Halloween już za nami, ale czy to jakakolwiek przeszkoda, aby zanurkować w świecie horroru? Totalnie nie! Zapraszamy do drugiej części redakcyjnego zestawienia ulubionych gier w klimacie grozy.
Macie już po dziurki w nosie tych wszystkich jesieniarskich aktywności? W okolicy nie ostały się żadne liście i kasztany? Nic nie szkodzi, giereczki przychodzą z odsieczą! Gdy na zewnątrz chłód i zawierucha, lepiej pozostać w domowych pieleszach. Aby umilić Wam ten czas, przygotowaliśmy kolejną listę ciekawych straszaków. Oto najlepsze horrory na jesienne wieczory. Ale tak między nami, to w zimowe też możecie w nie pograć. Serio, nikt tego nie sprawdza.
Dead Space (2008; PC, PS3, X360)
Na początek coś dla zatwardziałych miłośników turpizmu i filetowania. Serii Dead Space nie trzeba chyba przedstawiać nikomu. W grze wcielamy się w postać małomównego inżyniera Isaaca Clarke’a. Akcja gry przenosi nas do roku 2508, gdy wraz ze swoją załogą odnajdujemy zaginiony statek górniczy USG Ishimura. Bardzo szybko okazuje się, że wejście na pokład jednostki było fatalnym pomysłem. Nowi lokatorzy Ishimury są bowiem wyjątkowo niegościnni i spragnieni świeżej krwi. Zadaniem Isaaca jest wyjście z tarapatów w jednym kawałku oraz odnalezienie swojej byłej partnerki.
Dead Space to gra, która zaskarbiła sobie uznanie fanów horroru ze względu na niezwykle gęstą atmosferę oraz równie sugestywne efekty gore. Dzieło Visceral Games to tytuł adresowany do ludzi o mocnych nerwach i żołądkach. Znakiem rozpoznawczym marki stał się niezwykle rozbudowany mechanizm okaleczania wrogów. Przy pomocy m.in. palnika plazmowego nasz bohater może porąbać na kawałki każdą napotkaną maszkarę. Necromorphy są szybkie i zabójczo skuteczne, zaś dodatkową trudnością są mocno ograniczone zasoby. Jeżeli lubicie klimaty SF i tzw. body horror, to Dead Space jest tytułem dla Was.
(Daniel)
Dredge (2023; PC, PS4, PS5, Switch, XONE, XSX)
Czy można połączyć horror z łowieniem ryb? Dredge udowadnia, że jak najbardziej. To gra, w której wcielimy się w rybaka zmagającego się nie tylko z trudami swojego zawodu, ale i nadnaturalnymi istotami oraz kultystami. W ciągu dnia na pokład kutra oprócz zwykłych ryb wyciągniemy także starożytne artefakty czy zmutowane, przedziwne morskie stworzenia. Z kolei w nocy lepiej nie zapuszczać się na otwarte morze, gdyż mroczne siły przybierają wtedy na sile. Jakby tego jeszcze było mało, to spróbujemy poznać przeszłość głównego bohatera oraz dowiedzieć się, co stało się z jego ukochaną osobą.
Dredge to horror, który straszy przede wszystkim atmosferą. Zmusza nas do podejmowania nerwowych decyzji: czy opłaca się jeszcze popłynąć w to miejsce, a może lepiej schować się przed zachodem słońca? Czy możemy wyruszyć na jeszcze jedną nocną wyprawę, zanim totalnie pochłonie nas szaleństwo? Czy powinniśmy podjąć walkę z tym morskim stworem, czy lepiej jak najszybciej zawrócić? Ta gra łączy w sobie lovecraftowski klimat, całkiem ciekawą fabułę i bardzo przyjemną mechanikę łowienia wirtualnych ryb. Jeśli chcecie poczytać więcej o Dredge, zapraszamy do przeczytania naszej recenzji.
(Wikszy)
Fears to Fathom (2021; PC)
Ta niepozorna epizodyczna seria horrorów doskonale sprawdzi się na jeden wieczór. Obecnie Fears to Fathom ma cztery niezależne od siebie odcinki, każdy poświęcony innej osobie, która przeżyła jakieś niepokojące zdarzenie. Waszym zadaniem będzie podjęcie takich decyzji i działań, żeby główny bohater przetrwał noc. Całość jest utrzymana w estetyce starych filmów z kaset VHS, a modele postaci stoją w rozkosznym rozkroku między realizmem a grubo ciosanym ziemniakiem. Dzięki temu każda interakcja z NPC-em wywołuje specyficzny rodzaj niepokoju. Pierwszy epizod Fears to Fathom znajdziecie na Steamie za darmo – możecie więc przetestować serię, zanim zdecydujecie się na zakup któregoś z odcinków. Jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego na długie wieczory, to ten tytuł sprawdzi się idealnie.
