W dziwnych i trudnych czasach przyszło nam żyć. Dziwne i trudne relacje międzyludzkie przyszło nam przeżywać.
Temat nie omija również gier. Przy niemilknącej burzy wokół więzi Joela i Ellie (The Last of Us 2) nie sposób nie wspomnieć o jednym z najbardziej znanych ojców w gamingowym uniwersum.
Kratos kojarzy się głównie z owładniętym szałem zabijania furiatem. Nie można jednak zapominać, z jak ciężkim bagażem doświadczeń Duch Sparty musi się borykać. Wątki miłości i rodziny zawsze stały w centrum fabularnej osi historii. Sam porzucony był przez własnego ojca, Zeusa, z którym później spotyka się w mało przyjacielskiej atmosferze. Na rozkaz tatusia, który boi się przepowiedni wieszczącej, iż zginie z rąk syna, “naznaczonego wojownika”, zamordowany zostaje brat Kratosa – Deimos. Strata brata odciska nieusuwalne piętno na mężczyźnie, który poprzysięga, że już nigdy nie zawaha się i nie okaże słabości. Na cześć swojego brata Kratos tatuuje sobie podobiznę znamion, które Deimos nosił od urodzenia.
Pierwszą żoną Kratosa jest Lysandra, a jego pierworodnym dzieckiem – Calliope. Niestety niedługo po urodzeniu u dziewczynki pojawia się choroba skóry. W Sparcie każda oznaka słabości jest wyrokiem śmierci. Aby uchronić swą córeczkę przed zrzuceniem w przepaść, Kratos wyrusza w podróż do świata bogów, aby zdobyć Ambrozję, jedyną szansę na uzdrowienie dziecka. Wspierany przez Boga Wojny – Aresa – oraz batalion Spartan, bierze udział w turnieju bogów, w którym nagrodą jest właśnie Ambrozja. Odnosi zwycięstwo, jednak ceną za nie jest życie jego ludzi. Po powrocie do Sparty udaje mu się wyleczyć Calliope oraz zyskać uznanie Króla Sparty, który mianuje go Kapitanem. Kratos wygrywał walki, stosując brutalne taktyki. Z każdym zwycięstwem rośnie w nim pycha oraz głód posiadania coraz większej władzy. Jego nowym celem staje się rozsławienie Sparty na całym świecie. Nikt nie potrafi zatrzymać Kratosa w jego coraz większym szale. Dopiero w starciu z długoletnim wrogiem Alrikiem Kratos bliski jest przegranej. W chwili słabości zwraca się z prośbą o pomoc do Aresa, przysięgając mu swoją wierność w zamian za zwycięstwo. Ares przystaje na ofertę i wymordowuje Alrika oraz jego Barbarzyńców, a Kratosowi, jako symbol jego poddaństwa, daje Ostrza Chaosu. Kratos zaczyna siać zagładę w imię Aresa. Pod wpływem Boga Wojny staje się całkowicie bezwzględny i stopniowo traci wszelkie pozory człowieczeństwa. Pewnego dnia, podczas nalotu na wieś wyznawców Ateny, Ares potajemnie przewozi Lysandrę i Calliope do pobliskiej świątyni. Ignorując ostrzeżenia wiejskiej wyroczni, Kratos wchodzi do świątyni i zabija wszystkich w środku w napadzie ślepej wściekłości, łącznie z żoną i córką (które, jak sądził, były jeszcze w Sparcie). Ares usprawiedliwia to jako sposób na zerwanie z pozostałymi przywiązaniami Kratosa do świata śmiertelników, a tym samym stworzenie z niego idealnego wojownika. Nękany przerażeniem i żalem z powodu tego, co zrobił, Kratos pozostawia ciała swojej rodziny do spalenia w świątyni, ostatecznie rezygnując ze swojej wierności Bogu Wojny. Wyrocznia przeklina Kratosa, zmuszając go, by na zawsze nosił na skórze prochy swojej zmarłej rodziny.
W ten sposób stał się znany jako Duch Sparty – uosobienie okrucieństwa i egoizmu. Wiedza o jego przeszłych działaniach była tak nie do przyjęcia przez zwykłych śmiertelników, że woleliby umrzeć niż pozwolić mu uratować ich życie. W tym momencie rozpoczyna się pierwsza gra z serii God of War i szaleńcza podróż Kratosa, której pierwszym celem jest zemsta na Aresie.
Aby uniknąć spojlerów, nie napiszę nic więcej niż to, co jest powszechnie znane. Kratos w trzech pierwszych grach stoczy starcia z całym panteonem postaci z greckiej mitologii. Krwawy rajd trwający tak długo ostatecznie stanie się męczący – i dla naszego bohatera, i dla graczy. W serii następuje więc pięcioletnia przerwa.
