Współpraca popłaca, czyli MMO, w którym gracze pomagają sobie nawzajem, aż miło! Palia – recenzja gry

Po wielu długich godzinach spędzonych na zbieraniu surowców, uprawianiu ogródka, wędkowaniu czy polowaniu, mogę z przyjemnością podzielić się swoimi wrażeniami z gry. Niech dzisiejsza recenzja zdradzi Wam, czy Palia ma szansę stać się moim drugim domem.

Swoją przygodę z Palią rozpoczęłam zaraz po uruchomieniu otwartych beta testów, czyli od momentu, w którym gra stała się dostępna dla wszystkich graczy PC. Przyznaję, że darmowe gry MMO to nie jest zazwyczaj mój pierwszy wybór. Niezbyt lubię charakterystyczny dla nich chaos, tłum skaczących wokół ludzi, zapchany czat i kupowanie sobie przewagi nad innymi graczami poprzez odchudzanie swojego całkowicie realnego portfela. Okazuje się jednak, że Palia nie ma nic wspólnego z żadną z tych cech, stąd pomysł, by powstała jej recenzja.

Tylko co w takim razie ta gra oferuje? Jak mówią twórcy sielankę! Tylko czy sielanka nie jest… nudna? Cóż, nie spodziewałam się, że przykuje to moją uwagę na długo (bo ile można w koło sadzić marchewki), ale z zaskoczeniem stwierdzam, że wciąż klikam w ikonę gry na pulpicie z nieskrywaną przyjemnością, mając wielki kubek herbaty i przekąski na podorędziu. Bo co, jeśli zgłodnieję, a w Palii wybije szósta? Plony nie mogą czekać!

Witaj w domu!

To właśnie te słowa są pierwszym, co znajdziemy na oficjalnej stronie Palii, gdzie trafimy, chcąc pobrać grę. I w wielkim skrócie, to właśnie one stanowią jej serce. Ale od początku… Stworzona przez nas postać z nieznanych przyczyn pojawia się w Dolinie Kilima, gdzie poznaje pierwszych (miejmy nadzieję!) przyjaciół. Szybko okazuje się, że ten świat bardzo różni się od tego, który znamy. Zaś rdzenni mieszkańcy to przypominające nieco elfy istoty zwane Majiri. Biorąc jednak pod uwagę, że komunikacja nie sprawia bohaterom żadnych trudności, szybko dajemy się wciągnąć w wykonywanie początkowych misji, by… znaleźć swój kąt w tym pięknym, fantastycznym świecie. A któż by nie chciał?

Po krótkiej przebieżce trafiamy do wioski Kilima, a następnie Zatoki Bahari. Tam napotykamy kolejne postacie, z którymi możemy prowadzić naprawdę ciekawe i zabawne dialogi. Z biegiem czasu poznamy ich charaktery, które wyraźnie różnią się od siebie, a także otrzymamy od nich niejedną angażującą misję. To właśnie ci znajomi wprowadzą nas w świat gry, otwierając przed nami ciekawe możliwości, ucząc rozmaitych aktywności, przepisów, czy po prostu poddając nam pomysły na to, czym tak naprawdę możemy się zajmować podczas czasu spędzonego w tej magicznej krainie. A jest tego sporo…

Z drewnianą motyką na słońce

Szybko dowiadujemy się, jakie są podstawowe narzędzia, którymi możemy się posługiwać. To one stanowią trzon naszego rozwoju: siekiera, kilof, wędka, konewka i motyka, łuk oraz… bomby dymne. Brzmi znajomo? Podobny zestaw przyrządów oferuje chociażby gra Disney Dreamlight Valley (nasza recenzja jest dostępna tutaj), z którą Palia ma sporo wspólnego, zarówno w kwestii stylistyki, jak i samej rozgrywki. Chcąc się rozwijać, dni w Dolinie Kilima będziemy spędzać na pozyskiwaniu surowców poprzez wycinkę drzew i kucie skał, łowieniu ryb (i innych dziwnych rzeczy), pielęgnowaniu roślin uprawnych i zbieraniu plonów, polowaniu na sernuki (takie paliańskie jelonki) oraz stworzonka zwane chapaa (coś pomiędzy wiewiórką a bobrem) czy nawet łapaniu owadów, których rodzajów napotkamy całkiem sporo. Idąc dalej, torujemy sobie drogę do tworzenia coraz to bardziej wymyślnych mebli, a także gotowania różnych potraw.

