Fenomen czy sztuczna fascynacja? Genshin Impact – recenzja gry

Genshin Impact - recenzja gry

Idealna gra dla fanów Zeldy czy tania podróbka? Trzy różne osoby, trzy różne platformy, jedna gra – Genshin Impact. Poznajcie nasz werdykt.

 

Zacznijmy jednak od tego, czym w ogóle jest sandbox

Genshin Impact - recenzja, sandbox

To swoisty podgatunek gier, który z biegiem lat coraz bardziej zyskuje na popularności i nieustannie zdobywa kolejne rzesze fanów. Dzięki otwartości, jaką cechują się te piaskownice, mamy zwykle niemal nieograniczone możliwości eksploracyjne. No właśnie, niemal. Dobrym tego przykładem będzie chociażby Skyrim od obecnie jeszcze bardziej znanego studia Bethesda.

W piątej części odsłony The Elder Scrolls dostaliśmy (prawie dekadę temu) naprawdę ogromną mapę, którą, gdy się uprzemy, przejdziemy praktycznie wzdłuż i wszerz. Pomijając lokacje, które możemy dodać do gry poprzez mody. Oczywiście Skyrim nie był sandboxowym pionierem. Historia gier z otwartym światem zaczęła się już w 97. roku za sprawą pierwszej części Grand Theft Auto. Potem wszystko potoczyło się wręcz lawinowo. Możliwości podróżowania, przeszukiwania świata oraz interakcji z otoczeniem bardzo spodobały się graczom, dzięki czemu w kolejnych latach coraz więcej producentów gier stawiało przynajmniej na element sandboksowości w swoich projektach. Teraz natomiast ta piaskownica jest czymś, bez czego spora część osób nie wyobraża sobie kolejnych tytułów. 

Dobrym oraz bardzo aktualnym przykładem gry RPG akcji z elementami sandboxa jest Genshin Impact, o którym zrobiło się ostatnio bardzo głośno. Niemal od razu został okrzyknięty drugim Breath of the Wild, i to nie tylko za sprawą bajecznej oprawy graficznej, lecz właśnie ze względu na ten wielki interaktywny świat. Nie będziemy się jednak tutaj przesadnie skupiać na Zeldzie, Linku i całej ferajnie, bo w końcu materiał ma traktować o innej grze. 

Ta recenzja ma charakter zbiorczy, będziecie mogli w niej przeczytać aż trzy opinie, uzależnione od platformy, na której tę grę przechodziłyśmy.

 

Trochę technicznych szczególików

Genshin Impact parametry

Nie od dziś wiadomo, że kwestie wymagań często zostawiają wiele do życzenia, szczególnie jeśli nie wymieniamy zbyt regularnie komponentów do PC, nie kupujemy najnowszych konsol czy telefonów. Czasami uniemożliwia nam to odpalenie gry bez wizji wzywania strażaków do płonącego sprzętu. W tym przypadku nie było jednak tak źle, nie ucierpiał żaden gracz czy platforma, choć momentami bywało gorąco.

Przyjrzyjmy się, jak to wyglądało u krolyczek, która zrzuciła Genshin Impact na barki swojego komputera stacjonarnego:

Tytuł ma dosyć wysokie wymagania sprzętowe, w związku z czym mój wiekowy komputer stwarzał ryzyko zakrztuszenia się, ale ustawienie gry na niski poziom grafiki umożliwiło płynność działania i muszę przyznać, że całość wcale nie wyglądała źle! Brak cieniowania, czy uproszczone widoki otoczenia nie zmniejszyły walorów wizualnych na tyle, aby odrzucać od gry.

Ogrywałam wersję dźwiękową angielską, która przygotowana jest bardzo dobrze, a lektorzy sprawnie oddają klimat azjatyckich produkcji. Tryb gry – jednoosobowy.

Natomiast na PlayStation 4 należącym do Marqi sprawa miała następujący obrót:

Jak wiadomo, widzimy błędy i braki, kiedy nam coś przeszkadza. Mnie nic nie przeszkadzało, gra wyglądała ładnie, nie widziałam żadnych spadków FPS-ów, ekrany wczytywania były zawsze krótkie, niezależnie, czy to przy odrodzeniu postaci, czy przy ładowania świata. Wszystko działało płynnie i żart o tym, dlaczego konsola przeszła przez ulicę byłby nie na miejscu, bo widoki są rozległe, nie widzimy jak coś się „doczytuje”. Do tego moja słodka PS4-ka, tak jak każda inna, lubi sobie pobuczeć i podmuchać, kiedy coś jej nie pasuje – w Genshinie nie zauważyłam tego ani razu.

