Od zera do bohatera. Medieval Dynasty – recenzja gry

Recenzja Medieval Dynasty. Obrazek przedstawia drewnianą chatę ze słomianą strzechą, przed którą biegają gęsi i pasie się krowa.

Muszę zbudować wioskę, zasadzić drzewo, znaleźć żonę, spłodzić potomka. Na domiar złego zbliża się zima i ciepłe buty trzeba kupić. A sakiewka pusta. Ceny i podatki w Medieval Dynasty to samo życie, ale o tym opowie Wam więcej ta recenzja.

Jeśli kiedykolwiek zdarzyło się Wam grać w Kingdom Come: Deliverance, to na pewno zwróciliście uwagę na piękne krajobrazy, wśród których rozgrywa się akcja czeskiego erpega. Szumiące lasy, ukwiecone łąki, kręte strumyki i wszystko to jakieś swojskie, znajome. Przypominające wakacje na wsi albo piesze wędrówki z plecakiem. Nie dziwi mnie więc, że łódzkie studio Render Cube postanowiło wykorzystać podobny setting i stworzyć grę, która opiera się na złożonej interakcji ze środowiskiem. Nic tak nie pozwala zakosztować dzikiej przyrody jak zabawa w survival. A jeśli do walki o przetrwanie dołożymy budowanie i zarządzanie wioską, to otrzymamy naprawdę sporo dodatkowych aktywności. Poznajcie Medieval Dynasty – symulator średniowiecznego przedsiębiorcy, którego zalety i wady postara się Wam przybliżyć ta recenzja.

Sukces wczesnego dostępu Medieval Dynasty

Medieval Dynasty ukazało się we wczesnym dostępie na platformie Steam 17 września ubiegłego roku i od razu zdobyło oddanych fanów. Do sukcesu tytułu przyczynił się przede wszystkim pomysł na rozgrywkę. Połączenie takich gatunków jak survival, RPG, symulator i strategia okazało się strzałem w dziesiątkę. Na pozytywny odbiór produkcji miała również wpływ wysoka jakość grafiki, która estetyką przypomina wspomniane wcześniej Kingdom Come: Deliverance.

Przez kilkanaście miesięcy Render Cube rozwijało projekt we współpracy z zaangażowanymi graczami. W efekcie 23 września 2021 roku gra ostatecznie opuściła early access i powędrowała na wirtualne półki cyfrowych platform. Mam nadzieję, że moja recenzja Medieval Dynasty pomoże Wam zrozumieć, dlaczego tak wiele osób pozytywnie przyjęło dzieło łódzkiego studia. Postaram się  w miarę obiektywnie opowiedzieć o mocnych i słabych stronach tytułu. Zaznaczam jednak, że łatwo mnie oczarować, a wtedy robię się trochę ślepa.

Racimir zasłania się ręką. Słońce razi go w oczy.

Bohater pełen celu w interaktywnym świecie

Owocem decyzji twórców o stworzeniu gatunkowej hybrydy jest rozbudowana produkcja w realistycznej oprawie. Złożoność i urodę przedstawionego świata w trakcie rozgrywki podziwiamy oczywiście z perspektywy pierwszej osoby, ponieważ tylko rzeczywistość widziana oczami głównego bohatera może przekonać nas o swojej prawdziwości. Nadrzędnym celem zabawy jest wybudowanie wioski i przekształcenie jej w kwitnące miasto. Pod tym względem Medieval Dynasty oferuje mnóstwo możliwości. Sposobów na rozbudowę osady, rozwój protagonisty oraz interakcję z otoczeniem jest naprawdę sporo.

Umiejętności i technologie nabywamy, wykonując konkretne czynności, co jest bardzo naturalnym sposobem podnoszenia poziomu postaci. W trakcie gry napotkamy także liczne zadania poboczne. Zrealizowane wyzwania pozytywnie wpłyną na naszą reputację wśród lokalnej ludności. Pamiętajcie, warto pomagać innym, ponieważ dobro wraca. Szlachetne czyny sprawią, że w przyszłości chłopi chętniej osiedlą się na terenie, który wzięliśmy w posiadanie.

