Jak często marzycie o magicznej myślodsiewni z Harry’ego Pottera? Czy chcielibyście mieć możliwość usunięcia niechcianych wspomnień? Don’t Forget Me niewątpliwie obudzi w Was takie rozważania, nim ta recenzja gry dojdzie do końca!
Pikselartowe produkcje przyciągają mój wzrok jak magnes. W pierwszej kolejności oceniam je oczami, a dopiero po chwili sprawdzam, o czym właściwie są. Mniej ważny jest dla mnie gatunek czy tematyka, tutaj zawsze liczy się pierwsze wrażenie. To, czy tytuł skutecznie przykuwa moją uwagę stylistyką oraz w jaki sposób została wykorzystana cudowna estetyka pikseli. Niniejsza recenzja gry nie odpowie na pytanie, czy Don’t Forget Me jest dla Was – musicie sprawdzić to sami. I przygotujcie się na opowieść, która płynie, a każdy dokonany wybór ma znaczenie.
Produkcja przypomina trochę powieść szpiegowską z elementami detektywistycznymi, a trochę dyskurs egzystencjalny i stanowi ciekawą pozycję dla lubiących odkrywać tajemnice. Okraszony spokojną jazzową muzyką tytuł pozwoli na relaksik w cyberpunkowym świecie. Gotowi do startu?
Premiera odbyła się 20 kwietnia 2021 roku, a gra dostępna jest wyłącznie na PC. Rozgrywka zajęła mi około czterech godzin, co nie oznacza, że po tym czasie nie mam już co w grze robić, ale o tym później. Gra, stworzona przez niezależne studio The Moon Pirates, przyciągnęła mnie właśnie tym – obietnicą prostej i kolorowej grafiki.
Tracisz pamięć i budzisz się w dziwnej klinice…
Co złego może się wydarzyć? Oczywiście natychmiast obdarzasz zaufaniem nieznajomego brodacza, który cię uratował. Facet wygląda na doświadczonego przez życie, więc na pewno krzywdy nie zrobi. Nie masz żadnych wspomnień i pamiętasz tylko swoje imię. Dowiadujesz się od swojego wybawcy, że niemal wszyscy ludzie mają zaimplementowane w głowach chipy, które magazynują wspomnienia. Dodatkowo masz niebywałe szczęście, bo przy okazji zdobywasz wikt, opierunek i ciekawą robotę w klinice pamięci! A to wszystko w jeden dzień! Za jakiś czas, gdzieś tam po drodze, natkniesz się na tajemniczą organizację i jeszcze bardziej tajemniczych buntowników.
Jaki jest ich cel? Do kogo się przyłączysz? Jakich wyborów dokonasz? Czy filozoficzne rozważania o istocie istnienia są Twoją domeną? Przekonaj się z Don’t Forget Me, wrażenia z gry nie zerwą Ci kapci ze stópek, ale myślę, że delikatnie tupniesz nóżką. Przede wszystkim – zrelaksuj się i daj ponieść opowieści…
Odrobina umiejętności hakerskich, odpowiedni sprzęt i możesz się wybrać na całkiem ciekawą wycieczkę do cudzej jaźni! Wspomnienia zostaną zgrane na pamięci USB, a te, których nie chcesz, dzięki odpowiedniej technologii – całkowicie wymazane. Brzmi kusząco?
Minigra w grze, która bez minigry nie byłaby grą
Akcja Don’t Forget Me toczy się wokół wydobywania informacji z chipów zamontowanych w ludzkich głowach. Mogą to być przypadkowe zlecenia na utrwalenie miłego momentu w życiu lub bardziej złowieszcze zadania powiązane z ciemnymi sprawunkami… Główną atrakcją szperania w cudzym umyśle jest poszukiwanie kolejnych powiązań pomiędzy fragmentami wspomnień. Szukamy najważniejszego elementu, który odblokuje umysł i pozwoli dotrzeć do poszukiwanych sekretów. Kolejne elementy historii są wyświetlane na ekranie komputera, a nasze zadanie polega na odgadywaniu słów kluczowych (w czym mogą pomóc widzowie podczas streama, ale o tym później). Podczas hakowania chipów musimy dotrzeć do skrajnego wspomnienia, aby móc zdobyć informację, której aktualnie poszukujemy.
W toku rozgrywki odkrywamy informacje o pacjentach kliniki w bardziej zaawansowany sposób, gra przypomina wówczas produkcje point-and-click. Fabuła będzie jednak prowadzić cały czas za rękę, a od nas zależy jej tempo.
Sterowanie bohaterką jest bardzo proste, grałam częściowo przy użyciu pada, częściowo klawiaturą. Głównie pastwiłam się nad przyciskami ruchu i spacją, ponieważ gra nie daje większej możliwości kierowania bohaterką. Przywykłam w ogrywanych tytułach do skoków, uników, grabieży, rozbojów, a tutaj po prostu spaceruję. Jest to monotonne i po jakimś czasie może się zwyczajnie znudzić. Warto przed rozgrywką wprowadzić się w odpowiedni nastrój, ponieważ w pewnym momencie odkryłam, że po prostu przeklikuję przez kolejne zadania, jęcząc w głowie: „kieeedy ten konieeec”. Odpowiednie dawkowanie Don’t Forget Me powinno wyeliminować podobne odczucia. Pamiętajmy, że jest to w dużej mierze interaktywna opowieść! Go with the flow!
