Jeszcze gra czy już film? Beyond: Two Souls – recenzja gry

Grafika przedstawia okładkę gry Beyond: Two Souls

Kiedy po sukcesie Heavy Rain Quantic Dream przygotowało kolejną produkcję, gra ta spotkała się z mieszanym przyjęciem. Jak wypada jakiś czas po premierze? O tym jest moja recenzja Beyond: Two Souls.

Po kilku przygodach z tytułami od francuskiego studia wiedziałam, od czego zacznie się moja recenzja Beyond: Two Souls. Gra kładzie mocny nacisk przede wszystkim na doznania filmowe, fabułę i pełny wachlarz emocji. W sporej części bazuje na QTE, przez co balansuje pomiędzy byciem grą a interaktywnym filmem. A to wszystko w klimacie sensacyjno-przygodowego sci-fi, momentami zahaczającego o dramat, horror, a nawet romans. A więc hybryda gatunkowa pełną gębą.


Źródło: Syltefar.com

Błogosławieństwo czy przekleństwo?

W Beyond: Two Souls wcielamy się w postać Jodie Holmes, która od urodzenia jest połączona niezwykłą więzią z paranormalną istotą o imieniu Aiden. Byt ten z jednej strony jest dla niej wsparciem i aniołem stróżem, z drugiej zaś brzemieniem. Potrafi być uparty, złośliwy i mocno zaznacza swoją obecność, gdy bezpieczeństwo Jodie jest zagrożone. W takich chwilach rzuca przedmiotami czy nawet atakuje ludzi wokół. Dziewczyna przez swoje otoczenie jest traktowana jak odmieniec, a jej rodzice zwyczajnie się jej boją. Niezwykły dar spycha ją na margines społeczeństwa, odbiera jej dzieciństwo, co tylko pogłębia problem. Państwo Holmes, nie rozumiejąc problemów córki, zwracają się do specjalistów. Ostatecznie dziewczynka trafia pod opiekę rządu i lekarzy Departamentu Paranormalnych Zjawisk. Tam poznaje naukowca, Nathana Dawkinsa, który pomoże Jodie zrozumieć jej dar i nauczyć się go wykorzystywać. To wszystko jednak pod czujnym okiem władzy, która chce wyeksploatować jej tajemniczą zdolność do maksimum.


Źródło: Gaming Society

Sceny z życia Jodie, w których jej towarzyszymy, to kilkanaście ułożonych niechronologicznie rozdziałów. Jesteśmy wrzucani w różne momenty życia bohaterki. Z jednej strony daje to wrażenie chaosu, a z drugiej zmusza do myślenia, ułożenia okruchów, by stanowiły spójną całość. W odświeżonej wersji można, co prawda, wybrać wersję chronologicznie ułożonych wydarzeń, ale warto zdecydować się podążać ścieżką wytyczoną przez twórców. 

Bohaterowie drugoplanowi, doktorzy, pod których opieką od dzieciństwa znajduje się Jodie, to Nathan Dawkins oraz jego asystent Cole Freeman. Towarzyszą jej przez większość życia, wspierają ją, organizują rozrywki i spełniają potrzeby. W wielu momentach widzimy, że cały czas trzymają jednak rękę na pulsie.

W zależności od sytuacji są jej powiernikami, lekarzami, ale i rodzicami. Do tego grona dołącza w pewnym momencie również Ryan Clayton, agent CIA, który szkoli ją w walce. Początkowo nie są może zbyt blisko, jednak zmienia się to i stają się dla siebie kimś więcej.


Źródło: Konsolowe

Możesz patrzeć, ale nie dotykaj

Rozgrywka w Beyond: Two Souls jest prowadzona w perspektywie trzecioosobowej. Opiera się na przemierzaniu kolejnych lokacji, wyborze opcji dialogowych oraz wykonywaniu kombinacji klawiszy podczas sekwencji QTE. Powraca więc znane z innych produkcji Quantic Dream wciskanie symboli, kręcenie młynków, mashowanie czy machanie padem w określone strony. Zostało to jednak ograniczone do trzech przycisków, co jest zdecydowanym ułatwieniem.

Grając, kontrolujemy Jodie oraz, w wybranych momentach, również Aidena. Dziewczyna może wchodzić w interakcję z bohaterami oraz przedmiotami znajdującymi się w świecie gry. Działanie Aidena jest zdecydowanie bardziej rozbudowane i stanowi sporą innowację. Może on przenikać przez ściany, eliminować przeciwników, odwracać ich uwagę, kontrolować działanie lub czytać kawałki wspomnień innych ludzi. Niestety jest to mocno reglamentowane przez twórców i nie zawsze możemy w tego korzystać, co pozostawia spory niedosyt w kwestii swobodnej eksploracji. Ograniczone jest zwłaszcza oddalenie się od Jodie – sprawia jej to fizyczny ból.

Źródło: Konsolowe

W Beyond Two Souls znamienne jest to, że nie uświadczymy napisu game over, a sama główna bohaterka nie może zginąć podczas rozgrywki. Gra nie karze nas zatem w taki sposób za popełnione błędy. Aby popchnąć fabułę do przodu, musimy osiągnąć postawione cele, ale czasami po prostu inną drogą. Nigdy nie będziemy musieli niczego powtarzać.  Dobrym przykładem będzie tutaj sekwencja pościgu w pociągu, gdy możemy zareagować odpowiednio wcześnie, uciekając przed policją przez okno bądź walczyć z nimi w wagonie.

