Z pewnością zagląda tu wielu fanów anime. Nie każdy jednak wie, że istnieje mnóstwo produkcji, w których temat gier to wątek przewodni. Jak jest w nich przedstawiany? Właśnie o tym Wam dziś opowiem!
Od wielu lat oglądam anime i jako fanka gier ekscytuję się, gdy widzę je na ekranie. W końcu to fuzja moich dwóch największych pasji! Nie da się ukryć, że przez to przykładam większą uwagę do analizowania szczegółów i wyłapywania ewentualnych błędów. Równie wyczulona jestem na ukryte w fabule ciekawostki. Jednym słowem – oglądając ze mną, nic nie zapamiętasz, bo buzia podczas seansu mi się nie zamyka! Z mojego artykułu dowiesz się, jakie seriale anime warto obejrzeć i z czym – w kontekście gier – mierzy się japońskie społeczeństwo. Zapewniam dokładny opis fabuły i jak najmniej spoilerów!
Nie wylogujesz się. Uwięzieni w wirtualnej rzeczywistości
Pierwszym anime z podgatunku isekai jest Sword Art Online. Zgodnie z ideą isekai bohaterami historii są gracze, którzy nagle orientują się, że utknęli w cyfrowym świecie. Jak do tego doszło? Sword Art Online to nie tylko tytuł anime. To jednocześnie nazwa gry VRMMORPG, w której awatary sterowane są za pomocą myśli przez innowacyjną technologię Nerve Gear. Główny bohater, nastolatek Kazuto Kirigaya, od razu po premierze zakupuje jedną z kopii tej nowinki i zasiada do rozgrywki. Zaczyna się ona od spotkania z jej architektem, który informuje ich, że opcja wylogowania się nie jest i nie będzie dostępna. Wirtualna śmierć natomiast jest jednoznaczna ze śmiercią rzeczywistą. Jedynym sposobem na wydostanie się z pułapki jest przejście przez sto pięter latającego zamku.
A sam tytuł? Myślę, że Sword Art Online przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi gatunku RPG. Wirtualna rzeczywistość jest przedstawiona w taki sposób, że aż chce się móc przyłączyć do ekipy! W SOA można czuć smaki, zapachy, promienie słońca na skórze i poruszać się tak, jak w rzeczywistości. Uczucia i potrzeby fizjologiczne, takie jak głód i zmęczenie nadal nam towarzyszą, ale za to zamiast bólu odczuwa się jedynie mrowienie. Niezwykły realizm, ciekawe umiejętności, doszlifowana mechanika walki, budzący ekscytację i przerażenie boss na każdym piętrze – trzeba przyznać, że twórcy dopracowali przedstawioną grę pod każdym względem. Losy bohaterów śledzi się z przyjemnością.
Utknąłem? Tak, ale na własne życzenie
Jak zaczyna się anime o tytule Overlord? Jest rok 2138. Potężny weteran gry Yggdrasil o nicku Momonga postanawia zobaczyć, co się wydarzy, gdy pozostanie zalogowany w momencie planowanego wyłączenia serwerów. Podobnie jak w Sword Art Online awatary są sterowane za pomocą umysłu dzięki Neural Nano-Interface. Gdy mija północ, Momonga orientuje się, iż nadal jest w swoim awatarze, lecz większość funkcji (w tym możliwość wylogowania się) nie działa! Został przeniesiony do innego, nowego świata, z którego nie może uciec. Otoczony nagle ożywionymi NPC zmienia nick na Ainz Ooal Gown – nazwę dotychczasowej gildii – i wyrusza na misję odnalezienia innych, którzy mogli również utknąć w grze. Zapanowanie nad światem okazuje się tylko side questem.
Nowa wirtualna rzeczywistość, która pojawiła się w miejsce gry Yggdrasil, prezentuje się nieźle. Zaklęcia i sceny walki robią zamierzone wrażenie. Problem jednak leży w tym, że Momonga jest OP, czyli zdecydowanie zbyt silny. To spłaszcza nieco fabułę i odbiera serialowi pewną dozę autentyczności. Jeśli jednak kiedykolwiek pragnęliście stać się najsilniejszym graczem na serwerze, Overlord może Wam się spodobać!
Nie przemoc w grach, a gry zamiast przemocy
W No Game, No Life głównymi bohaterami są Sora i Shiro, przyrodnie rodzeństwo będące hikikomori, czyli ekstremalnie wycofanymi społecznie osobami. To zapaleni gracze – wspólnymi siłami pod nazwą Team Blank zdobywają tytuł za tytułem, przodując we wszystkich rankingach. Pewnego dnia wygrywają partię szachów z bogiem o imieniu Tet i zostają przeniesieni do świata o nazwie Disboard, w którym – w celu zatrzymania toczących się wcześniej między rasami brutalnych wojen – wszystko jest rozstrzygane poprzez… gry!