Pikselowe atrakcje
Akcja gry przez większość czasu toczy się w pierwszej lokacji, czyli w klinice pamięci, w której nasza bohaterka – Fran – ląduje na samym początku. Wnętrze jest interesujące, a centralne miejsce zajmuje kanapa, na której możemy spotkać wylegującego się kota. Fotel w głębi pomieszczenia został wyposażony w dziwną maskę i przypomina nieco fotel dentystyczny. Z czasem dowiadujemy się, że wyłącznie od nas zależy, czy przybywający pacjenci podejdą do czekającego ich „zabiegu” gmerania w głowie na luzie, czy w stresie. Objawia się potęga wyboru, który zadecyduje, jak będą wyglądały dalsze opcje dialogowe!
Kolejne pomieszczenia, w których lądujemy w toku opowieści, są specyficzne i charakterystyczne dla aktualnie obsługiwanych pacjentów. Możemy je pozwiedzać w ograniczonym zakresie, ale głównym zadaniem zawsze będzie zdobycie jak największej wiedzy o osobach, które obsługujemy. Później będziemy musieli podjąć decyzję, jak się wobec nich zachowamy i niekoniecznie będzie nami kierowała moralność.
Dodatkowo bohaterowie od czasu do czasu lądują w przytulnym barze z muzyką na żywo. Drinki przygotowuje futurystyczny robot, a jedyną żywą istotą, którą spotkamy w tym miejscu, będzie… czarny kot. Kolejne lokacje zostały zbudowane w podobnym stylu i wymuszają na postaci analogiczne zachowania, czyli poszukiwanie elementów klikalnych na ekranie.
Warto dotrwać do końca opowieści i przekonać się, jakie czary-mary można wykonać przy pomocy pikseli. Szczegóły i ukryte smaczki przygotowane przez twórców zachęcają do odkrycia wszystkich sekretów. Jeżeli poczujemy, że nie udało nam się odnaleźć wszystkiego, w grze dostępna jest opcja szybkiego powrotu do linii fabularnej, którą chcielibyśmy poprowadzić inaczej lub uzupełnić. Pozwala to na przejście gry w każdy możliwy sposób, bez konieczności przeklikiwania jej w całości od nowa. Mając na względzie „czytany” charakter rozgrywki, jest to doskonałe rozwiązanie.
Na streamie to nie poszalałam
Każda gra oferująca integrację z czatem podczas streamów wyjątkowo mnie jara, tym samym niniejsza recenzja nie może się obyć bez wrażeń z gry, jakich dostarczyło mi Don’t Forget Me. I co? I nigdy więcej! Sama integracja działa bez zarzutów, zgodnie z zamysłem twórców. Połączenie ze streamem nie jest trudne, wszystko jak należy.
Tylko właściwie po co? Gra jest opowieścią, co oznacza, że główny ciężar przeżywania został położony na tekst. A jest go mnóstwo. Widownia na czacie może pomagać wybierać bohaterce kolejne odpowiedzi, ale w którymś momencie uświadamiamy sobie, że jest to zwyczajnie nudne. Po mniej więcej godzinie miałam ochotę zakończyć streama i udawać, że nic się nie stało. Zmęczyło mnie oczekiwanie, aż wszyscy przeczytają treść – bez tego nie wyciągnęliby z gry absolutnie nic. Zabawa w zgadywanie słów kluczowych podczas grzebania w chipie zamieniła się w losowe strzelanie kolejnymi słowami – a nuż któreś się trafi i coś się odblokuje. ISTNA MĘCZARNIA, a integracji w tym tytule mówię stanowcze NIE.
Czy moje wrażenia z gry Don’t Forget Me są aż tak tragiczne?
Ponownie – absolutnie NIE. Gra ma swój oczywisty urok pikselowych światów dodatkowo zaprawionych delikatną muzyką. Melodia w tle pozwala wychillować na maksa i popłynąć z historią. Spodobała mi się również strona internetowa gry, która klimatem przypomina nieco początkową scenę z Matriksa, w której Neo otrzymał tajemniczy komunikat. Czy jesteśmy pewni, że mimowolnie nie uczestniczymy w wielkim spisku, który ma ograniczyć naszą wolną wolę? Fabuła gry toczy się wokół chipów, które każdy ma wszczepione do głowy. Nie kojarzy Wam się to z niczym?
Recenzja gry Don’t Forget Me powstała dzięki współpracy z GOG.com. Więcej detektywistycznego klimatu zaprawionego pikselartowym przeżyciem otrzymacie w grze Inspektor Waffles. Nie walczcie już z tym i dajcie się ponieść pikselom!