Adara pokusiła się o ogrywanie Genshin Impact na Samsungu Galaxy Note10 Lite:

W teorii było dobrze, a w praktyce okazało się, że mój ledwie kilkumiesięczny telefon wcale nie lubi Genshin. Początkowa cutscena, podczas której wybieramy postać, zacięła mi się w pewnym momencie i nie chciała ruszyć dalej. Zmartwiło mnie też to, że telefon zaczął się dość mocno punktowo nagrzewać, przez co jednorazowa rozgrywka nie trwała tak długo, jak by mogła. Zleciłam też swojemu bratu zrobienie testu, jak wszystko będzie przebiegało na jego telefonie i w tym przypadku iPhone 11 Pro nie ma z tytułem żadnych problemów. Nie chcę tutaj wszczynać wojny iOS kontra Android, ale zdecydowanie jabłko radziło sobie lepiej.

 

Historia – co tam się podziało?

Genshin Impact - noc

Główna fabuła nie wydaje się specjalnie ambitna, aczkolwiek ciężko w tych czasach stworzyć coś całkowicie unikatowego, co zwali z nóg najbardziej zagorzałego fana gier wideo. Można śmiało założyć, że wszystko już było, tylko za każdym razem dostajemy kilka szczegółów, które pomagają rozróżnić grę A od gry B.

Rozpoczęcie gry i wprowadzenie fabularne są raczej nienachalne. Krótka animacja o wkurzonej bogini nakreśla nam główny motyw przyszłej wędrówki, a po chwili stajemy przed wyborem płci naszego podróżnika (ja wybrałam kobietkę!). Wszystko oprawione jest dużą ilością efektów świetlnych i kolorystycznych. Zostałam przyjemnie zaskoczona grafiką sterowanej postaci, która niewiele różni się od tej na animacji. Pięknie narysowani mangowi bohaterowie, prawdziwa uczta wizualna oraz przyjemna dla ucha muzyka pomagają wejść w świat Teyvat nieomal bezboleśnie 

– podsumowała krolyczek, z czym Marqi oraz Adara się zgodziły. Bo sama gra jest naprawdę ładna. Feeria barw cieszy oczy, choć momentami jest naprawdę zbyt cukierkowo, ale w końcu taki mamy klimat w przypadku azjatyckich produkcji. Całość wpisuje się w dalekowschodni kanon, z czym w żaden sposób nie możemy się kłócić. Przytoczmy krótką wypowiedź Marqi, która nam nakreśli jedną kwestię: Plot jest taki, że pewna zła bogini porwała nam brata/siostrę, a my, jak na głównego bohatera przystało, będziemy ratować naszego bliźniaka.

PAIMON

A co dalej? Czy musimy sami podążać przez nieznane tereny, szukając porwanego rodzeństwa? Ano nie.

Po walce budzimy się na ziemi, próbujemy dojść ze sobą do ładu i podczas łowienia ryb znajdujemy Paimon, małą latającą istotę, która będzie nam potem nieustannie uprzykrzać życie dzięki swojemu piskliwemu głosowi i gadaniu w trzeciej osobie. Będzie też swoistym przewodnikiem, przynajmniej na samym początku rozgrywki.

– napisała Adara, a Marqi oraz kolejno krolyczek wybrzmiały zdecydowanie mniej subtelnie w przypadku opisu naszego wyłowionego towarzysza podróży:

Po wybraniu, czy gramy bohaterką, czy bohaterem, trafiamy już na pierwszych przeciwników, dołącza też do nas niesamowicie irytująca, wróżkopodobna Paimon (o matko, jak ja jej nienawidzę), która pomaga nam przy zadaniach i eksploracji świata, nie opuszcza nas na krok i wszystko komentuje. Absolutnie wszystko.

(…) Wtedy pojawia się ona – PAIMON. Wyglądem przypomina niskiego człowieka obdarzonego skrzydełkami, trochę wróżkę, trochę dziwnie wyrośnięte dziecko, a trochę cherubina. Przemawia głosem wysokim i piskliwym, mówi dużo i na każdy temat. Prowadzi postać przez samouczek i po mniej więcej pięciu minutach kolejnych wypowiedzi mam ochotę odgonić ją jak wkurzającą muchę, albo zwyczajnie ubić

Cóż, ta postać nie skradła naszych serc, a wręcz przeciwnie – żywimy wobec niej jeśli nie negatywne, to ambiwalentne odczucia, które raczej nie będą się pochylały ku jasnej stronie mocy. Niestety w naszym mniemaniu chińskie studio MiHoYo trochę zbyt popłynęło w przypadku tworzenia latającej wróżki Paimon. Czy kimkolwiek ona naprawdę jest.

