Skate or die. Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 Remastered – recenzja gry

Tytułowy bohater podczas wykonywania triku.

Debiutująca na PlayStation seria sygnowana nazwiskiem popularnego skejtera idealnie wpisywała się w gusta odbiorców. O tym, czy odnowiona wersja jest odgrzewanym kotletem, czy może ma coś do zaoferowania, dowiecie się z recenzji Tony Hawk’s Pro Skater 1+2.

Choć gra Tony Hawk’s Pro Skater szybko zmieniła się w serię z pozycjami na różne konsole i generacje, wielu fanów tęskniło za początkami, zwłaszcza pierwszymi trzema częściami. Owszem, kontynuacje wprowadzały wiele innowacji, ale nie każdemu przypadły do gustu. Jak mówi powiedzenie, najbardziej lubimy to, co doskonale znamy. Tymczasem na pierwszy ogień poszedł remaster dwóch pierwszych części, wydany jako Tony Hawk’s Pro Skater 1+2, którego recenzję macie przed sobą.

Wizja Vicarious Vision

Po wielu spekulacjach za sprawą firmy słynącej choćby ze świetnego remastera trylogii Crasha Bandicoota, którego jakiś czas temu zrecenzowałam, na tapet trafiły dwie pierwsze części przygód skejtera. Połączono je w jedno, co jest bardzo wygodne względem innych remasterów, w których zmiana gry wymaga ponownego jej wyłączenia i włączenia. W Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 wszystko jest dostępne z poziomu menu. Każda część jest po prostu osobnym trybem. Do tego otrzymujemy zmagania multiplayer oraz opcję tworzenia skejtera oraz własnego parku.

Przejście gry na 100% przebiega identycznie jak w oryginałach. Stworzony przez nas deskorolkarz lub jedna ze znakomitości tego sportu trafia na dostępny skejtpark. Wraz z wykonywaniem kolejnych zadań otrzymujemy dostęp do nowych miejsc. Kilka z celów jest wspólnych dla różnych miejscówek. Najczęściej jednak musimy zdobyć określoną liczbę punktów, zebrać literki składające się na słowo „skate”, zrobić combo (wiele sztuczek w ramach jednego triku, bez upadku lub wylądowania), znaleźć ukrytą kasetę.

Igrzysk, nie chleba

Nie wszystkie skejtparki wymagają wykonywania konkretnych wyzwań. Bierzemy też udział w turniejach, stając w szranki z innymi sportowcami. Aby zyskać dostęp do kolejnych parków, musimy zdobyć przynajmniej brązowy medal. Jak tego dokonać? Przed nami trzy podejścia, każde trwa minutę. W tym czasie musimy zdobyć jak największą liczbę punktów, wykonać zróżnicowane triki i unikać upadków. Do ostatecznej oceny wchodzi średnia z dwóch najlepszych prób.

Jeden z etapów gry - szkoła.

Przy okazji skejtparków turniejowych muszę wspomnieć o największej wadzie – braku dobrego zbalansowania i uczciwości AI. Po kilku przejazdach medal zdobędziecie bez problemu, ale chęć sięgnięcia po złoto powoduje frustrację. Dwie próby ze średnią koło 91,6 punktów, przewaga nad drugim miejscem, po czym rywal w trzeciej serii wyprzedza nas o dwie długości. O dziwo, pada nadal mam całego, ale bywało gorąco.

Statystycznie rzecz biorąc

Oprócz czesania nowych trików i wypełniania zadań na samych skejtparkach warto zwrócić uwagę też na coś innego. Na planszach poukrywane są punkty statystyk. Po ich zdobyciu możemy je przypisać kierowanej postaci. Całość jest bardzo fajnie zbalansowana. Dodanie skejterowi szybkości faktycznie sprawia, że szybciej się porusza. Gdy postawimy na grind, zjeżdżając z rury (bez skojarzeń) łatwiej utrzymuje równowagę. Wszystkie te cechy najbardziej się sprawdzają na turniejach, które absolutnie nie wybaczają błędów.

Ciekawe jest to, że punkty ze statystykami zbieramy osobno dla każdego skejtera. Cały proceder nie nuży, ponieważ znajdźki są w innym miejscu w zależności od tego, którym bohaterem sterujemy. Ten brak powtarzalności jest bardzo ważny w kontekście tego, co pojawia się szerzej w dalszej części tekstu – wyzwań.

Etap z ostatniego turnieju w Tony Hawk's Pro Skater 2.

Złap mnie, jeśli potrafisz

Większość opcji, które omówiłam do tej pory, była także w oryginałach. W tej części recenzji remastera Tony’ego Hawka przedstawię krótko nowinki. Ciekawym wyzwaniem jest zbieranie pluszaków z wizerunkami kosmitów. Jeśli uda nam się je skompletować, zdobędziemy nie tylko nowe trofeum, ale i ciekawego skejtera. Z pewnością domyślacie się, co to jest za jegomość. Wożenie się ufoludkiem może wydać się ciekawe, choć pamiętajmy, że w oryginale dało się odblokować także Spidermana.