Spotykamy się z nim ponownie w zimnej, zaśnieżonej nordyckiej krainie. Przybyło mu lat, zmarszczek oraz włosów na brodzie. Staje się jasne, że nasz spartański żołnierz nie jest już motywowany żądzą zemsty, ale potrzebą zmiany. Jak można przewidzieć, to nowo odkryte ukojenie nie przetrwa. Po latach spokojnego życia z nową rodziną, nagła śmierć drugiej żony i pojawienie się kilku nieproszonych gości zmusza Kratosa do zmierzenia się z duchami swojej przeszłości – i w końcu do stawienia czoła trudnej roli ojca chłopca imieniem Atreus.
Przeniesienie gry na nową generację sprzętu wniosło wiele nowości, za którymi kryje się dużo więcej klasycznej rozgrywki niż może się wydawać przy pierwszym kontakcie. Perspektywa została przesunięta klaustrofobicznie blisko najsłynniejszego antybohatera gier, a ten nowy widok stawia gracza dosłownie i w przenośni bliżej Kratosa niż kiedykolwiek wcześniej. Tak zawieszona kamera wymusza zupełnie inne podejście do walki. Na początku rozgrywki Kratos w starciach używa pięści lub topora zwanego Lewiatanem. Od pierwszych chwil w walce pomaga również Atreus, strzelając z łuku. I słowo pomaga jest absolutnie prawidłowe. Postać chłopca jest nieodzownym elementem w walce, szczególnie na późniejszych etapach, gdy poziom nasz i wrogów wzrośnie. Chłopak odciąga przeciwników, strzela do nich automatycznie lub na nasze zawołanie. W tym czasie Kratos może skupić się na budowaniu ataków (oraz widowiskowych finisherów). Na początku poprzez zmianę oręża na topór, który przypominać może mitologicznego Mjollnira, walka wydaje się wolniejsza, ale i bardziej intensywna. Lewiatanem wykonywać możemy ataki dystansowe, rzucając i przyzywając go jednym naciśnięciem guzika, a w zwarciu budować kombinacje ciosów szybkich i silnych. Ślepe wstukiwanie kombosów już nie przejdzie. Jednak wraz z osiąganiem kolejnych poziomów da się i tu odczuć moc i klimat dawnych odsłon. Bestiariusz jest obfity i wymaga od gracza rozróżniania stylów walki oraz planowania użycia odpowiednich narzędzi, czy to strzał, Lewiatana czy Blizta i Midiana. Również poziom potyczek jest zróżnicowany i nawet na wysokim poziomie osiągniętym przez głównych bohaterów spotkamy soulsopodobynych przeciwników (na przykład czekające w ukrytych komnatach Walkirie).
Umiejętności wzrastają wraz z naszym postępem, co sprytnie wpisuje się w historię prezentowaną w grze.Odblokowywanie zdolności i doświadczenia nie jest co prawda niczym nowym, jednak sposób, w jaki to robimy został całkowicie zrewidowany. Zapomnieć możemy o zbieraniu kolorowych orbów. Za statystyki odpowiada teraz ekwipunek, który możemy tworzyć i ulepszać. Pancerz posiada gniazda, które uzupełnione odpowiednimi zaklęciami nadają aktywnych i pasywnych efektów oraz budują ataki specjalne. Aby dodatkowo wzbogacić pulę ruchów, należy odblokowywać kolejne pozycje z rozbudowanych drzewek umiejętności. Nie ma jednak mowy o farmieniu. Surowce potrzebne do budowy ekwipunku są często unikalne. Należy więc dobrze przemyśleć swoje craftowe wybory, ponieważ z możliwości stworzenia na przykład trzech przedmiotów nasz wybór musi paść tylko na jeden z nich. I jest to wybór ostateczny.
God of War jest grą liniową z imitacją otwartego świata. Jeśli ktoś nie lubi open world’s, może biec jak po sznurku do samego finału. Taka rozgrywka zajmuje (podobno) około 15 godzin. Ja nie potrafię sztywno trzymać się fabuły. Nie umiem powstrzymać się przed zajrzeniem pod każdy kamyczek czy za kolejny zakręt. God of War był dla mnie rajem. Przepiękny świat – a nawet światy – wypełnione są różnorodnymi skrzyniami, setkami znajdziek oraz side questów. Nie brakuje zręcznościowych, platformowych i logicznych zagadek jak za dawnych czasów. Pomimo, iż świat tylko udaje otwartość, udało mi się parę razy zgubić.
