Niedoróbka z potencjałem. Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case – recenzja gry

Hercule Poirot: The London Case - recenzja - zrzut ekranu z gry, Poirot i Hastings stoją na szczycie schodów w muzeum i patrzą w dół

Kto inny zrecenzuje dla Was Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case, jeśli nie ja? Usiądźcie, ale nie musicie zapinać pasów. Nic specjalnego Was w tej grze nie czeka.

Studio Blazing Griffin ma już na swoim koncie nagrodę BAFTA, jednak tym razem się nie popisało. Ich najnowsza produkcja ma nie tylko nieprzekonującą historię. Jest też naszpikowana różnego rodzaju bugami, które zupełnie odbierają już i tak wątpliwą przyjemność z rozgrywki. Widać też spore niedociągnięcia graficzne i mechaniczne. Piszę tę recenzję z przykrością, bo uwielbiam gry detektywistyczne, ale Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case po prostu mnie umęczyło.

Zniosę grafikę, ale nie sterowanie

Grałam na myszce i klawiaturze i na początku miewałam niejakie problemy ze sterowaniem. Widzimy lokacje w rzucie izometrycznym i możemy poruszać się WSAD-em lub klikać na miejsca, w które ma podejść detektyw. Jednak w praktyce nie jest to takie proste. Przyciski interakcji bowiem pojawiają się i znikają w zupełnie losowych momentach i trudno jest to wszystko wyczuć. Ogrywałam i recenzowałam poprzednią, nagradzaną część, czyli Agatha ChristieHercule Poirot: The First Cases i wydaje mi się, że tam było to lepiej zrobione.

Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case.

Przejścia między lokacjami też nie są zbyt przekonujące. Dość rzec, że Poirot zazwyczaj sięga do klamki przed ekranem ładowania… nawet jeśli tej klamki tam nie ma, bo kliknęliśmy po prostu na otwarty korytarz, który gra musi załadować. Z kolei jeśli ma schodzić po schodach, czasem odwraca się zupełnie bokiem i markuje pierwszy stopień w powietrzu. Wygląda to okropnie. Do tego zazwyczaj słyszymy w tym czasie odgłos kroków. Poirot zaś albo stoi, albo, w najlepszym wypadku, drobi te kroczki w powietrzu.

Grafika wydaje się podobna do poprzedniej części, jednak jej cukierkowość razi bardziej. Muszę przyznać, że bardzo wygodną opcją jest obracanie obrazu zupełnie jak w Simsach. Dzięki temu z mroku wyłaniają się wcześniej niewidziane ściany, co pomaga w przeszukiwaniu pomieszczeń. Ale liczba bugów przesłania jakiekolwiek dobre strony. Z pomocą klawisza E możemy przyspieszać dialogi – jednak czasem po jego naciśnięciu dana kwestia załaduje się w napisach w całości, innym razem zniknie (i nigdy więcej jej już nie zobaczymy), żeby ustąpić miejsca następnej. Także nie ma reguły, jest to prawdziwe życie na krawędzi.

Ostatnia scena prologu była dla mnie zupełnie czarna. Mogłam (a nawet musiałam) przeklikać dialogi, widziałam też napisy. Jednak obrazek się nie wyświetlił. Dobrze, że to była automatyczna scena rozmowy i nie musiałam nigdzie w tych egipskich ciemnościach podchodzić!

Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case. Czarny ekran z dialogiem u dołu (ilustracja błędu w grze)

Zagadki, pożal się Boże

Mechanika szukania wskazówek nie ma w sobie nic specjalnie nowatorskiego. Jest podobna zarówno do tej umieszczonej we wcześniejszej grze z Poirotem, o której już wspominałam, jak i do tej z serii Frogwares o Sherlocku Holmesie (recenzowałam tutaj np. bardzo udany prequel). Zresztą smyczkowa muzyka też wydaje się trochę naśladować tę z Sherlocka. Znalezioną wskazówkę możemy kliknąć, czasem też podnieść i obejrzeć ze wszystkich stron (Poirot omówi dla nas każdy przedmiot). Niekiedy automatycznie jakaś rzecz trafia do naszego ekwipunku po kliknięciu, abyśmy ją mogli wykorzystać w dalszej części gry.

Nie wszystkie zagadki miały sens. Wiadomo, że to gra detektywistyczna, musi więc używać jakichś skrótów myślowych. Ale ja już w prologu miałam problem z tym, że wiedziałam, iż mój wybór jest trafny, ale gra miała zakodowane coś innego – już nawet pomijając to, że oba wybory mogły być błędne. Chodziło tu o wschodnie pochodzenie kobiety, Anastazji. Miała ona bardzo czytelny akcent, który był zamieszczony w dostępnych do wyboru wskazówkach, ale tylko jako zmyłka. Dlaczego nie można rozpoznać pochodzenia po akcencie, ale można to zrobić po imieniu? Tego nie wiem i uważam to za spore niedopatrzenie.

