Relacja z PGA 2023 – co dzieje się w Poznaniu… daje nam kopa do działania!

grafika przedstawia kolaż pięciu zdjęć z imprezy PGA 2023, w lewym górnym rogu grupowe zdjęcie kobiet, w prawym górnym zdjęcie czterech kobiet siedzących na fotelach, w tle napis PGA, w lewym dolnym cztery dziewczyny na tle baneru GIC, na środku na dole dwie dziewczyny robiące kółko, w prawym dolnym niebieskowłosa dziewczyna w kurtce Starfield trzymająca trzy sukulenty, na środku logo Grajmerek – fioletowe oko z rzęsami na fioletowym tle

Mimo jesiennej aury, my nie narzekałyśmy na zimno. Poznań Game Arena 2023 po raz kolejny nas rozgrzało, przede wszystkim ciekawymi grami.

Tegoroczne PGA było dla Grajmerek wyjątkowe. Organizowaliśmy bowiem pierwszą edycję Spotkania Graczek, czyli inicjatywy mającej stworzyć bezpieczną przestrzeń dla kobiet i zintegrować je ze sobą. Kiedy jednak nasza mała delegacja akurat nie przygotowywała się do tego wydarzenia albo nie eksplorowała trwającego równolegle GIC-a, oddawałyśmy się temu, co tygryski (oraz graczki i gracze) lubią najbardziej, czyli sprawdzaniu licznych tytułów.

W tym roku podbijałyśmy targi we czwórkę, w sprawdzonym składzie: Natalia, Kasika, Marqi oraz Liosa. Choć sporą część targów spędziłyśmy razem, to każda z nas znalazła także chwilę dla siebie, by nacieszyć się rozmaitymi produkcjami. A było ich w tym roku naprawdę sporo. Niektóre kojarzyłyśmy już z zeszłorocznego wypadu do Poznania, jednak nie zabrakło nowych perełek. Wiele z nich zapisałyśmy zresztą na prywatnych listach „do ogrania”.

U Kasiki piąteczek na zawsze w sercu

W 10 minut po wejściu w piątek na teren Poznań Game Arena Kasika już przepadła na stoisku Assassin’s Creed Mirage. Tak to już jest na początku takich wydarzeń, że albo przebodźcowany człowiek kręci się przez pół dnia, nie mogąc się zdecydować, co by tu porobić, albo siada na pierwszym lepszym wolnym stanowisku i przepada.

Tu wydarzyła się ta druga rzecz. Gra faktycznie, zgodnie z zapowiedziami, wygląda trochę jak połączenie starych asasynów (tu akurat Kasika ma porównanie np. z dwójką, którą recenzowała), oraz tych nowszych (mocno jej się kojarzyło z również opisywanym przez nią Odyssey czy Origins). Mechanika kradzieży kieszonkowej, której uczymy się na samym początku, wydaje się całkiem znośna. Jeśli zaś chodzi o fabułę, nie ma tu nic zaskakującego. To kolejny młody i gniewny mężczyzna pragnący przygód, którego motywacje są mocno naciągane. Czyli nic nowego. Bohater wydaje się tylko odrobinę mniej irytujący niż Bayek z Assassin’s Creed: Origins.

Informacja od ludzi na stanowisku była taka, że to jest „jakieś” demo, zatem w głowie pojawiła się myśl, że dobrze byłoby przejść całe. Szło całkiem nieźle, jednak kiedy po godzinie fabuła dalej gnała do przodu i nie było widać końca, trzeba było zrezygnować i rozejrzeć się dalej po targach.

Co to za PGA bez The Invincible?

O drugim demie The Invincible, które udało się ograć później, znajdziecie kilka słów w zbiorczej recenzji gier z Poznań Game Arena. Tu można tylko rzec: napięcie rośnie! Prócz tego w luźniejszy piątek udało się zajrzeć jeszcze do The Thaumaturge. Demo na stoisku tylko zaostrzyło apetyt na to festiwalowe, które zresztą okazało się zupełnie inne!

Jeśli chodzi o sobotę, to okazała się słabsza, jako że było stanowczo za dużo ludzi. Cały czas trzeba było się przebijać przez mrowie graczek i graczy, kolejki również wzrosły. Doszło do tego, że gdy zawędrowało się przez przypadek do nie tej hali, co trzeba, powrót do tej właściwej zajmował pół godziny ze względu na dzikie tłumy oblegające sceny, food trucki i stanowiska z grami lub po prostu ludzi usiłujących się gdzieś przemieścić. Dodatkowo hala indie wydawała się mniejsza niż rok wcześniej, co było lekkim zawodem. Tym bardziej, że znaczną jej część pochłonął sklepik. Jednak prezentowane na niej tytuły to wynagrodziły!

