W podskokach przez piekło… Escape from Naraka – recenzja gry

Escape from Naraka recenzja gry, widoczny posąg demona przypominającego małpę

Po raz kolejny wyruszamy w podróż do krainy, gdzie śmierć czyha na każdym kroku. Poznajcie Escape from Naraka, którego recenzja powinna sprawić, że zapragniecie wejść do gry i udowodnić swój refleks oraz opanowanie.

Pomimo nadciągającej jesieni piekielny klimat gorących letnich dni jeszcze nas nie opuszcza! Tym razem podążymy do labiryntu, poprzez który wyruszymy na ratunek ukochanej naszego protagonisty, wciągniętej przez tajemniczy portal wprost do świątyni bogów. Recenzja gry Escape from Naraka poprowadzi Was przez krainę pełną kamiennych przeciwników i pradawnych istot. Tylko najwytrwalsi dotrą do końca!

Premiera Escape from Naraka stworzonego przez indonezyjskie studio XeloGames odbyła się 29 lipca 2021 roku. Ta pierwszoosobowa platformówka akcji od niemieckiego wydawcy Headup jest dostępna wyłącznie na PC. Z radością stwierdzam, że twórcy w pełni zaimplementowali obsługę pada, dzięki czemu mogłam dać się ponieść rozgrywce tak, jak lubię – czyli rozwalona na fotelu w pokręconej pozycji, którą uważam za wygodną, bez konieczności pochylania się nad klawiaturą. Mówcie, co chcecie – dla mnie to ogromny plus.

Czy ja już wspomniałam, że naraka w języku indonezyjskim oznacza piekło? Dzień dobry!

Posąg stojący na tle pomarańczowego nieba

O czym myślicie, gdy słyszycie o Bali?

Podejrzewam, że w pierwszej kolejności o rajskich wakacjach! Ale! Bali to także miejsce przepełnione magicznymi historiami powiązanymi ze światem bogów i duchów. Zatopcie się na chwilę w tajemniczym świecie balijskich wierzeń, gdzie na każdym kroku możecie natknąć się na istoty nie z tego świata.

Zgodnie z opisem gry przygotowanym przez twórców, musimy uwolnić naszą ukochaną z rąk Królowej Leyaków. Owe mityczne istoty można rozpoznać po długich językach. Brzmi znajomo? Podejrzewam, że nie raz natrafiliście na te tajemnicze figury w filmach lub na fotografiach podróżniczych. Podpowiem tyle, że na co dzień lepiej ich unikać, bo lubują się w ludzkiej krwi.

Escape from Naraka, posąg dwóch leyaków

Posągi, które można napotkać w grze, skojarzyły mi się z hinduskimi bóstwami. Dodatkowo można sycić oczy widokiem kamiennych figur posiadających po dwie pary rąk. Przejścia i korytarze zostały bogato ozdobione ornamentami, gdzieniegdzie znajdują się kwiaty i tajemnicze światła. Natomiast wśród przeciwników można napotkać chociażby małpopodobnego giganta miotającego pociskami, wyciągniętego wprost z indonezyjnskich legend.

Escape from Naraka, korytarz pełen hinduskich posągów

Nie zdziwiły mnie także stwory posiadające ciało słonia, czym przypominały bóstwo Ganeshę. Wielką przyjemność sprawiało mi lawirowanie bohaterem pośród tych egzotycznych dla mnie przeciwników – nawet jeżeli od razu ruszały do ataku i musiałam pędzić przed siebie, żeby mnie coś nie zgniotło/zestrzeliło/sponiewierało. Atmosferę budowała także niezwykła muzyka, która dodatkowo nadawała tempa akcji swoim niezwykłym brzmieniem balijskich instrumentów.

Escape from Naraka recenzja gry, strażnik przypominający Ganesha

No to do labiryntu!

Początkowo rozgrywka wydaje się dosyć spokojna. Trafiamy do tajemniczej świątyni, chwila na podziwianie elementów ozdobnych i ruszamy dalej. Cały czas wytrwale biegniemy przed siebie, zbieramy rozsiane po mapie kryształy i staramy się omijać przeszkody. Z czasem natrafiamy na pierwszego wroga i… umieramy w nierównej potyczce. Chwilka zastanowienia, szybkie rozejrzenie się dookoła i jest! Przejście ukryte tuż za plecami bohatera! Kucamy, przeciskamy się i docieramy do bezpiecznej strefy. Większość rozgrywki będzie właśnie tego od nas wymagała. Zgodnie z tytułem – musimy uciekać, ile sił w nogach! I przeżyć!

Escape from Naraka, kamienny potwór

Wykorzystywanie otoczenia, rozwiązywanie zagadek środowiskowych oraz odnajdywanie tajnych przejść ze skarbami każdemu zajmie bez wątpienia sporo czasu. Przynajmniej za pierwszym razem, ponieważ gra została zaplanowana na wielokrotne przejścia. Rozgrywka wymaga od nas zaznajomienia się ze wszystkimi elementami i zapamiętywania ich, w tym wzorców zachowania wrogów. Tylko tak przetrwamy i unikniemy widoku ekranu informującego nas o zgonie.

Ekran z napisem You Died

Każda zakończona plansza udostępnia statystyki, w tym między innymi czas, w jakim pokonaliśmy kolejne odcinki labiryntu, liczbę zebranych skarbów, a także… nasze miejsce w globalnym rankingu! Patrząc na poziom trudności poszczególnych poziomów, jestem pełna podziwu dla wytrwałości graczy, którzy wspięli się na sam szczyt listy. Niektóre fragmenty gry zajęły mi sporo czasu, a co dopiero wykonanie ich bezbłędnie w jak najkrótszym czasie! Jak można się domyślić, aktualnie jestem gdzieś tam na szarym końcu.