The London Case – detektyw dedukuje, obok kobieta

Skończyło się tak, że przy wyborze wskazówek zazwyczaj klikałam na chybił trafił, bo wszystkie zazwyczaj miały sens i potwierdzały się nawzajem. Kiedy potrzebny jest węgiel, logiczne jest, że weźmiemy go z kominka lub wiadra stojącego obok, a nie z zupełnie innej lokacji, z której trzeba będzie dopiero kogoś wywabić! W wielu zagadkach są takie elementarne logiczne błędy, przez które graczka lub gracz zupełnie traci rezon i unosi brwi coraz wyżej.

Dobrze, nie będę się tak cały czas nad tą grą znęcać. W Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case była jedna całkiem sprawnie napisana zagadka, która zrobiła na mnie spore wrażenie. Otóż w galerii spotykamy postać z poprzedniej części gry (nie powiem Wam kogo, ale się nie zawiedziecie!). Ta osoba organizuje nam quiz, w którym musimy trochę poznać znajdujące się na wystawie osoby i dopasować do każdej jakiś obraz. Zazwyczaj robimy to dzięki poznaniu jakichś specyficznych cech danych postaci. To świetny sposób na poznanie bohaterów, których (oczywiście) będziemy potem przesłuchiwać. Nie jest to jakieś bardzo trudne czy skomplikowane, ale dostarcza sporo frajdy.

Łatwy Poirot

Po ograniu kilku produkcji z małym detektywem śmiem stwierdzić, że dla twórców zapewne kuszące jest pójście z nim na łatwiznę. Nie zrobiono tego w Orient Expressie, co było bardzo interesujące (możecie o tym przeczytać w mojej recenzji). Ale w Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case charakter Herkulesa widać jak na dłoni dzięki temu, że „słyszymy” jego myśli, które wypowiada w głowie i które w napisach są oznaczone gwiazdkami, nie mogę więc o tym w recenzji nie wspomnieć.

Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case. Zamieszanie w muzeum, komisarz Hardwicke odprawia Poirota

Chwilę po tym, jak policja brytyjska odsuwa Poirota od śledztwa, mówi on Hastingsowi „Rozwiązanie tej sprawy leży w naszych rękach”. To podobne do późniejszego Poirota, ale tutaj twórcy są niekonsekwentni. Mamy więc gorszą wersję znanego nam z książek pompatycznego detektywa, która budowana jest właściwie tylko za pomocą tych myślowych wstawek i może po części – dialogów. W poprzedniej grze z serii o wczesnym Poirocie jego postać była zdecydowanie spójniejsza – nie był jeszcze tak pewny siebie, a jednak jego wspaniały analityczny umysł zatriumfował. W Londynie zaś znane nam z poprzedniej części zniuansowanie tej postaci i jej niepewność siebie wynikająca z braku doświadczenia zniknęły gdzieś po drodze.

Cokolwiek pozytywnego? Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case – finalne wrażenia

Przede wszystkim sam pomysł na grę ma potencjał. Kradzież obrazów z galerii bardzo pasuje do tematyki wyższych sfer, którą zazwyczaj podejmowała Agatha Christie. Zresztą dla mnie każda gra oparta na twórczości Agathy Christie ma potencjał. Sama galeria z wiszącymi w niej obrazami jest, jeśli pominąć specyficzną estetykę, bardzo ładnie dopracowana i pełna szczegółów. Także sam początek produkcji z rozmową telefoniczną podczas (chyba) ładowania gry i czasu, kiedy wyświetlają się loga twórców bardzo przyjemnie wprowadza w atmosferę. Fani duetu Hastings-Poirot ucieszą się z napięć między tą dwójką, które są całkiem nieźle rozpisane.

Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case. Poirot i Hastings siedzą przy stoliku przy ulicy w kawiarni i rozmawiają

Jednak podejście do tematu, niedoróbki, a nawet tytuł pozostawiają wiele do życzenia. The London Case? Czy to znaczy, że Poirot będzie miał jedną sprawę w Londynie i to wszystko? A może twórcy po takiej klapie nie będą już kontynuować serii? Szkoda, bo wystarczyłoby pewnie poświęcić parę tygodni więcej na dopracowanie produkcji. First Cases było mimo pewnych kłopotów grywalne, jednak sprawy londyńskiej nie mogę polecić. A przynajmniej do czasu jakiejś aktualizacji, która naprawi działanie gry.

Recenzja Agatha Christie – Hercule Poirot: The London Case powstała dzięki uprzejmości platformy GOG.com, która udostępniła nam kluczyk.

Scroll to Top