Do serca przytul psa, weź na kolana kota – TOP 12 zwierząt w grach

geralt walczy z gryfem

Bez zwierzaków nie byłoby gier!

Święta Bożego Narodzenia już za pasem (albo w pasie), a jak głosi legenda, w noc wigilijną zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Medium growe pozwala na ogromną fantazję w tworzeniu, dzięki czemu uniwersum pełne jest zwierzęcych postaci, protagonistów i antagonistów. Policzenie lub skategoryzowanie ich wydaje się karkołomnym zadaniem. Jednak chcemy zaprezentować Wam listę najciekawszych zwierzaków, które było nam dane spotkać w wirtualnej rzeczywistości.

1. Czarny Kot i Czarny Pies – Wiedźmin 3: Serca z kamienia 

Czarny Kot i Czarny Pies to jedne z najbardziej tajemniczych postaci w wiedźmińskim uniwersum. Trudno wyzbyć się ukłucia niepokoju, a zarazem zaintrygowania, widząc że z tą parą dziwnych zwierząt o błyszczących oczach można wejść w dialog tak samo jak z ludźmi. Zwłaszcza, że pojawiają się jakby znikąd, tuż po pojedynku Geralta z upiornym Klucznikiem. Z czasem okazuje się, że stanowią część skomplikowanej i niejednoznacznej historii – nie są zwykłymi zwierzętami, ale demonami, zaklętymi by towarzyszyć swojej pani aż po kres jej istnienia. Czyni to Czarnego Kota i Czarnego Psa postaciami tragicznymi – ich pragnienie wolności, zerwania kontraktu, opuszczenia miejsca, do którego zostały przywiązane, jest boleśnie wyczuwalne. Trudno im nie współczuć – jednak, jak to bywa w wiedźmińskim świecie – wszystko ma drugie dno, a podjęcie decyzji o ich uwolnieniu nie jest wcale tak łatwe, jak mogłoby się wydawać.

(Karolina „Etcetera” Cieślak)

2. Czarny kot i sir Lora – Divinity: Original Sin II 

Gdybym miała wybrać pomiędzy tymi dwoma towarzyszami, nie wiem, czy umiałabym się na któregokolwiek zdecydować. Z jednej strony mamy kota. Czarnego mruczka, który podąża za nami już od lokacji początkowej (czemu oczywiście zaprzecza) i którego niezwykle trudno utrzymać przy życiu w pierwszych godzinach gry. Musimy niezwykle uważać na strażników mających niespotykaną awersję do czarnych, włochatych stworzeń, i najlepiej nie korzystać z teleportów, gdyż nasz towarzysz najzwyczajniej w świecie nie umie ich używać na tym poziomie co my i albo zaczeka, albo zniknie. Lecz jeśli się uda, to w pewnym momencie dostajemy przydatną umiejętność, a sam kocur zostaje naszym nieodłącznym kompanem do końca przygody.

Drugim towarzyszem jest sir Lora. Wiewiórka jeżdżąca na… nieśmiertelnym kocie, ostrzegająca nas przed Wielkim Żołędziem. O ile na początku sama traktowałam to, co mówi, z przymrużeniem oka, to z czasem dostrzegłam głęboki sens w jego wypowiedziach i z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych wydarzeń, które nadeszły szybciej niż można się było spodziewać. Same dialogi były przeważnie pełne humoru, a i sam sir Lora dawał czasami niejedną wskazówkę dotyczącą umiejętności głównego bohatera.

(Izabella „Neko” Kremer)

3. Mabari – Dragon Age: Origins 

Pies to najlepszy przyjaciel człowieka – każdy to wie. Nawet jeśli masz kota, to nie odmówisz tego psom. Serio. Przytulą się, zaszczekają, gdy wracasz do domu, wpakują obok Ciebie na kanapę i obronią przed panem menelem, który podejrzanie zerka w ich kierunku. Pomyślicie – ach, żeby tak jeszcze serio walczyły! I tu na scenę wkracza Mabari – rasa psich wojowników, z której wywodził się jeden z naszych towarzyszy w pierwszej części Dragon Age. Rzadko kiedy zostawiałam go w obozie, lubiłam mieć go u boku podczas walk, bo zadawał sporo obrażeń. Poza tym jakoś tak odważniej się czułam z psem przy sobie (jestem psiarą od dzieciństwa, pewnie już tak muszę mieć). A jeśli Mabari nie przekona Was w jedynce, to poczekajcie do Intruza, czyli DLC do trzeciej odsłony serii. Jeśli będziecie romansować z Cullenem, to dowiecie się, o czym mówię.

