Thriller od twórców Detroit: Become Human to produkcja niemal kultowa. Jednak Heavy Rain to gra niepozbawiona wad, co udowodni moja recenzja.
Jeśli interesujecie się produkcjami Davida Cage’a, ten tytuł z pewnością obił się Wam o uszy. Heavy Rain to gra, która otrzymała niemal kultowy status, a moja recenzja oceni, czy owo miano jej się należy. Wypunktuję wszystkie zalety i wady tej przygodówki produkcji studia Quantic Dream. Tak, tego samego, które dało nam Detroit: Become Human.
Heavy Rain zabiera nas do deszczowego miasta, w którym grasuje seryjny morderca. Jego ofiarami są mali chłopcy, których topi w deszczówce. W grze śledzimy losy kilku postaci zaplątanych w tę sprawę. Poznamy rodziców ofiar, detektywów czy dziennikarzy. Heavy Rain miesza ze sobą elementy horroru i kryminału, zapewniając jazdę bez trzymanki.
Dramat w czterech aktach
To produkcja, która największy nacisk kładzie na fabułę, gra często określana jest nawet mianem interaktywnego filmu. Dlatego moja recenzja Heavy Rain w większości skupi się właśnie na warstwie fabularnej. Mam dużo uwag – sporo ponarzekam, ale docenię też wyjątkowo udane elementy.
Zarysujmy może najpierw scenariusz. Pierwszym bohaterem, którego poznajemy, jest Ethan Mars. Pracuje on jako architekt i prowadzi zwykłe życie na przedmieściach z żoną i dwójką dzieci. Wszystko jednak drastycznie się zmienia, gdy jeden z synów Ethana ginie potrącony przez samochód. Dwa lata później rozwiedziony mężczyzna mieszka samotnie w obskurnym miejscu i spotyka się z dzieckiem jedynie w weekendy. Pewnego dnia jego drugi syn zostaje porwany. Okazuje się, że okolicę terroryzuje seryjny morderca. Przy swoich ofiarach pozostawia papierowe figurki, dlatego otrzymał miano Zabójcy z origami. Teraz rzucił wyzwanie Ethanowi Marsowi – mężczyzna będzie w stanie uratować chłopca, jeśli przejdzie serię prób.
W tę historię zamieszane są również trzy inne osoby. Agent FBI Norman Jayden robi wszystko, co w jego mocy, aby trafić na trop mordercy. Z kolei detektyw Scott Shelby prowadzi prywatne śledztwo. Odwiedza on matki poprzednich ofiar i próbuje dociec prawdy. Jedyna grywalna postać żeńska to dziennikarka Madison Paige. Tajemnicza kobieta pragnie zebrać jak najwięcej materiałów na temat zabójstw i napisać przełomowy reportaż.
Miej się na baczności
Tempo fabuły Heavy Rain jest niezwykle szybkie. Nieustannie coś się dzieje, chwile spokoju trwają krótko, są niespodziewanie przerywane jakimś dramatycznym wydarzeniem czy zwrotem akcji. A tych ostatnich tutaj nie brakuje. Scenariusz lubi wodzić nas za nos, podsuwa różne wskazówki tylko po to, aby później odwrócić wszystko do góry nogami. Nieustannie trzeba mieć się na baczności i być gotowym na wszystko. Z pewnością mogę określić tę grę jako stresującą. Nie uznaję tego za wadę, bo to wciąż kawał dobrej rozrywki, ale jeśli chcecie, aby wszystko potoczyło się dobrze, to musicie się nieźle napocić. Czasem wdacie się w brutalną walkę, innym razem przyjdzie wam rozpocząć gorączkowy pościg.
Nie zawsze jednak będziecie musieli uciekać się do przemocy. Czasem kluczem do najlepszego zakończenia konkretnego konfliktu jest precyzyjnie przeprowadzony dialog. Warto zwracać szczególną uwagę na nawet pozornie nieistotne rozmowy czy wydarzenia. Gra często podsuwa nam wskazówki, których wartość poznajemy dopiero dużo później. Sprawia to, że scenariusz wydaje się spójny i przemyślany, każdy element fabuły ma swoje miejsce i znaczenie. A miejsce w fabule znajdzie się nie tylko dla dynamicznych walk.
Spokojniejszych scen zdecydowanie jest dużo mniej, jednak są równie cenne co pełne akcji momenty. Przede wszystkim dlatego, że pozwalają na bliższe poznanie bohaterów, na nawiązanie z nimi jakiejś emocjonalnej więzi. Towarzyszenie Ethanowi w opiece nad synem może nie popycha za bardzo fabuły do przodu, ale sprawia, że wydaje się on bardziej ludzki. Ponadto łatwiej zrozumieć, dlaczego posunąłby się do najgorszych rzeczy, byle tylko uratować swoje dziecko. W momencie gdy naprawdę zależy nam na postaciach, którymi kierujemy, dużo dotkliwiej czujemy ciężar każdej naszej decyzji – a mają one naprawdę spory wpływ na niemal każdy element fabuły. Z pozoru błahy wybór okazuje się mieć kluczowe znaczenie, co wyjątkowo przypadło mi do gustu. Rzeczywiście odczułam, że mam realny wpływ na przedstawioną historię, a nie jedynie powierzchowny. Pod tym względem Heavy Rain zrobił na mnie dużo lepsze wrażenie niż przykładowo Tell Me Why, którego recenzja pojawiła się na łamach portalu.