(Szwiórka)
Man of Medan (2019; PC, PS4, PS5, Switch, XONE, XSX)
Cztery lata po sukcesie Until Dawn Supermassive Games postanowiło zaskoczyć kolejną interaktywną produkcją. Man of Medan jest grą, która otwiera pierwszy sezon antologii. Myślę, że warto zapoznać się z tą produkcją, szczególnie w trybach Shared Story, który pozwala dwóm graczom na kooperacyjną rozgrywkę online oraz Movie Night, które umożliwia aż pięciu osobom wspólną zabawę wymieniając się kontrolerem. Dla fanów interaktywnych filmów grozy czy nietypowych wieczorków horrorowych gra o nawiedzonym statku widmo może być strzałem w dziesiątkę.
(Ratkosia)
Project Unknown (2024; PC)
Starzy wyjadacze pewnie sądzą, że Project Unknown to kolejny klon Phasmophobii, jeden z wielu. I z jednej strony będą mieć trochę racji, bo faktycznie widać podobieństwa, ale produkcja PsychoRavens poszła w nieco inną stronę. Gramy również w ekipach 1-4 osób, jednak naszym celem jest odprawienie egzorcyzmu nad duchem, nie rozpoznanie go. Żeby to osiągnąć, musimy znaleźć wszystkie przeklęte przez ducha przedmioty, które znajdują się na lokacji.
Co ciekawe, mamy do wyboru cztery postacie, a każda z nich ma jakąś specjalną zdolność, np. ksiądz modlitwą może sprawić, że duch przez chwilę go nie widzi, inna postać ma zaś słodkiego pieska, który pomaga w poszukiwaniach. To gra we wczesnym dostępie i wyszła w lipcu tego roku, co widać. Jest w niej trochę niedoróbek i oferuje tylko dwie mapy, ale widać też potencjał i można się wciągnąć na wiele godzin – szczególnie jeśli gra się z dobrą ekipą!
(Kasika)
Sherlock Holmes: The Awakened (2023; PC)
Sherlock Holmes: The Awakened, jest najnowszą grą o słynnym detektywie od ukraińskiego Frogwares. To remake gry z 2007 roku o tym samym tytule, w którą też można zagrać, aczkolwiek mocno trąci ona myszką. Remake jest dużo przyjemniejszy, zwłaszcza, że twórcy zrobili całkowicie nową grafikę i dźwięk oraz ulepszyli rozgrywkę. Wraz z Sherlockiem i Watsonem badamy tajemnicze zniknięcie służącego, co prowadzi nas do mrocznej dzielnicy portowej, w której odnajdziemy okropieństwa, o których detektywowi się nie śniło. W dalszej części śledztwa nie ograniczymy się do Londynu, będziemy zwiedzać różne zakątki świata, a Sherlock dozna tajemniczych wizji. Co one znaczą? Tego się nie dowiecie, jeśli nie potowarzyszycie mu w tej przygodzie. Jeśli chcecie poczytać o naszych wrażeniach z tej produkcji, zajrzycie do recenzji na stronie.
(Kasika)
SOMA (2015; PC, PS4, XONE)
Powracamy do klimatów SF. SOMA to kolejna produkcja studia Frictional Games znanego ze znakomicie przyjętych serii, jak Penumbra i Amnesia. W grze wcielamy się w postać Simona, który po poddaniu się eksperymentalnemu zabiegowi budzi się w nieznanym sobie miejscu. Z czasem odkrywamy, że trafiliśmy do znajdującej się na dnie oceanu placówki PATHOS II. Co tutaj robimy i jak się tu znaleźliśmy? Odkrycie tej tajemnicy to główny motor napędowy historii przedstawionej w grze.
Zwiedzając mroczne zakamarki podwodnego kompleksu, szukamy wskazówek oraz unikamy licznych niebezpieczeństw. Na swojej drodze spotkamy bowiem wrogo nastawione maszyny oraz biomechaniczne koszmary rodem z filmów Cronenberga. SOMA to tytuł, który zachwyca nie tylko frapującą fabułą, ale i przytłaczającym poczuciem izolacji i osamotnienia. Jeżeli obok pospolitego strachu przed nieznanym lubicie też poczuć egzystencjonalną grozę, to jest to tytuł dla Was.