(Natalia „Taliya” Pych)

4. Płotka – Wiedźmin 3: Dziki Gon 

Konie w grach to nasi nieodłączni towarzysze – zaczynając od RPG-ów jak Wiedźmin czy Dragon Age, a kończąc na Heroes of Might and Magic. Płotka jednak zapisała się w historii gier jako jeden z najbardziej szczególnych koni i to nie tylko dlatego, że należała do Geralta z Rivii, słynnego wiedźmina. Oj nie. Płotka bowiem jest mistrzynią gliczy. Jeśli nie graliście w Dziki Gon, to wystarczy wrzucić w Youtube hasło „Płotka glicze” albo „Roach glitches”. Dziwne pozy czy wchodzenie w miejsca, do których koń nie powinien mieć wstępu, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jednak mimo tych uroczych usterek zwierzak okazuje się po prostu jednym z najwierniejszych towarzyszy Geralta, pomagając mu nie tylko łapać przestępców i wygrywać wyścigi, ale przede wszystkim dając nieco odpocząć jego nogom podczas eksploracji ogromnego świata. Jest też słynny quest z Płotką gadającą głosem… cóż, sami sprawdźcie. Szczególnie, że naprawdę warto posłuchać jej rozmów z Geraltem.

(Natalia „Taliya” Pych)

5. Epona – The Legend of Zelda 

Skoro jesteśmy przy koniach, należy wspomnieć również o szczególnym rumaku, który ma nawet swoją własną piosenkę. Epona to nieokiełznana klacz, która uspokaja się jedynie dzięki dźwiękom Pieśni Epony. Więź pomiędzy nią a Linkiem jest ogromna, chociaż relacja ta bywa burzliwa. Epona ucieka, gubi się, jest porywana. Jest jednak nieodzownym i ważnym bohaterem serii The Legend of Zelda. Od swojego debiutu była wielokrotnie doceniana w plebiscytach na najlepsze zwierzęta z gier. Swoje imię zawdzięcza jednej z najstarszych i najważniejszych bogiń mitologii celtyckiej. Podobno mitologiczna Epona była przewodniczką dusz, którym wskazywała drogę do krainy umarłych.

(Monika Maja Maliszewska)

6. Chocobo – Final Fantasy 

Nie tylko na koniach można przemierzać świat. Seria Final Fantasy zaprezentowała graczom wielkie, sympatyczne ptaszyska o nazwie Chocobo. Jest to rasa nielotów, charakteryzująca się pięknym żółtym upierzeniem, charakterystycznym zapachem oraz niezapomnianym odgłosem „kweh!”. Z usposobienia są bardzo spokojne, zaatakowane potrafią jednak zadać swoim wielkim dziobem cios. Stwory te, zainspirowane przez mitologiczne Gastornisy, są najczęściej wykorzystywane do przemieszczania się, przewożenia ładunków oraz do wyścigów. Chocobo zostały ukochane przez fanów. I to tak bardzo, że powstała seria spin-offów w poświęconych wyłącznie tym sympatycznym wielkim kurczakom.

(Monika Maja Maliszewska)

7. Trico – The Last Guardian 

Trico jest wyjątkowy i nie można się z tym nie zgodzić. Ogromny gryfopsokotostwór jest naszym kompanem i bez niego nigdy nie wydostalibyśmy się z Gniazda. Chociaż na początku wcale nie chce nam pomagać, z czasem przywiązuje się jak mały szczeniaczek. Trico to stwór używany przez Pana Doliny do porywania dzieci z okolicznych wiosek. Podczas porwania Chłopca trafia w niego błyskawica, która rozbija magiczną zbroję wiążącą go z Panem Doliny. Wyzwolony spod władzy czarnej magii, zaczyna ufać Chłopcu. Więź, która się między nimi rodzi, jest bardzo realistyczna. Niech Trico będzie lekcją dla nas wszystkich – zwierzęta są naszymi towarzyszami, a nie niewolnikami czy workami treningowymi. Traktujcie je z szacunkiem, a mogą wzbogacić wasz świat.

(Monika Maja Maliszewska)

8. Boo – Baldur’s Gate 

Boo jest przykładem, że nawet największy twardziel może mieć miękkie serduszko. Minsc, łowca i berserker z Rashemenu jest ogromnie charyzmatyczną postacią. Z jednej strony w każdym szuka przyjaciela, z drugiej potrafi wpaść w niewytłumaczalny i niekontrolowany szał. Jego największym skarbem i nieodłącznym kompanem jest Boo. Minsc wierzy, że jest to miniaturowa wersja gigantycznego kosmicznego chomika. Wszystko wskazuje jednak na to, że jest to całkowicie zwyczajny chomik. Nie próbujcie jednak mówić o tym Minscowi lub podkraść zwierzątko z jego ekwipunku. To z całą pewnością jeden z najbardziej rozpoznawalnych duetów w historii gier RPG.