Zabójca z origami
To pewnie zabrzmi jak oczywista oczywistość, ale Heavy Rain jest bardzo filmowy. Przede wszystkim pod względem gry aktorskiej jest naprawdę dobrze. W głosach bohaterów da się usłyszeć całą gamę emocji – od smutku poprzez gniew po ból. Poza tym cutscenki często prezentowane są na podzielonych ekranach ukazujących rzecz z różnych perspektyw. To całkiem ciekawy zabieg dodający fabule dynamiki.
Ponadto Heavy Rain pełen jest nietuzinkowych pomysłów. Zdecydowanie muszę tutaj pochwalić różne sceny walk czy pościgów. Bohaterowie często mierzą się z przeciwnikami w bardzo nietypowych miejscach. Dlatego czasem będziemy walczyć z szalonym naukowcem w jego obskurnej piwnicy, a czasem z byłym kryminalistą na złomowisku, starając się nie zostać zgniecionym niczym samochód do utylizacji. Gra nie odgrzewa swoich własnych pomysłów, nieustannie zaskakuje kolejną lokacją czy sceną.
Niebezpieczne gierki
Muszę przyznać, że fabuła Heavy Rain zaskoczyła mnie swoim klimatem. Spodziewałam się typowej detektywistycznej historii niczym z kina noir, a gra jednak bardziej przywodzi mi na myśl filmową serię Piła.
Główny bohater otrzymuje od zabójcy pewną wiadomość – pudełko z pięcioma figurkami origami, pistoletem i urządzeniem elektronicznym. Będzie w stanie uratować swojego porwanego syna, jeśli podejmie się pięciu prób. Po każdym wypełnionym zadaniu otrzyma kolejne litery w wiadomości zapisanej w stylu gry wisielec. Odkryte hasło będzie adresem, pod którym więziony jest syn Ethana – Shaun. Zabójca chce się przekonać, jak daleko jest w stanie posunąć się ojciec, aby uratować swoje dziecko.
Nie chcę zdradzać za dużo szczegółów dotyczących poszczególnych prób, ale mogę Was zapewnić, że Ethana Marsa czekają naprawdę nieprzyjemne chwile. Heavy Rain potrafi wystraszyć, wywołać obrzydzenie czy szczere współczucie względem bohaterów. To prawdziwa jazda bez trzymanki. Jeśli podczas gry przejdzie Wam przez myśl, że dziwniej już być nie może, scenariusz zaskoczy Was kolejnym zwrotem akcji.
Oczywiście Ethan to nie jest jedyna postać, która ma nieustannie pod górkę. W Heavy Rain nie brakuje walk, pościgów czy ogólnego cierpienia. Norman pomaga sobie w śledztwie przez zażywanie narkotyku, Scott Shelby natrafia na sporo przeszkód podczas zbierania wskazówek, a Madison dręczą bezsenność i natrętne, nieprzyjemne wspomnienia. Każdy z bohaterów musi radzić sobie ze swoimi demonami. Jako gracze możemy im w tym pomóc albo wręcz przeciwnie – doprowadzić do ich ostatecznego upadku. Sprawia to, że w pewnym momencie naprawdę nawiązujecie emocjonalną więź z protagonistami. Przejmujecie się ich losem oraz potraficie ich zrozumieć. Myślę, że to cecha dobrej historii – bohaterowie, którym chce się kibicować i których losy chce się śledzić.
Mogło być lepiej
Z kolei tym, co najbardziej przeszkadzało mi w Heavy Rain, był sposób, w jaki zostały potraktowane żeńskie bohaterki. Tych tutaj nie brakuje, w końcu jedną z grywalnych postaci jest dociekliwa dziennikarka, a matka jednej z ofiar zabójcy odgrywa sporą rolę, jednak scenariusz traktuje je często w bardzo nieprzyjemny sposób.
Po pierwsze gra uwielbia traktować swoje bohaterki jako obiekty seksualne. Żeńskie postacie o wiele częściej pozbawiane są ubrań niż ich męscy towarzysze. Niemal każda kobieta w Heavy Rain jest w pewnym momencie naga lub w samej bieliźnie. Często w sytuacjach, które z pewnością by tego nie wymagały. I nie mam absolutnie nic przeciwko nagości w grach. Problem pojawia się dopiero, gdy w skąpych strojach biega ewidentnie tylko jedna grupa postaci. Dodatkowo w specyficznych sytuacjach. Kobiety w Heavy Rain często bywają damami w opałach (przynajmniej niektóre są w stanie same się uratować) czy kokietkami (do czego sprytnie zmusza je fabuła).
Jeśli dobrze pamiętam, to jedyną postacią żeńską, która nie była matką, żoną czy kochanką, a bohaterką zupełnie niezwiązaną z żadnym męskim bohaterem, była Madison. To dosyć słaby wynik, zważywszy na to, że również ona nie jest wolna od bycia obiektem do oglądania. Dlatego jeśli zależy Wam na postaciach żeńskich napisanych z głową i empatią, to Heavy Rain nie będzie najlepszą propozycją.
