, by odzyskać męża.
Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę
Większość decyzji, które podejmuje bohaterka, ma charakter natychmiastowy. Kiedy z kimś rozmawiamy, w interfejsie ukazuje się popiersie postaci oraz cyfra wskazująca na poziom zażyłości między daną osobą a Gerdą. Jeśli odpowiedź bohaterki spodoba się rozmówcy, relacja postaci się poprawi. W odwrotnej sytuacji da się zaobserwować spadek sympatii. Od razu zaznaczę, że wiele wyborów będzie bardzo trudnych, ale też nie zawsze uda się odgadnąć reakcję interlokutora. Czasem coś wypowiedzianego w dobrej wierze może rozsierdzić naszego towarzysza.
Będę podawać Wam przykłady z początku rozgrywki, by uniknąć istotnych spoilerów. Do lecznicy, gdzie pracuje Gerda, przychodzą Niemcy z rannym mężczyzną. Lekarz jest w tym czasie zajęty badaniem skarżącego się na kaszel pastora hipochondryka. Jako zaciekły wróg okupanta nie chce przyjąć do siebie żołnierza. Jeżeli pielęgniarka zacznie go do tego przekonywać, ich nić porozumienia osłabnie.
Walka z systemem
Relacje z poszczególnymi ludźmi to jedno, ale nasza Gerda przyjmuje także pewne nastawienie względem całych grup społecznych. W osobnej ramce ekranu znajduje się poziom jej odniesienia do zwykłych Duńczyków, Niemców, okupanta oraz ruchu oporu. Ten układ sił nie tylko pozwoli nam kształtować nastawienie protagonistki, ale też zyskać pewne ścieżki prowadzenia opowieści. Jeśli postawa Gerdy względem oprawcy będzie pozytywna, ma większą szansę na poprawę więziennych warunków Andersa. Kiedy jednak zacznie za bardzo współczuć obywatelom niemieckim, zirytuje tym Duńczyków. Każda nasza wypowiedź to stąpanie po kruchym lodzie.
Sporo miejsca w recenzji Gerdy poświęciłam wyborom związanym z opcjami dialogowymi. W istocie to one będą odgrywać największą rolę. Jednakże to nie są jedyne decyzje, które przyjdzie nam podejmować. Czas nie jest z gumy, a bohaterka nie ma daru bilokacji. W danym dniu może iść zobaczyć, co się stało w fabryce lub wyruszyć na rynek i spróbować coś kupić. Innego dnia także ma kilka miejsc do zwiedzenia, ale czasu zaledwie na jedno lub dwa. Wybory tych miejsc czasem się wykluczają, co stanowi potencjał w kwestii regrywalności produkcji.
Kości zostały rzucone
W naszej grze pojawiła się jeszcze jedna zmienna. Gerda po każdym ważnym wydarzeniu, które zostaje opisane w jej dzienniku, wybiera jeden z trzech komentarzy odnoszących się do jej sytuacji. W zależności od tego, którym tekstem podsumuje dotychczasową historię, otrzyma punkt do jednej z cech: współczucia, zrozumienia lub mądrości. Mają one ogromne znaczenie w wielu opcjach dialogowych. Kiedy Gerda chce zbadać przerażoną dziewczynkę pochodzenia żydowskiego, jej empatia pozwala na nawiązanie kontaktu. Punkty te są utracalne, dlatego nie należy nimi szafować.
Tym bardziej, że nie znamy dnia ani godziny, kiedy mogą się przydać. Niektóre opcje dialogowe i decyzje Gerdy są nieco bardziej ryzykowne. Wówczas koło określonej linii z tekstem pojawia się kostka. Jeśli najedziemy na tę wypowiedź, odkryjemy, jakie warunki należy spełnić, by działanie się powiodło. „Moja” Gerda bez problemu odwróciła uwagę ojca, z którym miała dobre relacje, podczas gdy pastor szmuglował Żydów. Niewiele jednak dowiedziała się od męża podczas odwiedzin w więzieniu i obecności strażnika, gdyż bohaterka miała ujemną relację z okupantem i niewiele innych punktów wykorzystanych wcześniej dla potrzebujących.