(Monika Maja Maliszewska)

9. Koza – Goat Simulator 

Goat Simulator to dziwna gra. A jej protagonistka – koza o niezwykle elastycznym układzie kostnym i chyba najdłuższym języku świata – również jest dziwna. W świecie, gdzie absurd goni absurd, a prawa fizyki (i w ogóle żadne prawa) nie obowiązują, bycie kozą to najlepsze, co może cię spotkać. Serio. Bo ta koza rządzi. Przykłady? Proszę bardzo. Może latać helikopterem (co prawda niekoniecznie jako pilotka, tylko przez przyczepienie się do niego językiem, ale wszyscy wiemy, że klasyczne pilotowanie od dawna jest przereklamowane). Może kreatywnie kształtować swoje otoczenie (używanie w tym celu kopyt, własnej głowy, przechodniów, koszy na śmieci i właściwie dowolnych obiektów – jak najbardziej wskazane). Ustala hierarchię społeczną w mieście (przez nieco nietypowe interakcje z ludźmi). Nic nie musi, ale wszystko może. To silna i niezależna zwierzęca bohaterka, o którą nikt nie prosił, ale każdy jej potrzebował.

(Karolina „Etcetera” Cieślak)

10. Kaczki – Duck Hunt 

Mordowanie kaczek to było coś, co dzieci w późnych latach 80 i wczesnych 90 uwielbiały. Duck Hunt to gra wydana przez Nintendo w 1985 roku. W Polsce ogrywana na Pegazusach za pomocą Zappera (czyli kontrolera w kształcie pistoletu). W zasadzie prosta, w rzeczywistości przysparzająca problemów, gdy z każdym kolejnym poziomem kaczki latały coraz szybciej. A każda nasza pomyłka nie umykała okropnie szydzącemu z nas chichoczącemu psu. Jako kilkulatka kochałam tą grę. Tego kundla nienawidziłam.

(Monika Maja Maliszewska)

11. PaRappa the Rapper – PaRappa the Rapper 

Kick! Punch! Chop! Block! śpiewane przez sensei Cebulę, który uczy kung-fu cienkiego jak kartka papieru psa. Śmieszne, prawda? Oczywiście, że tak. Wydana w 1996 roku przez japońskie studio NanaOn-Sha trafiła na konsole PlayStation. Tytułowy PaRappa to antropomorficzny pies, który, rapując, uczy się sztuki walki, aby zaimponować swojej ukochanej Sunny Funny. Historia, jakkolwiek ciekawa, nie umywa się jednak do oprawy dźwiękowej. To właśnie dzięki piosenkom skomponowanym przez Masaya Matsuurę osiągnęła tak niebywały sukces. W samej Japonii w 1998 roku rapujący pies zdobył nagrodę Sony za sprzedaż miliona kopii gry. Na Metacritic PaRappa nadal ma ocenę 92/100.

(Monika Maja Maliszewska)

12. Ptaki robiące kupy na półki skalne

Nikt ich nigdy nie widział, jednak żaden łowca przygód nie ruszyłby się nawet o krok w swojej historii, gdyby nie one. To właśnie dzięki nim Nathan Drake, Lara Croft, Geralt, asasyni oraz ogromna liczba innych bohaterów wie, którą ścieżkę obrać. Gdyby nie oznaczone ich odchodami skały, nie wiedzielibyśmy, która droga do wspinaczki jest bezpieczna. Muszą być obdarzone ogromną inteligencją oraz zmysłem orientacji, ponieważ bezbłędnie wyznaczają ścieżki w górach, lasach oraz miastach. Skład ich odchodów również pozostaje tajemnicą, ponieważ nie działają na nie warunki atmosferyczne – nigdy nie zostaną zmyte przez deszcz, śnieg ani nie wypłowieją od słońca. To najbardziej niedoceniane, a zarazem najistotniejsze zwierzęta w historii gier.

(Monika Maja Maliszewska)

Nasza lista oczywiście nie jest pełna. O kotach, smokach, psach, jaszczurkach, orłach, dinozaurach, lwach i borsukach jamrajowatych można by pisać i pisać. Jeśli chcecie, chętnie to zrobimy! Dajcie znać, kogo Wam tutaj brakuje.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top