Kolejna moja krytyczna uwaga nie dotyczy gry samej w sobie, a polskiego tłumaczenia. Niestety nieco kuleje. Zdarzają się błędy i czasem napisy niezbyt zgrywają się z tym, co naprawdę mówią bohaterowie. Potrafi to zakłuć w oczy, ale na szczęście nie wpływa mocniej na jakość rozgrywki.
Dobry glina, zły glina
Jednak Heavy Rain to wciąż gra wideo, dlatego moja recenzja nie może pominąć kwestii gameplayu. Ten, podobnie jak fabuła, oferuje sporo ciekawych rozwiązań, ale ma również irytujące wady. Elementem rozgrywki, który podobał mi się najbardziej, było analizowanie miejsc zbrodni. Jeden z grywalnych bohaterów, agent FBI Norman Jayden, nakłada specjalne okulary, które umożliwiają mu skanowanie otoczenia. Nie jest to może najbardziej oryginalna mechanika, jednak spacerowanie po lokacjach i odkrywanie kolejnych wskazówek dawało mi sporo satysfakcji.
Co ciekawe, później zebrane informacje możemy dokładniej przeanalizować. Norman siada przy swoim biurku i przesuwa wirtualne tablice i dokumenty. To zdecydowanie najbardziej detektywistyczny element produkcji. Myślę, że spodobałby się fanom gier z Sherlockiem Holmesem w roli głównej.
Podczas gry bezcenny okazuje się także dobry refleks. Wszystko przez quick time eventy. Przypominam, że tych nie da się powtórzyć, jeśli powinie nam się noga. Prawidłowe uderzanie w klawisze może mieć naprawdę spory wpływ na przebieg fabuły. Tak naprawdę tylko od nas zależy zdrowie, a nawet życie postaci. Sprawia to, że niektóre sekwencje potrafią zaserwować potężny zastrzyk adrenaliny. Ale to chyba dobrze – w końcu dobra produkcja powinna wywoływać u nas poruszenie.
Niestety czasem wywołaną emocją okaże się irytacja. Przyznam szczerze, że w Heavy Rain do szewskiej pasji doprowadzała mnie często kamera. Ukazuje postacie pod różnymi kątami, dzięki czemu dodaje grze filmowości. Jednak mnie taki zabieg irytował. Wolę samodzielnie kontrolować kamerę w grze, ale to oczywiście tylko moje osobiste odczucia. Z pewnością znajdą się osoby, którym taka mechanika nie będzie przeszkadzać w rozgrywce.
Może im za to przeszkodzić sterowanie. Wersja gry Heavy Rain na komputery osobiste, z którą miałam do czynienia, zdecydowanie najlepiej nadaje się do grania za pomocą myszy. Niech nie zwiedzie Was fakt, że produkcja najpierw pojawiła się na konsolach Sony. Jeśli chcecie grać na pececie, swój kontroler do gier możecie schować do szuflady. Inaczej będziecie nieustannie się irytować, próbując dokładnie odwzorować kształt ukazany na ekranie za pomocą joysticka. W tym przypadku skorzystanie z myszy zapewni Wam większą precyzję i zaoszczędzi naprawdę sporo nerwów. Co jednak wciąż nie sprawia, że sterowanie w tej grze jakoś wyjątkowo się udało.
Poza tym nie przepadałam za spacerowaniem w tłumach. A takich sekwencji jest kilka, głównie z udziałem Ethana. Przeciskanie się przez grupy nieporadnych i upartych NPC-ów naprawdę nie było zbyt przyjemne. Za to sprawiło, że podobnie jak główny bohater czułam się przytłoczona bliskością tych wszystkich osób. A chyba taki właśnie był zamiar.
Aby ta recenzja zakończyła się dobrą nutą, muszę pochwalić animację w Heavy Rain. Warto mieć na uwadze, że ta produkcja ma swoje lata, jednak wciąż wygląda całkiem dobrze. Mimika postaci prezentuje się całkiem realistycznie, więc łatwo wczuć się w historię i zapomnieć, że w rzeczywistości śledzimy losy grupki pikseli. Co prawda czasem grafika niedomaga, ale zdarza się to na tyle rzadko, że o oprawie audiowizualnej Heavy Rain nie mogę powiedzieć złego słowa.
Naprawdę nieźle, czyli ostateczne wrażenia z Heavy Rain
Zatem podsumujmy – Heavy Rain to kawał naprawdę dobrej produkcji. Scenariusz został napisany całkiem sprawnie, a sama historia zapewnia mnóstwo emocji. Sporo satysfakcji dał mi również fakt, że podjęte przeze mnie decyzje miały realny wpływ na rozgrywkę i przebieg historii. Niestety nie jest to produkcja bez wad. Frustrować mogą sterowanie czy sposób, w jaki zostały przedstawione żeńskie postacie.
Jeśli jednak przymkniecie na to oko, czeka Was świetna zabawa.