Każda minuta spędzona z Kratosem była dla mnie genialna. Dynamiczne sceny walki, zapierające dech w piersiach krajobrazy, bezbłędnie wyreżyserowane przerywniki były fascynujące. Tak samo jak opowieści i ciekawostki z mitologii nordyckiej. Często po prostu siedziałam w łódce, aby wysłuchać całej opowiadanej historii. Każda postać prezentowana w grze jest trafiona w punkt i stanowi wartość dodaną do historii. Żarty, personalne historie, możliwość interakcji sprawiają, że postaci te są wielowymiarowe i ciekawe. Twórcy gry w bardzo umiejętny sposób garściami czerpią z fantastycznych opowieści nordyckiej mitologii. Genialnym pomysłem okazuje się również zaprezentowanie ich graczowi. Przedstawiony świat jest całkowicie nowy tak dla nas jak i dla Kratosa, a więc wspólnie chłoniemy wiedzę o Asgardzie władanym przez Odyna. I tu znowu okazuje się, że bez Atreusa nie dalibyśmy rady. To on jest naszym przewodnikiem przez historię Gigantów i Asów, tłumaczem języka oraz run. Do samego końca naszej przygody nie poczujemy przesytu czy znudzenia. Podania i legendy dawkowane są w ciekawych i różnorodnych formach, bez przytłaczających ścian tekstu. Chwile snucia opowieści cudownie wyciszają nas po pełnych adrenaliny starciach i przyjemnie umilają czas spędzony na zwiedzaniu różnorodnych zakątków wielu światów w które zawitamy. Bardzo ważną rolę w całej przygodzie odgrywa również relacja pomiędzy ojcem i synem. Kratos z początku oschły, jakby broniący się przez zaangażowaniem w tę relację, z czasem udowadnia, jak silna jest miłość rodzica do dziecka. Atreus, jak na dorastającego chłopaka przystało, jest pełen buntu i nie zawsze potrafi przyjąć dobre rady i nauki taty. Jednak w trakcie podróży dojrzewa i z krnąbrnego dzieciaka staje się wartościowym młodzieńcem.
Również muzyka w grze idealnie pasuje do wykreowanego świata. Kompozytorem oprawy dźwiękowej jest Bear McCreary, który, wychodząc z kilku prostych nut, tworzy, jak sam to określił, historię o wieku, mądrości, mocy i męstwie. Nie mam się do czego tutaj przyczepić. Symfoniczne utwory – wraz z dźwiękami takimi jak krakanie kruków czy choćby odgłos przesuwanych kamiennych drzwi – budują idealny klimat zaczarowanego nordyckiego świata. Na co dzień zasłuchuję się w muzyce Wardruny czy też naszego rodzimego Percivala i, szczerze mówiąc, ani przez moment nie miałam myśli, że szkoda, że to właśnie nie oni dołożyli swoją cegiełkę do najnowszego God of War.
Polska wokalizacja jest jedną z najlepszych, z jaką spotkałam się w swojej growej karierze. Artur Dziurman w roli Kratosa sprawdza się na szóstkę z plusem i sprawia, że ani trochę nie tęsknię za Bogusławem Lindą. Dialogi między postaciami napisane są nienachalnie i nie sprawiają, że chce się wyciszyć rozmowy. Najbardziej charakterystyczny zwrot “chłopcze” tak wszedł mi w krew, że do tej pory czasem zwracam się w ten sposób do mojej córki.
Cała rozgrywka to obraz drogi zaprezentowany jako jeden, nieprzerwany kadr. Twórcy gry nawet przy korzystaniu z szybkiej podróży zastosowali ciekawy zabieg stylistyczny, nierozbijający trwającej akcji. Ekran ładowania zobaczymy tylko w momencie powracania do rozgrywki po śmierci Kratosa.
God of War (2018) jest exclusivem na PlayStation 4. Gracze posiadający PlayStation Pro mogą cieszyć się rozgrywką w szachownicowym 4k w 30 FPS lub w rozdzielczości 1080 i 60 klatkach na sekundę. Grając jednak na podstawowej wersji PS4, nordycki God of War, tak jak poprzednie części, nie zawiódł mnie pod kątem optymalizacji, choć wyciska z konsoli siódme poty. Podczas mojej rozgrywki, trwającej już ponad 100 godzin, nie przydarzył mi się ani jeden błąd, jak i również nie doświadczyłam żadnego spadku FPS-ów.
Cała seria przygód Kratosa jest bardzo dobra i godna uwagi. “Czwórka” jednak skradła moje serce i jest jednym z niewielu tytułów, do których lubię wracać i które pomimo upływu lat nadal budzą mój szczery zachwyt.