Powrót do liceum. „Persona 5” – recenzja gry

80 godzin. Kontynuacja, której poprzednich części nie znałam. Licealista i walka ze złem.
Tak w skrócie prezentuje się Persona 5. Czy warto poświęcić jej czas?

 
Jeśli ktoś spytałby mnie o grę, która wciągnęła mnie na wiele godzin, bez wahania podałabym tytuł Persona 5. Nie pamiętam, kiedy ostatnio przepadłam na aż tak wiele godzin w wirtualnym świecie. Może dlatego produkcja studia Atlus pozytywnie mnie zaskoczyła, sprawiając, że, mimo wstępnie negatywnego nastawienia, nie mogłam oderwać rąk od konsoli przez ponad 80 godzin. 
 

Trudne życie licealisty 

 
Persona 5 to już piąta gra w serii jednej z najbardziej popularnych i oryginalnych jRPG-ów na świecie. Tytuł dostępny jest tylko na konsolach PS4, PS3 i X360, a zyskał sławę dzięki czwartej części, która spotkała się z ogromnym zainteresowaniem graczy. 
 
W Persona 5 wcielamy się w licealistę, który w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności zostaje wpisany do policyjnej kartoteki. Aby uniknąć poprawczaka, musi przeprowadzić się do stolicy Japonii – Tokio, gdzie jego miejscowym kuratorem ma być znajomy rodziny. Czeka go nie lada wyzwanie, przy którym sama aklimatyzacja w nowym miejscu wydaje się być prosta jak konstrukcja cepa. Tymczasem głównym problemem nastolatka staje się nękanie i dyskryminacja ze strony rówieśników, którzy wypominają mu „kryminalną przeszłość”. 
 
Niespodziewanie poznaje innego szkolnego wyrzutka, wraz z którym odnajdują sposób na ucieczkę od rzeczywistości. Dzięki tajemniczej aplikacji mogą przenieść się do Metaversu – wymiaru, w którym materializują się najgorsze ludzkie pragnienia. Jedno pragnienie = jedno uniwersum. Wspólnie odkrywają jego zasady, w tym tytułowe persony, które mogłyby poniekąd kojarzyć się z Pokemonami. To właśnie dzięki nim mogą zmieniać serca ludzi, którzy mają coś na sumieniu, i sprawić, że poczują skruchę i przyznają się do winy. Biorą więc na celownik różnych nadużywających władzy dorosłych i postanawiają naprawić świat, po drodze zdobywając nowych sprzymierzeńców. 
 
Źródło grafiki: RPG Site

 

 

Kruche złe serca i nauka z książek 

 
W trzech słowach – dzieje się dużo. Bardzo dużo. Największy nacisk położony został na wspomniane zmienianie i naprawianie ludzkich serc. Usuwamy niezdrowe pragnienia, które stanowią podstawę coraz to nowych obcych wymiarów i kradniemy to, co złoczyńcy mają najcenniejszego. Tylko tak możemy sprawić, że wezmą odpowiedzialność za swoje czyny, wyznają grzechy i oczyszczą sumienie. Przy tym jednak musimy mocno uważać. Każda lokacja to inne niebezpieczeństwa i pułapki 
 
Nie jest to jednak jedyny istotny element rozgrywki. Nie wolno zapomnieć również o budowaniu relacji z kompanami (każda nowa postać, pojawiająca się w kolejnych etapach rozrywki, to też nowa historia, którą warto poznać) i rozwijaniu umiejętności, które mogą pomóc w późniejszych etapach gry. Bez tych drugich nie możemy rozbudowywać znajomości, które z kolei pozwalają na zdobywanie różnych zdolności w walce, wytwarzaniu przedmiotów itp. Sposobów na rozwijanie ich jest bardzo dużo. Możesz m.in. pójść do pracy, przebywać z konkretnymi postaciami, czerpać wiedzę z książek. Trochę jak w Simsach. 
 
Źródło grafiki: Video Games Blogger

Czy miłość jest stratą czasu? 

 
Jeśli lubisz wątki romantyczne, też znajdziesz tutaj coś dla siebie. Miasto pełne jest dziewczyn, które można zaprosić na randki, by rozwinąć bliższą relację. Gra daje ci na tym polu dowolność – możesz pozostać wierny jednej lub romansować z każdą napotkaną i liczyć na łut szczęścia. Nie ma jedynie wyboru między różnymi typami seksualności – producenci z góry założyli, że nasz bohater jest hetero, więc nie mowy o romansie z przystojniakiem wypatrzonym na ulicy. 
 
Warto jednak zauważyć, że zarówno randkowanie, jak i chodzenie do kina, czytanie i inne możliwe sposoby zabijania nudy w grze pochłaniają czas, który może nam być potrzebny do ukończenia wyznaczonego zadania. Jeśli nie wyrobimy się przed jego upływem, gra się kończy. Game over. 
 

Kryminał czy zwykła wpadka? 

 
Czytałam wiele opinii, głównie zachwytów nad tym, jak Persona 5 oczarowuje co i rusz kolejnych graczy. Sama mogłabym jej wytknąć brak opcji auto save, nieraz przydługie dialogi czy wprowadzenie. Niemniej mimo minusów wciąż mogę śmiało polecić grę dalej i to nie tylko fanom japońskich RPG-ów, a wszystkim, którzy szukają czegoś nowego na rynku gier fantasy. 
 
Autor: Oliwia Jachimowska

METRYCZKA
Producent: Atlus
Wydawca: Koch Media/Deep Silver (Polska: Techland)
Platformy: PS3, PS4, X360

1 thought on “Powrót do liceum. „Persona 5” – recenzja gry”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top