Niesamowity świat studiowania i seksu. Being a DIK season 1 – recenzja gry

Dziewczyny w Being a DIK season 1

Ładne modele, przygłupia fabuła i dużo narządów płciowych. Oto recenzja Being a DIK season 1.

Oto ja, Marqi, zostałam wytypowana, aby pokazać wam Being a DIK season 1 od Dr PinkCake – najwyraźniej recenzja mojego pióra będzie tu najodpowiedniejsza. Prywatnie jestem fanką tego typu produkcji. Są okropne, często seksistowskie, głupkowate, mają kiepski gameplay, jeżeli w ogóle jest tam gameplay i czuć w nich taniochę. Jednak coś w nich jest takiego, co sprawia, że się można przy nich świetnie bawić i pooglądać ludzi, jak robią tegesy-szmegesy. Już mówię, że jeżeli nie macie osiemnastu lat, to radzę zawrócić, bo ta visual novela jest naprawdę bardzo zbereźna. Dodam też, gwoli przypomnienia, że seks w rzeczywistości nie wygląda tak jak w Being a DIK (No chyba twój, Marqi). I studiowanie też tak nie wygląda.

Dziewczyny z Being a DIK season 1 (recenzja)
Dziewczyny na uniwersytecie są ładne i zawsze coś knują.

Klimat głupoty, imprezy i lat 2000

Miałam złe przeczucia co do tej gry. Od jakiegoś czasu miałam nadzieję w nią zagrać, ale gdy trafiła się okazja, to przez chwilę kręciłam nosem. Pierwsze minuty rozgrywki już testują naszą cierpliwość, bo przyszliśmy po interaktywne porno, a tu główny bohater rozmawia ze swoim tatą, a tam ma jakieś rozterki emocjonalne. Innymi słowy, chwilę trwa, zanim coś konkretnego zacznie się dziać. Ale ku mojemu zaskoczeniu, bardzo się wciągnęłam. Niektóre plot twisty naprawdę mnie zadziwiły i wywołały szok. Dodatkowo bycie TYM gościem na kampusie, który niby jest nielubiany, ale jednak wszystkie dziewczyny na niego lecą, jest dość zabawne. Poza tym niektóre absurdy, które mają tam miejsce, są naprawdę śmieszne. Jeżeli polubiliście takie filmy jak seria American Pie albo Wieczny student, to mamy tu podobny klimat.

Bohaterowie poboczni w Being a DIK season 1 (recenzja)
Impreza, na której pojawił się wampir.

Bohaterowie godni dramatu Szekspira

Postaci są bardzo kliszowe. Główny bohater jest taki trochę zagubiony, gra na gitarze, niby ma dobre serce, ale jak już ten ogier zakosztował życia na studiach, to stał się niepowstrzymany. Ja mojego nazwałam Fiflak. Chłopaka mama nie żyje, on sam czasami coś pogada o uczuciach, czasami w losowym momencie zacznie się gapić na różne części ciał kobiet.

Nawet nie zamierzam opowiadać o tych wszystkich bohaterkach, które chcą Fiflaka złapać za fiflaka. Jednak jest tu cały przekrój osobowości – koleżanki ze studiów (te grzeczne, niegrzeczne i bardzo niegrzeczne), nauczycielki, striptizerki, koleżanka z pracy, bibliotekarka. Każda nieskazitelnie piękna, kształtna, z długimi włosami i gotowa na bliskie spotkanie.

Najbardziej chcę opowiedzieć o Dereku, naszym najlepszym przyjacielu. Derek nie nosi nigdy koszulki (a jak zostaje do tego zmuszony, ma na nich brzydkie napisy), ma dość małego fiflaka (nie chodzi, że go oceniam, chodzi o to, że Fiflak ma naprawdę nienaturalnie gigantyczne narządy, więc gdy goły Derek i goły Fiflak stoją obok siebie, to możemy zobaczyć, że ktoś był ewidentnie faworyzowany przez projektanta postaci), jest seksistowski, dość prymitywny i wskoczyłby za nas w ogień. Jest tak głupi, a jednocześnie tak sympatyczny, że mimo wszystkiego, co mnie w nim irytuje, naprawdę uważam go za przyjaciela.

