Kapitan na mostku! Czekamy na rozkazy! – czyli jak zostać Admirałem Floty w kilku krokach.
Her Majesty’s Ship powstało dzięki współpracy dwóch niezależnych studiów, Every Single Soldier oraz polskiego Wastelands Interactive. 12 lipca 2019 roku gra zadebiutowała na platformie Steam i była dostępna wyłącznie na komputery osobiste, natomiast 15 września br. została udostępniona w Nintendo eShopie dla graczy konsolowych, dzięki czemu możemy ograć tytuł na Nintendo Switch.
Ahoj! Morskie opowieści w klimacie indie game.
Przygodę rozpoczynamy jako dowódca małego okrętu wojennego na usługach admiralicji w osiemnastowiecznej Europie. Głównym i jedynym celem gry jest uzyskanie stopnia Admirała Floty, zanim zrobią to pozostali gracze. Towarzysząca grze oprawa muzyczna, wszechobecny szum fal, dźwięki życia pokładowego, odzywki, czy gwizdy załogi pomagają wczuć się w morski klimat.
Początkowo zarządzamy niewielką załogą o ograniczonych zasobach jedzenia, rumu, prochu i złota, a sama rozgrywka skupia się w dużej mierze na wykonywaniu poleceń dowództwa, zdobywaniu kolejnych stopni awansu, utrzymywaniu załogi w dobrym nastroju i bitwach z przeciwnikami. Warto podkreślić, że Her Majesty’s Ship nie jest typową grą, w której zarządzamy zasobami. Wyższe poziomy trudności wymagają od nas wypracowania strategii, ciągłego skupienia na wydarzeniach i mapie oraz korygowania obranej taktyki.
Witaj na pokładzie Kapitanie!
Zanim rzuciłam się w wir przygody, poświęciłam chwilę na samouczek, w który twórcy wyposażyli Her Majesty’s Ship. Naprawdę warto od niego zacząć – poznamy dzięki temu podstawowe mechanizmy rozgrywki oraz zarządzania okrętem. Sterowanie samo w sobie nie jest zbyt skomplikowane, ale na początku czułam lekkie zagubienie. Bardzo rzadko sięgam po podobne tytuły, więc tym bardziej ucieszyła mnie dostępność dodatkowych materiałów, które ułatwią start.

Główny ekran gry stanowi nasz okręt oraz przekrój przez pokłady, gdzie znajduje się łącznie siedemnaście stacji zarządzania, m.in. stery, kotwica, kuchnia czy stacja rumu. Zdarzenia oraz zadania sygnalizowane są poprzez pojawiające się na masztach flagi nowych zleceń od admiralicji lub akcji dotyczących zarządzania okrętem, które mają wpływ na punkty awansu kapitana i pomagają podbijać zadowolenie załogi. Dodatkowo każde z nich posiada ograniczenie czasowe, które jest ważne przy zadaniach dowództwa, których zignorowanie nakłada na gracza kary. Musimy stale kontrolować ilość zasobów oraz obłożenie statku załogą – chwila nieuwagi i pozostajemy bez jedzenia i bez ludzi zdolnych do rozwinięcia żagli. A jeżeli do tego jeszcze zabraknie rumu, to lepiej nie być wtedy kapitanem…
Widok możemy również przełączyć w tryb mapy, co jest istotne dla właściwej kontroli nad grą, śledzenia działań przeciwników, ustawiania kursów statków czy wyboru portów docelowych. Funkcje te są szczególnie ważne podczas późniejszych etapów gry oraz przy większej liczbie przeciwników.

Instruktaż opiera się w większości na wyskakujących okienkach tekstowych z informacjami o dostępnych funkcjach. Niektóre objaśnienia pojawiają się dopiero podczas właściwej rozgrywki w trakcie występowania nowych zdarzeń, a niektóre – nigdy. Zdecydowanie podnosi to poziom trudności i początkowo mocno mnie frustrowało, tym bardziej, że w grze nie ma polskiej lokalizacji i nie wszystko było jasne, zwłaszcza gdy pojawiało się słownictwo żeglarskie, do którego trzeba się po prostu przyzwyczaić. Zabrakło mi podpowiedzi zebranych w jednym miejscu, do którego mogłabym zajrzeć w dowolnym momencie, na pewno pomogłoby to w pierwszym odbiorze, ponieważ nie wszystko widać na ekranie głównym, ale o tym później.
Wszystkie ręce na pokład, ale…
Ale! Mając wrażenie, że wiem już wiele, oraz kierując się zaleceniami twórców, rozpoczęłam od najniższego poziomu trudności. Gra przywitała mnie mini-animacją wpłynięcia do portu, kotwica w górze, więc wystarczy postawić żagle, bierzemy zlecenie od najwyższego dowództwa i… po mniej więcej pięciu minutach gry załoga się zbuntowała, co skończyło się postawieniem kapitana na desce i karmieniem rybek.