(Daniel)
The Closing Shift (2022; PC)
Ta niepozorna produkcja indie to jedna z najpopularniejszych gier małego studia Chilla’s Art i swego czasu można ją było spotkać wszędzie na zagranicznym growym YouTube. Tytuł opowiada historię dziewczyny, która pracuje samotnie na wieczornej zmianie w kawiarni. Przyjdzie nam serwować kawy i desery różnym klientom. Niestety jest wśród nich także „zakochany” stalker naszej protagonistki, który obserwuje każdy jej krok. Gra szybko wzbudza w nas niepokój, zarówno za sprawą stylistyki rodem z filmów VHS, jak i wykorzystania motywu dręczyciela. Nawet we własnym domu bohaterka nie może czuć się bezpiecznie.
To krótka produkcja, dacie radę skończyć ją w jeden wieczór. Ja jednak polecam ją także dlatego, że (podobnie jak wiele innych gier Chilla’s Art) idealnie obrazuje współczesne zagrożenia. Tak naprawdę najbardziej przeraża tu fakt, że ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę, każdemu z nas. Chory psychicznie stalker, nękanie, a później nawet walka o życie… chyba nie skłamię, mówiąc, że nikt nie chciałby tego przeżyć na własnej skórze.
(Liosa)
The Devil in Me (2022; PC, PS4, PS5, Switch, XONE, XSX)
Ostatnia część antologii oraz uważana przez wielu za najlepszy tytuł cyklu. The Devil in Me ma w sobie wszystko – ciekawą fabułę z zacięciem historycznym, różnorodne postaci do kochania lub nienawidzenia i całkiem porządnie skonstruowany element straszący. Plusem historii może być to, że twórcy postawili na żywe zagrożenie, dając sobie spokój z duchami, zjawami czy demonami. Jak to z grami Supermassive bywa, pełno jest w tym tytule świadomie wykorzystanego języka filmu, co jest dodatkowo podbite licznymi nawiązaniami do filmowych slasherów takich jak chociażby Piątek trzynastego. The Devil in Me może spodobać się wszystkim wielbicielom kina grozy oraz fanom produkcji mieszających różne media.
(Ratkosia)
Welcome to the Game (2016 i 2018; PC)
Dylogia Welcome to the Game to idealny przykład tego, że horror nie musi posiadać dużej liczby lokacji czy krwawych walk z potworami, żeby przestraszyć. Wystarczy dobry pomysł, dużo ciemności i granie naszymi zmysłami. Pierwsza część rozgrywa się w domu protagonisty, gdzie przemierza on Deep Web w celu znalezienia tajemniczego Czerwonego pokoju – to strona pozwalająca oglądającym uczestniczyć w torturowaniu i mordowaniu niewinnych ludzi. Musimy przeglądać różne strony w poszukiwaniu kluczy, z których stworzymy adres URL Red Roomu. Cały czas musimy oglądać się za siebie, bo czyhają na nas porywacze i tajemniczy morderca. Do tego co jakiś czas ktoś spróbuje zhakować nam komputer, co musimy zablokować rozwiązując jedną z kilku minigier.
Druga odsłona polega mniej więcej na tym samym – nadal poruszamy się po Deep Webie, chcemy dostać się do tajemniczej strony – jednak Reflect Studios dało nam nieco więcej przestrzeni. Poza naszym apartamentem, mamy do dyspozycji korytarz i tylną alejkę, gdzie będziemy odbierać zamówione przedmioty. By uniknąć namierzenia (także przez policję), regularnie trzeba skakać między sieciami Wi-Fi sąsiadów i zakładać czujniki ruchu na korytarzu. Gra doskonale buduje poczucie zaszczucia i wpędza gracza w swego rodzaju paranoję. Cichy oddech za naszymi plecami, dziwne szuranie w okolicy drzwi… a jednak po spojrzeniu w wizjer nikogo tam nie ma. Nie brakuje też oczywiście jumpscare’ów. Polecam dylogię wszystkim spragnionym mocnych wrażeń.
(Liosa)
Najlepsze horrory na jesienne wieczory – podsumowanie
I to by było na tyle. Jak zawsze mamy nadzieję, że zaproponowane przez nas tytuły przypadną Wam do gustu. Zapraszamy Was również do zapoznania się z naszą top listą najlepszych horrorów na rok 2024. A jakie gry Wy byście polecili? Dajcie znać w sekcji komentarzy. To wszystko na dziś, dziękujemy za uwagę, cześć!