Jak znaleźć czas na granie?

konsole-kalendarz-planowanie

Łączenie pełnoetatowej pracy czy studiów z pasją do grania nie jest wcale rzeczą łatwą. Tym bardziej gdy pełnisz kilka różnych ról (na przykład pracownika, rodzica, partnera) i swoje potrzeby i pasje spychasz gdzieś na dalszy plan.

„Jak będzie wieczorem czas, trochę sobie pogram” – znasz to? A potem przychodzi proza życia – przeciążenie pracą, przeładowanie obowiązkami domowymi – i jakoś tak zamiast chwycić za pada wolisz bezwysiłkowo pogapić się na Netfliksa. I chociaż nie ma w tym niczego złego, bo warto słuchać potrzeb swojego organizmu, to jednak, jeśli chcesz znaleźć więcej czasu na granie, musisz po prostu się o to postarać.

A ja bardzo chętnie podpowiem Ci, jak to zrobić.

Dlaczego mówię o organizacji czasu?

Dla zarysowania kontekstu, opowiem Ci krótko o sobie. Całe dorosłe życie pracuję z domu, a od sześciu lat robię to pod szyldem własnego biznesu. Często pracuję dużo więcej od znajomych na etacie, bo oprócz realizacji zleceń dla klientów dorzucam do harmonogramu jeszcze pracę nad własnymi publikacjami.

Jestem też mamą, więc wolny czas jest u mnie dodatkowo drastycznie skurczony. Jeżeli dorzucimy do tego jakiekolwiek życie osobiste, obowiązki domowe, a także inne pasje, jak piłka nożna czy książki, wyłania się nam obraz harmonogramu napiętego jak cięciwa łuku panny Aloy.

Od dobrych kilkunastu lat regularnie słyszę urocze „zarzuty”, że moja doba jest dłuższa od cudzych oraz dostaję mnóstwo pytań o to, jakim cudem znajduję na wszystko czas. Często więc podpowiadam innym, jak się zorganizować, aby rzeczywiście włączyć hobby i pasje do swojej codzienności, a przez kilka lat pracowałam nawet dla firmy specjalizującej się ściśle w edukowaniu kobiet, jak planować i organizować czas.

Ufasz mi więc, że mam dobre zaplecze, by o tym mówić? Wierzę, że tak i że podpowiedzi, które dla Ciebie mam, przyniosą Ci dużo wartości.

Jak znaleźć więcej czasu na granie – sprawdzone sposoby

Jeśli chcesz połączyć swój gamerski żywot z innymi obowiązkami i zainteresowaniami, oto kilka rad ode mnie, co może Ci w tym pomóc.

Ustalenie priorytetów

Na początek brutalna lekcja: jeżeli chcesz mieć dużo czasu na granie, najprawdopodobniej musisz zrezygnować z czegoś innego. Pytana o sekret mojego „robienia tylu rzeczy” odpowiadam zawsze to samo: „ty widzisz, ile robię, ja widzę, z ilu rzeczy rezygnuję”. I taka jest smutna rzeczywistość.

Jeżeli dużo gram, to poświęcam mniej czasu na naukę języków. Albo na czytanie książek. Albo na treningi. Żongluję wszystkim, co chciałabym robić w wolnym czasie, i nigdy nie było tak, żebym mogła połączyć ze sobą absolutnie wszystko, co lubię, chcę i potrzebuję robić.

I Ty także pogódź się z tym, że doba nie jest z gumy, naszej energii nie doładujemy żadnym cheat-kodem z Simsów i jedną z decyzji, jakie musisz w każdym tygodniu podjąć, będzie zadecydowanie, na które aktywności postawisz.

Plusem tej sytuacji jest to, że wszystko leży w Twoich rękach. Czas spędzony na graniu nie będzie przypadkową nagrodą na zakończenie dnia pracy – będzie zaplanowanym elementem Twojego harmonogramu. A jeśli, tak jak ja, oprócz duszy gamera masz w sobie coś z geeka, z pewnością zachwyci Cię mnogość aplikacji, którymi możesz wesprzeć swoje działania.

Listy to-do, habit trackery, timery, kolorowe kalendarze – jest tego tak dużo, że z pewnością z przyjemnością stworzysz dzięki nim własny system działania!

Tworzenie harmonogramu

Wyobrażam sobie, jak przewracasz oczami i wzdychasz ciężko, że Ty tu chcesz luźnych gamerskich klimatów, a jakaś baba wyskakuje z harmonogramami. Zanim jednak zdzielisz mnie przyciskiem wyłączającym kartę przeglądarki, daj mi szansę na wytłumaczenie.