Hm. Dobra. Nie wiem co się stało, zagapiłam się, nie ma problemu, płyniemy od początku. Nowy statek – nowe podejście! I kolejne fiasko. I jeszcze jedno. I następne.
Mechanika gry działa bezlitośnie, brak dobrego zapoznania się z nią nie pozwoli pójść do przodu i może zniechęcać. Z uporem maniaka rozpoczynałam od nowa, aż w końcu, po kilku godzinach gry, udało się i pojawił się wspaniały ekran końcowy obwieszczający zwycięstwo.
Ciekawym elementem rozgrywki są zdarzenia dodatkowe, które pomagają utrzymać porządek na statku, kończące się np. ogólną imprezą. Wówczas sam kapitan schodzi do załogi i zarządza pijaństwo, pośród marynarzy pojawia się skrzypek, rum leje się z beczek, a morale szybuje w górę! Bardzo ważnym jest, aby utrzymywać załogę w dobrym nastroju, jeżeli nie piciem, to podwójnymi racjami pożywienia. Dobrze jest też zatopić piracki statek lub wykonać zadanie specjalne. Nieskomplikowane wymagania marynarzy są i dobre, i śmiertelnie niebezpieczne. Zadowolenie naszych facetów wymaga ciągłej uwagi i jakiekolwiek przeoczenie sprawia, że możemy zasmakować buntu. Czasami trzeba przywołać niepokornych do porządku przy pręgierzu, brudny pokład wymaga wyszorowania, armaty kontroli, a statek napraw po kolejnych morskich potyczkach.
Dużym plusem jest rozgrywka w czasie rzeczywistym, która mocniej angażuje w stały nadzór nad statkiem i nie pozwala stracić skupienia podczas gry.

Kolejne stopnie awansu sprawiają, że otrzymujemy większy okręt oraz możliwość szkolenia nowych jednostek marines, dzięki którym możemy budować i zdobywać forty lub przejmować miasta. Z czasem otrzymujemy również statki służące głównie do morskich bitew i przejmowania na mapie jednostek z zasobami. Elementy te sprawiły mi najwięcej trudności, do tej pory nie jestem pewna, w jaki sposób zdobyłam dodatkowe okręty. Niby coś tam się wyświetliło w zdarzeniach, wiem że spełniłam wszystkie konieczne warunki, niby kliknęłam, ale jak to się faktycznie stało – nie wiem. Niestety, nie wyświetlił się żaden czytelny opis, który pomógłby sprecyzować moje działania.
Pełna rozgrywka zajęła mi około dwóch godzin. Czasami zdarzało się zniechęcenie, gdy po buncie załogi lub po porażce na morzu kapitan został zdegradowany i kontynuowało się o stopień niżej. Zazwyczaj zaczynałam od początku, bo ciężko nadgonić przeciwników. Z czasem zaczęło iść to płynniej i przegranych było coraz mniej, co wznawiało zapał do gry.
Co z tym portem Nintendo?
Oprawa graficzna wersji na Switcha wydaje się mocno uproszczona i momentami zbyt toporna. Flagi zdarzeń po wyświetleniu podpowiedzi zasłaniają opis poszczególnych okienek i na początku nie wiadomo właściwie, co się dzieje na ekranie, i co należy robić w grze.

Niestety, pojawiają się spadki płynności oprogramowania, szczególnie na późniejszych, zaawansowanych etapach rozgrywki, gdy na ekranie pojawi się zbyt dużo ruchomych elementów, co nieraz prowadziło do konieczności restartu. Kamera momentami odmawiała posłuszeństwa i przyciski komend były niewidoczne lub nie reagowały, co kończyło się niepomyślnym wynikiem bitwy morskiej lub znowu – wymagane było ponowne uruchomienie. Ładowanie zapisów również trwało na tyle długo, że zaczynałam się zastanawiać, czy w ogóle się uda.

Dużym minusem jest brak implementacji obsługi ekranu dotykowego, co znacznie ułatwiłoby początkowy odbiór gry oraz samo sterowanie. Obecnie, aby móc zlecić jakiekolwiek zadanie załodze, musimy przebijać się wskaźnikami po wszystkich stacjach rozkazów (…siedemnaście stacji…) i mieć nadzieję, że wyrobimy się w czasie lub nic się nagle nie zawiesi i nie wyłączy. Nawigacja niepotrzebnie komplikuje sprawę i mogłaby być uproszczona. Niektóre komendy wydawane w grze nie do końca są jasne, czasami miałam wrażenie, że wciskam przyciski na oślep i tylko przypadkiem osiągam zamierzony efekt, tym bardziej, że nie wszystkie stacje zawsze prawidłowo reagowały.
Mam nadzieję, że kolejne aktualizacje skutecznie poprawią wydajność oraz wprowadzą udogodnienia poprawiające czytelność mechaniki, dzięki czemu rozgrywka będzie przebiegała bez zakłóceń. Warunkowo jestem na tak i liczę na to, że twórcy nie pozostawią Her Majesty’s Ship na mieliźnie.