Prawdziwe wyzwanie pod płaszczykiem gry dla dzieci. Seed of Life – recenzja gry

Prawdziwe wyzwanie pod płaszczykiem gry dla dzieci – recenzja Seed Of Life

Pozwólcie, że dzisiejsza recenzja zaprezentuje Wam naprawdę nietypową pod wieloma względami grę, ponieważ Seed Of Life niejednym może zaskoczyć.

Seed Of Life to gra przygodowo-logiczna. Doświadczymy w niej wielu skomplikowanych zagadek środowiskowych i eksploracji. Przejście jej zajmie nam, w zależności od sprawności gracza, od kilku do kilkunastu godzin. Jednak produkcja zachęca nas do poświęcenia jej jak najwięcej czasu. Dlaczego? Niech moja recenzja Seed of Life wyjaśni Wam wszelkie wątpliwości. Szczególnie że to produkcja unikatowa i mocno nietypowa. 

Gdzie się wszyscy podziali?

Gra z początku wydaje się być nudna i monotonna, ponieważ na tym etapie mocno skupia się na chodzeniu po tych samych okolicach. Dodatkowo, nasza młoda i zdeterminowana bohaterka Cora nie zdaje się zbytnio śpieszyć do swojego celu, co może zniechęcać. Dopiero po około dwóch, trzech godzinach gry otrzymujemy zdolność szybkiego poruszania się. Po odblokowaniu tej oraz innych funkcji tempo przyspiesza i możemy swobodniej eksplorować świat, który… No, niestety, zdaje się trochę pusty. Dlaczego tak jest?

Motywem przewodnim gry jest uratowanie umierającej planety, której gwiazda zaczyna gasnąć. Katastrofa jest w dużej mierze winą najeźdźców z kosmosu, którzy wysysają energię i światło ze Słońca. Poznajemy naszą bohaterkę jako prawdopodobnie ostatnią osobę na swojej planecie (a przynajmniej w tym regionie). Niegdyś dziadek, który ją wychował, wpoił jej także wiedzę o tytułowym Ziarnie Życia, które może uratować ich świat. Sama produkcja sugeruje nam (czasami dosłownie), że warto odkrywać nowe miejsca, nawet kosztem śmierci naszej postaci, która odrodzi się przy ostatnim checkpoincie. W trakcie rozgrywki zabijają nas przede wszystkim warunki otoczenia (mrok) i trudny teren z licznymi przeszkodami, a nie przeciwnicy czy jakieś bestie, co może rozczarować fanów walki w grach.

W grze spotkamy także istoty bardziej lub mniej żywe, takie jak dziwne żabopodobne stworzenia w okolicach punktów kontrolnych, ogromne robaki pochłaniające energię czy robotyczni najeźdźcy. Brak nam jednak jakichkolwiek prawdziwych relacji i interakcji, co wywołuje poczucie przygnębienia. Przez duże, choć często liniowe, tereny do eksploracji można zapomnieć, że nie jest to RPG, lecz gra przygodowa, a nawet bardziej logiczna. Zaobserwujemy tu także różne cechy gier platformowych. Niestety, pojawiające się znikąd lewitujące platformy, po których bohaterka musi skakać, by przejść dalej. To jednak wywoływało we mnie jakiś wewnętrzny bunt, gdyż burzyło immersję i pogłębiało poczucie sztuczności tego świata.