Uciekając przed wojną

Na początku gry wcielamy się w postać osiemnastoletniego młodzieńca, którego start w dorosłość nie należał do najłatwiejszych. Wojna pozbawiła Racimira rodziny, domu oraz przyjaciół. Bez grosza przy duszy wyruszamy zatem w drogę z nadzieją, że zły los się kiedyś odmieni. Na szczęście nie musimy polegać jedynie na optymizmie. Celem naszej podróży jest bowiem wioska Gostovia, gdzie nasz wuj zdobył niemałą sławę. Rodzinne podobieństwo sprawia, że wokół nas szybko gromadzi się kilka życzliwych osób. Mimo wszystko nowy początek i tak nie jest prosty. Jak w każdym rasowym survivalu zaczynamy od skonstruowania prowizorycznej siekiery z patyka i kamienia. Wyposażony w narzędzie Racimir właśnie tak wkracza w kolejny etap w swoim życiu. Od tej chwili w pocie czoła będzie pracować na własne szczęście oraz dobrobyt.

Screen z gry. Zachód słońca nad rzeką.

Trudne początki zbieracza-łowcy

Zanim lato dobiegło końca, zdążyłam postawić dom, wyświadczyć kilka przysług lokalnej ludności oraz przejeść wszystkie zapasy, które dostałam od karczmarki. Dobroci, tak jak gościnności, nie wolno nadużywać. Nikt nie będzie nas karmić w nieskończoność. Niestety o rolnictwie nie wiedziałam zbyt wiele. Nie posiadałam też narzędzi potrzebnych do uprawiania ziemi. Zostałam zatem zmuszona do polowania, zastawiania sideł i zbierania owoców lasu. Wprawdzie w grze da się przeżyć na garści jagód i wodzie, jednak ambicje Racimira wykraczają daleko poza skromną dietę. Chłopak otrzymał możliwość osiedlenia się w okolicy bez konieczności wykupywania gruntu. Mimo wszystko pusty mieszek ciągle ogranicza młodzieńcowi perspektywy.

Bohater musi wymyślić sposób efektywnego zarabiania na swoje utrzymanie. Kiedy zaspokoi już najprostsze potrzeby, będzie mógł rozwinąć skrzydła jako zarządca wioski z prawdziwego zdarzenia. Najlepiej więc zacząć od zapoznania się z terenem i zdobycia rzeczy niezbędnych do dalszego rozwoju. Niestety Gostovia to tylko mała miejscowość, jakich pełno wokoło. Nie znajdziemy tu wszystkiego, czego potrzebujemy. Po niektóre przedmioty będziemy musieli wybrać się gdzie indziej. Przed wyruszeniem w drogę warto jednak zasięgnąć języka wśród lokalnej społeczności. Chłopi chętnie wskażą nam, gdzie zakupimy ziarno na zasiew lub kto w okolicy zajmuje się szyciem ubrań. W ten sposób rozpoczęłam swoją epicką podróż poprzez malowniczą krainę. Tylko spójrzcie na te bajeczne pejzaże na screenach – to najlepsza recenzja otwartego świata w Medieval Dynasty.

O rany, jak to daleko

Teoretycznie podróż do nawet najbardziej oddalonej wioski nie powinna zająć nam więcej niż pół dnia. Jednak mnie w trakcie wędrówki ciągle coś rozpraszało. A to trzeba było przekraść się koło wilka, a to znowu napotkałam taką obfitość jagód, że szkoda było zostawić krzaki w spokoju. Innym razem w lesie ktoś obozował i przez roztargnienie zostawił część dobytku. Wszystko wokół budziło moją ciekawość i tak spędzałam noc za nocą przy ognisku w dziczy, a czas nieubłaganie gnał naprzód.