Ugrupowania studentów to oczywiście: ładne dziewczyny, kujony, bogaci, napakowani faceci i DIK-i. Jesteśmy na najgorszym uniwersytecie na świecie, gdzie nauczycielki są wiecznie napalone i molestują studentów, studentki feministki są całkowitym przeciwieństwem tych ładnych dziewczyn – krótkie, kolorowe włosy, przy kości i przedstawia się je jako irytujące rozmówczynie na zajęciach. Z jakiegoś powodu strajkują pod uniwersytetem, że kobiety powinny mieć większe wynagrodzenie. Wspaniała fantazja w tym Being a DIK season 1, a na tym recenzja się jeszcze nie kończy.

Feministki w Being a DIK season 1
Umieszczanie feministek w tym tytule było absolutnie niepotrzebne.

Uwaga, żeby mama nie zobaczyła

Poważnie, okazja do zagrania pojawiła się, gdy spędzałam święta u mojej wspaniałej mamusi. Chciałam uniknąć pytań w stylu: „Córko, dlaczego ciągle patrzysz na pulpit?”, więc wstrzymałam się o te kilka dni z graniem i powiem Wam, że to była dobra decyzja. Seksu jest naprawdę dużo. Mimo że jestem mocnym zawodnikiem każdej dostępnej produkcji pornograficznej, tutaj pojawia się bardzo często i znienacka. Gra operuje dość dziwnymi przejściami między scenami, czasami są nagłe i zaskakujące. Siedzisz sobie spokojnie, robisz jakieś codzienne rzeczy i nagle wyskakują nagie piersi, waginy i penisy.

Sceny wszelkich czynności seksualnych są naprawdę ładnie wyreżyserowane. Pomijam, że wszystkie postaci mają idealne ciała i są zawsze gotowe, ale anatomicznie możemy się tu przyczepić do głównego bohatera, którego członek dowolnie się wydłuża, wygina i jakby zaszła potrzeba, zatańczyłby macarenę, byleby pokazać żądaną pozycję.

Tegesy-szmegesy nie są minigierkami. Tutaj obserwujemy po prostu ciąg zdarzeń. Gdy dochodzi do dłuższego stosunku, możemy wybierać spośród pozycji, które nam przedstawiono i oglądać je sobie do woli.

Nie spotkałam się tutaj z jakimiś niesamowicie dziwnymi fetyszami. Możecie powiedzieć: „Dziękuję, Boże, że nie jestem zainteresowana(-ny) stopami”, ale stopy i tak zobaczycie. Przypominam, że wszystko jest z perspektywy supersamca, którego możemy poprowadzić, by był największym… miłościoczyńcą na uniwersytecie.

Postaci z gry Being a DIK season 1
Takie widoki to norma.

Moralność

Nie chodzi mi o Waszą moralność, że gracie w zaciszu swojego domu w takie nieładne gry. Otóż główny bohater ma swój pasek moralności. Opcje dialogowe dające nam punkty idealisty i renegata, nazwanych tutaj Chick oraz DIK, pozwalają nam na czynienie przeróżnych dodatkowych czynności. Generalnie opłaca się zdeklarować, po której stronie mocy jesteśmy. Ja nie omieszkałam zostać najgorszym synem skurczonego byka i wybierać jak najwięcej opcji DIK-a. Pozwoliło mi to między innymi na częstsze patrzenie na ciała kobiet w świecie gry czy bycie śmielszym w niektórych interakcjach.

Gra w RPG w Being a DIK season 1
Myśleliście pewnie, że scena grania w papierowego RPG-a w Life is Strange: True Colors była fajna?

