Grałyśmy w Zoria: Age of Shattering na gamescomie 2022. Zapowiada się kolejny RPG-owy hit

obrazek przedstawia grupę postaci zgromadzonych wokół stołu z mapą, po jednej stronie stoją dwie ubrane w czerń postacie, z drugiej sześć uzbrojonych i ubranych w zbroje postaci, ge of shattering gamescom 2022

Jeżeli jeszcze nie słyszeliście o nadchodzącym tytule Tiny Trinket Games, to szybko nadrabiajcie zaległości. Ograna przeze mnie na gamescomie 2022 Zoria: The Age of Shattering to solidne RPG, zdecydowanie warte Waszej uwagi.

Muszę przyznać, że idąc na pokaz do standu Anshar Publishing, nie miałam większych oczekiwań względem Zorii: The Age of Shattering. RPG-ów z bogatą fabułą, opartych na czteroosobowej drużynie trochę się już bowiem pojawiło (jak chociażby recenzowane przeze mnie Expeditions: Rome). Z przyjemnością muszę jednak oznajmić, że produkcja Tiny Trinket Games mile mnie zaskoczyła. I z miejsca trafiła na moją listę życzeń na Steamie.

Po odpaleniu nowej gry moim oczom ukazał się obóz i sześć postaci. Krótkie fabularne wprowadzenie i dialog później zostałam postawiona przed dwoma ważnymi wyborami – kogo wziąć do swojej drużyny na niezwykle trudną, potencjalnie śmiertelną, misję? Nie ma co, zaczęło się z grubej rury. Postawić na tanka czy łowcę? Czy czarodziejka w ogóle przetrwa w tak niesprzyjających warunkach, otoczona z każdej strony przez wrogów? Co prawda, trochę ciężko było podjąć decyzję, nie znając tych klas ani tego, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Ostatecznie zdecydowałam się na typowe dla RPG-ów wsparcie, czyli właśnie łowcę i czarodziejkę.

Wrażenia z gry

Po skompletowaniu drużyny przyszedł czas na wyruszenie na tajemniczą misję. Zoria: Age of Shattering posiada jedną, ogromną zaletę, której zawsze brakowało mi w RPG-ach – automatyczne podnoszenie wszystkich przedmiotów niedaleko gracza. Naprawdę ułatwia to grę, zwłaszcza że, z tego co zauważyłam, w Zorii nie brakuje rzeczy do zdobycia. Interesująco prezentują się także drzewka umiejętności poszczególnych klas – są dość elastyczne i dają dużą swobodę w budowaniu postaci. Kilkadziesiąt rozdanych punktów później mogłam już ruszać do walki.

No właśnie, walka. Ogrywana przeze mnie próbka Zorii zdecydowanie na tym się koncentrowała, co zresztą potwierdził sam przedstawiciel Anshara. Gdybym miała określić potyczki w Zoria: Age of Shattering jednym słowem, brzmiałoby ono: wymagające. Naprawdę trzeba się nagłowić, żeby nie zginąć. Oczywiście, na potrzeby pokazania tego aspektu gry było nieco łatwiej, jednak jestem sobie w stanie wyobrazić problemy na etapach początkowych, gdy źle poprowadzimy nasze postaci. Nie ma co spodziewać się „zapychacza” między fabułą, a raczej ciężkiej przeprawy, po której poczujemy sporą satysfakcję, gdy zastosowana przez nas taktyka okaże się tą właściwą.

Podoba mi się system turowy i to, że przeciwnicy niedaleko w każdej chwili mogą dołączyć do starcia. Niesamowicie satysfakcjonująca jest możliwość użycia elementów otoczenia, takich jak pułapki w świątyni, do szybkiego pozbycia się wrogów. Między innymi przez te właśnie aspekty od razu przyszła mi na myśl seria Divinity: Original Sin.

Podsumowanie

Zoria: Age of Shattering zapowiada się fantastycznie. Oczywiście, do pełnej sprawności jeszcze trochę jej brakuje. Udało mi się m.in. zablokować sobie możliwość skorzystania z alchemicznego stołu przez nieodpowiednią kolejność działań. Zupełnie inaczej gra się także od razu rozwiniętymi postaciami, gotowymi do spuszczenia solidnego łomotu. Rozumiem jednak taką decyzję wydawcy – chcieli pokazać tym najważniejsze aspekty Zorii, takie jak drzewko rozwoju postaci i walka.

Jeżeli lubicie RPG-i wymagające taktycznego myślenia, w których każda walka wygląda zupełnie inaczej i nigdy nie można być pewnym zwycięstwa, koniecznie śledźcie dalszy rozwój gry. Zoria: Age of Shattering ma trafić na rynek już w przyszłym roku (kto wie, może dostaniemy coś jeszcze tej zimy…). Warto przy tym pamiętać, że Tiny Trinket Games składa się z zaledwie trzech osób, które po godzinach pracują, żeby dostarczyć jak najlepszy efekt końcowy. Uwierzcie mi jednak na słowo, że jest na co czekać.

Scroll to Top