Jeden z najsłynniejszych przedstawicieli survival horroru doczekał się już wielu prób przeniesienia na wielki ekran. Czym zatem najnowsza ekranizacja Resident Evil będzie próbowała przekonać do siebie fanów serii?
Pierwsze wzmianki sugerujące powrót filmowej serii pojawiały się już w 2017 roku. Z biegiem lat plany dotyczące produkcji nabierały kształtu, zmienił się reżyser oraz ustalono dokładny czas akcji. Obecnie wiemy już, że ekranizacja Resident Evil przeniesie nas do 1998 roku, czyli do początku epidemii w Raccoon City. Ponadto twórcy zapewniają, że Resident Evil: Welcome to Raccoon City (tak bowiem nazywać się będzie film) będzie wiernie trzymać się materiału źródłowego.
Ujawniono także, kto wcieli się w znane z gier postacie. Rodzeństwo Redfield zagrają Kaya Scodelario i Robbie Amell, Leona – Avan Jogia, zaś w roli Jill Valentine zobaczymy Hannah John-Kamen. Za sprawą zdjęć z planu, premierowo zaprezentowanych przez IGN, mogliśmy przekonać się, jak cała czwórka radzi sobie w akcji.
Premiera ekranizacji Resident Evil zapowiedziana jest na 24 listopada tego roku w Stanach Zjednoczonych. Do Polski produkcja trafi natomiast 3 grudnia.
Fani uniwersum powinni mieć się na baczności – poza filmem i serialem produkowanym przez Netflix, możemy doczekać się nowej gry. Biorąc pod uwagę olbrzymi sukces ostatniej odsłony serii, kolejna część wydaje się całkiem prawdopodobna.
Czy po pierwszych zdjęciach z planu jeszcze bardziej nie możecie się doczekać premiery? A może Wasz zapał ostygł?