Trzech psychologów gra w Simsy

Zastanawialiście się kiedyś, jak osoby z dawnych lat grałyby w Simsy? W tym artykule pozwolę sobie na taki zabieg narracyjny, jednocześnie pokazując pewne koncepcje psychologiczne z przymrużeniem oka.

Jest taki stary, obiegowy żart na wydziałach psychologicznych o mężczyźnie, który zaczyna mieć problemy z moczeniem nocnym i zgłasza się do trzech różnych psychologów. Każdy reprezentuje inny paradygmat, a punchline jest de facto sednem danego podejścia.

Ten żart jest głupi, ale posłuży nam dzisiaj do spojrzenia na serię The Sims z perspektywy trzech podejść psychologicznych. W tym momencie oddaję jednak klawiaturę i przekazuję ją ojcu psychoterapii, aby sam zdał nam relację ze swoich gamingowych doświadczeń.

Zygmunt Freud gra w Simsy

Breuer będzie mi imputował mechanizmy obronne, ale przecież muszę zawierzyć własnym oczom. Maszyna, w której dzieje się życie! Niesłychane, panowie (bo przecież nie panie he, he) stawiacie przede mną wyraz własnych rządzy i pragnień, tak?

Cóż, zatem przyjdzie mi dzisiaj być bogiem w pudełku. Ciekawe, ciekawe… No dobrze, to zaczynam.

Natura człowieka, jak powszechnie wiadomo, jest zła. Z tego też powodu, nie mogę w żaden sposób sprawić, aby ten obcy człowiek opuścił moją posiadłość. Na początku sprawił wrażenie co nieco uprzejmego jegomościa, przywitał mnie i moją rodzinę, kiedy wprowadziliśmy się do Miłowa.

Teraz jednak co chwila zjada nasze jedzenie, włącza telewizję i ignoruje moje poczynania. Czy to jakiś nowy mechanizm obronny? Jakaś nowa forma wyparcia? Ewidentnie dzieją się tu napięcia pomiędzy id, ego, a superego. Blursh! Meshaloob Blursh!

Pozwolę sobie wyprzeć tego panicza do nieświadomości, skupię się na mojej rodzinie. Jest tutaj pewien problem, o którym muszę, drodzy czytelnicy, wspomnieć. Otóż pomiędzy synem a matką istnieje bardzo silna więź, co widać w ilości plusików w trakcie ich konwersacji. Podobnie między ojcem a córką.

Mem przedstawiający postać gracza z podniesionymi do góry rękoma, z wklejoną twarzą Zygmunta Freuda z podpisem w dymku komiksowym Aniu Jak się klika bara bara?

Niestety wszystkie inne możliwe kombinacje kończą się napięciami, których ja sam nie wywołuję w żaden sposób za sprawą tego ustrojstwa, oczywiście. Te rzeczy dzieją się w ich nieświadomości, a jesteśmy w stanie je rozpoznać w trakcie przejęzyczeń. O spójrzcie, właśnie syn chciał powiedzieć O Vwa Vwaf Sna, ale przejęzyczył się i powiedział, że chce posiąść swoją matkę.

Niestety, ale ta maszyna ma chyba pewną wadę u podstaw swojego działania. Gdy matka z synem leżą na łóżku nie mogę w żaden sposób sprawić tym całym klikaniem, aby wybrać takie jedno, konkretne, bardzo ważne działanie, a ono tam powinno być do wybrania!

Nieświadome popędy w stosunku do matki widać w moich snach. To znaczy, w snach mojego sigma, to znaczy sima, tak? Tak to się nazywa? Tu, na ekranie. Nie, że moje popędy, oczywiście.

O, widzę, że ten maniak od gołębi też korzysta z tej aparatury, widzę w rogu jego gigantyczne okulary. Ciekawe czy już wybudował wielką klatkę zamiast domu.

Burrhus Frederic Skinner gra w Simsy

Hmmm… tak, tak, fascynujące. Spróbujmy teraz inaczej, kupię pianino, wstawię do tego pokoju i poczekam aż sim sam zacznie w nie grać. Świetnie, teraz jakieś wzmocnienie, tylko szybko. Niech jego dziewczyna da mu buziaka. Hmm, tak, tak… Trudno powiedzieć, czy sim kojarzy pianino z buziakiem, trzeba to sprawdzić.

Co? A nie, ja nie używam komend. To jest niepotrzebne. Moje simy mają tak zaprojektowane środowisko, że mogę z każdego z nich zrobić kogo chcę. Dajcie mi kolejne simowe dziecko, a zrobię z niego naukowca. Hmm, kończą się pieniądze…

Niedobrze. Inaczej, usunę bodziec, to znaczy pianino, i wstawię znowu. O, patrzcie i notujcie. Sim znowu podchodzi do pianina. Czyli to może być sposób. I jeszcze jedna próba. Tak! Usuwam pianino, kupuję pianino, sim gra, jego umiejętności rosną.