Uciekaj lub giń

Nasza bohaterka nie ma predyspozycji, aby bronić się przed przeciwnikami, nawet po uzyskaniu dodatkowych zdolności. Powinna przede wszystkim ukrywać się przed nimi i uciekać. To, co potrafi przydaje się do rozwiązywania zagadek środowiskowych. Może korzystać z tych umiejętności dzięki Lumium – swego rodzaju punktom energii. Potrafią uchronić ją także przed utratą życia, która grozi jej, gdy przebywa na otwartych przestrzeniach z dala od punktów kontrolnych. Jest to spowodowane mrokiem, który powoli zabija naszą bohaterkę, a checkpointy to punktowe latarnie, które odpychają owo zagrożenie. I tutaj pojawia się kolejne zagadnienie – gra nie posiada samouczka. Niektóre skróty klawiszowe znajdowałam przypadkiem. Samą zdolność kucania odkryłam długo po rozpoczęciu gry. Irytująca jest także kombinacja przycisków funkcji szybkiego biegu (Shift+W) oraz dalekiego skoku. Druga zdolność zmusza nas do trzymania ręki w szczególnie niewygodnej pozycji (Shift + W + Spacja). (Jest to uciążliwe zwłaszcza dla osób z niewymiarowymi dłońmi oraz dla tych, którzy są przyzwyczajeni do kontrolerów).

Czarodzieje i obcy

Oprawa graficzna sprawia wrażenie dziecinnej. Nasycone i intensywne kolory, stylizowane modele zarówno otoczenia, jak i postaci/istot, niezbyt oszałamiające tekstury – jednym słowem, hiperrealizmu tu nie doświadczymy. Model Cory jest naprawdę ładny, przy czym zwróciłam dużą uwagę na jej ubiór, który przypomina wyglądem stroje z gier fantasy. Nie jest to jedyny element przywodzący na myśl tę tematykę, ponieważ nasze zdolności często przypominają zaklęcia, a domek głównej bohaterki to pełna tajemniczych ksiąg drewniana chatka. Nie pasuje do otaczającego ją świata. Pomimo tego, że gra wydaje się typowym sci-fi (ze względu na główne zagrożenie i technologię w niej przedstawioną), jest właśnie przełamana tą fantastyczną konwencją. Wracając do głównej bohaterki: prezentuje się ona naprawdę dobrze, poza jednym elementem… Głową. Jej twarz, a przede wszystkim oczy – wzbudzają niepokój. Dlaczego? Ponieważ cały czas ma je szeroko otwarte, patrzy przed siebie i rzadko kiedy mruga. Jej włosy natomiast dziwnie reagują na światło.

To co cię zabije, ale nie z intencji twórców

W grze zdarzają się drobne, ale irytujące błędy. Niejednokrotnie, gdy szłam, a nawet częściej, gdy skakałam, przesuwało mnie nieznacznie w bok, co zazwyczaj na wąskich sekcjach powodowało zgon. Istna tragedia z poruszaniem się ma miejsce przy użyciu zdolności przyspieszania – nasza bohaterka traci na zwrotności, a my w dużej mierze przestajemy mieć nad nią kontrolę. Przy dalekich skokach, gdy ląduje i nie odbije się ponownie, wpada w poślizg, jeśli nie puścimy kombinacji klawiszy odpowiedzialnych za tę funkcję. Przydałoby się zrobić coś z kamerą, która w wąskich lub niskich przejściach, a także po przekręceniu w stronę ściany traci orientację i albo ucieka, albo zbyt mocno przybliża się do Cory.

Czy warto szukać ziarna? – finalne wrażenia z gry Seed of Life

Zapewne ta recenzja Seed of Life zapowiadała się w Waszych oczach nieco inaczej. Jednak pomimo tego, że gra z początku wydaje się nudna, po pewnym czasie staje się absorbująca. Przez działanie pod presją (gdy widzimy spadający wskaźnik życia) zaczynamy intensywniej myśleć i kombinować, do czego twórcy od początku chcą nas nakłonić. Można się wtedy zacząć dobrze bawić, a kolejne zgony, choć frustrujące, dają dodatkową motywację. Seed of Life to naprawdę wzruszająca przygoda, w której przyjdzie nam się zmierzyć z wieloma przeciwnościami losu, w tym z samotnością.

Grę Seed of Life otrzymaliśmy do recenzji dzięki uprzejmości Reneissance PR. Zapraszam również do poprzedniej, świetnie napisanej recenzji Timberborn. Tam również, przez nieuwagę, łatwo zginąć (a nawet unicestwić cywilizację), więc jeśli lubicie wciągającą i wymagającą pomysłowości grę, to także jest coś dla Was.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top