Planowanie działań, w tym również czasu wolnego, nie jest wcale gotowym przepisem na nudziarską katastrofę. Oczywiście, znam te mity, że planowanie czasu kojarzy się z życiem w niewoli z kalendarzem przyklejonym do ręki, ale doskonale wiem, że to totalna bzdura. I nawet jeśli dzisiaj wpiszesz w harmonogram, że o 21:00 w piątek spędzisz dwie godziny w towarzystwie PlayStation, żaden Max Payne nie wpadnie z wizytą i nie przyłoży Ci gnata do głowy, jeśli akurat zaoglądasz się w nowych odcinkach Wiedźmina albo wciągniesz w układanie puzzli.

Chodzi przede wszystkim o to, aby świadomie zaplanować wolny czas – niech o Twoim odpoczynku i relaksie nie decyduje przypadek. Oczywiście uwzględniaj tutaj swój życiowy kontekst, szczególnie dotyczący relacji rodzinnych. Jeżeli dzielisz przestrzeń z dziećmi i partnerem lub partnerką, to część Twoich aktywności będzie zależna również od nich.

U nas – poza wspólnym graniem, o którym jeszcze wspomnę – doskonale sprawdza się system: „od godziny X do godziny Y każdy robi coś swojego”. I tyczy się to zarówno popołudnia we troje, jak i wieczoru we dwoje. Bo przecież w związku jest miejsce na swobodne spędzanie czasu „razem, ale oddzielnie” i nawet najbardziej zakochani nie mają obowiązku przyklejać się do siebie i nieustannie spoglądać w tym samym kierunku.

kalendarz-czas-na-granie

Granie jako forma spędzania czasu z bliskimi  

Nie każdy lubi gry wideo. Nie każdy rozumie konsolową zajawkę. Ale są tytuły, które nawet najbardziej oporne jednostki przekonują do tego, aby jednak na trochę odpuścić sobie marudzenie, że „gry to tylko zajmują czas i wodę z mózgu robią”.

Istnieje cała kategoria produkcji imprezowych – i te sprawdzą się zarówno w gronie dorosłych, jak i przy potyczkach z dzieciakami. Druga działka to gry kooperacyjne, przy których także można się świetnie bawić w większym gronie.

Kilka tytułów, które polecam Ci przetestować:

  • Speed Crew
  • To jesteś Ty!
  • Muddledash
  • Brain Show
  • cała gama gier z Mario (np. Mario Party Superstars, Mario + Rabbids: Kingdom Battle)
  • Wiedza to potęga
  • SongPop Party
  • Overcooked 2
  • Tools up
  • Just Dance (recenzja)

…i wiele, wiele innych – na ten moment produkcji imprezowych i kooperacyjnych jest na rynku tak dużo, że nawet nie dasz rady ich wszystkich przetestować.

Dzielenie obowiązków (lub rezygnacja z nich) 

Oho, wjeżdżają poważne tematy. Uprzedzam: moje poglądy w tej kwestii bywają uznawane za kontrowersyjne, ale z pewnością nie byłabym tak zadowolona ze swojego życia i nie robiłabym tylu rzeczy, gdybym nie poukładała w ten sposób codziennych obowiązków.

A zatem, pierwsza sprawa: podział obowiązków pomiędzy partnerów (i dzieci, jeśli są już odpowiednio duże, by rozumieć proste komunikaty i samodzielnie siedzieć). Niewyobrażalna jest dla mnie sytuacja rodem z lat dziewięćdziesiątych (i wcześniejszych), gdzie jedynym członkiem rodziny z potężną listą codziennych obowiązków jest kobieta. Albo szerzej: jedna osoba (niezależnie od płci).

Dlatego wszystkie zadania, jakie macie w domu do ogarnięcia, powinny być podzielone pomiędzy wszystkich mieszkańców. Czyszczenie kibla może być uznawane za niemęskie – gwiżdżę na to. Dopóki wspólnie korzystamy z przestrzeni domowej, każdy ma coś do zrobienia. W tym również dzieci, które od małego odnajdują wielką frajdę w pomaganiu – a to wyciąganiu naczyń, a to rozwieszaniu prania – i polecam korzystać z tego stanu rzeczy, dopóki nie wejdą w wiek absolutnego buntu na wszystko, co narzucone.

Poza podziałem obowiązków istnieje jeszcze opcja rezygnacji z części z nich. Nie jest tak, że jak nie umyjesz okien raz w miesiącu, to sąsiedzi z naprzeciwka zaczną Cię objeżdżać na dzielnicowym Facebooku. Albo że jak w niedzielę zaserwujesz rodzinie pizzę z knajpy za rogiem, to do drzwi zapuka rosołowa policja. Często pozostajemy niewolnikami schematów wpajanych nam od dziecka i nie wyobrażamy sobie, że można czasem odpuścić. A można i świat się wcale od tego nie wali.

