Pieśń mego ludu. Song of Farca – recenzja gry

Song of Farca recenzja

Czy da się zrobić dobrą grę detektywistyczną, w której protagonista nie ma możliwości wyjścia z domu? Da się, jak najbardziej. Jeszcze jak. Jeśli lubicie trochę nietypowe gry, to koniecznie sprawdźcie, co na temat Song of Farca powie Wam moja recenzja.

Tak się składa, że narracyjna przygodówka od Wooden Monkeys jest już drugą grą detektywistyczną, z którą w ostatnim czasie miałam przyjemność się zapoznać. W czasie rozgrywki trudno mi więc było powstrzymać się od porównywania Song of Farca do recenzowanego już przeze mnie Gamedeca. Na najbardziej podstawowym poziomie te dwie produkcje są do siebie bowiem bardzo podobne. Jednak kiedy zajrzymy głębiej, dostrzeżemy też dużo różnic. Która z tych gier jest lepsza? Na to pytanie odpowie recenzja Song of Farca.

Isabella z Farki

Tytułowa Farca to państwo, w którym rozgrywa się akcja gry. Natomiast Song jest nazwiskiem głównej bohaterki. Tytuł, w wolnym i dosłownym tłumaczeniu, nie oznacza więc żadnej tajemniczej pieśni – mówi po prostu o Isabelli Song, niebieskowłosej dziewczynie będącej obywatelką Farki.

Song of Farca recenzja

Wiem, brzmi to trochę tak, jakby Isabella z Farki nie była nikim wyjątkowym, ale uwierzcie mi, że tak nie jest. Protagonistka jest hakerką (piekielnie zresztą skuteczną) i kimś w rodzaju prywatnego detektywa. Za pomocą swoich umiejętności jest w stanie zdobyć praktycznie każdą informację. W rozwiązywaniu spraw asystuje jej Maurice, czyli sztuczna inteligencja, którą Isabella sama stworzyła.

Opowieści o detektywach i śledczych nie są oczywiście w świecie gier niczym wyjątkowym. Właściwie jest to całkiem popularny motyw, dość wymienić chociażby wspomnianego już wcześniej Gamedeca, Heavy Rain czy Disco Elysium. Co zatem sprawia, że Isabella Song jest wyjątkowa? Otóż każde swoje śledztwo dziewczyna prowadzi… nie ruszając się sprzed komputera.

Tak, dobrze przeczytaliście. Izzy jest objęta aresztem domowym za bójkę, w którą się wdała. Nie może zatem opuszczać swojego mieszkania. Jednak w zdigitalizowanej Farce, państwie przyszłości, nie stanowi to żadnego problemu. Do prowadzenia śledztwa wystarczy komputer, kilka kontaktów i umiejętności.

Rozgrywka w Song of Farca polega przede wszystkim na czytaniu dialogów oraz dokumentów znalezionych w toku dochodzenia (podobnie jak w Gamedecu). Jakiekolwiek akcje możemy wykonywać tylko wtedy, gdy bohaterka znajduje się przy komputerze. A więc kiedy dziewczyna buszuje przy lodówce lub odbiera paczkę od kuriera, mamy związane ręce. Muszę przyznać, że na początku bywało to dla mnie irytujące, jednak dość szybko się do tego przyzwyczaiłam. Na szczęście momenty, kiedy nie możemy wchodzić w interakcje z otoczeniem, nie trwają długo.

Republika Farki

Z przykrością muszę stwierdzić, że sama Farca, jako uniwersum, nie jest zbyt interesująca. Państwo przyszłości, w którym obywatele nie potrafią już sobie radzić bez technologii, otwiera przecież multum możliwości (czego najlepszym dowodem są Cyberpunk czy – ponownie – Gamedec). W czasie rozgrywki nie odczułam natomiast, by Farca znacząco różniła się od znanego nam realnego świata.

Żeby była jasność – nie krytykuję tego, że każde śledztwo Isabella nadzoruje z domu, bo jest to moim zdaniem ciekawy zabieg. Nie podoba mi się jednak to, że sposób rozwiązywania wszystkich zleconych bohaterce spraw wygląda tak samo. Protagonistka nie ma bowiem zbyt rozległego repertuaru działań. Właściwie za każdym razem śledztwo rozpoczyna się od wyszukania w Internecie informacji na temat osób zamieszanych w sprawę. Następnie należy „udać się” do miejsca, w którym są wskazówki. Piszę w cudzysłowie, bo – tak jak mówiłam – Izzy nigdzie się nie rusza. Działa za pomocą dronów i kamer, które hakuje, natomiast gracz w tym czasie widzi bardzo uproszczony schemat budynku. Jeśli więc liczycie na ładne widoczki, zawiedziecie się.

