Dlatego właśnie nie lubię kóz. Grałyśmy w Goat Simulator 3 na PGA 2022

grafika z gry Goat Simulator 3, na niej policjant jedzie na kozie po chodniku i rozrzuca dookoła ludzi, jeden kuli się przerażony obok przejeżdzającej kozy

Jak to jest być szaloną kozą? Dobrze czy niedobrze? Czas na nasze wrażenia z krótkiego ogrywania Goat Simulator 3 na PGA 2022.

Zacznę od niepopularnej opinii. Moim zdaniem Goat Simulator jest grą zwyczajnie ogłupiającą i marnującą czas. Czymś na kompletnie bezsensowne odmóżdżenie, kiedy nie macie siły na myślenie choćby o przysłowiowej „dupie Maryni”. I może wszystko byłoby fajnie, tylko że ja takich gier nie lubię. Bawię się w nich dobrze przez piętnaście minut, po czym zastanawiam się, dlaczego ja tak marnuję czas na produkcję, której rozgrywka opiera się w kółko na tych samych mechanikach. A przecież wiadomo, że jak powtórzymy coś zbyt wiele razy, to przestaje bawić. Nie inaczej było w przypadku Goat Simulator 3, które miałam okazję ogrywać przez zaledwie kwadrans w trakcie PGA 2022. I wiecie co? Ten kwadrans zdążył mnie znudzić.

Mee, bee, kukuryku, koza, nudy na patyku

Nie kojarzę zbyt wielu gier, które znudziłyby mnie w ciągu zaledwie pierwszych piętnastu minut. Goat Simulator 3 może uważać to w sumie za swój niechlubny sukces, podobnie jak pierwsza część serii (bo dwójki, na szczęście, nie było). Grałam w jedynkę około czterdziestu minut pewnego wieczoru, gdy czułam się wyjątkowo zmęczona, zestresowana i zdenerwowana. Potrzebowałam czegoś na odmóżdżenie. W trakcie jednego ze streamów polecono mi przełączenie się na grę o szalonej kozie. Krótko po rozpoczęciu wiedziałam już, że zaraz po wyłączeniu odinstaluję ją z dysku. Mimo to planowałam kupić Goat Simulator 3 i dać mu szansę. Zwiastuny zapowiadały bardzo rozrywkową czy też wręcz wybuchową rozgrywkę. PGA 2022 nieco ten stan rzeczy zweryfikowało.

Rozgrywka zaczynała się gdzieś na farmie – nie wiem jednak, czy początek jest taki sam zawsze, czy też zmienia się z każdą nową grą. Przyznaję, że mocno ścigałam się z czasem, by móc sprawdzić jak najwięcej elementów rozgrywki. Po prostu osoby pilnujące stoiska podchodziły co jakiś czas do ludzi i mówiły, że trzeba kończyć. Raz trafiały we wspomniany kwadrans, raz w dwadzieścia kilka minut – dużo więc zależało od łutu szczęścia.

What does the goat say, czyli co ciekawego znalazłam w Goat Simulator 3?

Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem było sterowanie myszką i klawiaturą. Pady rządziły na PGA i mało było gier, które dało się ograć bez wykorzystania ich. Były też tytuły dostosowane tylko pod sterowanie WSADem, jednak królowały kontrolery. Ja akurat zdecydowanie preferuję klikanie w klawisze, więc tutaj przypisuję plus. Drugą rzeczą zasługującą na pochwałę jest oprawa graficzna. Doceniam próbę niejako realistycznego ujęcia otoczenia. Trzecie miejsce zaś przypisuję rozszerzonej customizacji kozy. Bardzo dobrze bawiłam się, biegając w piżamce z rogami dorodnego byka i w szpilkach założonych na kopyta. Tylko że ta dobra zabawa dotyczyła jedynie aspektu wielu możliwości przebrania zwierzaka.

Niestety wrażenia wizualne psuły celowo spaczone animacje. Ludzie, których podrzucaliśmy w powietrze lub porywaliśmy na szalone przejażdżki nagle tracili wszystkie kości, włącznie z kręgosłupem, i stawali się szmacianymi lalkami. Tak, w jedynce było podobnie. Tutaj mamy po prostu więcej opcji wykorzystujących tę mechanikę i robiących to w przyjemniejszy dla oka sposób. Tylko że mi się to nie podobało już w tej nieszczęsnej jedynce i liczyłam na poprawę, a nie eskalację zjawiska.

Co dalej? Niedziałające komendy i skróty klawiaturowe. Bardzo szybko po rozpoczęciu gry sprawdziłam sterowanie i wyzwania do zaliczenia. Chciałam wypróbować różne sposoby na uprzykrzenie ludziom wokół życia, a także demolowanie otoczenia. Jak podrzucić farmera na wysokość pięciu metrów, jak przejąć samochód, jak wykonać podwójnego fikołka w powietrzu czy też korzystać z rakiety… W końcu to miał być główny cel tej gry – sianie chaosu i totalna demolka. Tylko jak ponad połowa chwytów nie działa, to jak tu faktycznie w pełni korzystać z gry? Jedynym elementem rozrywkowym pozostała eksploracja świata. Faktycznie był urokliwy, tylko że główną gwiazdą miał tu być kto inny.

Dlatego właśnie nie lubię kóz, czyli finalne wrażenia z ogrywania Goat Simulator 3 na PGA 2022

Cieszę się, że udało mi się sprawdzić „trzecią kozę” w trakcie Poznań Game Arena 2022. Teraz wiem, że nie warto wydawać na nią pieniędzy i mogę z czystym sumieniem przeznaczyć je na inny tytuł. Może kiedyś zmienię zdanie, gdy wpadnie mi w oko odpowiednia promocja. Na razie wiem tyle, że Goat Simulator 3 ma mieć premierę już 17 listopada 2022 roku i mógłby spokojnie dołączyć do grona gier przełożonych na rok kolejny. Oczywiście liczę się z tym, że do dnia wydania tytuł zostanie poddany jeszcze wielu testom. Będę też z ciekawością czytać okołopremierowe recenzje. Sama jednak raczej nie podejdę do niego zbyt szybko. Chyba że będzie w PC Game Passie, za którego i tak co miesiąc płacę. W takim przypadku pospieszę Wam z informacją, czy w pełnej wersji produkcja Coffee Stain broni się bardziej niż ten PGA-owy urywek.

Jeśli jednak szukacie pewniaka, to zajrzyjcie do naszej recenzji The Invincible od Starward Industries i 11 bit studios. Gra zapowiada się naprawdę dobrze.

Scroll to Top