Dobrą opcją w tym temacie jest także stosowanie sztuczek ułatwiających ogarnianie. Ponieważ moja córka odziedziczyła po mamie (ekhem) niechęć do sprzątania, postanowiłam zrobić z tego zabawę – i tak wieczorami na kwadrans odpalam wesołą muzykę i zarządzam konkurs odgracania. Ścigamy się, kto odniesie więcej rzeczy na miejsce, kto poskłada swoje ubrania i kto więcej ogarnie. Chodzi z jednej strony o dobrą zabawę, a z drugiej – o wypracowanie drobnego nawyku, który sprawi, że gdy nadejdzie czas wielkiego sprzątania na koniec tygodnia, wszyscy będziemy mieli mniej do roboty.

Ja dokładam tutaj jeszcze optymalizację zadań i kiedy czekam, aż czajnik da znać, że woda na herbatę jest gotowa, w tym czasie zmywam, chowam naczynia, przecieram blaty albo robię inną prostą rzecz, która zajmuje chwilę, a jest jedną pozycją mniej na liście bzdur do zaliczenia, jeśli nie chcę, aby kuchnia zaczęła żyć własnym życiem.

Z takich drobiazgów składa się dobra organizacja. Zajmują niewiele czasu, robimy je mimochodem, a potem jakoś tak mniej mamy na głowie.

kobieta-gra-na-konsoli

Robienie kilku rzeczy naraz

W tym względzie zalecam ostrożność i rozwagę. Niektórzy polecają łączenie grania (np. na przenośnej konsoli) z wykonywaniem ćwiczeń. Niewiele jest jednak opcji, w których dałoby się to połączyć – mnie przed oczami w takim momencie stają wyłącznie rowerek i bieżnia. Ale jako osoba aktywnie trenująca, zwracam uwagę na fakt, że ćwiczenia wymagają koncentracji. Nie tylko, żeby nie zrobić sobie krzywdy, ale także żeby po prostu miały sens. Kontrolowanie oddechu i napinanie mięśni to szalenie ważne elementy treningu i dla mnie zupełnie nie łączy się to z jednoczesnym skupianiem się na konsoli.

Ale! Mam inne dobre połączenie, które świetnie się u mnie sprawdza. Mianowicie: mało wymagające gry + audiobooki. W ten sposób łączę pasję do czytania z pasją do grania i nie mam absolutnie żadnych wyrzutów sumienia, gdy spędzam kilka godzin z padem w dłoni. Wręcz przeciwnie – mam poczucie, że łatwiej jest mi się skupić na słuchanym tekście, jeżeli mam coś do roboty.

A tym czymś będzie pokonywanie wymyślnych przeszkód w Fall Guys, pojedynkowanie się z innymi w ścigance Forza Horizon czy długie planowanie przestrzeni w Two Point Campus (recenzja). Czyli: nic specjalnie wymagającego. Jeżeli w Life is Strange (recenzja) co chwilę mam do obejrzenia jakąś ważną scenę albo do rozwiązania zagadkę, to nie dokładam sobie dodatkowego bodźca w postaci książki w tle, bo podzielenie uwagi pomiędzy dwa tak angażujące zjawiska jest po prostu niemożliwe.

Może w Twoim przypadku także znajdzie się jakaś opcja, by połączyć granie z innym zadaniem?

Wykorzystanie przerw

Ten sposób najlepiej sprawdzi się u osób pracujących z domu, ale jeżeli dysponujesz przenośną konsolą lub lubisz grać na smartfonie, to i dla Ciebie coś się tutaj znajdzie.

W ciągu dnia mamy przeróżne – mniej lub bardziej spodziewane – okazje do zrobienia czegoś nieplanowanego. A to dłużąca się kolejka na poczcie, a to utknięcie w korku razem z całym autobusem, a to przesunięte o pół godziny spotkanie z kontrahentem – każda z takich okoliczności może być okazją do spędzenia czasu z grą.

Pod warunkiem, że umiesz się od tego nagle oderwać.

Ja na takie sytuacje albo mam przy sobie książkę, albo korzystam z zasobów w telefonie. Partia szachów lub warcabów, szybkie sudoku – to jest to, czym mogę się zająć, czekając aż spóźniony lekarz zaszczyci pacjentów swoją obecnością. Niestety choroba lokomocyjna nie pozwala mi na żadne konsolowe czy książkowe szaleństwa w podróży samochodem, ale już gdy jadę pociągiem, zawsze poświęcam część czasu na granie. Zdarza mi się też zabierać Switcha lub Decka na treningi córki, gdzie przez 1,5 godziny i tak nie mam nic do roboty poza obserwowaniem piłkarskich potyczek i gadaniem z innymi rodzicami. Każda z tych sytuacji wymaga mojej obecności w danym miejscu, ale to ode mnie zależy, czym ten dany mi czas wypełnię.

Równie dobrze mogłabym nie robić nic.

A jednak znajduję czas na granie.

I Tobie także polecam wykorzystywać takie okazje. Oraz pozostałe pomysły, które podsunęłam Ci w tym krótkim poradniku, jak znaleźć czas na granie.

Powodzenia!

 

Scroll to Top