Szum beznadziei. Unheard – recenzja gry

Obraz przedstawia tytuł gry - Unheard. Tło obrazu jest ciemne, widać plamy krwi i sterty dokumentów.

NExT Studio obiecało wiele – ich gra miała być wyjątkowa. To, czy da się stworzyć coś innowacyjnego w tak obszernej kategorii jak gry detektywistyczne, sprawdzę, recenzując Unheard.

NExT Studios postanowiło przedstawić swoją propozycję gry detektywistycznej, która ma w zupełnie nowatorski sposób zredefiniować możliwości gatunku. Uwzględnia jednocześnie elementy, które uwielbiam: krótki gameplay, interesującą oprawę graficzną oraz zabawę z sensoryką. Tak się składa, iż mimo przyjemnej dla oczu grafiki, nie ona będzie grała głównych skrzypiec jeśli chodzi o zmysły. Czy twórcom udało się zaprezentować coś prekursorskiego? Bardziej szczegółową odpowiedź znaleźć można w dalszej części recenzji Unheard

Obraz przedstawia pokój przesłuchań widziany oczami przesłuchiwanego. Na stole leży popielniczka, a zaraz obok podświetlający się tablet.

Halo, detektywie? Jest sprawa

Podczas krótkiej, bo zaledwie kilkugodzinnej rozgrywki, gracz wciela się w detektywa testującego nowy program. Pomaga on rozwiązywać sprawy kryminalne, bazując głównie na zapiskach audialnych z miejsc zbrodni. Nowy system interfejsu człowiek-komputer umożliwia poruszanie się po miejscu przestępstwa oraz podsłuchiwanie rozmów. 

Umiejętności interpretacyjne oraz dedukcyjne okazują się priorytetem podczas rozwiązywania tajemnic. Naszym celem jest poprawne zidentyfikowanie wszystkich postaci znajdujących się w scenie oraz odpowiedzenie na pytania umieszczone w prawym dolnym rogu ekranu. Po poprawnym wprowadzeniu informacji gra wyświetla oraz puszcza fragmenty dialogów, które mają nakierować nas na prawdę. Jest to niestety jedyny moment, kiedy twórcy Unheard decydują się na wykorzystanie napisów, jednak o tym problemie opowiem w dalszej części recenzji. 

Oprócz niecodziennej mechaniki poruszania się, Unheard daje również możliwość manipulowania czasem dzięki paskowi odtwarzania dźwięku, który możemy dowolnie przesuwać, np. aby prześledzić rozmowę kolejnej postaci. 

Zrzut ekranu przedstawia plan budynku widziany z lotu ptaka.

Ograniczenia językowe

Jeśli dobrze rozumiesz angielski, chiński bądź japoński to mam dla ciebie dobrą wiadomość możesz zagrać w Unheard! Osoby, które nie posługują się płynnie tymi językami, nie odnajdą się, gdyż gra nie udostępnia opcji włączenia napisów… żadnych. Nie wiem jednak, czy nawet anglojęzyczni gracze zadowolą się tym, co zaproponował chiński deweloper. Znalazłam jednak alternatywne zastosowanie dla Unheard, także NexT Studios, proszę się nie martwić! Produkcja mogłaby być świetnym zamiennikiem egzaminu maturalnego z języka angielskiego, a przynajmniej części słuchowej. Wyobraźcie to sobie, sala pełna komputerów, tylko jeden plik na pulpicie i nauczycielka egzaminująca, która mówi „zmiana planów”.

Sama zastanawiałam się, czy może wymaganie napisów przy takiej produkcji jest bez sensu, ponieważ ma ona skupiać się głównie na zmyśle słuchu. Doszłam jednak do wniosku, że karygodnym jest, iż Unheard nie ma dostępnej tak podstawowej funkcji. Gry powinny być dostępne dla każdego, a osoby głuche czy niedosłyszące są już automatycznie wykluczane. Z tego powodu tytuł ten dostaje ode mnie dużego minusa.

Kilka osób zwróciło twórcom uwagę na platformie Steam, że brak napisów wyklucza dużą część społeczności. Niestety twórcy, nie dość, że odnieśli się do sugestii w bardzo ignorancki sposób, to jeszcze wyżej wymienionej funkcji nie dodali broniąc się, że napisy nie odzwierciedliłyby istoty rozgrywki, ponieważ nie pasują do konceptu” (link do komentarza znajdziesz tutaj). Powiedzieć, że uśmiałam się z tego lenistwa to za mało. Oczywiście, są formy sztuki, które bazują na konkretnym zmyśle i sama wizja artystyczna nie jest zła, jednak mówimy o grze komputerowej, która mogłaby po prostu dać odbiorcom wybór w ustawieniach, przy okazji nie wykluczając nikogo. Ja, jako osoba słysząca nie potrzebuję napisów, aby obcować z produkcją więc ich nie włączam. Czemu jednak moi głusi koledzy nie dostają tej samej szansy, ponieważ Unheard nie ma tak PODSTAWOWEJ funkcji?