Wkrótce okazało się, że poza domem spędziłam całe lato i ćwierć jesieni. A kiedy dotarłam do celu i znalazłam towar, którego tak długo szukałam, czekała mnie niemiła niespodzianka. Sprzedałam zebrane jagody taniej, niż się tego spodziewałam. W związku z tym nie było mnie stać na upragniony łuk. Na domiar złego zbliżała się zima, a ja nie byłam na nią przygotowana. Musiałam zakończyć niefortunną wycieczkę i wrócić do domu, zanim spadnie pierwszy śnieg.

Zagrode z osłami. Zwierzęta są na sprzedaż.

Czas, co płynie jak rwący górski potok

Wiosna, lato, jesień, zima – każdy sezon w Medieval Dynasty ma swoją specyfikę. Zmieniają się warunki atmosferyczne i dostępność darów natury. To sprawia, że życie naszego bohatera i rutyna jego dnia podyktowana jest rytmem przyrody. Cały rok trwa w grze 12 dni. W związku z tym jeden nieproduktywny poniedziałek możemy potraktować w tym świecie jak miesiąc sjesty! Myśl ta wzbudziła we mnie niepokój i niemałe wyrzuty sumienia. Kiedy buduje się imperium, nie można być próżniakiem.

Na szczęście szybko odkryłam, że mój odbiór upływu czasu w grze jest błędny. Wielkie, znakomicie prosperujące średniowieczne miasta nie powstały przecież w ciągu jednego pokolenia. Spokojnie mogłam rozłożyć swoje dalekosiężne plany na kilka generacji spadkobierców Racimira. Gra tak naprawdę ma odprężające, spokojne tempo. Nie wymaga od nas nieustannej czujności i szybkich reakcji. Na przykład na dostarczenie przesyłki do sąsiedniej wioski mamy aż osiemnaście lat! Jak powiedziałam, że zaniosę, to nie trzeba mi o tym przypominać co dekadę.

W Medieval Dynasty należy się ustatkować – wrażenia z flirtu

Kiedy wzniosłam kilka budynków, zaczęłam myśleć o żonie. We dwójkę zawsze raźniej iść przez życie. Poza tym kolejne lata mijały nieubłaganie. Co jak co, ale z potomkiem lepiej chyba nie zwlekać zbyt długo. W okolicy jest wiele kobiet, niektóre są zamężne, inne zbyt stare, ale i takie w sam raz się znajdą. Przy tym recenzja Medieval Dynasty nie mogłaby się przecież obejść bez obrazowego opisu mechaniki flirtu.

Pozwólcie więc, że opowiem Wam o swoich miłosnych podbojach. A było tak. W Gostovi przy ognisku poznałam dwie kobiety. Jedną słodką jak miód o romantycznej duszy i drugą twardą, mocno stąpającą po ziemi. Siadywałam z nimi na ławie wieczorami i nie mogłam podjąć decyzji. Skabimira była młodsza i zdecydowanie mniej uzdolniona od Wszebory, ale rozmowa z nią toczyła się lekko. Natomiast Wszebora miała ogromną wiedzę i doświadczenie niemalże w każdej dziedzinie, jednak jej szorstkość strasznie mnie odtrącała. To było na początku wiosny. Ostatnia zima bardzo dała mi w kość i stwierdziłam, że potrzebuję u swojego boku kogoś silnego. Zaryzykowałam i powiedziałam Wszeborze, że ma piękne oczy. Na co ta odparła złośliwie: „Wiem, też je lubię. Dzięki nim widzę”.

