Poproszę drina i lekcję życia. VA-11 Hall-A: Cyberpunk Bartender Action – recenzja gry

Jill i logo gry

Każdy bohater potrzebuje pójść odsapnąć po ciężkim, pełnym przygód dniu. A ktoś go musi obsłużyć. Na przykład Ty w VA-11 Hall-A: Cyberpunk Bartender Action.

To tytuł, w którym wcielamy się w podrzędną barmankę w niezbyt uczęszczanym, obskurnym i śmierdzącym psim moczem lokalu. W wielkim, cyberpunkowym, dystopijnym świecie MY nie robimy absolutnie nic ciekawego. Po prostu idziemy do pracy, przygotowujemy drinki, rozmawiamy z ludźmi, wracamy do domu – powtarzamy. I to jest przepis na dobrą visual novelę, jaką jest opisywany w tej recenzji VA-11 Hall-A: Cyberpunk Bartender Action. Sukeban Games stworzyło przyjemną, zakrawającą o gatunek cozy opowieść, przerywaną obsługiwaniem zamówień naszych gości. Sugeruję zrobić ciepłą herbatkę, ubrać słuchawki i zanurzyć się w tym cyberpunkowym świecie, podając napoje z naszą bohaterką, Jill.

Nie upij się emocjami

Ukryty między uliczkami bar nazywany w uproszczeniu Valhallą to ostoja relaksu i miejsce spędzania czasu przez niezwykłe osobowości. Wśród naszych gości pojawiają się między innymi: płatny zabójca z wszczepami rodem z Cyberpunka 2077 (którego recenzję możecie przy okazji u nas przeczytać), androidka-prostytutka o wyglądzie dziecka, superhakerka/programistka, członkini oddziału bitewnego do zadań specjalnych, androidka – gwiazda muzyki popularnej czy redaktor naczelny gigantycznej informacyjnej strony internetowej. To nie wszyscy, warto poznać wszystkich bohaterów samodzielnie, zwłaszcza że każdy z nich jest świetnie napisany i obsługiwanie ich to czysta przyjemność.

Jedna z pierwszych klientek

Co postać, to inna historia do opowiedzenia, inny zestaw drinków do wypicia, inne ploteczki do wysłuchania. Kocham ploteczki! Poza opowiadaniem o tym, jak minął danemu bohaterowi dzień, dowiadujemy się o ich przeszłości, przekonaniach, planach, zaczynamy wierzyć, że to postacie z krwi i kości. Również nasza Jill ma swoje za uszami – chociaż na początku wydaje się raczej pozbawiona wpływu na świat, tak z czasem poznajemy kolejne kawałki prawdy o niej. Wraz z upływem fabuły bohaterka zdradza w wypowiedziach coraz więcej cech swojego charakteru, a w coraz mniejszym stopniu jest „tylko barmanką” słuchającą swoich klientów.

Specyficzna rozmowa z klientem

Symulator pracy w barze

Właściwie to ta część tytułu Bartender Simulator jest trochę na wyrost, bo zasadniczo mało tu tego barmanowania. Jeśli myślicie, że to symulacja przypominająca House Flippera (którego recenzja również jest u nas dostępna), ale z piwem, to totalnie źle trafiliście. Te drinki są bardzo umowne i dają raczej pretekst do kontynuowania dialogu między Jill a klientem.

Gdy zaczynamy dzień pracy, wybieramy utwory, które trafią na naszą playlistę i będą wesoło przygrywały, aż wyjdziemy na przerwę na szluga i żeby się zapisać. Nie widziałam jeszcze mechaniki zapisywania gry jaraniem papierosów, zatem doceniam pomysłowość. Po przerwie wracamy, znów wybieramy piosenki, mieszamy niewypowiadalne w nazwie płyny, aby wyszło z tego ciepłe, wygazowane piwo i wracamy do domu z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku.

