Mimo wielkich obietnic, po raz kolejny przesunięto premierę Cyberpunka 2077. Jak więc wygląda praca nad najbardziej oczekiwaną grą roku?
Internet zawrzał, kiedy obiegła go informacja o tym, że CD Projekt RED po raz czwarty przekłada premierę swojej najgłośniejszej jak dotąd produkcji. Było to tym bardziej wstrząsające, gdyż przedstawiciele studia zarzekali się, że nie dopuszczą do kolejnej obsuwy. A jednak.
Decyzja studia skutkowała choćby groźbami śmierci pod adresem jego pracowników. Tymczasem Jason Schreier, branżowy insider, postanowił podzielić się wnioskami z rozmów z twórcami gry.
Look, a CDPR dev told me recently that they’d just clocked a 100-hour week. Another (former) dev just told me they saw some of their friends there and they looked “physically ill”. So kindly gtfo with the “but but but I work long hours too” responses.
— Jason Schreier (@jasonschreier) October 27, 2020
Plotki głoszą, że duża część deweloperów dowiedziała się o przesunięciu premiery z… Twittera. Trudno stwierdzić, ile w tym prawdy, ale już samo to rzuca nowe światło na decyzję studia. Do tego informatorzy Scheiera donoszą, że pracownicy CDPR wyrabiają nawet sto godzin pracy tygodniowo, aby dostarczyć nam najnowszą perełkę Redów. Ta informacja znajduje potwierdzenie w słowach dziennikarza, który po spotkaniu kilku kolegów z CD Projektu uznał, że wydawali się fizycznie chorzy.
Wątpliwe, żeby kogoś ten fakt dziwił. Przy sześciodniowym tygodniu roboczym pojedynczy deweloper spędza ponad szesnaście godzin dziennie pracując nad produkcją. Trudno doszukać się jasnych stron, nawet mimo złotego statusu gry, czy obietnic usunięcia crunchu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że gra sprosta oczekiwaniom fanów i wynagrodzi twórcom ogrom pracy w nią włożony.
Wedle najnowszych informacji Cyberpunk 2077 ukaże się 10 grudnia na PC i konsole.