Ładny model, szkoda, że nie ma cieni

Ach, te modele są naprawdę ładne. Może nie każdemu przypadną do gustu, ale mnie estetyka większości postaci bardzo się spodobała. Jedyną większą wadą jest to, że wyglądają dość nienaturalnie przez brak cieni. Mimo że interakcji doświadczamy między postaciami w 3D, to wygląda to ostatecznie trochę płasko.

Jednak nie jest tak w przypadku renderów. Jest to coś naprawdę bardzo erotycznie przyjemnego dla oka w tej grze. Mianowicie za wykonywanie różnych czynności czy eksplorowanie świata gry możemy otrzymać obrazki z postaciami naszych bohaterek. To zdjęcia kobiet w skąpym odzieniu lub bez niego, ale wyglądają naprawdę estetycznie. Nie jak chamskie porno, a coś zbliżonego do sztuki erotycznej.

Mężczyźni za to wyglądają upiornie. Są ewidentnie mniej dopracowani i nienaturalni. Ale się nie dziwię, bo ta gra w ogóle nie celebruje wyglądu mężczyzn. To kobiety są po to, by je zdobywać, mężczyźni je zdobywają.

Bohaterka gry Being a DIK season 1 (recenzja)
To jeden z najdelikatniejszych renderów, jakie możemy zdobyć.

Czy tu jest jakakolwiek rozgrywka?

Na samym początku stajemy przed bardzo ważnym wyborem – włączyć minigry czy nie. Ja je włączyłam, żeby przekazać Wam, jakie wspaniałości oferuje ta produkcja. Bo poza minigrami, które są nadprogramowe i bardzo proste, mamy do czynienia z visual novelą, która nie wymaga od nas więcej niż słuchanie i co jakiś czas podejmowanie decyzji.

Z racji, że nasz główny bohater ćwiczył na podwórku z tatusiem zapasy, możemy przez telefon umówić się na walkę. Do wyboru mamy trzy poziomy trudności oponenta, a za zwycięstwo możemy otrzymać pieniądze, render lub punkt umiejętności, żeby łatwiej się nam biło. Gra polega na wciskaniu strzałek na klawiaturze w dobrej kolejności. Nie, nie jest to ekscytujące, ale pieniądze zawsze się przydają, rendery są wspaniałe, a punkty umiejętności pozwalają szybciej kończyć tę nieśmieszną gierkę. W telefonie możemy też układać puzzle ze zdjęciami naszych pięknych pań, co również gwarantuje pieniążki. Czasami musimy też pić alkohol, przy czym ta minigra przypomina „Najstraszniejszą grę świata”, w której trzeba było przejechać kursorem po labiryncie i na końcu pojawiała się Krwawa Mary. Tutaj pojawiają się rendery.

Ponieważ studiujemy, to czasami mamy zajęcia. Jako studentka przyznam, że nie miałam nigdy takich zajęć, chociaż na co nudniejszych wykładach zdarzało mi się robić takie rzeczy. Mianowicie, na angielskim mamy ułożyć jak najwięcej słów z podanych liter, na matematyce mamy proste zadania sprawdzające myślenie logiczne, a na gender studies mamy wysłuchać naszego rozmówcy i odpowiedzieć mu na pytania odnoszące się do jego wypowiedzi.

Test z angielskiego
Nie jest to zbyt poważna uczelnia.

Being a DIK season 1 – ostateczne wrażenia

Jak zatem podsumować moje wrażenia z seksistowskiej i przygłupiej gry Being a DIK season 1 i czy ta recenzja jest pozytywna? Nie oczekiwałam czegoś poważnego, nie oczekiwałam, że ta gra nie będzie trochę uprzedmiotawiała kobiet. Jest to bardzo głupkowata historia, ale jest niezwykle relaksująca. Jeżeli lubicie produkcje erotyczne, to ta jest naprawdę warta swojej ceny i Waszego czasu. Wygląda ładnie, jest przyjemna, czego chcieć więcej?

Recenzja powstała dzięki uprzejmości platformy GOG.com.

Derek i dziewczyna.
Kod otrzymaliśmy od sklepu GOG.com!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top