Bohaterka może, a nawet musi, prowadzić rozmowy telefoniczne z osobami związanymi ze śledztwem. W ich trakcie może podejmować wybory. Co prawda, na początku gry widzimy informację, że decyzje wpłyną na dalszą historię, ale szczerze mówiąc, ja nie zauważyłam, by miały znaczące skutki.

Na podstawie zdobytych informacji niejednokrotnie sami musimy wywnioskować, jaka jest konkluzja. Tylko że jeśli się pomylimy, nic się w sumie nie stanie – będziemy mogli spróbować jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze – aż w końcu trafimy. Z tego powodu trudno mi się zgodzić ze stwierdzeniem, że Song of Farca jest grą logiczną – zagadek środowiskowych jest niewiele i są stosunkowo łatwe, a poza tym możemy popełniać błędy i próbować ponownie nieograniczoną liczbę razy.

Pieśń Farki

Tak jak mówiłam, Song of Farca w moim odczuciu nie jest grą logiczną. Dużo większą rolę w tej produkcji odgrywa warstwa narracyjna, która, najogólniej mówiąc, jest całkiem w porządku. Na poziomie fabularnym zlecenia są dość ciekawe i zróżnicowane. Co więcej, część z nich wiąże się ze sobą, co moim zdaniem jest dużym plusem. Niektóre są klasyczne – polegają np. na rozwiązaniu zagadki kradzieży lub odkryciu, kto jest szantażystą. Inne natomiast są bardziej złożone i nieoczywiste.

Mimo że w trakcie rozgrywki śledziłam fabułę z zainteresowaniem, jestem pewna, że nie zapamiętam jej na dłużej. Winę ponoszą tu nie tyle wydarzenia same w sobie, co mało wyraziste postaci i dialogi napisane bez polotu. Od gry opierającej się w głównej mierze na śledzeniu rozmów między bohaterami oczekiwałabym jednak bardziej błyskotliwych dyskusji, rozbudowanych postaci i głębszych relacji między nimi. Niestety na tym polu Song of Farca zupełnie nie wykorzystuje swojego potencjału.

Gra niejednokrotnie porusza trudne, a nawet kontrowersyjne tematy, ale poza tym nie robi nic więcej. Nie eksploruje ich, nie zmusza do refleksji, nie oferuje nam żadnego komentarza na temat społeczeństwa czy moralności.

Wracając do decyzyjności naszej bohaterki – zabrakło mi możliwości dokonywania prawdziwych wyborów moralnych. Te, które gra przed nami stawia, dotyczą raczej prowadzenia śledztwa, a nie zagadnień etycznych. Nie mamy też możliwości kształtowania osobowości Isabelli. Myślę, że mniej by mi to przeszkadzało, gdyby protagonistka była bardziej wyrazista. Niebieskie włosy i ponadprzeciętne zdolności informatyczne nie czynią jej jeszcze ciekawą postacią. Co interesujące (i przykre zarazem), pierwsze dialogi między Izzy a jej zleceniodawcą wskazywały na to, że posiada silny charakter – niestety w toku fabuły trochę się „rozmył”.

Song of Farca – finalne wrażenia

Song of Farca jest dobrą grą, ale do wybitności jej daleko. Można spędzić przy niej przyjemne kilkanaście godzin, jeśli tylko lubi się poznawać historię głównie przez czytanie rozmów między postaciami. Fani gier detektywistycznych również znajdą coś dla siebie. Ale ostrzegam, na tle innych tego typu produkcji, z lepiej napisanymi postaciami i dialogami oraz bardziej rozbudowanym uniwersum (Gamedec, Disco Elysium) – wypada średnio. Mimo trochę zmarnowanego potencjału warto jednak dać grze szansę. Jeśli przymknie się oko na niektóre niedociągnięcia, można się przy niej całkiem dobrze bawić.

Recenzja Song of Farca powstała dzięki uprzejmości sklepu GOG.com, w którym obecnie możecie kupić grę w cenie 71,99 zł.

Kod otrzymaliśmy od sklepu GOG.com!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top