Nie oznacza to jednak, że nie podejmujemy żadnych wyborów moralnych. Trafiamy na momenty, kiedy nie wiemy, jak postąpić, co jest słuszne, a i niektórych decyzji długo możemy żałować. Tym bardziej, że gra nie zostawia nam zwykle wiele czasu na ich podjęcie. Prowadzą one jednak do zbliżonego finału. Nowością w remasterze jest też podsumowywanie wyborów fabularnych gracza po każdym rozegranym rozdziale.

Źródło: Playing Daily

Uczta dla oka i ucha

Niewątpliwym atutem Beyond: Two Souls jest dobór i zaangażowanie aktorów z najwyższej półki, którzy wcielili się w wspomniane postaci – Elliot Page wcielający się w Jodie czy Willem Dafoe grający Nathana. Zwłaszcza, że w produkcji wykorzystano technologię performance capture. Dzięki temu obsada mogła udzielić postaciom swoich naturalnych głosów, ruchów i mimiki. Jest to ciekawy smaczek, zaangażowanie tak znanych nazwisk to ewenement, który zasługuje na uwagę, a efekt faktycznie jest piorunujący. Udało się stworzyć wiarygodne kreacje, ukazując pełne spektrum emocji ze sporą dbałością o szczegóły, co robi wrażenie nawet w porównaniu do współczesnych gier. Jednak tę technikę zastosowano tylko w przypadku postaci kluczowych. Inne są potraktowane bardziej po macoszemu.

Źródło: Epilogue Gaming

Dźwiękowo Beyond: Two Souls wypada bardzo dobrze, nic nie zaburza rozgrywki, a muzyka ją uzupełnia. Mam tu na myśli zarówno ścieżkę dźwiękową, jak i środowiskową. Odpowiedzialni za nią byli Normand Corbeil, Hans Zimmer oraz Lorne Balfe, a więc twórcy filmowi. I to się czuje.

W grze mamy możliwość włączenia nie tylko polskich napisów, ale i dubbingu. O ile Robert Więckiewicz w moim odczuciu poradził sobie z rolą Natana, tak Małgorzata Socha wypada już nieco gorzej. Możliwe, że głosy rodzimych aktorów zbyt mocno kojarzą się z ich twarzami i czuć tu pewien dysonans. Dlatego wybór oryginalnego voice actingu wydaje się lepszym rozwiązaniem. 

Oprócz dopracowania kwestii dźwiękowych warto wspomnieć również o otoczeniu, które w niczym nie ustępuje. Jest realistyczne, a przede wszystkim zróżnicowane i nie monotonne. Pomagają w tym warunki pogodowe i efekty świetlne. W czasie zimowej misji można się zatracić w bezkresnej bieli, a falujący obraz, gdy jesteśmy na pustyni, doskonale oddaje wysoką temperaturę.


Źródło:Epilogue Gaming

„Takie jest bowiem życie, a Beyond to życie Jodie Holmes”. Finalne wrażenia z Beyond: Two Souls

Pomimo różnych zarzutów do ograniczonych możliwości rozgrywki czy sztampowych rozwiązań, Beyond: Two Souls zapada mocno w pamięć i nie pozostawia gracza obojętnym. Jednak zdecydowanie nie jest to standardowa przygodówka, która przypadnie do gustu każdemu. Autorzy dotykają wielu trudnych tematów, które nieczęsto są poruszane w świecie gier – alienacja, bezdomność, zdrada czy utrata bliskich. Dodatkowo historia ociera się o świat duchowy, o to, co jest „po drugiej stronie”. Robi to, co prawda, niezbyt odkrywczo, ale niezwykle efektownie.

Gra z jednej strony przybliża osobiste sceny pomiędzy Jodie i Aidenem, a z drugiej serwuje pełne rozmachu sceny walki i pościgi. Od pewnego momentu trudno nie zżyć się z bohaterami, zwłaszcza z Jodie, i nie uczestniczyć w ich życiu. Możemy zatem przestraszyć się, wzruszyć czy rozgniewać. Współodczuwanie z bohaterami, możliwość obserwacji, jak sobie radzą z emocjami i otaczającym światem, uwiarygodniają ich kreacje, a także angażują odbiorcę, zachęcają do refleksji. 


Źródło: Epilogue Gaming

Scenarzysta Beyond: Two Souls David Cage stwierdził, że jest to gra do jednorazowego przejścia, tak jak poprzedni tytuł studia, Heavy Rain. Tutaj również od pierwszych scen klaruje się nam jej główny cel – powinniśmy poznać historię, zanurzyć się w niej i pozwolić jej płynąć. Tylko tyle. Może przez to ocena produkcji jest bardzo problematyczna i zależy od tego, czy to, co proponuje Quantic Dream, jest dla nas satysfakcjonujące. Czy jesteśmy w stanie przyjąć postawę bardziej bierną idącą w parze z uproszczonym gameplayem na rzecz emocjonującej fabuły? W tym przypadku warto.

Scroll to Top