Proza życia
To, co bardzo mnie ujmuje w produkcji Dontnod, to zwyczajność postaci. Gerda jest młodą kobietą okutaną w chustę (prezent od Andersa), nie chce być bohaterką. Wojna ją przeraża, a świadomość posiadania niemieckich korzeni nie pozwala jednoznacznie potępić armii, w której jest także jej ojciec. Dopiero pojmanie męża konspiratora sprawia, że protagonistka zostaje zmuszona do radykalnych działań. Tyle tylko, że wcale nie musi pochwalać faktu, że jej partner naraził się, walcząc po stronie własnego kraju. Gra pod względem wyborów i klimatu przypomina nieco This War of Mine.
Choć jestem fanką thrillerów, bardzo lubię powieści Kristin Hannah. Grając w Gerdę, czułam, jakby scenariusz był napisany przez tę autorkę. Co więcej Amerykanka także opisała w swej książce okrucieństwo wojny. Skojarzenie z jej Słowikiem przyszło mi na myśl, gdy okazało się, że jedna z przedstawicielek ruchu oporu ma pseudonim Wróbel. Nie ma tu oczywiście mowy o plagiacie, w końcu już na początku recenzji Gerdy napisałam, że to popularny temat. Choć w kontekście konfliktów zbrojnych słusznie chwali się bohaterów stojących w pierwszej linii, warto docenić cywili, których życie także pełne było strachu, cierpienia, straty, ale też heroicznej odwagi podszytej nadzieją.
Szli tędy ludzie biedni, prości
Mogliście już wyczytać w recenzji Gerdy, którzy bohaterowie odgrywali istotną rolę w mojej opowieści. To jednak zdecydowanie nie wszystko, co gra ma nam do zaoferowania. Bez względu na to, czy postacie są pierwszo-, czy drugoplanowe, są na swój sposób charakterystyczne i warto im się bliżej przyjrzeć. Uzależniony od leków niemiecki żołnierz, kuzynka protagonistki, która pracuje na komendzie gestapo, czy choćby bliska przyjaciółka, idealistka, której ojciec pilnuje przede wszystkim interesu, a nie kwestii moralnych. Wszystkie te osoby znajdziemy w dzienniku Gerdy, jak również ich sekrety, jeśli uda nam się takowe zdobyć.
Wiele z tych postaci jest niejednoznacznych. Ciężko je raz, a dobrze zaszufladkować. Warto pamiętać, że niektóre z nich mogą nas najzwyczajniej w świecie oszukać, nawet gdy mamy z nimi dobre relacje. To tylko dodaje realizmu i kolorytu tej grze. Gdy Gerda odkrywa, że naziści mają szpiega, dosłownie każdemu mieszkańcowi patrzy się na ręce. Należy jednak pamiętać, że nie tylko nasza bohaterka jest ofiarą tej wojny. Inni ludzie także będą robić wszystko, by chronić swoich bliskich.
O krok od wyzwolenia
Choć nieco wyżej w recenzji Gerdy zachwycałam się wyborami, mam wrażenie, że ich natychmiastowe skutki zostały lepiej zbalansowane niż te dalekosiężne. Kiedy dotarłam już do epilogu, czułam ogromny zawód. W moim odczuciu podjęte przeze mnie działania powinny przynieść inny finał kreowanej opowieści. Tym bardziej, że gdy poczytałam później poradniki, pominęłam naprawdę niepozorne kwestie, które wydawały się nie mieć tak istotnego znaczenia.
Po podsumowaniu trafimy na jeszcze jeden plot twist. Jestem przekonana, że ostatni wybór, którego dokonałam, był efektem frustracji wynikającej ze wspomnianego rezultatu. Skoro jednak w taki sposób podeszłam do sprawy, jest to najlepszy dowód na to, że ta historia naprawdę potrafi chwycić za serce. Tym bardziej, że oparta jest częściowo na faktach, o czym mówią sami twórcy.
Wojna zostanie ze mną zawsze. Gerda: a Flame in Winter – finalne wrażenia z gry
Historię losów Gerdy poznamy w przeciągu kilku godzin. Po ukończeniu gry zyskamy dostęp do wyboru scen, dzięki czemu będziemy mogli zaobserwować inny przebieg losów bohaterki. Choć nie byłam zadowolona z mojego zakończenia, nie chciałam już grać. Uszanowałam losy Gerdy. Jeżeli spodoba Wam się historia ruchu oporu, DLC pozwala na wcielenie się w losy przewodniczącej tej grupy. Jak byśmy jednak nie postępowali podczas rozgrywki, wniosek jest jeden. Wojna to coś, co zmienia człowieka na zawsze i zostało to świetnie zobrazowane w omawianej produkcji.