Screen zgry - drzewko umiejętności głównego bohatera

Więcej gęb do utrzymania

Stało się. Wprawdzie do oświadczyn jeszcze nie doszło, ale Wszebora zgodziła się zamieszkać w mojej wiosce. Wygląda na to, że dzięki wspólnym wieczorom przy ognisku zdobyłam sympatię kobiety. Bez wątpienia pomogła mi w tym także dobra reputacja, którą cieszę się w okolicy. Przeczucie mnie nie zawiodło. Wszebora była idealna i znała się praktycznie na wszystkim. Jednak nad naszą wspólną przyszłością szybko zawisły czarne chmury. Okazało się, że nowa towarzyszka nie będzie ze mną pomieszkiwać przed ślubem. Musiałam szybko wybudować dla niej osobne lokum. Moim obowiązkiem, jako gospodarza i pracodawcy, było także zapewnienie kobiecie schronienia, jedzenia, picia oraz opału do paleniska. Ona z kolei odwdzięczała się pracą.

Ode mnie zależało, jak bardzo będę ciemiężyć zatrudnioną dziewczynę. Jednak nie miałam sumienia zmuszać Wszebory do przemęczania się. Obiecałam jej wioskę ze złota, tymczasem białogłowa spędziła kilka nocy głodna i bez dachu nad głową. Muszę odbudować nadszarpniętą wiarygodność i poprawić nasze stosunki. Inaczej do ślubu i potomka nigdy nie dojdzie. Na domiar złego, kasztelan chyba jest przekonany, że śpię na pieniądzach. Tu warsztacik, tam leśniczówka i nawet ludzi zatrudniam, no to podateczek dla króla się należy. Chcąc nie chcąc, trzeba było wyciągnąć mieszek i zapłacić.

Własna wioska

Z czasem rozwiniemy naszą wioskę i zamieszka w niej wielu ludzi. Oczywiście najpierw będziemy musieli stworzyć miejsca pracy, żeby w ogóle opłacało się nam utrzymywanie mieszkańców. A możliwości jest wiele. Jeśli dobrze wybraliśmy teren pod budowę, to będziemy mogli zająć się praktycznie wszystkim. Od uprawy ziemi i hodowli zwierząt przez połów ryb i łowiectwo po wydobycie rudy. Do technologii, która umożliwi nam rozwój poszczególnych gałęzi gospodarki, będziemy dochodzić stopniowo i małymi kroczkami, ponieważ tempo gry jest powolne. Nie musimy się wcale spieszyć. Wystarczy, że zadbamy o to, aby Racimir doczekał się potomka, a jego potomek kolejnego potomka. W końcu z upływem wielu lat nasza miejscowość z poziomu zabitej dechami dziury zamieni się w dobrze prosperujące miasto. Należy jednak przyłożyć się do ciągłości dynastii i – jak na moje oko – wygospodarować około kilkuset godzin na grę. Zlituj się Wszeboro, przestań się dąsać i zostań moją żoną. Błagam.

Racimir flirtuje z uroczą Skarbimirą

Tajemnice wuja Jordana

Na początku gry Racimir przybywa do Gostovii z wyobrażeniem wujka, które wpoiła mu matka. Szybko się jednak okazuje, że krewny wiódł życie o wiele barwniejsze niż wynikałoby to z przekazów rodzicielki. Jordan nie był prostym handlarzem. Przyjaciele znali go raczej jako pełnego charyzmy, pewnego siebie człowieka, który nie bał się wpaść w kłopoty, jeśli sprawa była słuszna. Złotousty wuj wyprowadził w pole niejednego podłego szlachcica, czym zaskarbił sobie szacunek wielu ludzi. Bezkompromisowa walka Jordana z niesprawiedliwością, uciskiem i nadużywaniem władzy zaimponowała innym młodzieńcom.

Wkrótce mężczyzna zgromadził wokół siebie bandę idealistów, którzy byli gotowi wraz z nim zmieniać świat. W trakcie rozgrywki spotkamy na swej drodze członków tej zgrai. Każdy z nich z chęcią podzieli się z nami opowieściami o dokonaniach Jordana. Budowanie osady pretendującej do tytułu potęgi gospodarczej jest czasochłonne i wymaga skupienia, jednak postanowiłam zostawić to zadanie następcom Racimira. W tym życiu przede wszystkim chcę zagłębić się w historię rodziny i poznać wszystkie pikantne szczegóły życia człowieka, dzięki któremu zostałam tak serdecznie przyjęta w lokalnej społeczności.

