Ani horror, ani symulator? Moja recenzja odpowie Wam, czym zatem jest gra Autopsy Simulator, jeśli nie żadnym z wymienionych.
Autopsy Simulator, jak twierdzą twórcy (a ja i moja recenzja niekoniecznie się zgadzamy), to gra łącząca symulację z elementami horroru, w której gracze wcielają się w rolę patologa Jacka. Podczas rozgrywki przeprowadzamy sekcje zwłok, starając się wypełnić protokół i określić przyczynę śmierci, a jednocześnie śledzimy historię głównego bohatera. Musi on zmierzyć się z demonami własnej przeszłości i odkryć, czy aby na pewno wszystko jest tym, czym się wydaje.
Za tę produkcję odpowiedzialne jest polskie studio Woodland Games. Jest to ich druga premiera, pierwszym tytułem był Hell Architect, którego recenzję również możecie przeczytać na naszej stronie. Tym razem studio, zamiast na budowę własnego piekła, postawiło na nocną pracę lekarza medycyny sądowej.
Clickbait w tytule?
Przyznam, że przed włączeniem gry specjalnie nie szukałam informacji na jej temat, żeby nie natknąć się na spoilery. Wiedziałam jedynie, że jak wskazuje tytuł, jest to symulator autopsji, a także że zawiera elementy horroru. I szczerze, tytuł jest bardzo mylący. Spodziewać się po nim można realistycznych sekcji zwłok i próby samodzielnego ustalenia przyczyny zgonu. W rzeczywistości nasza rola w większości ogranicza się do klikania we wskazane miejsce i słuchania monologów Jacka. Dodatkowo, w trakcie całej rozgrywki możemy przeprowadzić tylko 6 sekcji, co, jak na grę sygnowaną słowem „symulator”, jest słabym wynikiem.
Zdecydowanie zabrakło też samodzielności i odpowiedzialności za własne decyzje. Cały czas jesteśmy prowadzeni za rękę, każde kolejne zadanie jest nam jasno przedstawiane i podświetlane. Przez to cała rozgrywka przypomina samouczek. Szkoda, że nie zostało to ograniczone do dwóch pierwszych rozdziałów, a potem nie pozwolono graczom na większą swobodę, ponieważ zabija to znaczną część zabawy. Nawet gdybyśmy bardzo chcieli, nie ma tu szans na niepoprawne wypełnienie protokołu lub popełnienie w sekcji błędów, które wpłynęłyby na fabułę.
Zatem mamy do czynienia z horrorem, prawda? Prawda?
Otóż też nie. Myślę, że nazwanie tego horrorem jest również mylące. Zdecydowanie bliżej jest tu do thrillera. Samo napięcie w grze zbudowane jest świetnie. Otoczenie i sama fabuła przez cały czas trzymają nas w niepewności, kiedy dokładnie możemy spodziewać się strasznych wydarzeń. Tylko one przez większość czasu nie nadchodzą, zatem fani horrorów mogą się rozczarować, bo nie na tym bazuje ten tytuł. Są pewne momenty, w których zdecydowanie się wystraszyłam, jednak jest ich niewiele. A gdy już nadchodzą, to zdarza się, że bezpośrednio przed nimi pojawia się coś, co nas ostrzega, że zaraz coś się wydarzy. Uważam, że określenie „thriller” byłoby tu bardzo trafne.
Porozmawiajmy o tym, co przyjemne
Natomiast dużym plusem jest różnorodność spraw, nad którymi pracujemy, oraz metody wykorzystywane w badaniach nad przyczyną zgonów. Przekrój narządów, ściąganie odcisków palców, porównywanie dowodów z atlasami, a nawet praca laboratoryjna, taka jak wirowanie próbek, pobieranie ich pipetą do badań oraz chromatografia. Podobały mi się dobrze wykonane detale, takie jak siniaki, czy inne obrażenia. O żadnej z sekcji nie można powiedzieć, że była „nudna”, bo twórcy mieli tutaj wiele ciekawych pomysłów na dane autopsje oraz na połączenie ich w świetny sposób z główną fabułą i problemami naszego patomorfologa. W trakcie badań narządów mamy do czynienia z różnymi minigierkami, po których ukończeniu Jack sam wyciąga wnioski.
Warto także wspomnieć, że twórcy zapowiedzieli nadchodzący tryb tylko i wyłącznie wykonywania autopsji, bez elementów fabularnych. Przyznam szczerze, że jestem zaciekawiona i czekam na ten update. Mam nadzieję, że otrzymamy większą swobodę w rozgrywce i więcej ciekawych spraw, ponieważ potencjał jest tu duży i szkoda byłoby go zmarnować.
Żarło, żarło i zdechło
O samej fabule trudno będzie mi się wypowiedzieć bez spoilerów, ale postaram się, żeby nie odbierać Wam tej przyjemności z rozgrywki. W trakcie całej gry byłam zdecydowanie zaciekawiona głównym wątkiem. Szczątkowe informacje otrzymywane wraz z rozwojem sytuacji wzbudzały apetyt na dalszą grę. Podoba mi się zabieg, że nasz Jack nie mówi sam do siebie, kiedy tłumaczy, co przydarzyło się ofierze. Tylko albo nagrywa wykład dla swoich studentów, albo omawia przebieg autopsji do archiwum, nagrywając go na dyktafonie. Są to drobne szczegóły, ale lubię kiedy twórcy o nie dbają, żeby było to realistyczne.