To, co mnie urzekło, to fakt, że zaczynamy raczej… biednie. Narzędzia są kiepskiej jakości, drewnianą motyką musimy się nieźle namachać, żeby oporządzić grządki, łuk ma niewielki zasięg, a siekiera ścina tylko drzewa cienkie jak wykałaczki. To swoją ciężką i systematyczną pracą musimy walczyć o to, by stać się lepsi, bo każde zajęcie ćwiczy konkretną umiejętność. Zdobywając ich kolejne poziomy, aktywujemy naszych „mentorów”, którzy zapraszają nas na pogaduchy połączone z ofertą nowych, lepszych gadżetów. A skoro jesteśmy już przy pogaduchach, ta recenzja nie może się obejść bez wspomnienia, że Palia bardzo ceni sobie relacje z mieszkańcami doliny. Codzienne rozmowy (jeden dzień w grze to jedna realna godzina) zacieśniają więzy, odblokowują nowe misje, a także… możliwość romansu! Tak, w grze możemy liczyć na znalezienie paliańskiej miłości, ale będzie to wymagało od nas sporo czasu i zaangażowania. Jak w życiu,  prawda?

Hej, kto chętny na świecące drzewo?

Kolejnym aspektem, który wprost w Palii uwielbiam, jest założenie, że gracze ze sobą nie rywalizują, bo… nie mają takiej potrzeby. Surowce są w pełni odnawialne, zwierząt wystarczy dla każdego, a budowanie domu odbywa się na prywatnej działce. Nawet najbardziej szałowa willa nie spowoduje, że inni zzielenieją z zazdrości. W takim razie jaki jest sens grania online? A taki, że społeczność Palian jest niezwykle sympatyczna i pomocna, bo gracze z miłą chęcią dzielą się wskazówkami na czacie, a także zwołują innych, gdy natrafią na rzadkie surowce losowo pojawiające się na mapie.

Kiedy pierwszy raz przeczytałam, jak ktoś informuje o znalezieniu magicznego drzewa, zamiast ściąć je sam, byłam w szoku. Bo jak to? Ktoś chce się dzielić? Pomóc? Niemniej taki właśnie był cel twórców gry – stworzyć społeczność i umożliwić graczom współpracę, która nie będzie się wiązała z ponoszeniem strat. Tak więc, wystarczy wszystkie surowce, a w tym magiczne drzewa i kamienie, uderzyć jednokrotnie, aby partycypować w zebraniu łupu. Proste! Każdy dostaje po równo, a do tego czuje się częścią sukcesu grupy.

Co zabawne, w grze pojawiła się tymczasowa konkurencja w chwytaniu uciekających zwierzaków na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”, ale w związku z negatywnymi emocjami wywołanymi przez nagły i niepotrzebny wzrost rywalizacji pomiędzy graczami, twórcy szybko wprowadzili aktualizację powodującą nie tylko wzrost liczby stworków do złapania, lecz także sumującą wyniki na danym serwerze i przydzielająca dodatkowe punkty. Wszyscy zadowoleni!

Razem, a jednak osobno

Jeśli lubimy grać ze znajomymi, możemy tworzyć drużyny, a także odwiedzać swoje domy, co umożliwia nam wspólne gotowanie. Okazuje się to być sympatycznym zajęciem, zwłaszcza że bardziej skomplikowane przepisy składają sie z kilku etapów i zawierają proste minigry. Wystarczy tylko zdobyć odpowiednie składniki oraz przygotować stanowiska, a będziemy mogli urządzić własnego Master Chefa!

Z drugiej strony, jeśli lubimy grać samodzielnie, od czasu do czasu tylko komunikując się z innymi, możemy obrać taki kierunek. Nie czeka nas wcale mniej atrakcji. To my jesteśmy panami swojego losu i wybieramy styl gry – i super! Ja początkowo skupiłam się na zrozumieniu mechaniki gry, pogawędki zostawiając na później, i wcale nie żałuję tych chwil samotnego skupienia. Wszystko w swoim czasie, prawda?

Nasionka, robaki, szósta rano i uciekający NPC

Aby odnieść sukces w Palii, z pewnością trzeba poznać zasady rządzące tym światem oraz zrozumieć zależności pomiędzy rozmaitymi jego elementami. Przykładowo, dzień „resetuje” się o szóstej rano, co oznacza, że właśnie wtedy cykl wzrostu roślin zatacza koło. Wtedy też możemy zebrać plony, a przed końcem nowego cyklu ponownie obsiać, podlać i nawieźć grządki. Takie działanie okaże się być najbardziej efektywne, jeśli zależy nam na szybkiej produkcji (a tym samym zarobku!). A skoro już jesteśmy przy roślinach, także przemyślane ich rozmieszczanie ma znaczenie, ponieważ każda ma swoje właściwości – jedne podnoszą jakość sąsiadujących plonów, drugie zapobiegają wyrastaniu chwastów czy zatrzymują wodę w glebie na dłużej. Wszystkie te informacje zdobędziemy, jeśli tylko będziemy bacznie obserwować otoczenie i wczytywać się w informacje, które podaje nam gra.