 

Idź tam, gdzie wzrok twój sięga

Genshin Impact mapa

W sumie można, bo mapa jest przeogromna, a na screenie widzimy tylko jej fragment.

Na samym początku mamy dostęp tylko do pewnego jej obszaru, a kolejne odblokowujemy z czasem. Dużym ułatwieniem w przypadku przeskakiwania między lokacjami jest opcja szybkiej podróży, z której możemy korzystać po dotarciu do specjalnego Punktu Teleportacji (Teleport Waypoint) lub do Posągu Siedmiu (Statue of the Seven), dzięki któremu przy okazji odzyskujemy punkty życia. Generalnie rozmiar mapy spełnia te wszystkie sandboksowe wymagania, niemniej, momentami odnosi się wrażenie, że każde kolejne drzewo czy stadko przeciwników to zwyczajna „zapchajdziura” – napisała Adara.

Eksploracja nie jest niczym niezwykłym. Mapa jest bardzo rozległa, możemy na niej odblokowywać teleporty, lochy czy punkty widokowe, ale to wszystko. Po drodze znajdziemy zioła, żywność i skrzynki, z których głównie wypada broń, pieniążki artefakty czy doświadczenie. Świat jest ładny, ale nie wywarł na mnie jakiegoś niesamowitego wrażenia, ot kilka bardziej wyróżniających się miejsc, pagórki leśne, łąki zielone, te okrutne wody dookoła wyspy Teyvat, w których można utonąć łatwiej niż zginąć od miecza bardzo dużego bossa. Najprzyjemniejsze w oglądaniu tego świata było szybowanie nad nim, bo w pewnym momencie nasze postacie zostają wyposażone w skrzydła, które znacznie ułatwiają podróżowanie albo chociaż oglądanie widoków.

Ciężko się z powyższym tekstem Marqi nie zgodzić. 

Genshin Impact Jaskinia

Krolyczek natomiast słusznie zauważyła jedną rzecz – Genshin to raj dla zbieraczy. Wpisuje się w to charakterystykę gier z elementami RPG, niemniej chyba nie do końca w ten dobry sposób.

Jako rasowy zbieracz, starałam się niczego nie przegapić, podnosiłam każdą roślinkę, otwierałam każdą skrzynię. Ilość przedmiotów oraz mnogość możliwości ich zastosowania w pewnym momencie zaczęły mnie denerwować, tym bardziej, że nastąpił tutaj mocny przerost formy nad treścią. Z czasem dorobiłam się całkiem sporej kolekcji przedmiotów, z którymi nie wiedziałam, co właściwie robić, a ostatecznie okazywało się, że pełnią nieomal tę samą funkcję, tylko trochę inaczej wyglądają. Gdzieś tam powoli wszystko stawało się jasne, ale mimo wszystko czułam się jak zagrzebana w stercie złomu niewiadomego użytku. 

W końcu nie chodzi o to, byśmy zbierali masę przedmiotów, które w swoim przeznaczeniu są podobne. Przynajmniej my wychodzimy z założenia, że wszystko powinno mieć nie tyle unikatowe zastosowanie, co zwyczajnie inną funkcję niż kwiatek zebrany pół godziny temu przypadkiem, gdy zabiliśmy kogoś tam, bo ktoś inny nam dał takiego questa. Ot, kolejny zapychacz. Jakby gra sama nam mówiła, że nie ma w niej niczego ciekawego, a powtarzalność jest głównym fundamentem, na którym się opiera. 

 

Kilka słów o rozwoju postaci

Genshin Impact Gemy

Jako gracze jesteśmy przyzwyczajeni do różnego rodzaju drzewek, dzięki którym nasz bohater zyskuje kolejne umiejętności czy ulepsza te, które ma od samego początku. Te mechaniki, bo jednak tego pojęcia musimy tutaj użyć, są mniej lub bardziej przejrzyste dla graczy, a czasami są tak niepotrzebnie pogmatwane, że… Odechciewa się grać. Nie mówiąc o konieczności wykupywania specjalnych gemów, dzięki którym będziemy mogli (a jakże!) zakupić przyspieszone łapanie expa czy walutę/ broń/ postać/ booster/ przepustkę sezonową/ wierzchowca/ ubranko /ubranko dla wierzchowca/ cokolwiek, a to wszystko za jakieś niepoważne kwoty, które znacznie przewyższają wartość sześciu gier wielkiego formatu, w wersji super specjalnej i na nową generację konsol. Co Marqi w ogóle nie przypadło do gustu. Reszcie również.