Natalii wszędzie było pełno

Natalia w trakcie PGA 2023 skupiła się na ludziach, zamiast na grach. Z tych drugich ograła czy też dała szansę całym czterem. W piątek zaczęła targi od Assassin’s Creed Mirage, od którego – bez zaskoczenia – odbiła się na pierwszej kradzieży kieszonkowej. Z tego samego powodu porzuciła kiedyś pierwszą część serii, więc było to do przewidzenia. W drugiej kolejności trafiła na The Thaumaturge, które bardzo chciała polubić, bo gra zapowiadała się naprawdę dobrze. Niestety przez huk z sąsiedniego stoiska nawalającego non stop po głośnikach nie dała rady się skupić na fabule i dialogach, które są w grze Fool’s Theory ważnym elementem.

W sobotę zaś trafiła na stoisko Yet Another Fantasy Title, gdzie ukończyła swoje jedyne pełne demo w trakcie tegorocznej imprezy. Ale co tu kryć, maczała swoje palce w tej grze i czekała na spotkanie z deweloperami. Nam zresztą zapowiedziała jeszcze przed wyjazdem, że koniecznie mamy tę grę sprawdzić. W niedzielę natomiast przez chwilę ogrywała The Tenants, zakańczając tym samym swoje growe podboje na PGA.

O panelach na scenie PGA słów kilka

Ale, ale! W końcu ta impreza to nie gry, a ludzie. A tych Natalia poznała całe mnóstwo. Zacznijmy od piątkowego panelu na scenie Geek, podczas którego Natalia wraz z Pathokitty z naszej redakcji zasiadły do rozmowy razem z Agnieszką Szóstak z PR Outreach, Joanną Pamięta-Borkowską z CD Action oraz Mateuszem Witczakiem w roli prowadzącego. Pierwszy wywiad z Papkinem, poznanie Asi, której poczynania w redakcji znanego pisma od lat śledziła, a także spotkanie z kobietą, która pokazała jej, że płeć piękna może pracować w branży – zdecydowanie to wszystko na długo zapisze jej się w pamięci.

W niedzielę zaś na panelu prowadzonym tym razem przez wspomnianą wcześniej Joannę Natalia miała okazję poznać się z karierowym wzorem do naśladowania, czyli Olgą Cyganiak, senior producentką z CD Projekt RED. Oba panele dotyczyły kobiet w game devie i według reakcji słuchaczy niektórym otworzyły oczy na sytuację płci pięknej w branży. Niektórzy podchodzili po spotkaniach i dziękowali za ciekawe wypowiedzi, a także właśnie pomoc w zrozumieniu, co stoi za inicjatywami takimi jak Dziewczyny w grze, urlopy menstruacyjne czy działalność Grajmerek.

Naczelna maczała też palce w innej, równie ważnej inicjatywie. Sobotę rozpoczęłyśmy bowiem od śniadania Women in Games Breakfast na Game Industry Conference. Natalia przygotowała je wraz z Martyną Neumann i Hanna Marszałkowską. Nie możemy nie wspomnieć też o nieocenionej pomocy Nicoli Karnas jako specjalistki od psychologii oraz Michaliny Daszkiewicz, szefowej działu HR w Anshar Publishing. Obie dziewczyny wsparły śniadanie swoją wiedzą, którą dzieliły się przy specjalnie wydzielonych stołach. Samo wydarzenie okazało się rekordową edycją i za rok będzie powtarzane, więc kobiety game devu oraz te aspirujące do tej młodej branży – czujcie się zaproszone!

Liosa zrobiła to, po co przyjechała

Liosa ani nie pobiła rekordu w ogranych tytułach, ani nie pogadała z niewiadomo jaką liczbą ludzi. Nadal jednak bawiła się świetnie. Atmosfera targów oczarowała ją niemal od razu, gdy tylko przekroczyła bramy Międzynarodowych Targów Poznańskich. Zawsze miło jest widzieć, jak wiele osób znajduje w grach ukojenie, ucieczkę czy zabawę. W tym roku szczególnie ucieszyło ją sporo dziewczynek przemierzających eventowe hale ze swoimi rodzicami. Kolejne pokolenia graczek rosną i mają się świetnie!

Jeśli chodzi o gry, które zainteresowały Liosę w tym roku, to zdecydowanie największą niespodzianką było dla niej The Thaumaturge. Kompletnie nie interesowała się tym tytułem wcześniej, a w samo demo zagrała „przy okazji”. I całe szczęście, bo teraz może razem z innymi czekać niecierpliwie na premierę! Atmosfera gry i unikatowy, choć nie do końca zrozumiały w wersji targowej system walki kupiły ją i z chęcią sprawdzi efekt końcowy.