Mem przedstawiający gracza z wklejoną twarzą behawiorysty Skinnera z dymkiem komiksowym z napisem 4/10 za brak gołębi

Moi drodzy, w ten sposób udało mi się po 16 godzinach eksperymentów zdobyć punkt kreatywności. To znaczy, mój sim to zrobił, a tak właściwie to wymusiło to na nim jego środowisko.

Sprawdźmy teraz, czy karanie zadziała równie dobrze. Sim wchodzi do basenu, pływa sobie, o tak, dobrze, dobrze. A teraz sprzedaję drabinkę. Pływa dalej, pływa.  I nie może wyjść. Panikuje, czyli odczuwa nieprzyjemność, musi uciec od źródła nieprzyjemności.

Zaraz, dlaczego ubyło trochę pieniędzy? CO?!? NIE DAWAJ MU NAPIWKÓW ZA RAPOWANIE. ZA CO JA KUPIĘ TERAZ NOWĄ DRABINKĘ?!?

Co za wstyd. Ta gra chyba nie jest dla mnie, nie spełniam się w niej w ogóle. A propos spełniania, ciekawego co u tego pozytywnego, tfu, naukowca słychać.

Abraham Maslow gra w Simsy

Dobrze, musisz sobie odpowiedzieć na jedno ważne, ale to absolutnie ważne pytanie. Co chcesz w życiu robić. I wtedy zacznij to robić. Mój sim chce osiągnąć szczyt w karierze dziennikarskiej. Jeśli to zrobi, jego nastrój będzie wiecznie platynowy, a o to właśnie chodzi w życiu.

Ale po kolei, najpierw siku, bo mój sim już skacze w miejscu. Teraz jakieś śniadanko, trochę telewizji, teraz lekturka, o, sąsiad przyszedł, to super. Nic tak nie zaspakaja poczucia przynależności jak herbata z sąsiadem.

Mem przedstawiający gracza z wklejoną głową Maslowa z dymkiem komiksowym z napisem  Łazienka? Checked. Drzwi zamknięte? Checked. Ziomki na serwerze? Checked. It's gaming time.

Okej, idzie nam całkiem dobrze. Plan jest prosty – w pierwszej kolejności podstawowe potrzeby naszego sima, potem te wyższego rzędu i jeszcze wyższego, bo te trzeba zaspokoić jak się pojawia konieczność. Ale te ostatnie? A tam to im więcej, tym lepiej.

Spójrzcie na te wszystkie pokoje, w których simy mogą się realizować. Pokój muzyczny, pokój sportowy, pokój plastyczny, tu warsztat, a tam ogród. Jakie cudowne kompozycje kwiatowe! A ten portret? No jak żywo wyjęty sim.

Czemu nie wszyscy simowie mogą się spełniać? Ech, to jest znowu to samo negatywne nastawienie jak przy mojej koncepcji piramidy potrzeb, której wcale nie ustawiałem w piramidzie, to tak swoją drogą. Tak, wiem, że są dziesiątki znanych pisarzy, którzy głodowali. No i?

Dobrze, no tak, nie trzymałem się jakoś mocno standardów naukowych, zadowoleni? Wolę taką niezobowiązującą, luźną rozmowę na temat czyjegoś życia, kumasz, brachu? A nie, przepraszam, tak mi się wyrwało. Nie, kontrkultura lat 60, nie ma tu nic do rzeczy.

A wracając do potrzeb, to chyba mam taką i to całkiem wysokiego rzędu, żebyście mnie już nie wypytywali o nic. A pamiętajcie, te potrzeby to im więcej tym lepiej. Więc im was mniej, tym lepiej, sio.

Czy chcesz o tym porozmawiać?

I w ten oto sposób poznaliśmy pewne fundamentalne założenia psychoanalizy, behawioryzmu i psychologii humanistycznej prosto od ich współtwórców. Czy dzisiaj nadal jest to uprawnione, aby mówić o nich jako trzech filarach psychologii? Być może nie, ponieważ współczesna psychologia jest dużo bardziej dojrzała niż jej wersja z czasów klarowania się tychże paradygmatów.

W każdym razie wyobrażam sobie, że tak mogłyby wyglądać fragmenty let’s playów w wykonaniu trzech najbardziej prominentnych przedstawicieli wspomnianych nurtów. Chociaż nie mamy możliwości skorzystać z ich usług, to istnieją pewne alternatywny, jak chociażby gry podchodzące na serio do tematu zdrowia psychicznego. Recenzję jednej z nich, autorstwa naszej Karoliny Cieślak, przeczytacie na stronie. 

Mała ciekawostka – Freud wciągnął ilość kokainy, która najpewniej zabiłaby małego konia. Dlatego ze względów legalnych pełne i immersyjne doświadczenie psychoanalityka grającego w Simsy nie jest dzisiaj możliwe.

Scroll to Top