Marqi pozwoliła sobie kontynuować wątek:

Ilość doświadczenia, które możemy zdobyć na postać, jest ograniczona, dlatego aby zdobywać wyższe poziomy musimy a) baaardzo długo farmić lub b) zapłacić prawdziwą walutą. Oczywiście możemy się zdecydować na opcję a), zwłaszcza jeżeli przypadł wam do gustu gameplay, a przypaść do gustu jak najbardziej może, z tym, że nawet najbardziej zawzięty fan w końcu wyciągnie portfel albo zrezygnuje. Zwłaszcza, że zdobywanie nowych postaci to szansa rzędu 0.5%, a za darmo możemy spróbować wylosować nową postać raz na trzy dni.

Szczerze powiedziawszy nie potrafiłam się za bardzo połapać w tym wszystkim. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie cierpię czasami na jakieś zbyt proste zwoje między uszami, bo gdy tylko odpalałam grę i próbowałam coś tam grzebać przy rozwoju mechanicznym postaci, nie mogłam tego ogarnąć. Jakby za każdym razem mój mózg wywalał blue screena – stwierdziła Adara, natomiast krolyczek skomentowała sprawę w ten sposób:

Wszystkie systemy: osiągnięć, awansowania postaci, ulepszeń, a nawet zwykłego gotowania wydają mi się niepotrzebnie skomplikowane. Jestem przyzwyczajona do bardziej intuicyjnych kart postaci, gdzie nie muszę się przebijać przez niepotrzebne dodatkowe animacje dla wyboru i zaklinania broni, czy dodatkowych artefaktów wzmacniających postać. Mimo dostępnych opcji sortowania wszystko to wydaje się zbędne i mogłoby się zmieścić w uproszczonym panelu. 

Krótko mówiąc: według dziewczyn z redakcji coś w mechanice rozwoju postaci poszło nie tak. Śmiało wszystko mogłoby być mniej złożone i rozwlekłe, bez niepotrzebnych udziwnień i miliona dodatkowych zakładek przedstawiających kolejne ulepszenia, rozwinięcia czy inne cuda na kiju. Ot, za dużo bajerów.

 

To nie tak, że dobrze, czy niedobrze

Genshin Impact nie jest grą tragiczną, tylko raczej nie dla nas. Wiemy, że ma swoich fanów, co jest świetne, bo to znaczy, że twórcy dali światu całkiem niezły produkt. Po prostu ta para kaloszy zdecydowanie nie pasuje na nasze stopy. Poniżej, dla zwieńczenia tej recenzji, znajdziecie jeszcze kilka słów od krolyczka, Marqi oraz Adary.

Kilkanaście godzin rozgrywki i nie potrafię nie myśleć o Genshin Impact jako o grze do poklikania chwilę przed snem albo w drodze do pracy. Tutaj właśnie przychodzi mi z pomocą cross-save, który bardzo mi się spodobał (i uważam go za największy plus tej gry, niepokojące – prawda?). Wszystko to, co pomijałam w rozgrywce na komputerze, jak na przykład czytanie książek znajdowanych po świecie, uzupełniałam sobie, jadąc do pracy. Ba! Niektóre mechanizmy gry stały się prostsze do zrozumienia po przeklikaniu ich w wersji mobilnej! Tym samym, idealne połączenie gier na linii PC – Android pozwoliło mi jeszcze mocniej przekonać się o tym, że nie jest to gra dla mnie

krolyczek

Ta gra nie znalazła miejsca w moim serduszku, nie spędziłam z nią dużo czasu, bo było to dosyć męczące. Jest to bardzo monotonne doświadczenie, gdzie ciągle robimy to samo, fabuła wcale nie sprawia, że chcemy wiedzieć, co dalej, a każdy kolejny krok na mapie sprawia wrażenie bezsensownego. Genshin Impact bardzo szybko się nudzi, a do tego ględzenie Paimon sprawiło, że już zdążyłam zwolnić miejsce na mojej konsoli na coś lepszego.

Marqi

Początkowo byłam bardzo podekscytowana tytułem i niemal nie mogłam się doczekać, gdy w niego zagram. Potem jednak z każdą kolejną chwilą te pozytywne emocje opadały aż zamieniły się w lekkie znudzenie. Bardzo chciałam dać szansę Genshin Impact, spróbować bardziej wkręcić się w mangopodobne produkcje, ale niestety nie dałam rady. Super, jeśli ktoś się odnajduje w tej grze i cieszy go bieganie po bajkowym świecie, ale ja z radością usunęłam Genshin z telefonu. 

Adara

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top