Jest to fabuła liniowa i nie mamy wpływu na jej przebieg, możemy jedynie popchnąć ją do przodu. Natomiast mamy też kilka zwrotów akcji oraz nieoczywistych rozwiązań i nie można tu narzekać na zbyt powolne działania. Niektóre wątki sprawiały wrażenie pustego wypełniacza fabuły, ale nie rzuca się to znacząco w oczy. Gracze już od początku mogą próbować łączyć kropki, o co tak właściwie chodzi z przeszłością naszego patomorfologa, ale czy będą mieli rację? To się okaże na koniec gry.
Natomiast co do zakończenia, po prostu mi się nie podobało. Zapowiadało się bardzo dobrze, lecz później coś poszło nie tak. Zostało dziwnie urwane, co chyba miało być jak cliffhanger, ale w tym przypadku nie sprawdziło się to zbyt dobrze. Wraz ze zwrotem akcji pojawiły się pytania i dziury logiczne w stosunku do minionych wydarzeń. Naprawdę ciężko mi o tym pisać bez spoilerów, ale jestem ciekawa, czy po zagraniu też będziecie mieć takie odczucia.
Może jednak symulator narkomana?
Nie da się nie wspomnieć o tym, jak ważnym elementem tej gry są tabletki głównego bohatera. W pewnym momencie przypomina to bardziej symulator ćpania zamiast autopsji, bo Jack łyka je jak Marsjanki. Zaczyna od nich dzień, łyka je, gdy coś go zdenerwuje, gdy się gorzej poczuje, a czasem nawet tak po prostu. Są wpisane w jego fabularny rytm dnia, ale także dostępne opcjonalnie, gdy tylko zepsujemy jakąś minigierkę. Albo gdy po prostu przechodzimy korytarzem. Generalnie jest tego trochę za dużo, jak na tak krótką grę.
Rozumiem, że tabletki muszą mieć krótkie działanie ze względu na konieczność częstego obniżania poziomu jego psychiki, tak, aby wytłumaczyć fabularnie dziwne zjawiska, które widzi. Natomiast wygląda to po prostu komicznie. Moim ulubionym momentem jest zażywanie tych leków w rękawiczkach, w których chwilę temu rozcinał zwłoki i wyjmował wnętrzności. Może tu leży źródło problemów wszystkich halucynacji!
Ale nasz Jack ma większe problemy na głowie niż higiena pracy. Nie martwi go łykanie tabletek w brudnych rękawiczkach czy spanie w fartuchu z kawałkami wnętrzności na sobie. Myślę, że BHP-owiec złapałby się tu za głowę, ale na szczęście to nie nasz problem!
„Muszę, bo się uduszę”, czyli już ostatnie drobne uwagi
Z rzeczy, które jeszcze rzuciły mi się w oczy, to nakładające się na siebie linie dialogowe. Czasem działo się tak, że Jack mówił coś związanego z fabułą, a zaraz nakładał się na to zwykły dialog, gdy podniosłam jakąś rzecz. Lub w jednej chwili był przerażony i mówił coś drżącym głosem, a po kilku sekundach, jak gdyby nic się nie stało, mówił zwyczajnie, ze spokojem: „muszę iść po notes”. Jednak nie przeszkadzało to znacząco w grze.
I już moim ostatnim zastrzeżeniem do tego tytułu jest niestety cena. Na tę chwilę moim zdaniem jest zbyt wysoka w stosunku do ilości kontentu, który w niej otrzymujemy. Czas, w którym ją ukończyłam, wraz ze spokojną eksploracją budynków, to około 5 godzin. Biorąc pod uwagę, że mamy tu do czynienia z fabułą liniową i przy ponownym przejściu gry nie moglibyśmy nic zmienić, to cena stu złotych wydaje się wysoka. Ale to pozostawiam już do Waszej własnej oceny.
Czy cierpliwość się opłaci? Finalne wrażenia z gry Autopsy Simulator
Mimo moich zastrzeżeń nie uważam Autopsy Simulator za złą grę. Ale też nie mogę powiedzieć o niej, że jest dobra. Niewiele tu trzeba, żeby ją dopracować lub poprawić, tak aby była naprawdę przyjemnym tytułem. Sam pomysł na rozgrywkę ją broni w dużej mierze. Jednak przy aktualnej cenie i ilości kontentu, który otrzymujemy, nie jest to gra, którą mogłabym polecić. Natomiast zapowiedziany tryb samej autopsji może być ciekawym urozmaiceniem tego tytułu. Trzymam kciuki, że będzie on rozbudowany na tyle, aby dodać atrakcyjności Autopsy Simulator. Uważam, że warto dać szansę temu tytułowi i poczekać na jego dalszy rozwój. Ja chętnie zaczekam!