Nadszedł 8 maja, a wraz z nim premiera roguelike’a stworzonego przez polskie Awesome Games Studio.
Gdy w 2017 roku pojawił się na Steamie we wczesnym dostępie, nosił nazwę Badass Hero. Dziś, po trzech latach i licznych poprawkach, poznacie go jako Fury Unleashed, którego miałam okazję ogrywać w ostatnich dniach jeszcze w wersji beta.
Fury Unleashed jest dynamiczną platformówką, roguelike i grą akcji w jednym, która przenosi gracza w ramy świata o ciekawej kresce, świetnym soundtracku i z dynamiczną rozgrywką. Głównym bohaterem (lub bohaterką – wybór płci należy do nas) jest tytułowy Fury, bohater komiksu. Poznajemy go jako bożyszcze tłumów i postać, o której przygodach wszyscy chcą czytać. Z czasem jednak jego popularność spada, a seria staje się jedną z najbardziej krytykowanych, szczególnie za brak kreatywności i pogorszenie jakości.
O spadku zainteresowania komiksami dowiadujemy się z Monolitu Objawienia – tableta, którego ekran wypełniony jest tekstem wprowadzającym nas w fabułę. Urządzenie jest elementem, który łączy rzeczywisty świat autora – Johna Kowalskiego – z tym rysowanym. Teraz czas znaleźć sposób, by udowodnić twórcy, że warto dalej rozwijać komiks o Fury i obudzić jego kreatywność.
Po uruchomieniu gry i zapoznaniu się ze wstępnym menu poznajemy naszkicowanego ołówkiem Pana Bazgroła. Ten wysyła nas do samouczka, który stopniowo dawkuje informacje, by potem rzucić Fury prosto na spotkanie z potworami.
Rozgrywkę oglądamy z bocznej perspektywy, mogąc w ten sposób z daleka zobaczyć wrogów, pułapki – na przykład doły wypełnione kolcami – i portale, czyli źródła misji pobocznych i skrzynek z wyposażeniem. W trakcie eksploracji świata Fury Unleashed możemy znaleźć zarówno broń i zbroję, jak i tusz, który jest główną walutą gry. Występuje w różnych kolorach i umożliwia m.in. rozwój postaci.
Gra posiada zarówno tryb bezkrwawy, jak i ten z flakami na “suficie”. |
Dobry ekwipunek to za mało
Potrzebujemy jeszcze refleksu, zręczności i odrobiny taktycznego myślenia, aby przejść dalej i to z jak najlepszym wynikiem. Warto tutaj zwrócić ponownie uwagę na wspomniane wcześniej pułapki – z początku nieraz źle wykalkulowałam skok i zginęłam. A umierania może być tutaj dość dużo nie tylko z tego powodu, ale także trudnych do pokonania bossów – wierzcie mi, że naprawdę potrafią dać w kość. Jak przystało na tytuły roguelike, z każdą utratą życia część ulepszeń pozostaje w naszym „wyposażeniu”, a gra wyrzuca nas na kolejną losowo przydzieloną stronę.
W trakcie gry zbieramy tutejszą walutę, czyli tusz. Występuje on w trzech kolorach, z których każdy cechuje się innymi korzyściami.
- czarny – pozwala levelować,
- złoty – umożliwia kupno broni, zbroi i boosterów,
- czerwony – odnawia punkty zdrowia.
Postać możemy rozwijać w bardzo prosty sposób dzięki wprowadzeniu drzewka umiejętności. Każda może okazać się wyjątkowo przydatna, gdyż nasi wrogowie również dysponują różnymi zestawami talentów i unikalnymi atakami. Dzięki temu gra nie nudzi i pozwala na dobrą zabawę przez około dziesięć godzin.
Czasem warto spróbować cięższego kalibru. |
Mocna muzyka i komiksowa grafika
Adam Skorupa i Krzysztof Wierzynkiewicz, wspierani przez Aleksandra Grochockiego, stworzyli kawał pięknej i dynamicznej ścieżki dźwiękowej. Coś wam świta, prawda? Nazwiska wydają się znajome? Nic dziwnego – wspomniani panowie byli współtwórcami soundtracku Wiedźmina.
Grafika stylizowana na kreskówkową jest po prostu doskonale zrobiona. Kreska jest dopieszczona i, w przeciwieństwie do gier dążących do realizmu, raczej się nie zestarzeje. Wiem, że wielu graczy wypomina produkcji wygląd a la flashowy shooter, jednak mnie w pełni zadowoliła pod kątem przyjemności z oglądania obrazu.
W wersji beta zauważyłam jednak parę niedociągnięć. Nie wiem jeszcze, czy zostały poprawione w finalnym wydaniu, które od dziś można zakupić. Mojej uwadze nie uszła jednak pewna powtarzalność zadań, a do tego nieustannie towarzyszyło mi wrażenie, że twórcom naprawdę bardzo zależało, bym ukończyła przydzieloną misję.
Zadanie poboczne od dziwnego typka, który oferuje skrzynię z czachą? Jasne, biorę! |
Uwolnić furię czy jednak zaczekać?
Podsumowując, studio wykonało kawał solidnej roboty – historia jest ciekawa, a akcja wartka. Soundtrack pasuje do oprawy wizualnej i rozgrywki, nadając jej niepowtarzalny klimat. Decydując się jednak na zakup, należy pamiętać, że Fury Unleashed to gra dla osób cierpliwych, które gotowe są na częstą utratę postaci wraz z całym zdobytym do tej pory wyposażeniem… i walkę aż do skutku.
Gra dostępna jest na komputery osobiste, PlayStation 4, Xbox One oraz Switcha.
Autorka: Hienokalipsa
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy Awesome Games Studio.
Ja chcę w to zagrać!! Mam nadzieję, że nie ma zbyt wygórowanych wymagań i mój sprzęcior pociągnie 😀
Kurcze brzmi cool…. Styl kreskówki brzmi naprawdę zajebiście!
Oooo kurczę, jak muzyka robiona przez kolesi z Wiedźmina to jestem totalnie kupiona <3 Graficznie też wygląda bardzo ciekawie, chociaż utrata postaci z CAŁYM WYPOSAŻENIEM? Chyba by mnie pokręciło, lubię jednak wygodę xDDDD
Choć mało gramy, tu zapowiada się całkiem ciekawie
Gry to nie mój klimat, wolę książki 😀 Ostatnia gra, w jaką grałam to było The Sims 😀
Gram w mało gier komputerowych. Ta mnie do siebie nie przekonała,ale muzykę bym sprawdziła.
Książki jak narkotyk
Wygląda całkiem ciekawie 🙂 Ostatnio jednak gram w inne gry i staram się więcej czasu poświęcać na czytanie 🙂 Ale może kiedyś sprawdzę.
Wow, już dla samego soundtracku byłoby warto, a do tego
sama rozgrywka wygląda fajnie 😀
Mnie urzekła muzyka, jest po prostu genialna!
Prezentuje się fenomenalnie! Aż mam ochotę iść i ją kupić
Lubię gry. Ta też wydaje się być bardzo ciekawa. Może spróbuję, bo grafika wymiata.