Screen z gry - Gostovia w zimie

Początek gry to mocne wrażenia, ale co z tych emocji w Medieval Dynasty zostanie za sto godzin?

Muszę przyznać, że gra mnie oczarowała i niesamowicie wciągnęła. Recenzja wymagała ode mnie spędzenia w Medieval Dynasty dużej ilości czasu, a mimo wszystko mam wrażenie, że nie posunęłam się znacząco w rozgrywce. Dalej każda aktywność jest dla mnie niezwykle interesująca. Zastanawiam się, jak będę odbierać tytuł za sto godzin. Istnieje groźba, że czar odrobinę osłabnie, ponieważ już teraz powoli dostrzegam niedoskonałości średniowiecznego symulatora farmy.

Skaza czai się w powtarzalności zadań pobocznych i wzrastającym we mnie poczuciu bezpieczeństwa. Jeśli przestanę obawiać się wilków w lasach i bandytów na traktach, to czy znajdę podniecające zagrożenie w czymkolwiek? Obawiam się także, że zoptymalizuję proces zarządzania wioską i już nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Wyzwanie zniknie, a gameplay okaże się mechaniczny, powtarzalny i do bólu przewidywalny. Jednak zanim do tego dojdzie, przede mną jeszcze wiele godzin emocjonującej zabawy.

Render Cube planuje rozwijać grę

Czy jednak mam się w ogóle czego obawiać? Developerzy z dniem oficjalnej premiery nie porzucili przecież swojego dziecka. Wręcz przeciwnie, zapowiedzieli, że tytuł będzie dalej rozwijany. W przyszłości możemy się spodziewać zarówno darmowych aktualizacji, jak i płatnych dodatków. Render Cube rozważa także wprowadzenie nowych trybów, które rozbudują rozgrywkę o kolejne elementy. Twórcy są świadomi potencjału multiplayera i być może z czasem możliwość wspólnego grania pojawi się w produkcji. Na razie jednak łódzkie studio postanowiło skupić się przede wszystkim na tym, żeby wydać wersję gry na konsole oraz gogle VR.

screen z gry - losowe wydarzenie podczas zmiany pory roku. Wizyta wędrównego kupca.

Medieval Dynasty – ostateczne wrażenia

Oczywiście produkcja nie jest doskonała. Można jej wiele zarzucić, choćby niezbyt skomplikowaną sztuczną inteligencję postaci niezależnych, brak udźwiękowienia dialogów czy powtarzalność. Miłośnicy średniowiecza z pewnością zawiodą się, gdy odkryją, że epoka jest ukazana w grze pretekstowo i bez zagłębiania się w temat. Niestety pod tym względem nie jest to również przez nas recenzowane Kingdom Come: Deliverance, gdzie tło historyczne oddano bardzo rzetelnie. Mimo wszystko nie skreślałabym gry z powodu takich błahostek. Tytuł dla większości sięgających po niego osób będzie dobrą zabawą na wiele godzin.

Natomiast biorąc pod uwagę plany deweloperów, możemy założyć, że otrzymamy nową zawartość, zanim zdążymy się znudzić rozgrywką. Osobiście jeszcze nie wyczerpałam potencjału aktualnej wersji. Nie zasadziłam drzewa i nie zapewniłam ciągłości dynastii. Z przyjemnością przekonam się także, jak Wszebora przyjmie oświadczyny Racimira. Trzymajcie za niego kciuki, ta kobieta jest niemożliwa. Gorąco Wam polecam średniowieczną produkcję i wracam do zalotów.

Recenzja Medieval Dynasty powstała dzięki uprzejmości sklepu GOG.com, gdzie zakupicie grę w cenie 108.99 złoty.

Kod otrzymaliśmy od sklepu GOG.com!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top