To samo tyczy się dialogów z mieszkańcami – od czasu do czasu otrzymujemy od nich listy przypominające o pewnych ważnych kwestiach. Z przyjemności zaoferują nam ulepszenie sprzętu czy dadzą znać o pojawieniu się nowej misji, jednocześnie zapraszając na pogawędkę. I warto reagować, odwiedzać i rozmawiać. Nie tylko, aby rozwijać wspomniane już z nimi relacje, lecz także by zdobywać renomę potrzebną między innymi do ulepszania działki. Da nam to również na doświadczenie bardzo urzekającego elementu gry, który skradł moje serce. 

Niezwykle uradował mnie fakt, że mieszkańcy wioski stale się przemieszczają. Mają oczywiście punkty, w których przebywają regularnie i zatrzymują się na dłużej, ale zależą one od pory dnia. Dziewczyny sprzedającej meble nie ma w sklepie? Pewnie poszła do swojego chłopaka… Kucharz zniknął z gospody? Warto zajrzeć do podziemi lub złapać go w pół drogi. Łatwo stracić rachubę! Nadaje to rozgrywce życia i dynamiki, a ja odwiedzając w nocy farmera, czuję się, jakbym wyrywała go prosto z łóżka. A chodziło tylko o kupno nasion pomidora…

Czas na pracę i na przyjemności

Z upływem czasu dowiadujemy się też, że opłaca się inwestować w ulepszenia, nowe udogodnienia i stanowiska produkcyjne. Bo tak – musimy przerabiać surowce, produkować cegły, sztabki, deski, tkaniny czy szkło, a także hodować robaki i wytwarzać nawóz. Co tu dużo mówić – pieniądze są potrzebne i warto znaleźć swój ulubiony sposób na ich zarabianie. Najbardziej dochodowe jest uprawianie roślin, gotowanie oraz polowanie. Dla tych, którzy nie za bardzo lubią tego typu aktywności, dobrą opcją może okazać się zbieractwo. Sprzedawanie znalezionych w małżach pereł to też opłacalne zajęcie!

Samo odkrywanie map, surowców, a także wpływu pór dnia i nocy na pojawianie się różnych zwierząt, to naprawdę wciągające zajęcie. Z kolei dzięki umiejętności wspinaczki i szybowania na lotni (glider – przypomina ten z gry Fortnite), eksploracja zapewni mnóstwo frajdy. A kiedy dodać do tego rozrzucone po mapie skrzynie, zagadki oraz ukryte misje, to zabawa zdaje się nie mieć końca!

Lepiej być (nie) może! Palia – finalne wrażenia

Biorąc pod uwagę, że Palia jest wciąż na etapie otwartej bety, a oficjalną premierę gry szacuje się na koniec roku 2023 lub początek 2024, dotychczasowa zawartość już teraz robi wrażenie. W grze trudno dopatrzeć się większych, psujących rozgrywkę błędów, a te, które się pojawią, bardzo szybko naprawiane są częstymi patchami. W sierpniu twórcy podarowali też graczom pierwsze wydarzenie czasowe, którym jest Targ Maji, niosący garść zabawnych aktywności, misji, unikalnych przedmiotów i przepisów oraz nową lokację. Natomiast wrześniowa aktualizacja wprowadziła nie tylko dodatki do gry w postaci kolejnego zestawu mebli i ozdób czy pakietu ciekawych wątków, lecz także tajemniczy dungeon z zestawem łamigłówek.

Jeśli ktokolwiek zapyta mnie, czy warto pobrać to nowe, darmowe MMO, które ma wiele wspólnego z Disney Dreamlight Valley czy innymi grami określanymi jako „cozy”, bez wątpienia powiem – TAK! Jak, mam nadzieję, pokazuje ta recenzja, Palia oferuje mnóstwo świetnej zabawy, jednocześnie zapewniając dużą swobodę i tworząc bezpieczne miejsce dla graczy, którzy chcą poczuć się w grze po prostu dobrze.  A kiedy już spotkamy się w Dolinie Kilima, powiem jedno: witajcie w domu!

Scroll to Top