Gdy jakieś zadanie mocno nas frustruje lub mamy dosyć robienia tego samego kolejną postacią, możemy skorzystać z prawdziwej bomby. Z poziomu menu pauzy w każdym momencie gry da się sięgnąć po ulepszenia. Co więcej, nie blokują one sporej części trofeów. Można zatem grindować bez dbania o balans, podobnie przy wykonywaniu manualów. Dla mnie najważniejsza opcja oznaczała brak upadków. Nawet gdy skejter centralnie leciał na twarz, podobnie jak kot lądował bez szwanku na czterech kółkach. Mimo że jest to największy game changer rozgrywki, nie straciłam ani trochę frajdy z gry. Wręcz przeciwnie, w końcu udało mi się sprostać wszystkim zadaniom w obydwu częściach. Na PSX nie mogłam się tym pochwalić, a i kod na latającego skejtera nie dawał tyle radości.

Buduj, twórz, baw się!

Jeśli jesteście fanami Simsów lub wszelkiej maści customizacji, znajdziecie tu coś dla siebie. Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 daje nam możliwość stworzenia własnego skejtera. Pozwala określić jego wygląd i stylówkę. Niektóre ubrania, tatuaże czy wzory do deskorolek są dostępne już od początku. Inne zdobywamy wraz z rozwojem opowieści i wykonywaniem wyzwań, o czym jeszcze padnie. Cieszy, że tak jak w serii FIFA możemy kupować firmowe produkty.

Gdy odpicujemy naszą postać i trochę pojeździmy, możemy stworzyć idealny park. Od nas będzie zależała ilość i wysokość ramp oraz inne istotne kwestie. Co ważne, kreator jest bardzo intuicyjny, więc nawet bez instruktażu można sobie poradzić z zaprojektowaniem idealnego miejsca dla fanów deski. Sami także mamy dostęp do cudzych parków, są one udostępniane online. By je pobrać, nie trzeba mieć PS Plusa.

Warto wspomnieć o pewnej pomocy przy osiąganiu trofeów. Jeden z pucharków wymaga zdobycia ponad miliona punktów w jednym combo bez korzystania z modów. Gracze stworzyli parki, na których da się to wykonać dosłownie od ręki, dzięki przytrzymaniu jednego przycisku. Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie wbicia go w inny sposób.

Pierwszy level pierwszej części - absolutne początki serii.

Are you challenging me?!

Jak w wielu współczesnych grach, w Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 możemy zdobyć liczne trofea. Wbicie platyny wymaga ogromnej zręczności i wielu poświęconych godzin, ale same pucharki są ciekawe, nie wymagają robienia ciągle tego samego. Zdobycie maksymalnego poziomu na pewno będzie nieco siermiężne, ale gra oferuje wiele rozrywki.

Osobna para kaloszy to wyzwania wewnątrz produkcji. Jest ich cała masa, osobna dla każdego skejtera, trybu gry i niemal każdej możliwej opcji. By zyskać dostęp do filmów o poszczególnych profesjonalnych deskorolkarzach, musimy zdobyć wszystkie punkty statystyk. Wykonanie określonego combo to nowa deskorolka. Za dużo tego wszystkiego, bym mogła zmieścić w tekście. Mogę zagwarantować, że na pewno żaden fan gatunku czy oryginału nie będzie się tutaj nudzić.

Punkty doświadczenia kojarzą się mocno z grami RPG. Coraz częściej goszczą także na salonach innych gatunków. Tworząc swój profil, możemy obserwować nasz progres. Łapiemy punkty za zadania w skejtparkach, wykonujemy challenge czy zabawy w kreatorze, levelujemy. Gratyfikacja jest względnie szybka, co strasznie nakręca i sprawia, że ciężko odłożyć pada, nawet kosztem snu.

Audiotele

Choć grafika w oryginalnych grach wydawała się nowatorska, ta z remastera wyrywa z kapci. Parki są piękne i rozbudowane, mają sporo ukrytej zawartości. Na etapie w szkole możemy wjechać do ukrytego basenu. Wskoczenie do wulkanu przenosi nas w zupełnie inną rzeczywistość. Naszego skejtera możemy wyposażyć w markowe ubrania. Triki wyglądają bardzo efektownie.

Wiele dobrego mogę powiedzieć też o soundtracku. Muzyka wpada w ucho, idealnie pasuje do klimatu luzu i niezależności. Zanim dorwałam oryginał na PSX-a, godzinami grałam w demówkę dwójki dołączoną do PlayStation Magazyn. Dlatego też, gdy podczas swobodniej jazdy wybrzmiało Blood Brothers Papa Roach, autentycznie miałam ciary. Wspomnienia i sentyment to jedno, ale te kawałki nadal świetnie brzmią.

Karniemy się? Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 – finalne wrażenia z gry

Jako fanka serii miałam ogromne oczekiwania. Nie zawiodłam się. Wracając po latach do hangaru, poczułam autentyczną błogość. Choć zwykle lubię proste rozgrywki, grałam mimo frustracji, upadków i horrendalnych wyników rywali w turniejach. Pisząc tę recenzję, odkryłam, że często używam czasownika „móc” w różnych odmianach. Właśnie dlatego, że gra daje nam masę różnych opcji i dodatków, naprawdę będzie co robić. Jak tworzyć remastery, to właśnie takie. Vacarious Vision ponownie pokazało klasę.

Screeny pochodzą ze strony gry na platformie Steam.

Scroll to Top