Zrzut ekranu przedstawia plan budynku widziany z lotu ptaka. Jeden pokój jest jaśniejszy i bardziej dokładnie przedstawiony w porównaniu do reszty, dlatego, że awatar gracza się w nim znajduje.

Wsłuchaj się w jakość, to jedyny moment

Dzięki świetnej obsadzie aktorsko-głosowej gry Baldur’s Gate 3 (do której recenzji zapraszam), stałam się wyczulona na dobry voice acting. Czy będę okrutna, gdy powiem, że efekty dźwiękowe to jedyna udana rzecz w Unheard? Twórcy sprostali zadaniu i nie zawiedli w de facto najważniejszym elemencie swojego dzieła. Aktorzy głosowi byli ekspresyjni, co pomagało w odczytywaniu intencji czy wychwytywaniu kłamstw. Choć zdarzały się postaci nazbyt przerysowane, nawet karykaturalne, nie ujmowało to mojemu ogólnemu odbiorowi. 

Dźwięki rozmów czy bójek są na tyle wyraziste, iż bez problemu można wydedukować, co w danej scenie miało miejsce. Dobrym zabiegiem akustycznym, który zdecydowanie pogłębił immersyjność, było wyciszanie dźwięków w miarę oddalania się od nich. W szczególności rozbawił mnie moment z ostatniego rozdziału, kiedy to dwie osoby rozmawiały ze sobą przez ścianę i musiałam co chwilę wchodzić i wychodzić z pokoju, aby wyraźnie usłyszeć obu bohaterów. 

Na obrazie widzimy zrzut ekranu z gry, która przedstawia mapę pomieszczenia widzianego z góry. Mapa ma kształt przypominający koło z kilkoma wydzielonymi pokojami. apa i interfejs utrzymane są w ciemnej, niebiesko-szarej kolorystyce.

Kilka szeptów o problemach gry

NExT Studio starało się, by zrobić coś nowego i intrygującego, nie obeszło się jednak bez mankamentów. Scenariusze dłuższe niż 10 minut okazały się istnym strzałem w kolano, biorąc pod uwagę, iż jedno nagranie i tak musiałam odsłuchiwać kilkukrotnie, zwłaszcza przy większej liczbie bohaterów. Szczególny problem ze skupieniem odczułam przy dwóch ostatnich rozdziałach, które nie dość, że trwały po 15 minut, to jeszcze zawierały kilkanaście postaci. Miałam wrażenie, że rozwiązanie tych zagadek zajmie mi wieki.

Jak już o nużących sprawach mowa… Gdybym miała jakieś życzenie dla Unheard, chciałabym, aby był bardziej zdynamizowany. Gdy głównym elementem gry jest słuchanie, można szybko się znudzić lub stracić wątek. Dlatego nagrania powinny być dynamiczne i utrzymujące uwagę, bo dialogi nie uniosą wszystkiego na swoich barkach. Przyznam, że zdarzały się momenty, gdy słuchałam jakiejś rozmowy kilka razy, bo po prostu chwilami się wyłączałam.

A co gdybym miała szansę zadać twórcom pytanie? Spytałabym, CZEMU NIE DODALI OPCJI POMIJANIA CUTSCENEK! Nie wiem, kto wpadł na pomysł, że gracze nie dość, że muszą słuchać dialogów po kilka razy, to zostają zmuszeni, by słuchać ich jeszcze raz na koniec każdej zagadki. Czy to miały być tortury? Jeśli tak bardzo udane, powinszować! 

Na obrazku znajduje się zrzut ekranu z gry. Można zauważyć schematyczny rzut pomieszczenia, który wygląda jak plan budynku, z widocznymi meblami i drzwiami. W centralnej części obrazu znajdują się różne teksty, takie jak:
„I checked.”
„It's fake!”
„Forget about the rest of your mo...”

Cóż za marny popis. Unheard – finalne wrażenia

NExT Studios zaproponowało nam ciekawy koncept oraz dobrą audiosferę, ale na tym kończą się superlatywy. Gra, choć krótka, jest niesamowicie niezbalansowana. Z każdym kolejnym poziomem rozgrywka stawała się coraz bardziej nużąca, co źle rezonowało z groteskowo-efektownymi podsumowaniami na koniec każdego poziomu. Twórcy mogliby nauczyć się używać innych efektów specjalnych, niż tylko CyberGlitch. Na samo wspomnienie mój oczopląs dostał oczopląsu. 

Granie w Unheard było jak jedzenie muchomora. Można, ale po jakiego grzyba. Zostałam rozczarowana, a niesmak pozostanie na długo.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top
Verified by MonsterInsights