To zdecydowanie niecodzienny pomysł na fabułę, w dodatku ciekawie zrealizowany. Co do licznych gier pojawiających się w anime: ich rodzaje zaskakują! Od wspomnianych już klasycznych szachów, przez zabawny symulator randkowania, po bardziej pomysłowe i wymagające, w No Game, No Life pod tym względem zdecydowanie nie wieje nudą. Myślę, że każdy znajdzie w tej produkcji coś dla siebie. Jednoczy ona fanów różnych gatunków gier w jednym, animowanym uniwersum.
Dobranoc, świecie. VR i mroczne sekrety
W Good Night World czterech dysfunkcyjnych krewnych wciągnęło się w tę samą grę VR o nazwie PLANET – tyle że nie mają o tym pojęcia. W wirtualnym świecie tworzą szczęśliwą i zżytą legendarną rodzinę Akabane, w rzeczywistości jednak ich relacje pozostawiają wiele do życzenia. Główny bohater Taichirou (online znany jako Ichi) przez swoje uzależnienie od PLANET ekstremalnie zaniedbał siebie i swoje życie, spędzając dnie i noce w zagraconym pokoju. Stereotyp czy prawdziwy problem?
Tytuł przedstawiony w anime zawiera wszystkie podstawowe elementy: socjalizację z innymi graczami, tworzenie gildii i starcia między nimi, przeżywanie przygód, walkę z potworami i jeden cel dla wszystkich, jakim jest pokonanie finałowego bossa zwanego Czarnym Ptakiem Szczęścia. W PLANET pojawia się również intrygujący motyw sztucznej inteligencji. Wszystko jest tu poniekąd słodko-gorzkie, ale na Good Night World warto poświęcić kilka godzin.
Czas na parodię! Wujek z innego świata
Czy to przypadek, że gdy zapalony fan gier i konsoli SEGA zapada w śpiączkę po wypadku, zostaje przeniesiony do świata fantasy? Nie sądzę! W Isekai Ojisan wujek protagonisty budzi się ze snu, który trwał aż 17 lat. Chłopak odwiedza go w szpitalu. Szybko okazuje się, że mężczyzna nadal posiada swoje magiczne zdolności oraz jest w stanie rzucać zaklęcia… i nie tylko! Nie zmienia to jednak faktu, że w obu światach jest przede wszystkim przysłowiowym przegrywem.
Nigdzie nie jest powiedziane wprost, że czarodziejska kraina Granbahamal jest wzorowana na grze, ale gdy patrzy się na czary, elfy, dungeony, smoki, questy i czarodziejskie przedmioty, ten wniosek nasuwa się sam! W Isekai Ojisan przedstawione jest również zwyczajne granie na konsoli oraz prowadzenie kanału na YouTube. Myślę, że każdy gracz i fan niewysublimowanego humoru uśmieje się w trakcie oglądania. W dodatku z pewnością wyłapiecie niejedno nawiązanie do kultowych tytułów. Tutaj możecie zobaczyć oficjalny trailer!
Hikikomori i NEET. Problemy japońskiego społeczeństwa
Wspomniane wcześniej ekstremalne wycofanie znane jako hikikomori polega na izolowaniu się w zaciszu własnego domu (przez minimum 6 miesięcy) przy jednoczesnej niemożności uczestniczenia w życiu społecznym. Hikikomori jest uznawane za kulturowe zjawisko, które dotyczy 1.5 miliona ludzi. Często łączy się ono z graniem – w końcu to łatwo dostępna, wciągająca rozrywka na długie godziny, która potrafi dać namiastkę poczucia przynależności.
Czasem w kontekście społecznego wycofania pojawia się także europejski termin NEET, pochodzący od wyrażenia: not in employment, education or training. Oznacza on osobę, która nie uczy się, nie pracuje ani nie szkoli. Jest to uznawane za niepokojące, bo stawia znak zapytania nad przyszłością takiej osoby. Przenikanie hikikomori do kultury jest nie tylko odzwierciedleniem powszechnego zjawiska, ale i zwróceniem uwagi na to, że technologia poniekąd ułatwia izolację. To, co widzimy na ekranie telewizora, potrafi czasem dać do myślenia.
Motyw gier w anime – podsumowanie
Gry są wszędzie. I jak się okazuje – w anime również! Mam nadzieję, że choć jeden z pięciu wymienionych przeze mnie tytułów przykuł Waszą uwagę. Mnie samą czeka jeszcze kilka, na które nie znalazłam dotąd czasu. Znacie anime utrzymane w tej samej tematyce, który możecie polecić? A jeśli lubicie gry z gatunku jRPG, koniecznie przeczytajcie naszą recenzję Chained Echoes!