Statystyki zakończonego poziomu

Podskok, unik, padnij, powtórz!

Muszę przyznać, że poziom frustracji podczas rozgrywki sięgał czasami zenitu, ale każde zakończenie lokacji sprawiało prawdziwą satysfakcję. Niniejsza recenzja Escape from Naraka została poprzedzona solidnym testem gry, tym samym nie zliczę, ile razy wykrzyknęłam soczyste przekleństwo sponsorowane przez literkę K. Były to zarówno okrzyki zawodu, jak i zwycięstwa. Piekło wykreowane przez XeloGames wymaga dobrego refleksu i skupienia. Im dalej wchodzimy, tym większa uwaga jest wymagana. Nie raz i nie dwa bez doskonałej znajomości planszy nie będziemy w stanie przejść dalej. Wiąże się to oczywiście z ciągłymi powtórkami i sprawdzaniem kolejnych możliwych rozwiązań. 

Widok na labirynt ruchomych platform, przycisków i kolców

Sterowany przez nas bohater zyskuje w toku rozgrywki dodatkowe umiejętności, które pomagają mu przeskakiwać przez platformy i omijać zagrożenia. Otrzymuje między innymi możliwość zamrażania wrogów na kilka sekund oraz przyśpieszenie, dzięki któremu możemy skakać dalej i unikać ataków. W toku rozgrywki dochodzi także spowolnienie czasu, co pozwala dotrzeć do kolejnych trudno dostępnych miejsc. Wszystkie te umiejętności musimy opanować do perfekcji – niewłaściwy ruch i spadamy w przepaść lub zostajemy zmiażdżeni. W pewnym momencie zaczynamy działać intuicyjnie, ale zanim to nastąpi, możemy gdzieniegdzie usłyszeć mściwy śmiech, gdy kolejny raz giniemy…

Bohater trzymający kryształ na tle niebieskich chmur

Niektóre części labiryntu wymagają odpowiedniego wyczucia przestrzeni i szybkiej reakcji na otoczenie. Ruchome platformy, kolczaste walce, pociski wylatujące ze ścian. Wyobraźcie sobie wszelkie możliwe śmiercionośne pułapki, którymi nie pogardziłby Indiana Jones i pomyślcie, że musicie omijać je w kółko, do skutku. Wydaje się męczące? Może, ale gdy już je poznacie, wciągają na maksa i nie pozwalają odłożyć kontrolera. Pośpiech, ale też niesamowita radość, gdy już się uda dotrzeć do końca bez rozwalenia monitora padem. Mniej więcej takie wrażenia pozostają z gry w Escape of Naraka!

Korytarz pełen pułapek

Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy!

Macie czasami tak, że czerwone błyszczące punkty w ciemności wzbudzają w Was dreszcze strachu? A może czujecie się nieswojo, gdy Wasz kot nagle teleportuje się tuż za Waszymi plecami? Jakby to powiedzieć… W Escape of Naraka spory nacisk został położony na „kontakt wzrokowy”. Szczególnie widoczne jest to przy kamiennych posągach, które zawsze powinniśmy mieć w zasięgu widzenia. Myślicie, że co złego może się wydarzyć, gdy spojrzycie w innym kierunku? Przekonajcie się sami! W końcu nikt nie lubi, gdy ktoś odwraca się do niego plecami.

Posąg wpatrujący się w postać czerwonymi oczami

W grze pojawiają się także spotkania z trudniejszymi przeciwnikami. Szczególnie jeden z nich przykuł na dłużej moją uwagę. Zdobyte osiągnięcie na platformie Steam zdradziło mi jego imię, ale nie będę go tutaj objawiać. Poszukując wiedzy o tym przystojniaku, natrafiłam na opowieści, w których opisano jego ciemne sprawki. Zachęcam do samodzielnego odkrywania! Sama potyczka zajęła mi więcej czasu, niż bym chciała. Uniki, pojawianie się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Ćwiczyłam to przez długie minuty, by wreszcie okazało się, że najważniejszy był tu kontakt wzrokowy. Wybaczcie lakoniczność opisu, nie chcę zdradzać zbyt wiele, bo pokonanie go wywołało u mnie prawdziwe okrzyki radości. Polecam!

Duży przeciwnik podobny do małpy, stojący pośrodku areny

Ostateczne wrażenia z gry Escape of Naraka

Wiecie co? Nie myślałam, że ten tytuł sprawi mi aż taką przyjemność! Momentami miałam autentyczną ochotę coś rozwalić, ale nie sprawiło to, że odłożyłam grę na stałe. Nie ucierpiał także żaden sprzęt domowy. Chwila ostudzenia emocji i wio od nowa w balijskie rytmy! Na uznanie zasługuje fakt, że zespół deweloperski składa się z trzech osób, a gra powstawała raptem od kwietnia 2020 roku. Osiągnięty efekt jest naprawdę miły dla oka, zapewnia rozrywkę i posiada ten trudno uchwytny klimat, który sprawia, że chce się wracać i odkrywać wszystkie sekrety tajemniczej świątyni.

Jestem pewna, że jeszcze nie raz powrócę do gry w Escape od Naraka, mam także nadzieję, że ta recenzja zachęci Was do spróbowania swoich sił w tej tajemniczej świątyni.

Posąg kobiety z czterema rękami

Chcecie więcej piekiełka? Nie tak dawno temu recenzowałyśmy Hell Architect, w którym gracz wciela się w zarządcę mrocznych czeluści. Dajcie się ponieść fantazji podczas planowania miejsca dla dusz potępionych, szczególnie jeżeli jeszcze Wam mało infernalnych tematów – koniecznie sprawdźcie, co tam się działo!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top