Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich trującą miksturę. Potion Craft – recenzja gry (demo)

Postaci w Potion Craft

Gry o gotowaniu są fajne, ale czy słyszeliście o warzeniu mikstur w Potion Craft?

Jakie piękne i proste może być życie! Wcielamy się w alchemika, który ma swoją chatkę, przy której jest jego ogródek, obok stoi jego sklepik, a na górze ma skromne łóżeczko, w którym kończy swój dzień. W tle gra przyjemna muzyka, a my o poranku idziemy zebrać zioła, które rosną z prędkością jednej doby w bardzo dużych ilościach. Pierwsi klienci pojawiają się w sklepie, gdy wrzucamy do kociołka zmielone rośliny. To jest życie, które prowadzimy w Potion Craft od niceplay games, a to moja recenzja tego życia.

Kto używa drewnianego moździerza?

Gra jest bardzo przyjemna i bardzo uspokajająca, chociaż zdarzyły się momenty, gdy podczas nieudanego warzenia mikstury wymsknęło mi się brzydkie słowo. Rozgrywka jest prosta. Alchemik, w którego się wcielamy, prowadzi sklep w średniowiecznej wiosce. Przychodzą do niego okoliczni mieszkańcy i opowiadają o swoich utrapieniach. Czasami mówią wprost, czego potrzebują, a naszym zadaniem jest zaopatrzenie ich w odpowiednią miksturę.

Już zaznaczę, że poza przyziemnymi problemami w stylu: „Boli mnie ręka”, gdy tworzymy najprostszy napój leczący, wieśniacy potrafią być dość podli. Na przykład jeden stwierdził, że denerwuje go jego sąsiad, który w nocy podjada mu warzywa, więc chciałby go otruć. W takiej sytuacji stajemy przed wyborem moralno-zarobkowym. Dać mu truciznę albo odprawić z kwitkiem. Nasza decyzja będzie miała konsekwencje w postaci zdobycia (lub utraty) punktów reputacji. Te teoretycznie wpływają na nastrój wieśniaków, ale też efekty targowania się z nimi. Ciężko powiedzieć, na ile jest to istotna mechanika po tak krótkim czasie.

Problemy wieśniaków to główne źródło utrzymania pana alchemika.

Dzielna, mała kolba

Wróćmy do warzenia mikstur. Aby stworzyć specjalny napój alchemiczny należy mieć odpowiednie składniki i przepis. O ile w zioła zaopatrza nas nasz ogródek, tak przepisy musimy wymyślić sami metodą prób i błędów. Jak? W laboratorium mamy przed sobą pewnego rodzaju mapę, po której porozsiewane są punkty doświadczenia, kości i gotowe mikstury. Po tejże mapie poruszamy się napełnioną wywarem kolbą, która reprezentuje, co już w kotle mamy. Przed dodaniem składnika do kociołka widzimy, jaki uzyskamy efekt i gdzie kolba trafi na mapie. Aby uwarzyć gotową miksturę, należy, używając ingrediencji, wytyczyć trasę, którą przebędzie kolba. Najlepiej po drodze zahaczyć jak najwięcej punktów doświadczenia i jak najmniej kości, które prawie automatycznie psują naszą miksturę i trzeba zaczynać od nowa. Tak jak wcześniej wspominałam, jest to stresujące. Ale satysfakcjonujące.

Pierwsze mikstury są łatwe, odkrywanie tajników alchemii jest już trudniejsze.

Gdy zabraknie nam składników, możemy skorzystać z pomocy handlarza lub handlarki. Czasami wpadają do naszego sklepu, by zapytać, czy może nie chcemy czegoś kupić. Mają zróżnicowany asortyment, ale na tym etapie gry nie był mi potrzebny.

Czy to średniowieczna ilustracja?

Oprawa graficzna jest moim zdaniem prześliczna. Całość jest w 2D i wygląda jak ilustracja w inkunabule. A przy tym część rzeczy jest pięknie zanimowana. Oglądanie mojego kociołka w ostatniej fazie pracy, gdy wypuszcza mały dymek sygnalizujący ukończenie mikstury, jest bardzo przyjemne dla oka. To mój ulubiony element. Do tego wszystko trzyma klimat, całe menu wygląda jak ze starej księgi.

Ten dymek jest super. Tak tylko mówię. Puf!

Chociaż to demo, bardzo się wciągnęłam. Jednak mam wrażenie, że rozgrywka może się w miarę szybko znudzić. Wierzę, że pełna wersja zaskoczy wieloma nowymi rzeczami i na pewno chętnie w nią zagram z nadzieją na odkrycie większej ilości mikstur i dziwnych wieśniaków. W piwnicy naszego alchemika stoi wielka aparatura, której działanie nie zostało ostatecznie wyjaśnione w demie. Liczę, że to spędzę z nią długie godziny, gdy pojawi się pełna wersja gry. Kto wie, kiedy już odbędzie się premiera tego tytułu, a na to liczymy jeszcze w tym roku, może pojawi się recenzja całego Potion Craft?

Macie ochotę na więcej tekstów o grach z Festiwalu Gier Steama? Ostatnio w ramach ich ogrywania pojawiła się też recenzja dema The Parrot That Summons Demons.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top