Poza tym ochoczo zajrzała do dwóch gier, których rozwój śledzi już od zeszłego roku: Interregnum Chronicles: False Prophet oraz Zoria: Age of Shattering. Pierwsza produkcja wygląda świetnie i Liosa wiąże z nią olbrzymie nadzieje, wszak dobrych strategii turowych z elementami RPG nigdy za wiele. Druga natomiast ma przed sobą bardzo ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę ciągle trwający boom na Baldur’s Gate 3. Deweloperzy zrobili jednak olbrzymi postęp od zeszłorocznej wersji i całość wygląda naprawdę dobrze. Dla osób spragnionych staroszkolnych gier fabularnych, które może nie mają imponującego budżetu, ale za to włożony ogrom serca i miłości do gatunku, Zoria nada się idealnie.

Swoje trzecie PGA Liosa może więc zaliczyć do udanych. Naśmiała się za wszystkie czasy, a rozmowy z licznymi deweloperami, innymi osobami z branży i, oczywiście, osobami zebranymi na Spotkaniu Graczek utwierdziły ją w przekonaniu, że Grajmerki dobrze realizują swoją misję. A to dopiero początek!

Marqi natomiast najadła się i nagrała za wszystkie czasy

Głównym celem Marqi podczas PGA jest granie w gry i zjadanie słodyczy od przypadkowo napotykanych hostess. Innymi słowy spędziła weekend, patrząc się w ekran i spożywając niezdrowe rzeczy, czyli, jak sama mówi, nic nadzwyczajnego.

A jednak, atmosfera targów jest tym, czego nie można porównać do żadnego miejsca na świecie. Z każdej strony graczki i gracze, stoiska ludzi z pasją, którzy z radością opowiedzą o dostępnych u nich tytułach, ciekawe osobistości na scenach, zbyt głośni wodzireje na stanowiskach sponsorów i tłum ludzi zakochanych w tym co Ty. Trzeba tylko wziąć głęboki wdech i zanurzyć się w tym nieco tłocznym, nieco za głośnym, wspaniałym wydarzeniu.

Marqi zaszalała – ograła na PGA wraz z Kasiką 15 gier, miała okazję porozmawiać z twórcami i poznać masę kreatywnych ludzi. I do kompletu zapełniła swoją wishlistę na Steamie – teraz wie, na co czekać z nadzieją w serduszku i komu kibicować. Jak zwykle wróciła przeszczęśliwa, spełniona i z energią do grania przez następny rok.

A spotkanie Graczek było wisienką na torcie

Ale to nie wszystko! Nie da się ukryć, że ogrywanie tytułów nie było jedynym celem tegorocznej grajmerkowej delegacji. Łapcie jeszcze kilka słów od Natalii, która postanowiła krótko podsumować pierwsze organizowane przez nas Spotkanie Graczek na PGA.

Jesteśmy wciąż pozytywnie zszokowane, jak fantastyczna dyskusja nam wyszła i jak wszyscy obecni się w nią aktywnie włączali. Udało nam się stworzyć ten safe space, którego potrzebowałyśmy i cieszymy się z tego. Dziękujemy również za pomoc ochronie, która zareagowała na otrzymane przez nas doniesienia o planach kilku niesprzyjających wydarzeniu osób. Nic z nich nie wyszło, ale sama obecność ochroniarek i ochroniarzy pozwoliła nam czuć się bezpieczniej.

W tym miejscu gorąco dziękuję również wszystkim deweloperom za rozmowy krótsze i dłuższe o grach, branży i wielu innych tematach. To było naprawdę miłe i mocno budujące, gdy podchodziłyśmy, by w coś zagrać, a na dzień dobry słyszałyśmy „Cześć, czekaliśmy na Was! Planowaliśmy się z Wami skontaktować w sprawie naszej gry”. Coś niesamowitego, co podbudowało całą redakcję. DZIĘKUJEMY!

Do zobaczenia za rok!

Nasze zróżnicowane wrażenia idealnie podsumowują to, jak dużego rozmachu nabrały w tym roku targi PGA. Można zarówno oddać się intensywnej socjalizacji, jak i błogiemu ogrywanku. Chcecie przebierać w grach indie? Macie (no, prawie) całą halę! Przywieźliście ze sobą do wydania trochę pieniędzy? Rozmaite pamiątki czekają. Przy okazji możecie wziąć udział w rozmaitych konkursach czy zabawach, albo posłuchać ciekawych paneli na każdy okołogrowy temat.

Nasza czwórka uczyniła już z Poznań Game Arena swoistą tradycję. Z pewnością wrócimy za rok, by znów podbijać hale i crashować wszystkie demka, jakie tylko wpadną nam w ręce. Twórcy, strzeżcie się!

Scroll to Top