Jull proponuje papierosa Almie

W pracy towarzyszą nam barman Gillan, szefowa Dana, na którą Jill ewidentnie leci, i piesek Shiba w hawajskiej koszuli. Nasz kolega ma tajemniczą przeszłość, o której nikt nie wie. Właścicielka Valhalli go przygarnęła, gdy włóczył się bezdomny, bez celu i tak został. Obiekt uczuć Jill to wesoła i lekkoduszna dziewczyna z mechaniczną ręką i złotym sercem (nie chodzi mi o wszczep). Jest niepoważnym śmieszkiem i większość czasu spędza w swoim biurze. Nie wiem, co takiego ona tam robi, bo bar nie wydaje się wymagającym wybitnego zarządzania papierologią miejscem, ale okej. Shiba z jakiegoś powodu z nami pracuje, nikt właściwie nie wie, dlaczego i za co, bo Valhalla nie zbija jakichś super kokosów, a sam piesek to najwyżej robi sztuczki i mówi jakieś głupoty. Ale jest superfajny, bo to w końcu Shiba w hawajskiej koszuli!

Ekran rozmowy z klientami

Brandtini, wstrząśnięte, nie mieszane

Nasze dialogi co jakiś czas przerywa zamówienie klienta lub propozycja Jill, że zrobi komuś coś do picia. Zabawa polega na odpowiednim zmiksowaniu składników według książki z przepisami, co w zasadzie nie jest trudne, gdy jesteśmy w miarę uważni. Jeżeli nasza bohaterka jest skupiona w pracy, to podpowiada nam, jakie było zamówienie. Jeśli nie, zaczyna rozmyślać nad brakiem prądu w domu czy innych doczesnych nieprzyjemnościach.

Drinki robimy poprzez mieszanie pięciu dostępnych składników, przy czym jeden odpowiada za alkoholizację napoju – warto na to zwrócić uwagę, bo nie każdy chce lub może go spożywać. Przy pomyleniu przepisu nie ma końca świata, zwyczajnie wylewamy za kołnierz barmańską porażkę i próbujemy ponownie. Wpływa to tylko (i aż) na nasze zarobki, bo jeżeli nie jesteśmy idealnymi miksologami, to dostajemy trochę mniej pieniędzy, a pieniądze są WAŻNE. Możemy dzięki nim zapłacić za rzeczony prąd.

Ekran przygotowywania drinków w VA-11 HALL-A Cyberpunk Bartender Action

Klienci czasem mówią wprost, że chcą drinka takiego a takiego, innym razem wybierają jakiś styl albo smak, wtedy mamy bardziej wolną rękę. Bywa, że wydziwiają, chcą napój o smaku rozpaczy i uśmiechów króliczków, w związku z czym musimy zacząć zmyślać jakieś usprawiedliwienie, dlaczego dostali piwo z sokiem malinowym. W zależności od tego, w jaki sposób wypełnimy zamówienie, tak będzie się toczył dalszy dialog. Trafimy z upodobaniami? Upijemy kogoś? Damy mu totalnie nie to, co chciał? Będzie miało to wpływ na dalszy ciąg danego wątku, a ich jest sporo.

Przytulne piekiełko

Po dobrze spędzonym dniu za barem, służąc kapitalistycznej machinie, wracamy do domu z naszą niezbyt powalającą wypłatą. Czas spędzamy, przeglądając Internet i kupując rzeczy, bo jesteśmy niewolnikami nowoczesnej dystopii. Kupujemy zazwyczaj to, na co Jill ma ochotę, bo jeżeli nie spełnimy jej zachcianki, to będzie rozproszona w pracy. Na przykład miewa zachciankę zapłacić za prąd.

Nasz domek to malutki pokój z balkonem (a przynajmniej tę część widzimy), zapełniony niepasującymi do siebie przedmiotami, których liczbę tylko regularnie zwiększamy. Niemniej wszystko, co kupimy, ma funkcję wyłącznie estetyczną (i zapobiegającą rozproszeniu), nie wpływa na historię – co ma być, to będzie, niezależnie czy kupimy ten fajny plakat ze znaną wokalistką, czy nie.

Pokój i telefon Jill

VA11-Hall-A: Cyberpunk Bartender Simulator – finalne wrażenia

Chociaż mówienie o tym tytule jako o symulatorze barmana to przesada, tak VA11-Hall-A: Cyberpunk Bartender Simulator to bardzo angażująca i przyjemna produkcja, co, mam nadzieję, udało mi się przedstawić w tej recenzji. Gra przedstawia piękną i relaksującą opowieść o budowaniu relacji z klientami, współpracownikami i ostatecznie przyjaciółmi. Pikselartowa, cyberpunkowa gra wciąga na wiele godzin i pozwala się przejść na wiele sposobów,. Spędzenie więcej czasu z Jill i jej towarzyszami w Valhalli to coś, co zdecydowanie warto przeżyć.

Scroll to Top